Dlaczego stawiamy pytania? Co nam dają pozyskane odpowiedzi? Czy da się zinterpretować rzeczywistość przez pryzmat kilku prostych zestawień statystycznych? Programy informacyjne, publicystyczne, prywatne strony internetowe i witryny wypełniają się sukcesywnie sondami, na przeróżne tematy. Skąd ta moda na mierzenie nastrojów ludzkich, gustów Polaków czy stosunku do zjawisk społecznych i wyborów egzystencjalnych? Otóż ludzi interesowały i interesują po dziś dzień opinie innych. Owo konfrontowanie to rodzaj szukania w tłumie osób podobnych do nas. Zawsze dobrze jest mieć świadomość, że jakaś część społeczeństwa podziela poglądy i przyjmuje postawy identyczne do naszych. Politycy, menedżerowie, dziennikarze skwapliwie korzystają z sond mierzących poziom akceptacji dla poglądów i zainteresowania danym problemem. Stanowią one dla nich materiał ilustracyjny do opracowywanych materiałów oraz pretekst do poszukiwań pogłębionej odpowiedzi. Socjologowie podkreślają, że sondy są ważne, bowiem służą chwili refleksji i zdaniu sobie sprawy z naszych własnych preferencji, określeniu miejsca rozwoju, w jakim się znajdujemy lub ewentualnie poczynieniu rozrachunku z przeszłością (np. sondy noworoczne). W epoce nowoczesnych technologii dostęp do respondentów stał się łatwiejszy. Anonimowość, i to całkowita, bo eliminująca także kontakt z ankieterem, sprzyja otwartości, ale również, co czasami utrudnia interpretację, prowokuje do udzielania niezgodnych z prawdą odpowiedzi. Wyniki sond musimy traktować przynajmniej z kilku powodów jako uproszczony obraz świata. Bowiem tego typu narzędzie buduje się ograniczając ilość odpowiedzi możliwych do wyboru, sugerując ich ewentualne treści i różnorodność. I w końcu, nie poznajemy w sondach wieku, płci czy wykształcenia respondentów. Tak więc przyglądając się sondzie zawężamy możliwości interpretatorskie.
Ciekawe wyniki na ten temat, prezentuje sonda przeprowadzona przez serwis Racjonalista.pl. W udzielaniu odpowiedzi na pytanie, czym są dla nas dzieci wzięło udział ponad 3.600 osób. W społeczeństwie, w którym rodzi się coraz mniej dzieci [ 1 ] akcentuje się takie wartości, jak szczęście i sens życia. „Polki rodzą coraz mniej już od paru dekad. Jeszcze w latach 60. miały przeciętnie po troje dzieci, lecz już w następnej dekadzie popularny stał się model rodziny 2+2, który utrzymał się do końca PRL. W III RP skłonność do posiadania potomstwa jeszcze bardziej zmalała i w drugiej połowie lat 90. byliśmy już poniżej średniej europejskiej, zaś na początku XXI wieku wskaźnik dzietności (liczba dzieci na kobietę) zaczął osiągać rekordowo niskie wartości, w zeszłym roku — według danych unijnego biura statystycznego Eurostat — tylko 1,23". [ 2 ] I w tym oto społeczeństwie 32% osób biorących udział w sondzie podkreśla, że dzieci to szczęście, zaś 27,2% akcentuje, że posiadanie potomstwa stanowi sens ich życia. Ów sens zapewne upatruje się w możliwości realizowania się na rzecz dzieci poprzez tworzenie im bezpiecznego świata, pomagania w szukaniu ich miejsca na ziemi i dzielenia radości i smutków będących ich udziałem. Dla tych prawie 28% respondentów praca nie stanowi najprawdopodobniej głównego źródła satysfakcji i sposobu spełniania się w życiu. Aforyzm Gogola: „Szczęście człowieka na ziemi zaczyna się dlań wtedy, gdy zapominając o sobie zaczyna żyć dla innych" — może być więc hasłem rodziców odnajdujących szczęście i sens w wychowywaniu potomstwa. Tymczasem według innej sondy, prawie jedna czwarta wypowiadających się nie zakłada, że zostaną rodzicami.
W zestawieniu statystycznym Racjonalisty widzimy, iż 18,8 % osób kojarzy dzieci z kłopotami, kosztami i troskami. Wydaje się, że to dość uproszczone myślenie, aczkolwiek zapewne wynika z bardzo subiektywnych doświadczeń osób udzielających odpowiedzi. Osobną grupę stanowią ci, którzy w sposób podszyty konkretnymi korzyściami wskazują na przydatność dzieci w starości. W ich mniemaniu potomstwo stanowi antidotum na samotność i bezpieczną starość. Tymczasem: „Z prognoz wynika, że w 2050 r. będzie nas nieco ponad 33 mln osób.(...) wówczas co czwarty mieszkaniec Polski będzie emerytem". [ 4 ] Tak więc nadzieje o zabezpieczeniu starości przez młode pokolenie okazać się mogą nie do końca pełne. W tym miejscu aż prosi się o zacytowanie wypowiedzi Beaty Tyszkiewicz, która stwierdza: „Błędem, na przykład, jest myślenie, że dzieci będą nas kochać tak samo, jak my je kochamy. Przecież to właśnie uczucie matki do dziecka jest — powinno być — najbardziej bezinteresowne. Nawet mi przez myśl nie przechodzi, że dzieci mają mnie kochać tak, jak ja je kocham". [ 5 ] Sama myśl o starości wywołuje dość ambiwalentne reakcje. Ale tak jest od wieków. Już starożytni z jednej strony szanowali ludzi starych, przypisywali im wyjątkową rolę w życiu politycznym i rodzinnym, ale jednocześnie Cyceron, Plutarch czy Katon po wielokroć zwracali uwagę na to, że kondycja starca jest żałosna i nie do pozazdroszczenia. Jednocześnie ten sam Plutarch podkreśla, że nie kto inny jest potrzebny młodym, jak starzec, bo to on winien służyć radą i doświadczeniem. Warto w tym miejscu zamknąć tę część rozważań słowami ks. Jana Twardowskiego, który objaśniając porządek rzeczy pisze w swoim wierszu „Sprawiedliwość":
Co zaś kryje się w 15,4 %, którym przypisano „Mam inne skojarzenia"? W tej grupie odnajdziemy zapewne odpowiedzi: spełnianie marzeń, możliwość dzielenia swoich pasji z dzieckiem, rozwiązanie problemów z dziedziczeniem rodzinnego majątku itd.
I tak oto kilka danych statystycznych pozwoliło przybliżyć istotne, jak się wydaje, poglądy Polaków, oraz zmusiło do poszukania klucza umożliwiającego zrozumienie prezentowanego przez respondentów stanu rzeczy. Footnotes: [ 1 ] Ze spisu powszechnego wynika, że tempo przyrostu naturalnego wynosi obecnie w Polsce w skali roku 0,08 proc., podczas gdy w latach 80. wynosiło 0,63 proc. [za:]
W stronę ojca [ 5 ] Artur Cieśla, Kobieta metafizyczna. Warszawa 2005, s. 40. | ||
Original.. (http://therationalist.eu.org/kk.php/s,4558) (Last change: 20-01-2006) |