Wraz z powstawaniem prawa dotyczącego Internetu, upadł pierwszy mit jaki towarzyszył „Internetowi romantycznemu" — polegający na przeświadczeniu że globalna sieć stoi poza prawem i jest anarchistyczną sferą nieograniczonej wolności. Mit nr 1: Poza prawemOd mitu Internetu poza prawem jest tylko krok do zamieszczania w nim treści związanych z nawoływaniem do przemocy, nietolerancji rasowej lub wręcz tworzenia samowolnych „listów gończych" przez pseudokibiców. Nie należą także do rzadkości strony lewackich terrorystów i faszystowskich bojówkarzy. Jeszcze częściej można spotkać strony wielbicieli Pinocheta, PRL-u lub Che Guevary. W tym miejscu trzeba przypomnieć, że choć ugrupowania profaszystowskie lub prokomunistyczne nie mogą być w Polsce zarejestrowane, bo na to nie zezwala konstytucja to prawo nie zakazuje wprost głoszenia poglądów ekstremalnych, chyba że są nawoływaniem do przemocy lub nietolerancji, co podlega kodeksowi karnemu. Mit nr 2: Internet undergroundemInternet jako elitarny światek o nieco dekadenckim rysie, to kolejny przesąd lub raczej marzenie tych, co byli w nim pierwsi. Początkowo, gdy z sieci korzystali niemal wyłącznie naukowcy, wojskowi i informatycy, każde wdarcie się do niego nowych osób lub nie daj boże zacytowanie przez prasę zawartości jakiejś strony WWW było uznawane za włamanie lub naruszenie dóbr osobistych twórcy strony. Jeszcze w roku 1999 oburzenie publicysty miesięcznika Chip Piotra Dębka wzbudziło opisanie przez Gazetę Wyborczą niesmacznej gry „Operacja Glemp" w której gracz miał za zadanie zabić prymasa. Dębek twierdził, że to dziennikarze szukają taniej sensacji a twórca gry został niesłusznie napiętnowany popularnością. Mit nr 3: Internet anonimowyCzy w globalnej sieci można być nierozpoznawalnym. W pewnej mierze jest to możliwe. Można się podszywać się pod różne osoby wysyłając e-maile i pisać anonimy. Ale gdy przez pocztę elektroniczną wyślemy komuś groźby lub założymy stronę internetową z treściami sprzecznymi z prawem, policja nie będzie miała większych trudności z dotarciem do nas. Może nas zdradzić numer IP komputera, który dostajemy łącząc się z siecią. Nasze dane jeśli podaliśmy prawdziwe może też udostępnić policji administrator serwera w firmie, u której założyliśmy konto. Mit nr 4: Internet niszczy więzi społeczneInternet jako przyczyna niszczenia więzi społecznych to kolejny mit. Wizja społeczeństwa, którego przedstawiciele siedzą cały czas przed komputerami i kontaktują się ze sobą tylko poprzez e-maile i kanały IRC to utopia, której nie potwierdzają badania. Badania Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles wykazały, że 25% badanych poznało przez Internet nowych ludzi, a 12% badanych spotkało się już z osobami poznanymi w globalnej sieci. Prawie połowa badanych surfując po stronach WWW, robi to razem z kimś. Chętniej utrzymujemy kontakt, wysyłając e-maile, wirtualne kartki lub rozmawiając na kanale IRC z osobami, które znamy a są na tyle dalekie, że nie wysyłalibyśmy do nich normalnych listów. Mit nr 5: Internet zabije tradycyjną pocztęTo kolejny przesąd. Choć kartki elektroniczne i e-maile zastąpią częściowo tradycyjne listy a wkrótce będziemy wysłać e-mailem nawet zeznania podatkowe, niemożliwe jest przecież wysyłanie przez globalną sieć paczek. Internet nawet napędza w pewien sposób koniunkturę na usługi pocztowe i kurierskie poprzez rozwijanie sieciowego handlu wysyłkowego. Mit nr 6: Praca w domu i do tego wydajniejszaInternet spowoduje, że będziemy pracować przede wszystkim w domach a z firmą łączyć się przez sieć. W USA — kraju w którym ludzi dzielą duże odległości i w którym Internet rozwija się najszybciej, w ten sposób pracuje ok. 5% osób i liczba ta ostatnio nieznacznie zmalała. Czy Internet i komputery zwiększą wydajność pracy? Amerykanie uważają go za tylko jedną z przyczyn wzrostu wydajności. Dobry wpływ Internetu niweluje zapewne granie w pracy w gry komputerowe. Mit nr 7: Sieci grozi „bomba megabitowa" (np. problem roku 2000)Czy Internet może zostać sparaliżowany przez terrorystów, którzy napiszą sprytnego wirusa i „zatkają" sieć? Wizja przedstawiona kiedyś przez Stanisława Lema raczej nie jest możliwa, choć ma swoich zwolenników. Ponieważ Internet jest siecią niejednorodną, bez punktu centralnego i nie obowiązują w nim jednorodne standardy techniczne, taki wirus by był skuteczny musiałby uwzględniać wszystkie standardy. * Tekst pochodzi z serwisu Global. | |
Original.. (http://therationalist.eu.org/kk.php/s,4000) (Last change: 12-03-2005) |