Słowiański katolicyzm księdza Huszny
Author of this text:

Spis treści:
Ksiądz piłsudczyk kontra biskup endek
Głos Ziemowida z Dąbrowy Górniczej
Agent Piłsudskiego
Nie burzyć starego domu, dopóki nowy niegotowy

*

W okresie XX-lecia międzywojennego funkcjonowały trzy odłamy tzw. polskiego kościoła narodowego: mariawici, polskokatolicy oraz Kościół Polski księdza Huszno. Twórcą tego ostatniego był charyzmatyczny i barwny kaznodzieja ludowy, który w Zagłębiu Dąbrowskim wśród polskich robotników stworzył nader oryginalną wspólnotę polskiego katolicyzmu na bazie słowiaństwa i praindoeuropeizmu.

Dzieje tego kościoła w sposób wyjątkowy splotły się z II RP: Wspólnota Huszny powstała w listopadzie 1918 a zakończyła się w czerwcu 1939, wraz z jego śmiercią. W wymiarze politycznym kościół związany był z piłsudczykami. Wśród jego zasad doktrynalnych wyróżniały się więc idee solidaryzmu społecznego oraz mesjanizmu polskiego. 

Choć w II RP kościół Huszny był bezwzględnie tępiony i wyklinany, stanowił on zapowiedź późniejszych zmian w samym katolicyzmie. Z tych względów, w setną rocznicę powołania II RP, warto przybliżyć ten najbardziej charakterystyczny wytwór religijny II RP.

Ksiądz piłsudczyk kontra biskup endek

Andrzej Huszno w czasach studenckich
1. Andrzej Huszno w czasach studenckich

Huszno urodził się w 1892 we wsi Goleniowy w rodzinie chłopskiej. Co ciekawe to właśnie w tej wsi pod Szczekocinami dwieście lat wcześniej powstało pierwsze dzieło polskiego mesjanizmu: Psalmodia polska Wespazjana Kochowskiego.

Podstawowym podłożem jego konfliktu w kościele była różnica poglądów politycznych. Huszno był zdecydowanym piłsudczykiem, zaś jego zwierzchnik, biskup kielecki Augustyn Łosiński, najbardziej wojującym przeciwnikiem Piłsudskiego (w 1935 polskie MSZ zażądało od papieża odwołania biskupa Łosińskiego ze stanowiska). W 1917 Huszno opublikował esej Syn człowieczy, w którym domaga się chrześcijaństwa zaangażowanego na rzecz ubogich.

Początek niezależnej działalności Huszny wiąże się z Mstyczowem w świętokrzyskiej gminie Sędziszów. Doszło w niej do zatargu parafian z proboszczem o zarząd majątkiem kościelnym, w efekcie czego biskup Łosiński nałożył na wioskę interdykt. Pozbawionej posługi religijnej wsi ksiądz Huszno zaproponował opiekę duszpasterską. W listopadzie 1918 parafianie Mstyczowa podjęli uchwałę sprzeciwiającą się „starym formom despotyzmu i absolutyzmu" w kościele, powołując jednocześnie na stanowisko proboszcza księdza Husznę. Podstawą ich działań był fakt, że w Mstyczowie to parafianie sfinansowali postawienie w roku 1908 nowego kościoła, który przez dziesięć lat nie doczekał się formalnej konsekracji.

W 1919 „jako proboszcz republikanin, z woli ludu wybrany" publikuje O kościele demokratycznym, gdzie pisze: „Wszelka władza sprawiedliwa bierze swój początek z woli narodu. Wola narodu świadomego swej godności, siły i powołania jest wolą Boga. Z woli więc takiego narodu powołana władza jest władzą od Boga (...) Droższa nam jest religia niż despotyczna władza przywódców kościoła i kościołów, a że powaga tej władzy zbankrutowała, nie chcemy, aby w jej ślady poszła religia" (s. 9). 30 marca 1919 w organie piłsudczyków „Rząd i wojsko" ukazała się pozytywna recenzja owej książeczki. Inni jednak byli mniej przychylni. Rozpętała się burza. Powołując się na ustawę carską z 1906 r. ministerstwo wyznań nakazało przekazanie kościoła biskupowi Łosińskiemu. Mstyczowianie postanowili jednak czynnie bronić kościoła. W efekcie, tuż przed wigilią roku 1919 „cały batalion wojska i milicji spieszy na pogrom Mstyczowa, rozkazy brzmiały: ks. Husznę aresztować, do ludu w razie oporu strzelać" (Robotnik, 24 XII 1919). Awantura zakończyła się ekskomuniką watykańską oraz uwięzieniem księdza Huszny w oparciu o carski kodeks karny. Był to najmroczniejszy okres całej II RP — kiedy przygotowywano się do inwazji bolszewickiej na Polskę. Po zwycięskiej bitwie warszawskiej, Huszno został uwolniony wskutek interwencji marszałka Piłsudskiego.

Wkrótce później, 17 listopada 1920 poseł PPS Kazimierz Czapiński przedstawił sprawę na forum sejmu: "Otóż mam przed sobą akt oskarżenia w sprawie ks. Huszny, człowieka, który przez 10 miesięcy siedział w więzieniu (...) Czytamy z uwagą i dowiadujemy się przede wszystkim, że to ksiądz biskup Łosiński poleca ks. Husznę łaskawym względom prokuratorii, jako heretyka; ten sam ks. biskup Łosiński, który zamykał drzwi świątyni kieleckiej przed legionistami, wkraczającymi z Galicji do Królestwa; ten sam biskup Łosiński, który powstania polskie nazywał »żydowskimi«, ten sam, który w roku 1917 oświadczył w swoim okólniku, że nie rozgrzeszył ani członka P.O.W., ani członkini Ligi Kobiet, ani nawet prenumeratorów »Piasta«. (...) Czytamy dalej akt oskarżenia i dowiadujemy się, że ks. Huszno popełni zbrodnię wielką. Wprawdzie nikogo nie okradł, nikogo nie zamordował, nie obraził, nikogo nie uderzył, broń Boże, ale napisał heretycką broszurę: Kościół demokratyczny, w której powiedział, że należytości kościelne powinny być mniejsze i Kościół powinien być w ten sposób zorganizowany, aby księża byli przez gminy wybierani."

Głos Ziemowida z Dąbrowy Górniczej

W roku 1923 Huszno organizuje w Dąbrowie Górniczej niezależną wspólnotę „kościoła polskiego". Udało mu się zebrać kilka tysięcy wiernych w Dąbrowie Górniczej, Gołonogu i Strzemieszycach. Tutaj właśnie, wśród polskich górników Zagłębia Dąbrowskiego, tworzy słowiański katolicyzm, którego organem stał się tygodnik Głos Ziemowida, wydawany w nakładzie ok. 10 tys. egz. Jego działalność w Dąbrowie została sportretowana przez Juliusza Kaden-Bandrowskiego w powieści Czarne skrzydła, opowiadającej o losach górników pracujących w Zagłębiu Dąbrowskim.



Msze pod Gruszą ks. Huszny gromadziły tłumy wiernych. W oddali widać kątynę Ziemowida ze słonecznym symbolem

Protestancka koncentracja na Biblii doprowadziła do wyłonienia się krytycznych studiów biblijnych, które wyeksponowały liczne sprzeczności oraz pokrewieństwo opisu do wielu bardzo różnych mitów. Wiek cały od ogłoszenia teorii ewolucji zajęło Kościołowi katolickiemu uznanie, że opis stworzenia świata wyraża prawdy za pomocą metafory a nie opisu dosłownego. U progu rozwoju religioznawstwa, ksiądz Huszno domagał się tego samego do opisu zbawienia. Według Huszny historia zbawienia nie rozpoczęła się dwa tysiące lat temu, lecz kilkanaście tysięcy lat temu — wraz z naszą cywilizacją. Wszystkie religie, które w swej istocie są takie same, to różne ujęcia tej samej historii świętej. Huszno uznaje, że zachowywanie przez tysiąclecia tych samych wierzeń w coraz to nowych aktualizacjach i nowych syntezach kulturowych, jest świadectwem ich boskości, sakralności. Jezus chodził po ziemi, ale na początku naszej obecnej cywilizacji. Odtąd w różnych kulturach jego historia opowiadana jest stale na nowo, z różnymi detalami, ale z zachowaniem istoty. Powstanie chrześcijaństwa było wydarzeniem epokowym, gdyż stanowi ono wyjątkową syntezę tych starych mitów, „wiedzy tajemnej, wiedzy Bożej, pod zasłoną symboli". Dzięki katolicyzmowi jesteśmy coraz bliżej zrozumienia „dobrej nowiny". Gdy zrozumiemy ewangelię, zbudujemy świat wolny od niewolnictwa, wyzysku, głodu i wojen. Tysiącletnie Królestwo Boże.

Ono oczywiście upadnie, gdyż taka jest naturalna kolej rzeczy. Bo świat to wielkie kolisko. Druga teza dogmatyczna jego wyznania głosi ideę koła świata, która permanentnie jest opisywana jako rzekomo hinduska, choć Huszno uzasadnia ją odwołaniem do Biblii a nie Wed. W Księdze Eklezjasty zwanego też Koheletem czytamy:
"Bóg uczynił wszystko pięknie w swoim czasie,
dał ludziom nawet wyobrażenie o dziejach świata (...)
To co jest, już było,
a to, co ma być kiedyś, już jest;
Bóg przywraca to, co przeminęło" (3,11,15)

W kulturze zachodniej Księga Koheleta została zdeformowana od samego początku - postrzegamy ją przez sławetny cytat „marność nad marnościami i wszystko marność", co jest wyłącznie pokłosiem błędu łacińskiego przekładu: w oryginale jest hebrajskie słowo hewel, które zostało nie tyle przetłumaczone, co zinterpretowane jako vanitas, tymczasem, jak wskazuje prof. Daniel C. Fredericks, biblista z Belhaven University: "biblijne znaczenie słowa hewel to 'tymczasowy', na co Eklezjasta kładzie główny nacisk i co odnosi się do przejściowego aspektu rzeczywistości" (Coping with Transience: Ecclesiastes on Brevity in Life). W ten to sposób z przemijalności świata, która jest esencją Księgi Koheleta, zrobiono jego bezwartościowość. Przemijalność wcale nie oznacza marności. W połączeniu z kołowością czasu z rozdziału 3, zawiera natomiast ideę cykliczności świata.

Za symbol koła historii uważali swastykę. Wedle obiegowych teorii swastyka to symbol szczęścia starożytnych Indii, który został przywłaszczony przez nazistów. W istocie swastyka to jeden z najstarszych symboli praindoeuropejskich. Zwolennicy Huszny uważali, że jest to najstarszy symbol prapolski, który zwali zwiążnicą, uważając ją za symbol pokoju między narodami. Archeologia wskazuje, że obecny jest u nas od tysięcy lat. Niewiele osób dziś wie, że swastyka to jeden z najczęstszych symboli występujący na ...polskich pisankach w badaniach etnograficznych. Każdy tekst swojego kazania Huszno rozpoczynał od swastyki.



Obecnie, w dobie zupełnej zapaści etycznej, pisał w 1925, jesteśmy na granicy dwóch epok, wielka wojna „w trzasku samolotów bojowych i dymie gazów trujących" przyniesie koniec świata starego i narodziny nowego. Niebo, piekło i czyściec to kwestie jak najbardziej realne — jako różne stany i etapy naszego świata, którym dziejową dynamikę nadają nasze grzechy: „Czyśćca nie należy szukać gdzieś w zaświatach, bo go mamy tu na ziemi, a nasze ciała i warunki życia są tym i kotłami, w których duch nasz cierpi. Kiedy więc dajemy jałmużnę biednym, nawiedzamy więźniów, ratujemy chorych, pocieszamy strapionych, bronimy pokrzywdzonych to bezpośrednio ratujemy i wspieramy dusze w czyśćcu cierpiące. A walcząc z ludźmi złymi: wyzyskiwaczami, złodziejami, bandytami, fałszywymi, walczymy z duchami złymi czyli diabłami" (Głos Ziemowida, nr 7/1925).

Droga do nowego świata prowadzi poprzez upowszechnienie własności, powszechne uwłaszczenie. Robotnicy powinni zostać współwłaścicielami przedsiębiorstw w których pracują. „Niech robotnik wie, co zarabia kopalnia, niech się poczuje współwłaścicielem kopalni, niech będzie zainteresowany w pomyślnym rozwoju przedsiębiorstwa, a czynem tym zlikwidujemy komunizm na ziemiach polskich, usuniemy nędzę i bezrobocie" (Głos Ziemowida, 12/1925).


Rzeczpospolita wszystkich narodów

Sarmacka Rzeczpospolita, która była twórczą oazą wolnej myśli i pokoju w Europie jest zapowiedzią przyszłej Rzeczpospolitej, która dopiero nadejdzie. Jest ona także świadectwem szczególnego posłannictwa cywilizacyjnego Polski.

Katolicyzm polski jest swoistym splotem wyznania łacińskiego z wierzeniami słowiańskimi. Huszno doprowadził ten proces do końca. Stwierdził, że spośród wszystkich religii pogańskich, akurat w Polsce imię naczelnego boga przedchrześcijańskiego jest tożsame z imieniem Chrystusa: bóg dawnych Polaków to Jessa, zapisywany też jako Jasza, z kolei imię Chrystusa w języku aramejskim to Jeszu, zaś w hinduskim: Issa. Wedy zatem i kultura polska mogą być bardzo pomocne w lepszym zrozumieniu katolicyzmu, jako prareligii naszej cywilizacji. 

Mit polski, który głosił Huszno, przedstawił w tekście Tajemnica Polski:

"Zaiste, Polska to wielka rzecz! Nikt sobie sprawy dzisiaj nie zdaje z tego, czym jest Polska. Nauka, względnie historia wie o Polsce bardzo mało. Znamy zaledwie coś niecoś jej dzieje od Mieszka I, od czasu przyjęcia chrześcijaństwa rzymskiego. Jest to skromny okres czasu, bo nie przekraczający 1000 lat. O tym co było przedtem, czym była Polska przed oną historyczną datą zgoła nic, albo prawie nic nie wiemy. Legendy tylko mówią nam o Piaście i Ziemowidzie o Popielu, Kraku, Wandzie, Lechu, które to postacie najnowsza krytyka historyczna słusznie w poczet postaci mitologicznych, lecz nie historycznych, zaliczyła. O tym, czym była Polska przed dwoma, trzema, sześciu tysiącami lat i więcej, nic zgoła nie wiemy. To jest tajemnica. O tej przeto tajemnicy chcielibyśmy mówić.

Wiara w dziwne, a nawet boskie posłannictwo Polski zawsze nurtowała w naszym społeczeństwie. Pierwszą wyraźną wzmiankę w naszej literaturze spotykamy u Wespazjana Kochowskiego w jego Psalmodii, gdzie wypowiada zdanie, iż Polacy są tym narodem, w którym powtarza się historia święta, historia Izraela. Tego rodzaju wiara widocznie nie była nowa, co można wnioskować nawet z proroczych kazań ks. Skargi, które nie są niczym innym, jak tylko powtórzeniem kazań Jeremiasza, Izajasza i innych proroków.

Wiara ta natchnęła też naszych mesjanistów polskich duchem proroczym o boskiej chwale i zmartwychwstaniu Polski duchowej. Ta też wiara kazała Mickiewiczowi i Słowackiemu w swych prelekcjach paryskich i utworach poetyckich zwrócić uwagę na Słowiańszczyznę przedhistoryczną, jej wiarę, mity i kulturę duchową. Tej wiary naszych wieszczów i my się dzisiaj nie wstydzimy i nie wypieramy, aczkolwiek jesteśmy pewni tego, że wielu spośród naszych rodaków z pobłażliwym uśmiechem tę naszą wiarę traktować będzie. Wiemy dobrze, iż ludzie uczeni tej miary co prof. Brückner nas nigdy nie zrozumieją, jeżeli mógł taki uczony w dziełku swym Mitologia polska po długiem szperaniu przyjść do wniosku, że Polacy nie mieli nawet swej mitologii, że podanie o cudownym rozmnożeniu chleba w domu Piasta ma podkład czysto ekonomiczny i że te podanie zrodziło się w umyśle chłopa, wiecznie bojącego się głodu, to o takich uczonych możemy powiedzieć, że mają oczy, ale nie widzą, mają naukę, ale brak im ducha wyczuwania prawdy. Podobni oni są do dzieci, które znają litery, ale czytać nie mogą.

My, przyjmując wiarę naszych mesjanistów polskich w boskie posłannictwo Polski, nic chcemy poprzestać na samym intuicyjnym odczuciu, ale spodziewamy się znaleźć potwierdzenie tej wiary w pismach św. i starożytnych podaniach religijnych. Aby dociec prawdy, trzeba iść w myśl słów Chrystusa zmartwychwstałego, który mówi uczniom swoim: scrutamini scripturas — badajcie pisma! Albowiem w nich znajdziemy potwierdzenie tej prawdy, którą dzisiaj w Duchu Bożym Kościół Polski głosi. I to jest rola uczonych, którzy mają dostęp do starych bibliotek na tabliczkach kamiennych czy ceglanych pisanych, którzy znają języki starożytne i najstarożytniejsze, jak palijski język święty.

My, nie mając dostępu do tych boskich źródeł; a mając tylko Ducha odczucia tych Prawd odwiecznych i odpisy czyli komentarze Pisma św. w naszych podaniach biblijnych i mitologicznych, na podstawie tych dwu świadectw twierdzimy z całą stanowczością, że ludy Europy i Azji są potomstwem tych dwunastu pokoleń Izraela, które przyjęły Prawdę Bożą w starym świecie w przeciwieństwie do innych ludów barbarzyńskich i dzikich, które nią wzgardziły.

Twierdzimy, iż Słowianie, względnie Polacy są tym wybranym pokoleniem Judy, które daje zbawienie światu.

Twierdzimy, iż Polska jest tym krajem, w którym rozpoczyna się on spis ludności, w którym najpierw jest głoszona dobra nowina o Królestwie Bożym.

Twierdzimy, iż chrześcijaństwo jest naszą rodzimą polską wiarą, tylko spaczoną przez książąt kościoła rzymskiego, którzy są naszymi braćmi Idumejczykami, potomkami łakomego i brutalnego Ezawa, który sprzedał pierworodztwo swoje za miskę soczewicy i tylko siłą brutalną trzyma się dzisiaj przy władzy. Kościół Polski, Kościół Ojca Polaków, Eli Lachów (którego czczą mahometanie pod imieniem Allacha, a żydzi pod imieniem Ellochim).

Polacy i w ogóle Słowianie, przyjmując to nowoczesne chrześcijaństwo drogą przez Rzym i Bizancjum nie przyjęli zasadniczo nic nowego, bo wszystko to od wieków mieli. Przyjęli stary swój własny obraz tylko zeszpecony i w nowej ramie, w nowym charakterze, bo ci co byli niegdyś mistrzami teraz byli uczniami, ci co byli niegdyś panami Rzymu i Bizancjum, dziś wzięli na się rolę sługi i uczni. Mimo to jednak wiara w Polsce nie wygasła nigdy w jej boskie posłannictwo.

Twierdzenia powyższe ośmielamy się uzasadnić nawet Pismem św. Wszystkie mitologie świata zasadniczo się między sobą niewiele różnią. Różnica polega na wielości i jakości symboli oraz imion Boga.

Co do imienia Jezus, którego znaczenie nasze katechizmy tłumaczą słowem Zbawca, nie mamy nic przeciwko temu, tylko pochodzenie tego słowa odnoszone do 2000 lat uważamy za błędne. Bo imię to jest tak stare, jak świat. I genezy jego nie w Palestynie żydowskiej szukać należy, która jest tylko cieniem prawdziwej Ziemi Obiecanej, ziemi kapłańskiej, ale w dawnej słowiańszczyźnie. Już Długosz nasz na czoło Olimpu starożytnych Polaków — pogan wysuwa Boga Jesse, Jassa, którego nazywano Lado, który to wyraz znaczy tyle co Chrystus. Od tego to wyrazu pochodzi władza, władam, władca, król, pomazaniec a równoznaczne z nim jest: Chrystus. W wypadło i zostało Lado podobnie jak przy Władysławie przetłumaczonym na łacinę mamy Ladislaus. Wołacz od Jesse będzie Jessu czyli rosyjskie Issu, polskie Jezu. U starożytnych Germanów obok Thonara (gromowładcy) czczono również bohatera Zbawcę Hezusa. Że kult imienia Jezus jest stary jak świat, dowodzi tego cały szereg cytat, przytoczonych przez Andrzeja Niemojewskiego (Bóg Jezus, str. 124). My, z braku miejsca, na tym poprzestaniemy i zaznaczamy, że najdroższe imię 'Jezus' bliższe jest nam Polakom niż Rzymianom, Grekom czy Żydom. Z imieniem tym stało się coś podobnego jak z obrazem, który wywieziony z Polski, po latach w nowej ramie powraca.

Kto więc od kogo przyjął chrześcijaństwo? Czy my od Greków i Rzymian czy Rzymianie i Grecy od nas? Jak nie młodszy starszego rodzi, ale starszy młodszego, tak i nie my Polacy starsi w kulcie Jezusa przyjęli od Rzymian, ale Rzymianie od nas przyjęli chrześcijaństwo.

Dalej, Pismo św., opisując początki kościoła Ramy, kościoła Chrystusowego powiada, że krajem, w którym ta nauka o zbliżającym się Królestwie Bożym była po raz pierwszy głoszona była Barsaba (Rdz 21,31: miejsce przymierza Abrahama i Abimelecha). Z Barsaby też wędruje stary Jakub do Egiptu. W kraju starosty Cyryna czy Syrena czyniony jest pierwszy spis ludzkości na rozkaz cesarza Augusta tj. Boga. Z pisma też wiemy, że w Bet lehem albo w bet lehiw Chrystus się rodzi w nędznej szopie. Wszystkie te daty i nazwy wcale nie dadzą się przystosować do tej azjatyckiej Palestyny i historia faktów tych wcale nie zna. Dadzą się jednak najlepiej przystosować do Polski współczesnej i przedhistorycznej, jeżeli uwzględnimy prawo wiecznych powrotów. [ 1 ]

Bar'Saba znaczy Syna Lwa, Syna Judy, Syna Króla, Syna Bożego. Wyraz ten czytany w dialekcie Słowian wschodnich brzmi War Sawa albo War szawa jak Babel=Wawel; Bazyli=Wasyl itd., która to nazwa rozciąga się na cały kraj, którego jest stolicą.

Godło stolicy jest godłem kraju całego. Godłem naszej stolicy jest Syrena, symbol tegoż Syna Bożego i jego kościoła. Dzierży ona podobnie jak Michał Archanioł, Krak, św. Paweł w jednej ręce tarczę symbol wiary i nauki, a w drugiej miecz — symbol Słowa Bożego, którym gromi nieprzyjaciół Boga i ludzkości.

Syrenę wyobrażamy w postaci pół ryby, pół niewiasty. To zestawienie wyobraża połączenie dwóch natur w Chrystusie: boskiej i ludzkiej. Ryba znaczy Chrystusa jako człowieka, a niewiasta — Chrystusa jako Boga. Słowo Syrena w innych dialektach wymawiamy Cyrena, Kirena, Cyrus novus, Kore novus, co się wykłada - nowy Król-Duch.

Również Betlehem Judzkie możemy odnieść do Polski, jeżeli sięgniemy do źródłosłowu Bet lehiw, co znaczy dom Polaków, Polskę.

Tak więc Polska, to wielka rzecz! Polska, którą my budujemy, nie zginie i będzie ona Kościołem państwem ludzkości i Rzeczpospolitą wszystkich narodów."

Tezy o związku Polski z dziejami starotestamentowymi nie były nowe. Już w XI w. francuski rabbi Salomon de Troyes zwany Raszi, do dziś uznawany za czołowy autorytet wśród komentatorów Biblii i Talmudu, pisał, że biblijny Elkosz, skąd pochodził prorok Nahum, który opisał podbój Niniwy przez Babilon, to w istocie polski Olkusz. [ 2 ]

Agent Piłsudskiego

Potrzeba było zamachu majowego, by Kościół Polski Huszny został zalegalizowany. „Do czego zmierza rząd Piłsudskiego wskazuje dosyć wyraźnie ulegalizowanie nowej sekty ks. Huszny" — grzmi na pierwszej stronie wydawana w dalekiej Brazylii gazeta „Lud" z 12 stycznia 1927. Narodowa „Gazeta Szamotulska" w tekście Marszałek Piłsudski patronem kościoła narodowego? (7.8.1926) wytyka, że gazety piłsudczykowskie domagają się zrównania praw kościoła narodowego z rzymskokatolickim, a Huszna swoją działalność porównuje do Piłsudskiego: „dzieło odrodzenia narodu, zapoczątkowane duchowo przez ks. Husznę, a społecznie przez Józefa Piłsudskiego" (Głos Ziemowida). W istocie bowiem teologia kościoła polskiego wpisywała się w teologię polityczną Piłsudskiego.

Główne jego idee polityczne — mesjanizm oraz prometeizm. Mesjanizm dążył do budowy silnej Europy Środkowej pod przewodnictwem Polski poprzez Intermarium, jako równowagę przed presją Rosji i Niemiec. Prometeizm Piłsudskiego z kolei zorientowany był głównie na przemiany niepodległościowe narodów Kaukazu, czyli drugiego kluczowego bufora europejskiej geopolityki.

Zamach majowy został przez Głos Ziemowida powitany z wielkim entuzjazmem i nadzieją: „Polska od wieków była krajem rycerskim, jej wielcy królowie byli rycerzami i dzisiaj Opatrzność dała nam rycerza — Wodza, którego sam Bóg namaścił na piastuna i stróża honoru Polski, a wyście go odarli ze czci i wiary i myśleliście, że wam się uda pogrzebać cnotę na wieki a bezprawie uwiecznić. Lecz naród i armia oceniły was należycie i dały odprawę i naukę, oby raz na zawsze. Wyście myśleli, że Polska dzisiejsza to wy — prałaci, purpuraci, darmozjady, karierowicze i pasibrzuchy. — Gruboście się pomylili. Rokosz Marszałka Piłsudskiego to poryw ducha prawdziwie polskiego przeciw bezprawiu i gangrenie, jaka się wżarła w żywy organizm Polski zmartwychwstałej".

24 października 1926 pisał: „ma nasz kościół patrona i opiekuna politycznego, którym jest Wódz Narodu Polskiego Józef Piłsudski".

Kilka tygodni po przewrocie ma miejsce zagadkowe połączenie się Huszny z kościołem prawosławnym. Pisze się czasami, że było to przejścia na prawosławie, co jest nieporozumieniem. Umowa połączenia się zastrzegała bowiem zachowanie specyfiki kościoła polskiego, włącznie z jego mesjanizmem i obrządkiem (dziś zwanym łacińskim, dawniej heretyckim — bo na polski przełożonym). Sam Huszno twierdził, że zrobił to jedynie po to, by móc dokonać legalizacji. Coś podobnego, jak częste wówczas zmiany wyznania dla legalizacji nowego małżeństwa. W liście do księdza polskokatolickiego Huszno pisał: „Podkreślam, że z naszej strony nie jest to przejście na prawosławie, lecz przeprowadzenie legalizacji pod firmą Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego".

Wiele jednak wskazuje na to, że zamysły towarzyszące tej operacji były daleko ambitniejsze i dość ściśle związane z polityką sanacyjną. Sprawę tę szeroko opisał Mieczysław Skrudlik, były pracownik polskiego wywiadu, związany z endecją, pt. Sojusz obozu 'sanacji moralnej' z sekciarstwem. Sprawa Andrzeja Huszny.

By móc zrealizować projekt federacji środkowoeuropejskiej, Polska musiała znaleźć wspólny język z narodami w większości prawosławnymi. Na skutek dotychczasowej konfrontacyjnej polityki wyznaniowej, w narodach środkowoeuropejskich Polska nie mogła mieć dobrych notowań. By załagodzić te napięcia sanacja musiała pozyskać dla swojej sprawy polską autokefalię prawosławną. Nie mogła Polska przewodzić mniejszym narodom słowiańskim Europy Środkowej nie mając uporządkowanych relacji z krajowym prawosławiem. Poprzez wejście Huszny do prawosławia, Piłsudski zyskiwał tam de facto swojego człowieka. Rząd sanacyjny był więc zainteresowany w umocnieniu Huszny w kościele prawosławnym. Dla realizacji projektu Piłsudskiego nowa polityka religijna miała kluczowe znaczenie, o czym świadczy przeniesienie departamentu wyznań z ministerstwa wyznań i oświaty pod bezpośredni nadzór Piłsudskiego jako premiera.

W liście do kapłana polskokatolickiego Huszna pisał: "Wczoraj wróciłem z Warszawy, byłem wzywany do Min. Wyznań Religijnych i usłyszałem takie zdanie: życzeniem naszym i polskiej państwowości jest, abyście utworzyli jak najwięcej parafii, mieli swego Biskupa, własny Konsystorz i żeby między Wami walki nie było. W przeciwnym razie będziecie się pożerać wzajemnie, nam przysporzycie kłopotu a trzeci będzie się śmiać. (...) mamy przyrzeczoną subwencję rządową". Owo zdanie Huszna usłyszał od Kazimierza Okulicza, dyrektora Departamentu Wyznań rządu majowego (wcześniej był redaktorem organu sanacji Kuriera Wileńskiego, a po wojnie ministrem sprawiedliwości rządu RP na uchodźstwie)

Polskokatolicy odrzucili zaproszenie do współpracy i ujawnili list na łamach sympatyzującego z nimi socjalistycznego „Robotnika", z czego zrobiła się wielka afera (Gazeta Polska z 30.10.1926 pisała, że „walczący z katolicyzmem rząd Piłsudskiego rozpoczyna walkę kulturalną w Polsce").

Inną postawę zajęli mariawici, czyli drugie wyznanie narodowe, które również głosiło mesjanizm. Także i oni gorąco poparli zamach majowy: „Mariawici myślą, że czyn Marszałka Piłsudskiego dokonany w d. 12-14 maja, jest pochodzenia boskiego, to znaczy, że był on skutkiem nakazu wewnętrznego, jaki Marszałek otrzymał od Boga". W „Jednodniówce mariawickiej" z 8 września 1926 r. jeden z dygnitarzy kościoła pisał:

„Doszła do nas wiadomość, że dnia 16 lipca spełniło się właśnie to, czego pragnęliśmy, pisząc w Jednodniówce o potrzebie założenia u nas Kościoła prawdziwie katolickiego i narodowego. Założenia tego Kościoła dokonał właśnie ks. Andrzej Huszno. Niestety, nawet prasa ludowa nie rozumie ważności i korzyści tego aktu dla Polski. Nie rozumie ona, że stworzenie u nas i zjednoczenie Kościoła Narodowego w Polsce z Kościołem Prawosławnym na podstawach autonomicznych może pociągnąć za sobą cały naród rosyjski i zjednać go dla Polski. Unia zaś Kościoła Prawosławnego z Rzymem, samemu tylko Rzymowi korzyść by przyniosła, a nigdy Polsce. Natomiast unia religijna Kościoła Narodowego z Kościołem Prawosławnym, spowodować może to, co niegdyś zapowiadał jeden z posłów rosyjskich w państwowej Dumie rosyjskiej, że Polska stanęłaby wówczas na czele wszystkich Słowian; owszem, na czele wszystkich narodów świata, jak to przewidywali nasi wielcy Wieszcze".

Zaraz potem 12-osobowa delegacja mariawicka udała się z misją ekumeniczną adresowaną do południowoeuropejskich kościołów prawosławnych: pierwszym były patriarchaty słowiańskie: Belgrad i Sofia, następnie Grecki Kościół Prawosławny oraz patriarchaty w Konstantynopolu, Jerozolimie i Aleksandrii.

Z Intermarium Piłsudskiego jak wiadomo nic nie wyszło i w swej polityce zagranicznej Polska wylądowała ostatecznie w papierowym sojuszu z Anglią i Francją. Jedną z istotnych przyczyn fiaska tej polityki było fiasko polityki religijnej. A za fiasko nie tyle odpowiadał on sam, co środowiska endecko-katolickie. Przeciwko wejściu Huszny do prawosławia wszystkie gazety kościelne oraz endeckie rozpętały wielką kampanię, robiąc wszystko, co w ich mocy, by skłócić prawosławnych z Huszną i sanacją. Czynnie w tym dziele wspierane przez prasę lewicową (która kibicowała amerykańskim polskokatolikom). Wykorzystując ujawnione poparcie, jakiego rząd udzielał Husznie, wykreowano to jako spisek mający na celu rozbicie prawosławia w Polsce oraz polonizację mniejszości ukraińskiej, białoruskiej i rosyjskiej. Z punktu widzenia Międzymorza był to oczywiście zarzut niedorzeczny, przeciwskuteczny. W kontekście nasilającej się walki bolszewickiej z prawosławiem, gdyby Polska wystąpiła jako protektor wolności wyznania dla wschodnich mniejszości, miałaby otwartą drogę do uznania przywództwa wśród narodów słowiańskich, co miałoby politycznie wybitne skutki. Stało to jednak w ewidentnej sprzeczności z polityką rzymską, która jako podstawowy warunek ekspansji Polski w kierunku wschodnim stawiała konwersję religijną na rzymski katolicyzm. Kampania prasowa przeciwko Husznie odniosła swój skutek. Prawosławni uznali go za agenta gry sanacji przeciwko prawosławiu i stracili doń zaufanie i został zmarginalizowany.

Nie burzyć starego domu, dopóki nowy niegotowy

Przed śmiercią Huszno pojednał się z Kościołem i został pochowany jako katolik. Zmarł 4 czerwca 1939. W jego pogrzebie wzięło udział 10 tys. ludzi.

Przez przedwojenne środowiska katolickie zwalczany był bezpardonowo, choć nie był on bezwzględnym antyklerykałem. Chwalił papieża Leona XIII za jego politykę społeczną. W nr 1 swojego pisma przyznawał, że to w kościele rzymskim jest zachowany depozyt prawdy, którego jednak nie potrafi wytłumaczyć: „Kościół rzymski jest pedantycznym konserwatorem prawd odwiecznych i wiecznych (za co mu się należy uznanie), choć wielu z nich nie rozumie i nie umie wytłumaczyć, usiłując zaś tłumaczyć, rzekomo nieomylnie, ludzi tylko gorszy".

W nr 6/1925 pisał: "żebyśmy nie nawracali nikogo wybrykami kleru rzymsko-polskiego jego pychą, chciwością, politykomanią, bo to nie jest apostołowanie, ale pospolita i tania demagogia, z którą daleko nie zajdzie. Pamiętajmy o tym, aby nie burzyć starego domu, dopóki nowego nie mamy wykończonego. Domem tym starym jest kościół rzymsko-katolicki, a nasze domy są dopiero zaczęte i co z nich wyjdzie — niewiadomo. Budując się w nowy kościół polski, miejmy na uwadze nie siebie, ale dobro narodu i ludzkości, ale chwałę Bożą!"

Próba zmiany Polski wbrew kościołowi rzymskiemu zakończyła się zupełnym fiaskiem. Huszno wrócił do Kościoła, ale i Kościół poszedł po wojnie tam, gdzie był Huszno. Dziś kościół rzymsko-polski bardziej bowiem jest podobny do kościoła polskiego Huszny niż do siebie samego sprzed wojny.


 Footnotes:
[ 1 ] Jest to sformułowanie Fryderyka Nietzsche, który zresztą także głosił o szczególnej roli Polski.
[ 2 ] D. Rozmus, Czy Olkusz ma coś wspólnego z biblijnym Ha- ̉Elqosz? "Slavia Antiqua", t. XLIII, 2002, s. 97-132.

Mariusz Agnosiewicz
Redaktor naczelny Racjonalisty, założyciel PSR, prezes Fundacji Wolnej Myśli. Autor książek Kościół a faszyzm (2009), Heretyckie dziedzictwo Europy (2011), trylogii Kryminalne dzieje papiestwa: Tom I (2011), Tom II (2012), Zapomniane dzieje Polski (2014).
 Private site

 Number of texts in service: 952  Show other texts of this author
 Number of translations: 5  Show translations of this author

 Original.. (http://therationalist.eu.org/kk.php/s,10212)
 (Last change: 05-05-2018)