| 
 16-17
listopada 2010 r. odbyła się w KUL konferencja
Nauki przyrodnicze a nowy ateizm.
Lektura materiałów z tejże konferencji, dostępna pod adresem internetowym:
http://www.kul.pl/nauki-przyrodnicze-a-nowy-ateizm,art_26607.html skłania ku
sformułowaniu kilka refleksji ogólnych:  
	Zwolennicy teizmu nadal nie mają żadnych dobrych argumentów w sporze z nowym
	(i starym) ateizmem. Jedyną zresztą, wśród referujących, próbę argumentacji
 w tym sporze, podejmuje Jacek Wojtysiak (Naturalizm w naukowym kostiumie 
	 [ 1 ]).
	Inni prelegenci ograniczają się do interpretacji (nowego) ateizmu,
	dystynkcji pojęciowych, wypowiadania ideologicznych zaklęć lub powtarzania
	frazesów typu: „nauka i wiara to dwa różne porządki" lub „ateiści także
	wierzą, tylko w co innego niż teiści". 
	Trudno na podstawie składu referentów konferencji powiedzieć, czy
	współcześni teiści chcą rzeczywiście dyskutować z ateistami, bo autorzy
	przedstawionych referatów reprezentują jedną opcję światopoglądową. Jest
	wśród nich tylko jeden wyjątek (choć i w tym przypadku panelista — Jan
	Pleszczyński — zastrzega, że nie jest ateistą, stwierdzając jednak, że w
	jego ocenie „nowi ateiści w tym sporze [z religią] na razie są górą"; Czy
	jest możliwa racjonalna debata z nowym ateizmem?). Powstaje pytanie, czy
	ateistów na konferencję nie zaproszono, czy nie chcieli na nią przyjechać.
	Bez względu na przyczyny — brak jednej ze stron dialogu dialog ten
	uniemożliwia.
	Zdumiewające, jak bardzo wyznawcy światopoglądu irracjonalistycznego i
	niematerialistycznego (nienaturalistycznego) chcą ubierać się w szaty
	racjonalistów, a nawet materialistów (naturalistów). To swoiste rozdwojenie
	jaźni musi dotyczyć oczywiście wszystkich wierzących, którzy reflektują się
	choć trochę nad rzeczywistością i próbują uzgodnić wiarę w Boga osobowego z
	uznaniem autonomii świata przyrody oraz nauki jako skutecznego narzędzia
	jego opisu. Najwyższy poziom ekwilibrystyki wśród autorów prezentowanych w
	materiałach pokonferencyjnych referatów osiąga w tym względzie Jacek
	Wojtysiak, który twierdzi, iż „jeśli nauka prawdziwie opisuje przyrodę, to
	jej struktura musi być jakoś izomorficzna względem tak rozumianego [ścisłego
 i logicznego] języka nauki, a więc musi być jakoś uporządkowana lub
	przystawalna do intelektu — teistyczna interpretacja tego faktu wydaje się
	jak najbardziej dopuszczalna, a nawet naturalna" (ref. cyt.). Autor chce
	zatem powiedzieć, że świat jest jakoś uporządkowany, a więc każde urojenie
	umysłu, które interpretuje ten porządek, jest „dopuszczalne, a nawet
	naturalne". Po pierwsze jednak uporządkowanie świata to wynik interpretacji
	abstrakcyjnej myśli ludzkiej a nie jego ontyczny stan, po drugie:
	astrologiczna interpretacja przyrody jest dokładnie w ten sam sposób
	dopuszczalna, co interpretacja teistyczna. 
	Powszechnym sposobem manipulacji pojęciowej, obecnym również wśród
	recenzowanych przeze mnie referatów, jest uznawanie się przez teistów za
	racjonalistów. Tymczasem głosząc poglądy religijne (m.in. wiarę w cuda, w
	rzeczywistość „duchową", we wszechmoc Boga, zjawiska niewyjaśnialne rozumowo
	itp.), czyli zbiór jawnych sprzeczności oraz poglądów niemożliwych do
	uwodnienia w sposób empiryczny, reprezentują w istocie co najwyżej
	racjonalizm spekulatywny (szczytem jego osiągnięć, kilkaset lat temu, była
	scholastyka średniowieczna), który ze współczesną postawą naukową nie ma nic
	wspólnego — najlepiej ilustruje to tytuł
	fragmentu tekstu Stanisława Wszołka: 
	Racjonalny wykład przesłania religijnego. Teiści próbują zarazem odmówić
	prawa do posługiwania się przez ateistów wynikami naukowymi w celu
	formułowania niesprzecznego wewnętrznie i spójnego z tymi wynikami
	twierdzenia, iż w rzeczywistości empirycznej nie istnieją żadne inne byty
	poza przyrodniczymi. 
	Główne wysiłki teistów w sporze z naukowym ateizmem idą zatem w kierunku
	wykazania, że teologia (i wiara religijna) są racjonalne (co najmniej równie
	jak nauka i płynące z niej wnioski), a zarazem że to ateizm jest
	nieracjonalny. Teiści zarzucają zatem metafizyczność założeniom ateizmu i
	próbują zrównać go na tej płaszczyźnie z wyznawanym przez siebie teizmem.
	Najwyraźniej wyraża to Waldemar Czajkowski, mówiąc, iż: „metafizyki
	ateistyczne i metafizyki teistyczne są równie "metafizyczne" (a więc — w
	pewnym sensie — „nienaukowe")" (Uwagi
 o dialogu pomiędzy teizmami a ateizmami). Obrońcy światopoglądu
	religijnego wpadają w ten sposób w pułapkę — albo bowiem metafizyczność taka
	nie jest niczym złym i jest racjonalna, ergo uprawniona (różnica leży zatem
	jedynie w zasadności założeń i prawomocności przesłanek tych „metafizyk"),
	albo też dyskwalifikuje ona zarówno religię, jak ateizm. Jeżeli to pierwsze
	- przeprowadzenie dowodu, iż naturalizm jest nieco bardziej sensowny od
	spirytualizmu, jest zadaniem wykonalnym dla średnio inteligentnego
	licealisty. Jeśli to drugie — wystarczy wykazać (co równie łatwe), że nowy
	ateizm (czyli w istocie zbiór wniosków z nauk przyrodniczych co do
	ontycznego charakteru przyrody) nie ma sensu metafizycznego. Odmówić zaś
	metafizyczności religii po prostu sensownie się nie da. 
	 Teiści (wśród referentów zwłaszcza
	Anna Latawiec i Jacek Wojtysiak) zarzucają nowym ateistom ontologiczny
	naturalizm, uznając go za (nieuświadomiony, za to fundamentalny) dowód
	niesłuszności ich poglądów. Pomijając jednak nawet to, czy naturalizm ten
	jest założeniem czy konsekwencją poglądów naukowych, trudno zrozumieć, na
	czym polega jego błąd. Jeżeli bowiem ktoś twierdzi, iż istnieje cokolwiek
	więcej lub „ponad" przyrodą (bez względu na to, czy przyjmuje to jako
	założenie, czy jako konsekwencję swych badań), powinien to udowodnić. Ale
	dowodu nie ma i być nie może. W zamian zań otrzymujemy tylko teistyczny
	zbiór twierdzeń metafizycznych. W odróżnieniu jednak od naturalizmu, nie
	tylko nie jest on konsekwencją badań naukowych, ale jest także z nimi
	sprzeczny. Co zatem jest złego w tym, że wybitni naukowcy, są zarazem
	wyznawcami ontologicznego naturalizmu? Chyba tylko to, że przeczy on
	teizmowi. 
	Wśród prezentowanych referatów znajduje się tylko jeden, niedający się
	zresztą w żaden sposób obronić, argument przeciw stanowisku nowych ateistów.
	Jacek Wojtysiak pisze: „Prawdziwy Bóg przecież, o ile istnieje, przerasta
	przyrodę (naturalistyczną konceptualizację), a jeśli działa, to ani "na
	zamówienie", ani w granicach przyrodniczych prawidłowości" (ref. cyt.).
	Pomijam to, że Wojtysiak „poprawia" myśl teistów, bo ludzie wszystkich
	religii wierzą, że Bóg może działać w przyrodzie (cuda, skuteczność
	modlitwy), a więc przejawia się także czasami empirycznie, co zresztą
	prowadzi do jednej z podstawowych sprzeczności teizmu — Bóg bowiem ma być
	zarazem bytem transcendentnym, „nie z tego świata". Swoją myślą Wojtysiak
	nie jest także zbieżny z tymi katolickimi apologetami, którzy (jak np. J.
	Życiński) chcą uzgodnić „działania Boga" ze światem przyrody, uważając np.,
	że Bóg stworzył gatunki w procesie ewolucji, a zatem — „w granicach
	przyrodniczych prawidłowości". Bez względu na to jednak, czy myśl Wojtysiaka
	trafnie wyraża poglądy teistów, przyjrzyjmy się jednak przez chwilę jego
	„argumentowi". Co to znaczy, że Bóg nie działa w granicach przyrodniczych
	prawidłowości? Czy chodzi o to, że Bóg działa w przyrodzie, ale poza jej
	prawami? Twierdzenie to jest w sposób oczywisty wewnętrznie sprzeczne.
	Albo przyroda ma swoje autonomiczne prawa i nie można działać poza nimi,
	albo są jakieś byty, które w nie ingerują i je zawieszają, co oznacza, że
	tych praw w istocie nie ma, są dowolne albo dowolnie zmienne. Czy też
	Wojtysiak twierdzi, że Bóg działa poza przyrodą poza jej prawami?
	Gdzie jednak takie działania miałyby się odbywać? Bo nawet nie w ludzkich
	głowach — zjawiska psychiczne są przecież funkcją istnienia bytów
	materialnych. Albo Bóg, albo przyroda. Mówiąc obrazowo i odwołując się do
	przykładu powszechnie używanego w dyskursie nowych ateistów, który także
	przywołuje Wojtysiak: jeżeli przyjmujemy, że otaczający nas świat przyrody
	jest autonomiczny i rządzi się swoimi, przyrodniczymi prawami, to nikt nie
	może narodzić się z dziewicy (o ile oczywiście nauka trafnie opisała
	mechanizm rozmnażania płciowego człowieka). A jeżeli nikt z dziewicy,
	zgodnie z naukową wiedzą, się narodzić nie może, to nowi ateiści słusznie
	twierdzą, że nikt taki nie istniał, nie istnieje i nie będzie istniał. 
	Jako zupełnie kuriozalny należy uznać zarzut błędu logicznego, który rzekomo
	popełniają nowi ateiści według Wojtysiaka. W jego opinii naukowcy
	poszukujący Boga w „naturalistycznej siatce pojęć" padają ofiarą błędnego
	koła, ponieważ sprowadzają w ten sposób Boga do „przedmiotu fizykoidalnego"
	(żeby się pogrążyć, twórca tego zarzutu przyznaje zarazem, że naukowcy ci
	wśród bytów fizycznych go nie odnajdują). Po pierwsze mało kto z naukowców
	(jeśli w ogóle są tacy) zajmuje się problemem poszukiwania Boga w
	przyrodzie. Jeżeli nawet ktoś podejmuje takie badania (polecam Johna
	Taylora, Nauka i zjawiska
	nadnaturalne, przeł. A. Tanalska-Dulęba, Warszawa 1990), nie ma w nich
	żadnego błędnego koła. Po drugie podstawą sensowności eksperymentu mającego
	dowieść, że istnieje cząstka x, jest hipoteza, że cząstka x rzeczywiście
	istnieje. Tylko wtedy, jeśli przyjmę hipotezę, że Bóg istnieje i oddziałuje
	na rzeczywistość empiryczną (np. w zjawiskach cudownych albo spełniając
	ludzkie prośby zawarte w modlitwach), mogę sprawdzać, czy rzeczywiście
	istnieje i czy rzeczywiście oddziałuje. Jeżeli istnieją cuda i warto jest
	modlić się o cokolwiek do Boga, to musi on działać w przyrodzie, zatem ma
	przejawy empiryczne, a jeśli tak, to podlegają one naukowemu badaniu.  
Podsumowując, można śmiało stwierdzić, że współcześni polscy teiści nie mają
żadnego dobrego argumentu w sporze z nowymi ateistami. Trudno się temu
oczywiście dziwić, bo dobrej odpowiedzi na twierdzenie płynące z badań
naukowych, iż w rzeczywistości empirycznej nie istnieje żaden Bóg ani podobne mu
byty, nie ma dziś nikt na świecie. Co nie oznacza, że w Polsce konsekwentna
postawa naukowa należy do normy wśród przyrodników ani że teza nowego ateizmu
zyskała stosowną do jej prawdziwości popularność. 
  Footnotes: [ 1 ] Wszystkie odwołania i cytaty
		pochodzą z ww. źródła [dostęp: 23.11.2010]. |