Polityczność jest elementarnym wyznacznikiem naszej obywatelskości. III RP w tym sensie jest ustrojem antyobywatelskim, że robiła wiele, by obrzydzić zainteresowanie polityką. Obecnie wchodzimy w proces polityzacji społeczeństwa, które uświadamia sobie, jak ważna jest polityka. Deklarowanie się apolitycznym to jakby okazywanie obojętności wobec działań zarządu firmy w której pracujemy. W najlepszym okresie historii Polski, w czasie Złotego Wieku, Polska była najbardziej upolitycznionym krajem Europy. Miara upolitycznienia społeczeństwa jest zarazem miarą jego potencjału do urzeczywistnienia demokracji. Istnieją jednak różne oblicza polityczności. Najpowszechniejsza i najprostsza zarazem to polityczność personalna oraz klanowa. Większość kieruje się prostymi sympatiami i antypatiami osobistymi wobec partii i polityków. Kto wzbudza nasze zaufanie, kto głosi tezy bliskie naszemu sercu i interesom — tego popieramy i z tym się identyfikujemy. Za bardziej ambitną uchodzi polityczność dogmatyczna, czyli zorientowana na ideologie polityczne — pewne idealne koncepcje na temat państwa. Mamy więc ludzi wierzących w socjalizm, kapitalizm, liberalizm, multikulturalizm itd. Swojej tożsamości politycznej starają się nie opierać na politykach, a jedynie na stopniu zgodności poszczególnych formacji z ideologiami bliskimi ich sercu i interesom. Większość z nich poza wyznawanymi doktrynami odczuwa także potrzebę przypisania się do podziału wymyślonego przez Rewolucję Francuską — na lewicę i prawicę. Dogmatycy polityczni wiodą namiętne spory o to, czy Hitler obciąża bardziej sumienia prawicowe czy lewicowe, o to kto jest prawdziwą prawicą i lewicą, o to, czy można być liberałem nie będąc liberałem obyczajowym itd. itp. Zarówno polityczność personalno-klanową, jak i dogmatyczną uznaję za postawy irracjonalne. Kryterium sympatii upodabnia politykę do konkursów piękności. Kryterium ideologiczne opiera się na nonsensownym założeniu, że istnieje uniwersalna idea polityczna. Na tej zasadzie Amerykanie krzewili swoją demokrację niczym słowo boże, z dość opłakanymi skutkami. Socjalizm nie nadaje się do kultur indywidualistycznych. Kapitalizm nie nadaje się do społeczeństw biednych i rozwarstwionych. Za racjonalną polityczność uznaję trzeci jej rodzaj: ewolucyjno-empiryczny. Nie identyfikuję się ani z klanami ani ideologiami a jedynie z programem, który jest antyideologiczny, lecz geopolityczny, który uwzględnia specyficzne doświadczenie danego narodu oraz jego aktualną kondycję. Chcesz się brać za wprowadzanie socjalizmu? Wychowaj najpierw społeczeństwo o bardzo wysokim poziomie wspólnotowości, potrafiące współpracować, przedkładające dobro wspólne nad dobrem osobistym. Chcesz się brać za wprowadzanie kapitalizmu? Daj społeczeństwu kapitał startowy, a jeśli nie jesteś w stanie to przynajmniej wyeliminuj z rynku tych, którzy mają go bardzo dużo, bo przecież nie wpuszcza się do tego samego basenu rekina z płotkami. Polska nie ma odpowiedniej do socjalizmu kultury, więc krzewienie u nas i na obecnym etapie socjalizmu to torpedowanie rozwoju kraju. Na początku lat 90. Polska nadawałaby się na kapitalizm, gdyby: a) zamiast sprzedawać majątek pokomunistyczny wielkim rekinom został on podzielony między ludzi, którzy go przecież wypracowali, b) gdyby nie dopuszczano do polskiego rynku wielkich graczy do czasu wyhodowania w Polsce podmiotów zdolnych im się przeciwstawiać. Jesteśmy obecnie społeczeństwem, które przeżyło trzy wielkie tragedie: tragedię biologiczną w czasie wojny, tragedię wcielania socjalizmu bez kultury oraz tragedię wcielania kapitalizmu bez kapitału. I taki właśnie stan wyjściowy musi uwzględniać postulowany program polityczny, który siłą rzeczy musi być przede wszystkim programem leczniczym, czyli planem na rozwiązanie nawarstwionych patologii i traum. Tyle jeśli idzie o aspekt ewolucyjny polityczności. Aspekt empiryczny to odwoływanie się do doświadczeń historycznych, zarówno pozytywnych, jak i negatywnych. Ponieważ dziejami w dużej mierze rządzą czynniki niezmienne, geopolityczne, istnieje więc duże prawdopodobieństwo, że to co wychodziło w przeszłości będzie także wychodziło w przyszłości, zaś to co dawniej nie wychodziło, będzie miało taką skłonność na przyszłość. Nasza obecna sytuacja jest najbardziej podobną do jednego tylko okresu: początku XIV wieku: wtedy Polska również wylizywała się z tragedii hekatomby mongolskiej, żyła zagrożeniem wielkiego molocha ze wschodu, doświadczała rosnącej presji ekonomicznej i politycznej ze strony germańskich krzyżaków, których sami zaprosiliśmy i obdzieliliśmy własnymi dobrami, i wreszcie: była to Polska równie rozbita wewnętrznie jak dziś. Wprawdzie różnych traum doświadczaliśmy także i później, ale tylko wtedy żyliśmy pod presją na linii wschód-zachód. W późniejszych wiekach były to zagrożenia głównie z południa i północy.
W analogicznym do dzisiejszego okresie nader skutecznym lekiem politycznym był Władysław Łokietek a nade wszystko Kazimierz Wielki. Twierdzę, że polityka Kazimierza Wielkiego jest dla Polski optimum na najbliższe dekady. Co to była za polityka?
![]() Przekładając to na aktualną sytuację:
Taki jest z grubsza mój światopogląd polityczny. Każde działania jakiejkolwiek partii i polityków na rzecz tych postulatów będę popierał i bronił. Każde działania przeciwne będę krytykował. W szczególności będę krytykował tych, którzy głoszą, że Polska powinna być niemieckim zapleczem. Podziwiam niektóre cechy niemieckiego państwa, lecz nienawidzę wszelkich prób jego pasożytowania na Polsce. Wierzę, że realizując dziś tę politykę, która przyniosła nam tak spektakularny sukces po okresie rozbicia dzielnicowego, który był tak analogiczny czasom dzisiejszym, Polska może być w przyszłości mocarstwem, bo ma do tego warunki geopolityczne. Wierzę także, że może być awangardą, która rozwinie i wzmocni ideę demokracji. By podkreślić, jak wyjątkowa była to polityka, warto wskazać, że jej twórca jako jedyna głowa państwa polskiego w tysiącletniej jego historii zyskał wśród potomnych przydomek „Wielki". Owa wielkość polityki Kazimierza III polegała na tym, że jej efektem było trwałe przesunięcie się ośrodka władzy państwowej i społecznej na polską klasę średnią. Okres jego panowania był ostatnim w którym to król był prawdziwą i realną władzą w Polsce. Po jego śmierci na kolejne 300 lat główny ośrodek władzy powędrował do coraz liczniejszej klasy średniej, do szlachty. I to ona właśnie zbudowała wielką i awangardową Rzeczpospolitą (termin ten po raz pierwszy padł w okresie Kazimierza Wielkiego). Ten proces należy powtórzyć. Taka jest moja polityczność. Footnotes: [ 1 ] Tajni współpracownicy minionego ustroju nie są dla mnie kwestią moralną, jednak w wymiarze sprawiedliwości stanowią oni słabe ogniwa nowego systemu. | ||
Original.. (http://therationalist.eu.org/kk.php/s,10073) (Last change: 18-12-2016) |