Jako, że obywatele RP generalnie nie wiedzą nic więcej o treści konkordatu (często nawet i krytycy), postanowiłem przybliżyć jego ogólne zasady i w kilku punktach odnieść je do pierwotnych kościelnych żądań. 1. Deklaracja niezależności i autonomii obu stron, tj. państwa i Kościoła. Z czego wynika między innymi, że sposób organizacji Kościoła w państwie i mianowanie na kościelne urzędy należy do wyłącznej kompetencji Kościoła (z zastrzeżeniem, że jednostki terytorialne struktury będą się zamykać w granicach państwa polskiego). Oczywiście nie należy brać dosłownie znaczenie literalne tej zasady, gdyż praktyka tego nie potwierdziła, której rząd pośpieszył w sukurs wydając stosowne oświadczenie, w którym informuje, że w istocie to nie chodziło o rozdział czy niezależność ale o współdziałanie: "1. Zasada wyrażona w artykule 1, według której Państwo i Kościół są niezależne i autonomiczne, jest w istocie nadaniem wyrazu prawnego praktyce, jaka wytworzyła się w Polsce na przestrzeni ostatnich lat. Oznacza ona rezygnację z takiego pojmowania norm konstytucyjnych, które wyrażało stosunek antagonistyczny, na rzecz wykładni zakładającej współdziałanie dla rozwoju człowieka i dobra wspólnego." (Oświadczenie rządowe z dnia 26 stycznia 1998 r. w sprawie Deklaracji Rządu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 15 kwietnia 1997 r. w celu zapewnienia jasnej wykładni przepisów Konkordatu między Stolicą Apostolską a Rzecząpospolitą Polską, podpisanego w Warszawie w dniu 28 lipca 1993 r., M.P. z dnia 26 stycznia 1998 r.) A więc od jednej skrajności do drugiej. Komuniści deformowali na swój sposób zasadę rozdziału, dzisiejsze władze deformują ją, tyle że w druga stronę. Nie ma już rozdziału jako antagonizm, jest rozdział jako współdziałanie. Nikt nie potrafi uchwycić takiej konotacji, która pozwoliłaby potraktować rozdział jako rozdział. Notabene, w pierwotnym projekcie konkordatu, przedłożonym stronie rządowej przez nuncjusza Kowalczyka w październiku 1991, inną zasadę wyeksponowano na czele: "Art. 1. Rzeczpospolita Polska biorąc pod uwagę, że religia katolicka jest wyznawana przez zdecydowaną większość społeczeństwa polskiego i że Kościół katolicki wnosi, od zarania państwowości polskiej, niezastąpiony wkład w tworzenie warunków dla rozwoju osoby ludzkiej i wspólnoty narodowej, uwzględnia to w swoim ustawodawstwie." (na podst. materiałów otrzymanych od Stowarzyszenia Neutrum, tekst projektu opatrzony klauzulą: „zastrzeżone") Nie trzeba chyba dodawać jakie miałoby to konsekwencje, gdyby doszło do przyjęcia tej szalonej propozycji kościelnej. 2. RP uznaje osobowość prawną kościelnych instytucji personalnych i terytorialnych, oraz samego Kościoła jako takiego. Uznaje też osobowość
prawną każdej innej instytucji kościelnej utworzonej na podstawie prawa
kanonicznego. Dzięki temu mogą uczestniczyć w obrocie prawnym (nabywać, użytkować,
posiadać, zbywać mienie ruchome i nieruchome oraz prawa majątkowe). Dla porównania: w Ameryce nie ma czegoś takiego i organizacje religijno-kościelne nie mają osobowości
prawnej, w tym celu muszą np. tworzyć spółki, stowarzyszenia, fundacje na
podstawie prawa państwowego i w ich ramach uczestniczyć w 3. Wolność sprawowania kultu oraz wolność prowadzenia zbiorek (która wyłącza w tym zakresie stosowanie polskiej ustawy o zbiorkach publicznych, z zastrzeżeniem, że dotyczy to tylko kolekty tradycyjnie praktykowanej) 4. Respektowanie wyliczonych enumeratywnie świąt kościelnych (dni wolne od pracy). Warto zaznaczyć, że w pierwotnym projekcie domagali się większej ich liczby, poszerzając ją o takie święta jak Objawienie Pańskie, Wniebowstąpienie Pańskie, SS. Piotra i Pawła, Niepokalanego Poczęcia NMP. Niestety nie udało się tego przepchać i świętujemy dziś państwowo wniebowzięcie Maryi, lecz nie świętujemy jej niepokalanego poczęcia. 5. Niezwykle istotny art. 10: o małżeństwach kanonicznych, tj. możliwość zawarcia małżeństwa w formie kanonicznej ze skutkami w prawie cywilnym (zmieniono na tej podstawie m.in. art. 1 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego). I w tym przypadku pierwotne żądania wyrastały ponad to, sięgając bardzo wysoko: "Art. 11 p. 4. Prawomocne wyroki stwierdzające nieważność małżeństwa wydane przez sądy kościelne, opatrzone kościelnym dekretem wykonawczym, a także dyspensy papieskie od małżeństwa niedopełnionego, są uznane przez państwo za obowiązujące. W celu dokonania odpowiednich adnotacji kompetentna władza kościelna prześle powiadomienie o wyroku lub dyspensie do właściwego Urzędu Stanu Cywilnego." Niemal jak za starych dobrych czasów, kiedy sądownictwo kościelne i państwowe działały ramię w ramię. Na szczęście władza polska nie zaakceptowała tej propozycji i dziś odpowiedni przepis brzmi: "Art. 10, p. 4. Orzekanie w sprawach małżeńskich w zakresie skutków określonych w prawie polskim należy do wyłącznej kompetencji sądów państwowych." 6. Religia w ramach planu zajęć szkolnych (program nauczania i obsada stanowisk należy do biskupa). I tutaj trzeba odnotować, że żądania pierwotne mieli większe, gdyż domagano się uznania tzw. wartości chrześcijańskich za podstawę wychowania młodzieży: "Art. 12, p.1. Państwo gwarantuje, że nauczanie i wychowanie dzieci i młodzieży będzie uwzględniać chrześcijańskie zasady etyki i wartości, którymi naznaczone jest dziedzictwo kultury polskiej" — mówiąc inaczej państwowy obowiązek chrześcijańskiej indoktrynacji i nasycania programów ideami wypływającymi z aksjologii chrześcijańskiej (katolickiej, mówiąc ściślej). Pozostaje jednak ta nieszczęsna formuła, choć w znacznie łagodniejszej formie, w ustawie o systemie oświaty z 7 września 1991 r., gdzie mówi się: "Nauczanie i wychowanie — respektując chrześcijański system wartości — za podstawę przyjmuje uniwersalne zasady etyki". Tak więc zasady te są respektowane, ale podstawą mają być uniwersalne zasady etyki. Natomiast propozycja kościelna w konkordacie miałaby dużo poważniejsze znaczenie (tym bardziej, że konkordat trudniej jest zmienić niż zapis ustawowy), jeśliby oczywiście doszła do skutku. Tak się na szczęście nie stało i fragment ten usunięto z ostatecznej wersji. Ale mało tego, domagano się jeszcze czegoś więcej: "W przedszkolach oraz szkołach publicznych wszystkich rodzajów i stopni, nauczanie religii jest włączone w plan zajęć na równi z innymi przedmiotami". Inaczej mówiąc, ocena z religii mogłaby mieć znaczenie nie tylko w niebie, a promocja religijna mogłaby warunkować świecką. Na szczęście kler pozostał tylko z nadziejami na załatwienie tego innym sposobem, niż mocnym zapisem konkordatowym. 7. Prawo zakładania przez Kościół placówek oświatowych i wychowawczych wszelkiego rodzaju (wszystko dotowane przez państwo lub samorządy), również prawo do zakładania i prowadzenia szkół wyższych, oraz zakładania, za zgodą senatu uczelni, wydziałów teologicznych cieszących się dużą niezależnością od władz uczelni (albo inaczej — zależnością od władz kościelnych). Państwo uznaje tytuły naukowe przyznawane przez władze kościelne. Państwo obowiązane jest dotować Papieską Akademię Teologiczną w Krakowie i KUL, a także "rozważy udzielenie pomocy finansowej" odrębnym wydziałom teologicznym. I znowuż w tej kwestii odpowiednie zapisy żądań kościelnych były całkiem szalone: "Papieskie Akademie, katolickie Uniwersytety, oraz Wydziały filozoficzne i teologiczne są subwencjonowane przez Państwo na równi z innymi wyższymi uczelniami państwowymi." nie trzeba dodawać, że pogrążyłoby to świecką naukę, gdyż państwo mając z jednej strony budżetową dziurę, a z drugiej dodatkowe kościelne uczelnie do sfinansowania obcinałoby subwencje dla świeckich uczelni. 8. Opiekę duszpasterską nad żołnierzami sprawuje biskup polowy, przy pomocy ordynariatu polowego 9. Zagwarantowanie 'korzystania z posług religijnych" (czyli mówiąc inaczej — konieczność zatrudniania duchownych w placówkach publicznych) w wojsku, w więzieniach, poprawczakach (i innych zakładach wychowawczo-resocjalizacyjnych), w placówkach opieki zdrowotnej i społecznej, i generalnie wszędzie wszędzie — bo nie ma tam wyliczenia taksatywnego, jest katalog otwarty. 10. Państwo uznaje prawo wiernych do zrzeszania się na zasadach kanonicznych (co oznacza m.in. wyłączenie do tego rodzaju zrzeszeń stosowania ustawy o stowarzyszeniach). W razie zakładania przez kościół fundacji (lecz nie ja jego cele, lecz na cele społecznie użyteczne) podlegają one przepisom prawa polskiego (w pierwotnej wersji konkordatu był zapis o konieczności zgody na ich likwidację przez stronę kościelną). | |
Original.. (http://therationalist.eu.org/kk.php/s,359) (Last change: 09-11-2003) |