Ostatni chargé d'affaires II RP przy Watykanie (1939-1972) we wspomnieniach akredytowanego dziennikarza polskiego przy Watykanie, Zdzisława Morawskiego Przedostatni przedstawiciel rządu II RP przy Watykanie został odwołany z powodu przykrego incydentu jaki spotkał szefa MSZ Józefa Becka. Otóż po przyjeździe do Rzymu nie został on przyjęty na audiencji papieskiej (rzekomo z powodu jego powtórnego ożenku, ale te zarzuty były przecież bezzasadne, gdyż dotyczyły katolika, który złamał zakaz nierozerwalności małżeństwa, a Beck był człowiekiem niewierzącym). Nowym chargé d'affaires został prof. Kazimierz Papée, który wcześniej kierował komisariatem Generalnym RP w Wolnym Mieście Gdańsku. Prof. Papée nie miał łatwego życia w nowej placówce. Po zerwaniu przez papieża konkordatu składał wielokrotne protesty w tej sprawie. Był uważany za najbardziej kłopotliwego dyplomatę w Watykanie. Zastanawiano się jak zlikwidować bez rozgłosu przedstawicielstwo emigracyjnego rządu londyńskiego i otworzyć drogę z nowopowstałymrządem w Warszawie. Nikomu za Spiżową Bramą, nie wyłączając papieża Piusa XII, znanego ze swego najgwałtowniejszego antykomunizmu politycznego, nie przyszło do głowy, aby za cenę utrzymywania emigracyjnej ambasady pozbawić się możliwości nawiązania normalnych stosunków z rządem sprawującymwładzę w kraju o tak wielkich jak Polska tradycjach katolickich (a stosunki jak wiadomo wyrażają się też świętopietrzem i innymi opłatami na rzecz Rzymu — przyp. Mariusz Agnosiewicz.) Nie ma niestety dokumentów, które by potwierdzały takie zmiany. Wiem jednak od osób, które w omawianym okresie pracowały w Watykanie na wysokich stanowiskach, że ówczesny zastępca sekretarza stanu, arcybiskup Domenico Tardini, wydał swoim podwładnym polecenie znalezienia "podstaw prawnych i moralnych" likwidacji placówki kierowanej przez Kazimierza Papée. Przygotowując te posunięcia ówczesna dyplomacja watykańska, próbująca za wszelką cenę wymazać niedawną przeszłość okresu wojny, zatrzeć skutki swej ugodowej polityki wobec Niemiec hitlerowskich, liczyła, że Polska przejdzie do porządku dziennego nad licznymi faktami oczywistego łamania konkordatu regulującego jej stosunki z Watykanem. Za Spiżową Bramą sądzono, że nawiązanie jak gdyby nigdy nic stosunków z rządem w Warszawie, z rządem kraju najciężej dotkniętego barbarzyństwem hitlerowski, kraju będącego pierwszą ofiarą hitlerowskiego najazdu, okupacji i polityki eksterminacji narodowej, byłoby krokiem umożliwiającym zasłonięcie czy choćby osnucie mgłą zapomnienia niepięknej karty okresu wojny. Tego rodzaju zamierzenia okazały się nierealne. We wrześniu 1945 r. rząd Polski Ludowej wydał deklarację stwierdzającą, że konkordat z Watykanem został jednostronnie naruszony przez stolicę Apostolską. Deklaracja ta nie była wypowiedzeniem konkordatu — jak później często sugerowano — lecz jedynie stwierdzeniem, że umowa ta została przez Watykan pogwałcona, a więc nie może obowiązywać. Watykan nigdy nie ustosunkował się do tej deklaracji w sposób oficjalny, gdyż implikowałoby to konieczność krytycznej oceny własnej działalności w latach drugiej wojny światowej. Zamiast tego wolano podtrzymywać uznanie dla „rządu londyńskiego", który nie wahał się przejść do porządku dziennegonad złamaniem konkordatu, przeciw czemu sam protestował w czasie wojny. Cały splot faktów i okoliczności spowodował przetrwanie jakichś śladów „ambasady rządu londyńskiego" przy Watykanie do 15 października 1972 roku. Tego dnia z drzwi obszernego mieszkania przy ul. San Pancrazio w Rzymie zniknęła mosiężna tabliczka z napisem „Ambasada Rzeczypospolitej Polskiej przy Stolicy Apostolskiej". Wyniesiono meble, a dotychczasowy lokator, 83-letni wówczas Kazimierz Papée, przeniósł się do małego mieszkania na peryferiach Rzymu. Poparcie dla rządu londyńskiego wycofano po odprężeniu w stosunkach polsko-niemieckich w roku 1970 i uznaniu granicy na Odrze i Nysie. Dopiero po tym fakcie Watykan uznał również te granice. Myliłby się jednak ten, kto przypuszczałby, że ogłoszono komunikat o wycofaniu akredytacji prof. Papée. Oficjalnie Watykan nie podjął żadnego podobnego kroku. Urząd przy via San Pancrazio został zlikwidowany z powodu ...braku pieniędzy na opłacanie komornego za zajmowany przez „ambasadę" lokal. Prof. Papée wraz ze swa kancelarią, sekretariatem, służbowym mercedesem i jego kierowcą, utrzymywany był już od lat przez pewną amerykańską organizacje katolicką. Organizacja ta cofnęła subwencję, co stało się na poufną prośbę Watykanu. Nie mając materialnych możliwości kontynuowania jakiejkolwiek działalności, trzeba było zwinąć żagle. Stary i schorowany człowiek, jakim był wówczas prof. Papée, uczynił to po 27 latach beznadziejnej walki z rzeczywistością. |
Original.. (http://therationalist.eu.org/kk.php/s,95) (Last change: 16-05-2002) |