"Twoja wiara cię uzdrowiła"
Jezus
"Były po prostu wynikiem łatwowierności uczniów.
Racjonaliści chcieli zatem usunięcia cudów z Ewangelii.
Jedynym problemem było, że bez nich niewiele pozostało"
Peter de Rosa
"Cuda Jezusa są potężne;
nie byłoby grzechem nie uwierzyć w Jezusa,
gdyby ich nie było"
Blaise Pascal, (M. 184 [829])
"Ileż zjawisk mienimy cudownymi i przeciw naturze? A czyni
to każdy człowiek i każdy naród wedle miary swego nieuctwa!"
Michel de Montaigne
"W każdej religii większe wrażenie na masach ludzkich wywołują
czary, magia, gwarancje zewnętrzne niż duchowość, etos"
Deschner
Oznakami boskości zdają się one jedynie z późniejszej perspektywy czasu. W owych realiach takie sztuczki magiczne, zwłaszcza uzdrowienia, były na porządku
dziennym. Cudotwórców było tyleż samo, co dziś wróżek i innych szarlatanów,
jednak kiedyś traktowano ich poważnie, toteż więcej mocy magicznej mogło zostać
objawionej.
Przytoczmy wypowiedź Celsusa, żyjącego w II w.: "Wszystko,
co napisano o uzdrowieniach, zmartwychwstaniu czy rozmnożeniu kilku chlebów, z których po nakarmieniu całej rzeszy ludzi pozostało jeszcze wiele ułomków,
oraz wszystkie cudy, o których z przesadą opowiadali jego uczniowie. Przypuśćmy,
że naprawdę dokonałeś tego wszystkiego." Jednak cuda te nie
wyrastają poza inne tamtej epoki czynione przez wielu kuglarzy wędrownych, "którzy
obiecują dokonywać rzeczy jeszcze bardziej zadziwiających",
cuda Jezusa są podobne do sztuczek kapłanów egipskich, którzy „za
kilka oboli sprzedają na rynku swe cudowne umiejętności, wypędzają demony,
zamawiają choroby, wywołują dusze bohaterów, pokazują stoły zastawione
drogimi przysmakami i potrawami, które w rzeczywistości nie istnieją,
wprawiają w ruch martwe przedmioty tak, że wskutek
złudzenia poruszają się one jak żywe istoty. Czyż musimy uważać od
razu za synów bożych ludzi, którzy dokonują takich rzeczy? Czy raczej
powinniśmy stwierdzić, że są to praktyki bezbożników opętanych przez złego
ducha?" (Contra Celsum 1,68)
i dalej: "O światłości i prawdo! On sam własnym głosem oznajmia otwarcie, jak piszecie,
że przybędą do was inni, czyniący podobne cuda, źli oszuści, i wymienia
jakiegoś Szatana, dokonywującego takich cudów; a zatem sam wyraźnie
stwierdza, że owe cuda nie mają boskiego charakteru, lecz są dziełem złych
istot. Zmuszony przez prawdę zdemaskował czyny innych i równocześnie oskarżył
swoje własne. Czyż nie jest nikczemnością dowodzić na podstawie tych samych
uczynków, że jeden jest Bogiem, a inni oszustami? Dlaczego na podstawie tych
samych uczynków i powołując się na jego świadectwo mamy innych uważać za
gorszych od niego? Sam przecież przyznał, że te cuda nie mają boskiego
charakteru, lecz są cechami jakichś oszustw i łotrów" (2,49)
Jako przykład podajmy cuda Apoloniusza i poniektórych cesarzy rzymskich.
Cuda Apoloniusza z Tiany
Apoloniusz był człowiekiem współczesnym
Jezusowi i apostołom, był neopitagorejskim filozofem. "Już w chwili przyjścia Apoloniusza na świat widać dokoła niego postacie niebiańskie.
Jako chłopiec bywa często w świątyni i wszyscy podziwiają jego mądrość.
Później w towarzystwie uczniów, wędruje przez Azję Mniejszą, Syrię, Grecję,
aż do Rzymu , wygłaszając kazania. Jego czyny zyskują mu sławę człowieka
obdarzonego boskością i on sam podaje się za Boga, bądź wysłannika Bożego.
Jego ambicje reformatorskie dotyczą nade wszystko etyki. Niejeden człowiek
doczekuje się dzięki niemu poprawy swego losu. Apoloniusz jest przeciwny krwawym
ofiarom. Z pewnego młodego mężczyzny wypędza złe duchy i pozyskuje w nim naśladowcę.
Na wyspie Rodos uświadamia jakiemuś zamożnemu młodzieńcowi, że bogactwo
nie ma żadnej wartości. W świątyni Asklepiosa w Aegae (Egea) odgaduje
oblicze złego człowieka, który składa kosztowne ofiary. Zna nawet ludzkie myśli.
Ucisza burzę na morzu, sprawia, że ustaje trzęsienie ziemi, uzdrawia
paralityków, ślepców, wypędza demony. W Rzymie wskrzesza dziewczynę, którą
chciano właśnie pogrzebać. Zapowiada swoim towarzyszom, że zostanie uwięziony i skazany. A potem mówi się o jego zmartwychwstaniu i wniebowstąpieniu. (...)
zmartwychwstały Apoloniusz z Tiany tez ukazał się dwóm swoim uczniom i pozwolił im nawet ująć się za rękę, iżby się przekonali, że on żyje"
[ 1 ]
Cuda cesarzy rzymskich
"W tych samych miesiącach, gdy Wespazjan
oczekiwał w Aleksandrii letnich
pomyślnych wiatrów i bezpiecznej podróży morskiej, zdarzyło się wiele cudów, w których ujawniło się błogosławieństwo z góry i dała znać o sobie swego
rodzaju skłonność boskości do Wespazjana. Pewien Aleksandryjczyk, znany z tego, że stracił wzrok, prosił go błagalnie o wyleczenie ze ślepoty i
to na podstawie wskazówek boga Serapisa, którego zabobonny lud czcił przed
wszystkimi innymi bogami. I tak prosił władcę o łaskę polegającą na tym,
by ten splunął mu na wargi i oczodoły (również Jezus dotyka śliną
ślepca — Mk 8, 23 i Jan 9, 6 — przyp.).
Inny człowiek, z chorą ręką, prosił, powołując się na tego samego boga,
by cesarz stanął stopą na jego rękę. Początkowo Wespazjan śmiał się i nie
chciał tego uczynić. Ale ponieważ ludzie nie rezygnowali z namawiania go — naszła go bojaźń z powodu ewentualnego zniesławienia go i pomówienia o
złą wolę, gdyby mu się miało nie powieść, a z drugiej strony ogarnęła go
nadzieja wywołana nieustannymi błaganiami i namowami ludzi, którzy go podziwiali. W końcu żądał orzeczenia lekarzy, czy ślepota i podobny uszczerbek mogą
zostać przez oddziałanie człowieka uleczone. Lekarze w odniesieniu do danych
przypadków wyjaśnili: jednemu z nich zdolność widzenia nie obumarła i wróci,
jeśli szkodliwe przyczyny zostaną usunięte; drugiemu można by wywichnięte
stawy wyleczyć, jeżeli oddziała na nie uzdrawiająca moc. I niewykluczone,
że jest to wola bogów, iż właśnie władca został do tego powołany. Zresztą
sława wyleczenia spadnie na cesarza, a szyderstwo wywołane nieudaną terapią
spadnie na chorych, godnych ubolewania. Tak więc Wespazjan, który wszędzie
dostrzegał zielone światło dla swej pomyślności, uznał, że nie ma dlań nic
niemożliwego i dlatego pełen radości podjął się uczynić to, czego od niego
oczekiwano, obserwowany w napięciu przez stojący wokoło tłum. Ręka stała
się użyteczna natychmiast, a ślepy odzyskał wzrok. Świadkowie tego przypominają
sobie oba te wydarzenia jeszcze dzisiaj, kiedy kłamstwo nie mogłoby im już
przynieść korzyści" (Tacyt, Hist. 4, 81).
O cudach, które towarzyszyły
narodzinom i śmierci cesarzy opowiada Swetoniusz.
Jak tłumaczyli później Ojcowie Kościoła — były to sztuczki
diabła, jednak na ignorancję sobie nie pozwalano, nie podważano ich prawdziwości.
Tak jak chrześcijańscy apologeci przypisywali je demonon, tak żydowscy
przeciwnicy Chrystusa przypisywali jego cuda czartom (Mk 3, 22: "A
doktorowie, którzy byli przyszli do Jeruzalem, mówili iż ma Beelzebuba a iż mocą księcia czartowskiego czarty wygania", zob. też Mt 9, 34).
Celsus, pogański krytyk chrześcijaństwa, pisał: "Czy trzeba wyliczać szczegółowo
wszystkie wyrocznie wypowiedziane z inspiracji bogów przez wieszczków i wieszczki albo przez innych natchnionych mężów i niewiasty? Czy trzeba mówić o jakich cudach dowiadywano się w świątyniach, ile przepowiedni otrzymali
ludzie składający ofiary, ile było niezwykłych znaków wróżebnych? Byli i tacy ludzie, którzy otrzymali znaki z nieba: całe życie jest pełne takich
przykładów. Ile miast założono dzięki wyroczniom, ile miast zostało
ocalonych od epidemii i głodu, a ile zginęło marnie z powodu lekceważenia
wyroczni i zapominania o nich? Ile założono kolonii, które potem bujnie się
rozwijały w przestrzeganiu nakazów bożych? Ilu władców, ilu zwykłych ludzi
doznało dobrego lub złego losu w zależności od tego, czy przestrzegali
wyroczni, czy nie? Ile małżeństw bolejących nad swą bezdzietnością
otrzymało to, o co prosiło? Ilu ludzi uniknęło gniewu demonów, ilu zostało
uzdrowionych? Iluż zginęło z powodu świętokradztwa; jedni popadli w szaleństwo,
inni sami przyznali się do przestępstwa, jeszcze inni popełnili samobójstwo,
albo zapadli na nieuleczalne choroby. Niekiedy zabijał ich potężny głos boży,
dochodzący ze świątyni" (Contra Celsum 8, 45).
Cały ówczesny świat wierzył w cuda, dziś ludzie nie podzielają już tego przekonania, wierzą jedynie,
że zdarzały się akurat te cuda, które opisane są w pismach żydowskich…
Oczywiście zdarzali się i wówczas
racjonaliści. Realność cudów negował Cyceron, lecz uważał, że wiara ta
powinna zostać zachowana — "dla prostego
ludu". Podobnie myślał Strabon (63 r. p.n.e. — ok. 20 r.
n.e.), sławny grecki geograf i podróżnik: "Kobiety i gmin trzeba czynić bogobojnymi przy pomocy zmyśleń i opowieści o cudach" [ 2 ]
"Jeszcze w późnym antyku zdarzali się — oprócz
całej armii pobożnych, bigoteryjnych głupców — ludzie, którzy nie chcieli
poruszać się we mgle i dlatego w ogóle nie ulegali pseudoreligijnej zbiorowej
psychozie, jak na przykład wielki syryjski prześmiewca Lukian, Wolter II wieku
[ok. 120 — po 180, satyryk i retor grecki z Samosat w północnej
Syrii; jako ciekawostkę można podać, że chrześcijanie przypisali mu takie słowa:
"[Chrześcijanie] cześć boską jeszcze teraz oddają owemu wielkiemu
człowiekowi, który w Palestynie został ukrzyżowany za to, że nowy zakon dał
światu" (O zgonie Peregrynosa), które interpolowano do jego dzieła],
jak cynik Oinomaos, bezlitośnie szydzący z wyroczni,
albo cynik Diogenes, który powiedział do jakiegoś admiratora darów wotywnych
na Samotrace: «Byłoby tych darów znacznie więcej, gdyby zdobyli się na
nie i ci, co nie zostali uratowani»" [ 3 ]
Również Budda czynił wiele cudów.
Warto zauważyć podobieństwa: "Za jego sprawą
(...) chorzy odzyskują zdrowie, ślepcy — wzrok, głusi — słuch, kalecy
prostują się. Budda kroczy po wezbranych wodach Gangesu, tak jak Jezus szedł
po jeziorze. I podobnie jak zdobywają się na cuda zwolennicy Jezusa, tak tez
czynią je ci, którzy ufają Buddzie. Po wodzie wędruje na przykład i Piotr, i jeden z uczniów Buddy. Piotr zaczyna tonąć, gdy jego wiara słabnie, i podobnie tonął już uczeń Buddy, kiedy zbudził się z nabożnej medytacji
nad postacią Nauczyciela. I tak jak Piotra ratuje Pan, tak tez ucznia Buddy
ratuje odzyskana wiara w Mistrza. Oczywiste jest więc to, że autorzy Nowego
Testamentu zapożyczyli owe wątki właśnie z buddyzmu, bo Żydom było całkowicie
obce wyobrażenie o wędrówce głęboko wierzących ludzi po wodzie, w Indiach
natomiast było ono od dawna bardzo rozpowszechnione."
[ 4 ]
(niektórzy przypuszczają, że Jezus był w Indiach — zobacz...).
Pascal natomiast nakazywał, aby nie zabierać
się do analizowania cudów sposobami naukowymi, gdyż "trzeba sądzić
naukę podług cudów, a nie cuda podług nauki" (M. 840 [803]).
"W gruncie
rzeczy cuda nie zdarzały się nigdy. Cały świat był we władaniu
bezgranicznej wiary w objawienia i mnóstwa zabobonów. Kwitły tajemne kulty,
magia i mantyka. Grasowały: skłonność do pokuty, opętanie przez demony,
mania tłumaczenia słów wyroczni. Powszechnie wierzono w ukazywanie się bogów.
Mający w sobie „Boga" mędrcy, jasnowidze, głosiciele zbawienia,
mistagodzy, taumaturdzy, ludzie natchnieni, błąkali się po całym rzymskim
imperium. Wygłaszali kazania i czynili cuda. Wszyscy oni — to charakteryzuje
ich najlepiej — byli pełni Bożego ducha i Bożej siły" (Deschner
[ 5 ])
W Nowym Testamencie cudowne zdarzenia
przypisywane Jezusowi odkrywane są wraz z upływem czasu. I tak "Mateusz
i Łukasz zapożyczają historie od Marka, a później przerabiają je tak jak
czynili autorzy Starego Testamentu. Markowy Jezus uzdrawia jednego ślepca
(10,46); Jezus Mateuszowy uzdrawia dwóch (5,2). Markowy Jezus uzdrawia jednego
opętanego, Mateuszowy dwóch." [ 6 ]
Oto szczegółowa
analiza cudów ewangelicznych (niemalże wszystkie cytaty pochodzą z Biblii ks. J. Wujka):
Cuda u Marka:
Cud w czasie chrztu Jezusa, kiedy
rozwarły się niebiosa i sfrunęła gołębica niosąca Ducha Świętego. Z nieba krzyczał Jahwe. Celsus snuje wątpliwości: „Twierdzisz,
że w momencie, gdy Jan cię chrzcił, unosiła się nad tobą zjawa w postaci ptaka, który zstąpił z nieba (...) Czy istnieje jakiś wiarygodny
świadek, który widział tę zjawę albo słyszał głos, który nazwał cię
Synem Bożym? Tylko ty tak twierdzisz, a na świadka powołujesz jednego z tych, którzy zostali ukarani wraz z tobą." (Contra Celsum 1,41)
Uzdrowienie opętanego w Kafarnaum — na wezwanie (1, 21n)
Uzdrowienie teściowej Szymona Piotra — za dotknięciem (1, 29n)
Tego samego dnia uzdrowił wielu opętanych i chorych (1, 32n)
Uzdrowienie trędowatego — dotknął i wymówił słowa (1, 40n)
Uzdrowienie "powietrzem ruszonego" (paralityka) — na wezwanie (2, 3n)
Uzdrowienie człowieka "mającego rękę uschłą" — na wezwanie (3, 1n)
Uciszenie burzy: "zagroził
wiatrowi i rzekł morzu: Milcz, zamilkni!"
(4, 35n). Podobne bajki opowiadano zarówno o Apoloniuszu z Tiany, jak i o
Pitagorasie. Być może inspiracją dla tego cudu były słowa Psalmu:
„Widziały cię wody, o Boże! widziały cię wody, i ulękły się" (76, 17)
Uzdrowienie opętanego z Gerazy, dość znacznym kosztem: dwóch tysięcy świń. Oto w opętanym
zasiadł Legion diabelski, czyli ponad 6000 czartów, Jezus nakazał im wstąpienie w biedne wieprze, "wyszedwszy
duchowie nieczyści, weszli w wieprze; i wpadło stado wielkim pędem z przykra w morze, około dwu tysiącu, i potonęli w morzu"
(5, 1n). Oczywiście to morze o którym pisał Marek, to jezioro Genazaret.
Marek pisze, że cud dokonał się w "kraju Gerazeńczyków"
(5, 1), jednak ten kraj leży około 60 kilometrów od
„morza" Genazaret. Tym samym należy przypuszczać, że świnie
przebiegły potężny maraton, być może pozdychały więc z wyczerpania, a nie z utopienia. niestety Jezus nie zyskał sobie poklasku takim
kosztownym cudem, kiedy duchy prosiły go, aby je pozostawiłw tej
krainie, Jezus odmówił i wygnał je niszcząc olbrzymie stado świń,
okazało się, że mieszkańcy woleli mieć legion czartów i swój dobytek,
niż nie mieć i tego i tego. Jezus wydał im się zbyt kosztownym cudotwórcą:
"A ci, którzy to widzieli, opowiedzieli im, co się stało z opętanym, i także o świniach. I poczęli go prosić, żeby usunął się z ich granic." (Mar. 5:16-17, BW)
Nieświadome uzdrowienie kobiety "cierpiącej
na krwotok", która potajemnie dotknęła się szaty Jezusowej i ozdrowiała (5, 25n)
Cud ożywienia córki
Jaira — ująwszy rękę zawezwał ją do przebudzenia (5, 35). Asklepios
wskrzesił sześć zmarłych osób. Asklepios też zwany był
„zbawcą świata" (soter tes oikumenes). Jako ciekawostkę
podam, że historyk Kościoła, Euzebiusz z Cezarei (zm. 339 r.), pomylił
posąg boga Asklepiosa stojący w Filippi, który poczytał za statuę
Jezusa w czasie uzdrawiania kobiety cierpiącej na krwotok (przed posągiem
była klęcząca kobieta), napisał z dumą: "Nie
należy się dziwić, że poganie, dla których swego czasu nasz Zbawiciel
był dobroczyńcą, postawili Mu podobne pomniki" (HK, VII, 18)
W Nazarecie, w swojej miejscowości rodzinnej, na skutek "niedowiarstwa
ich" nie mógł Jezus "uczynić
żadnego cudu, jedno mało chorych, kładąc ręce, uzdrowił". (6, 1n)
Cud rozmnożenia chleba: "wejźrzawszy w niebo, błogosławił i łamał"
bochny w ten sposób, że nakarmił pięć tysięcy mężczyzn 5 chlebami,
po których zostało 12 pełnych koszów z resztkami. (6, 30n). I ten cud był
znany przed Jezusem, jak podaje starodawna indyjska relacja było to tak:
"Sariputra pomyślał: Nadeszła pora jedzenia. Czym nakarmimy tylu
bodhisattwów? Wimalakirti odczytał jego myśli i rzekł: ...zaczekaj chwilę, a wyprawię wam książęcą ucztę. I Wimalakirti zwrócił się do
Sariputry i innych Srawaków, mówiąc: Bracia, częstujcie się słodkim,
delikatnym jadłem Pańskim… I jeden z będących tam Srawaków pomyślał:
Jak ten skromny poczęstunek miałby być rozdzielony między tylu obecnych
tutaj?… A przecież całe zgromadzenie pożywiło się tym i wszyscy byli
syci; mimo to jadło pozostało, tak jakby nikt go nie tknął"
[ 7 ]
Tym niemniej cud Jezusa jest wyolbrzymionym cudem dokonanym w ST przez Elizeusza: "Pewien człowiek przyszedł z Baal-Szalisza, przynosząc mężowi Bożemu chleb z pierwocin, dwadzieścia chlebów jęczmiennych i świeżego zboża w worku. On zaś rozkazał: Podaj ludziom i niech jedzą!
Lecz sługa jego odrzekł: Jakże to rozdzielę między stu ludzi? A on odpowiedział: Podaj ludziom i niech jedzą,
bo tak mówi Pan: Nasycą się i pozostawią resztki.
Położył więc to przed nimi, a ci jedli i pozostawili resztki — według słowa Pańskiego."
(2 Krl 4, 42-44). Nawet sekwencja cudów jest podobna jak w Księdze Królewskiej:
Jezus przed rozmnożeniem chlebów ożywił córkę Jaira, Elizeusz przed
rozmnożeniem chlebów ożywił syna pewnej niewiasty, którego śmierć również
porównano do snu (2 Krl 4, 31n)
Uzdrowienie głuchoniemego: "I przywiedli mu głuchego i niemego a prosili go, aby nań rękę włożył. A wziąwszy go na stronę od rzesze,
wpuścił palce swe w uszy jego, a splunąwszy, dotknął języka jego, a wejźrzawszy w niebo, westchnął i rzekł mu: Effetah, to jest: otwórz się"
(7, 32). Zaklęcie
poskutkowało za pierwszym razem
Cud chodzenia po
wodzie (6, 45n). Tego samego miał dokonać Budda. Najprawdopodobniej autor
zainspirował się słowami z Księgi Hioba: "On sam
[Bóg] rozpościera niebiosa i kroczy po falach morskich."
(9, 8; por. też: Ps 76, 20). Uta
Ranke Heinemann, katolicka teolożka, pisze: "Ktoś,
kto interpretując podąża na morze w ślad za Nim, dowodzi, że stracił
pod nogami wszelki pewny teologiczny grunt. Ktoś taki już właściwie utonął
na morzu baśni." [ 8 ]
Płodnymi w cudy
uzdrowień okazały się okolice Genezaret, gdzie wielu wyleczył wielu: "ile
się go dotknęło, zdrowymi się zstawali" (6, 53n)
Uzdrowienie na
odległość córki Syrofenicjanki (poganka), z której wyszedł czart za wstawiennictwem
Jezusowym.
Drugie rozmnożenie
chleba. Tym razem mniejszy był cud, gdyż z siedmioma chlebami nakarmił
ok. czterech tysięcy osób, z czego zostało siedem koszów odpadków (8,
1n). W rzeczywistości przyjmuje się, że są to dwa opisy jedneji
tej samej legendy. Choć BT różnicuje śródtytułami owe wydarzenia jako
pierwsze i drugie rozmnożenie chleba, to w katolickim leksykonie
teologicznym czytamy: "Egzegeza,
po części także katolicka, najczęściej dzisiaj przyjmuje, że obie
odmiany opowieści dotyczą jednego i tego samego wydarzenia"
(Lexikon für Theologie und Kirche, t. II, 1958, s. 709). Tym samym
podważa się oficjalnie słowa, które Mateusz przypisał swemu Jezusowi we
fragmencie 16, 9n
Uzdrowienie ślepca.
Tym razem nie poszło tak gładko jak z głuchoniemym: "przywiedli
mu ślepego, i prosili, aby się go dotknął. A ująwszy ślepego rękę, wywiódł
go za miasteczko, a plunąwszy na oczy jego, włożywszy ręce swe, pytał go,
jeśliby co widział. A on patrząc, mówił: Widzę ludzie jako drzewa chodzące.
Potym zasię położył ręce na oczy jego i począł widzieć, i uzdrowiony
jest, tak iż widział wszystko jaśnie. I odesłał go do domu jego, mówiąc:
Idź do domu swego, a jeśli wnidziesz do miasteczka, żadnemu nie
powiadaj." (8, 22n) — Wespazjanowi ta sztuczka poszła łatwiej… (zob. Tacyt). Ten cud został
znacznie zmieniony przez innych ewangelistów — nie ma już ślepiec początkowych
problemów z widzeniem, kiedy widzi ludzi jako drzewa chodzące, gdyż było
to zbyt grube podobieństwo do uzdrowienia ślepca przez Aklepiosa, który "widzi
początkowo tylko drzewa"
[ 9 ]
-
Uzdrowienie chłopca,
który "miał ducha niemego, który gdzieżkolwiek go napadnie, tłucze go, i ślini się, i zgrzyta zębami, a schnie".
Do czynienia cudu Jezus przystąpił z mniejszym zapałem, rzekł: "O
narodzie niewierny, dokądże przy was będę? dokądże was cierpieć będę?
Przynieście go do mnie".
Duch, który był niemy, okazał się mieć dobry wzrok, gdyż kiedy tylko
dojrzał Jezusa "natychmiast go duch jął targać".
Po przeprowadzeniu obdukcji (zapytał się o okres bytności ducha) Cudotwórca
przystąpił do dzieła "widząc, iż się rzesza zbiegła".
Do ducha, którego dziś nazwalibyśmy epilepsją,przemówił
Jezus tymi słowy: "Głuchy i niemy duchu, ja tobie rozkazuję, wynidź z niego a nie wchodź więcej weń. A zawoławszy i barzo go stargawszy, wyszedł z niego".
Zadziwili się wszyscy, włącznie z uczniami, którzy wcześniej próbowali
poradzić sobie z tym duchem, jednak bez skutku. Wyjaśnił więc im Jezus: "Ten
rodzaj żadnym sposobem wyniść nie może, jedno za modlitwą i postem" (9, 13n)
-
Uzdrowienie ślepca
Bartymeusza koło Jerycha. Tym razem poszło wspaniale (poprzednio jak pamiętamy — zobacz — , w Betsaidzie, Jezus musiał
opluwać ślepca, co zresztą nie przyniosło pożądanych efektów, gdyż
widział ludzi jako drzewa chodzące). Ślepiec odzyskał wzrok na wezwanie Jezusa. (10, 46n)
-
Kolejnym wątpliwej
wartości cudem (po zabiciu dwóch tysięcy świń gerazeńskich), jest bez
wątpienia cud uschnięcia drzewa figowego. Oto zapragnął Jezus się
posilić, jednak na drzewku, które sobie upatrzył nie znalazł żadnego
owocu ("bo nie był czas figom" — jak
nas poucza Pismo). Być może Zbawiciel miał ważniejsze rzeczy na głowie
niż zdobywanie wiedzy o okresach owocowania, gdyż poirytowany sprawił, że
uschło, rzekł do drzewa: "Niech
już więcej na wieki nie je owocu nikt z ciebie"
(11, 12n). Jest to bez wątpienia
„najgłupsza z cudownych bajeczek (...) W tym przypadku ludzka żądza
bajania przeszła wszelkie oczekiwania. Podobny cud nie pozwala wierzyć
cudotwórcy, daje raczej podstawy po temu, by powątpiewać w jego
poczytalność. Jezus na pewno nie zasłużył sobie na to, by zostać
obdarzonym takimi cudownymi czynami"
(Ranke-Heinemann [ 10 ])
-
Po śmierci Jezusa
na krzyżu rozdarła się na dwoje zasłona kościelna, co spowodowało nawrócenie
rotmistrza (15, 38)
-
Cud rezurekcji, czyli zmartwychwstania
Cuda u Mateusza (kolorem
jasnoszarym odznaczone są cuda, które powtarzają się u poprzedniego ewangelisty bez zmian)
Mającemu wątpliwości co do ojcostwa
Józefowi ukazuje się Anioł Pański we śnie i poucza go, aby się
na Miriam nie gniewał, gdyż dziecię jest z Ducha Świętego
Cud ukazania się gwiazdy zwiastującej narodziny Jezusa (2, 1n)
Cud w czasie chrztu (jak u Marka)
Uzdrowienie trędowatego
(8, 1n) — podobnie jak u Marka, z tym, że usuwa nieładny zwrot „Jezus
zagroził mu" (trędowatemu), który występował u Marka
Uzdrowienie "powietrzem ruszonego" (paralityka) — uzdrowienie na odległość, Jezus miał nie widzieć swego pacjenta, będącego
sługą setnika, poganina (było to drugie uzdrowienie na odległość,
pierwsze dotyczyło córki Syrofenicjanki. Nie bez znaczenia zapewne
pozostaje, że oba te cuda dotyczyły pogan, stąd kwestionuje się oba
cudy, jako zupełnie odmienne charakterem niż typowe dla Jezusa uzdrawianie
przez bezpośredni kontakt — był to zapewne ukłon ewangelistów w stronę
pogan, Jezusowi zapewne było to obce) (8, 5n)
-
Uzdrowienie teściowej Szymona Piotra z gorączki (8, 14n) — jak u Marka
Tego samego
dnia "przywiedli mu wiele diabelstwa
mających. I wyrzucał duchy słowem , i wszystkie, którzy się źle mieli,
uzdrowił" (8, 16) — jak u Marka
Uciszenie burzy (8, 26) — jak u Marka
Uzdrowienie opętanych
(wpuszczenie demonów w świnie) — u Marka — jeden, Mateusz ma dwóch (8,
28n). Skorygował ponadto Mateusz co nieco lokalizację — Marek pisał o oddalonym o 60 km kraju Gerazeńczyków, Mateusz przybliżył kraj o 50 km
do morza, gdyż pisał o Gadareńczykach (ok. 10 km od jeziora Genazaret).
Tym niemniej 10 km i tak wydaje się znacznym dystansem dla świń.
Uzdrowienie "powietrzem ruszonego" (paralityka) — jak u Marka
Nieświadome uzdrowienie kobiety "cierpiącej na krwotok" — jak u Marka
Cud ożywienia córki Jaira (9, 18n) — jak u Marka
Uzdrowienie dwóch ślepców. Tam
gdzie Marek opisywał jednego Mateusz widzi dwóch, obyło się ponadto bez
ośmieszającego plucia (9, 27n)
Uzdrowienie "człowieka
niemego, diabelstwo mającego" (9, 32)
Uzdrowienie człowieka
"mającego rękę uschłą"(12, 9n) — jak u Marka
Cudy w Nazarecie (13, 58) — jak u Marka
Uzdrowienie człowieka "mającego
diabelstwo, ślepego i niemego" (12, 22) — takiej kombinacji przypadłości Marek nie uwzględnił
"Konsumpcyjny cud" rozmnożenia
chlebów jest bardziej cudowny niż u Marka: na wejście uzdrowił chorych,
liczba chlebów i ułomków jest ta sama, jednak liczba jedzących została
zwiększona — oto Marek pisał, że jadło pięć tysięcy mężów, Mateusz
dodał: "oprócz niewiast i dziatek" (14, 14n)
Również inny
jest cud chodzenia po wodzie: kiedy Jezus wędrował wodą, uczniowie
krzyczeli, że to jakiś zwid (tak jak u Marka). Mateusz, aby nie pozostały
żadne wątpliwości w tej materii, rozkazał wyjść piechotą na morze
Piotrowi, który jednak zdołał ujść tylko kilka kroków i zaczął tonąć
(być może się potknął, jednak Jezus mówił, że to z powodu małej
wiary) (14, 22n). Historię tę wymyślił autor pod wpływem Psalmu, gdzie
znajdujemy fragment o wodach zalewających duszę (mała wiara Piotra): "Wybaw
mię, Boże, boć weszły wody aż do dusze mojej. Ulgnąłem w błocie głębokości i dna nie masz. Przyszedłem na głębokość morską, a nawałność mię
ponurzyła" (68(69) 1-3), "...a
wziął mnie [Bóg] i wyjął mnie z wód wielkich" (17, 17)
Cudy w okolicach Genazaret — jak u Marka
Uzdrowienie na odległość córki Syrofenicjanki — jak u Marka
Drugie cudowne
rozmnożenie chleba, podobnie jak pierwsze, jest u Mateusza bardziej
cudowne: przed pomnożeniem jadła mamy uzdrowienia: "przyszły
do niego wielkie rzesze, mając z sobą nieme, ślepe, chrome, ułomne i inszych wiele, i porzucili je u stóp jego, i uzdrowił je. Tak iż się
rzesze dziwowały, widząc nieme mówiące, chrome chodzące, ślepe widzące, i wielbili Boga Izraelskiego"
(15, 29n), liczba chlebów i koszów z ułomkami tak jak u Marka, inna jednak liczba jedzących. Marek
napisał: "A było tych co jedli około czterech tysięcy",
Mateusz poprawił błąd Marka, pisząc: "A
było tych, którzy jedli, cztery tysiące człowieka oprócz dziatek i niewiast" (których
oczywiście nie policzył Marek, gdyż mówił tylko o ludziach, do których
najwyraźniej dziatki i niewiasty się nie liczą)

Cud Przemienienia, czyli Transformacji
Jezusowej, opisywany jest przez synoptyków (Jan go nie zna), relacje
są jednakowe (choć Łukasz pisze o innym terminie przemiany). Jezus
(w środku) zabrał ze sobą jedynie trzech uczniów (Piotra, Jakuba i Jana), którzy mogli dostąpić tego momentu. Dwaj sędziwi mężowie, to Eliasz i Mojżesz. |
Cud uzdrowienia opętanego chłopca. Jak pamiętamy był on kompromitujący dla Jezusa (ozn. nr 18),
toteż Mateusz pominął rozwlekły opis Markowy, czyniąc jednocześnie epileptyka lunatykiem.
Tam gdzie Marek
opisuje uzdrowienie ślepca (10, 46n), Mateusz pisze o dwóch ślepcach, którzy
odzyskali wzrok za dotknięciem Jezusa (20, 29n). Wyżej pisałem o tym, że
cudy Elizeusza „natchnęły" ewangelistów (ożywianie, rozmnażanie
chleba), również w przypadku uzdrawiania ślepców wygląda to dość
podobnie. W Drugiej Królewskiej czytamy: "Modlił się tedy Elizeusz, i rzekł: O Panie,
otwórz proszę oczy jego, żeby widział. I otworzył Pan oczy sługi onego, i ujrzał, a oto góra pełna koni, i wozy ogniste około
Elizeusza. A gdy Syryjczycy szli do niego, modlił się Elizeusz Panu, mówiąc: Proszę,
zaraź ten lud ślepotą. I zaraził je Pan ślepotą według słowa
Elizeuszowego. Wtem rzekł do nich Elizeusz: Nie tać to droga, ani to miasto. Pójdźcie za mną, a zawiodę was do męża, którego szukacie. I przywiódł je do
Samaryi, a gdy weszli do Samaryi, rzekł Elizeusz: O Panie, otwórz oczy
tych, aby przejrzeli. I otworzył Pan oczy ich, i widzieli, że byli w pośród
Samaryi." (2 Król.6, 17-20) Mamy więc oto uzdrowienie ze ślepoty, zaślepienie i uzdrowienie. Jezus uzdrawiał ze ślepoty (dwukrotnie), ale czy zaślepiał?
Otóż tak. Jezus też zarażał lud ślepotą (zob. 13, 11-15, por. też: Mk
4, 10-13, powoływał się tutaj Jezus na słowa proroka Izajasza: "Znieczul serce tego ludu i dotknij jego uszy głuchotą, a jego
oczy ślepotą, aby nie widział swoimi oczyma i nie słyszał swoimi uszyma…",6, 10)
Kompromitujący
cud uschnięcia drzewa figowego zyskał u Mateusza większą moc: drzewo nie
uschło drugiego dnia, lecz natychmiast po wypowiedzeniu przez Jezusa zaklęcia.
Jezus poucza uczniów, którzy "dziwowali się" wobec takiej magii: "Zaprawdę
powiadam wam, jeślibyście mieli wiarę, a nie wątpilibyście, nie tylko z figowym drzewem uczynicie, ale też gdybyście tej górze rzekli: podnieś
się a rzuć się w morze, zstanie się." Przede wszystkim
jednak autor usuwa zwrot "bo nie był czas figom", przez co
czyn Jezusa nie jest jednoznacznie naganny (21, 18n)
Po śmierci Jezusa
na krzyżu, jak u Marka, rozdarła się na dwoje zasłona kościelna i zrobiła się ciemność.
Mateusz dodał jednak "...i ziemia zadrżała, a skały się popadały. I groby się otworzyły, i wiele
ciał świętych, którzy byli posnęli, powstało"
(27, 51n). Podobnie było w czasie śmierci Heraklesa: "Gdy
umierał, zatrzęsła się i pękła ziemia, zapadła ciemność — są to
okoliczności bardzo często spotykane w opisach śmierci bóstw i natrafiamy na nie również w chwili zgony Cezara [zob.
Georgiki Wergiliusza]" [ 11 ]
Cud rezurekcji — młodzieniec ubrany na biało zamienił się w oszałamiającego
anioła (28, 1n). Kobiety nie zastały już go siedzącego, lecz były świadkami
jego zejścia na ziemię: "A
oto się zstało wielkie drżenie ziemie. Albowiem Anjoł Pański zstąpił z nieba i przystąpiwszy odwalił kamień, i siedział na nim, a było wejźrzenie
jego jako błyskawica, a odzienie jego jako śnieg"(28, 2n). Podobnie jak w przypadku kynika Peregryna Proteusza: "ukazał
się, gdy go spalono, pewnemu filozofowi, który nie tylko utrzymuje, że
widział zmartwychwstałego w białej szacie i ze świetlistym obliczem, ale i zaklina się, iż był świadkiem jego wniebowstąpienia ."
[ 12 ]
Jak widzimy — ilość wspomnianych
scen z cudami jest zbliżona, jednak połowa z nich została upiększona.
Cuda u Łukasza
Przed narodzeniem Jezusa anioł
nie zjawia się we śnie Józefowi, lecz na jawie Maryi, i to nie byle kto,
jeno sam Gabriel. (1, 26n)
Anioł zwiastuje Jezusa pasterzom (2, 8n)
Gołębica w czasie chrztu — jak u poprzednich
Uzdrowienie opętanego w Kafarnaum — jak u poprzednich: "Sfukał go (czarta)
Jezus, mówiąc: Zamilkni a wynidź z niego!"
Uzdrowienie teściowej Piotra — podobnie jak poprzednio, jednak nie poprzez dotknięcie, lecz słowem:
"rozkazał gorączce, i opuściła ją" (sic!)
Uzdrowienia wieczorem tego samego dnia — jak u poprzedników
Cudowny połów ryb (5, 1n).
Profesor teologii katolickiej, pani Ranke-Heinemann, napisała: "Może
chodzi o rekordowy wynik połowu, który potem został określony jako cud i powiązany ze zwrotem: «ludzi będziesz łowił». Nie można
jednak i w tym wypadku wykluczyć współoddziaływania motywu
bajkowego" [ 13 ]
Uzdrowienie trędowatego — jak u poprzedników
Uzdrowienie "powietrzem ruszonego" (paralityka) — jak u poprzedników
Uzdrowienie człowieka
"mającego rękę uschłą" w szabat (6, 6n)- jak u poprzedników
Uzdrowienie sługi setnika — jak u Mateusza
Wskrzeszenie młodzieńca z Naim (7, 11n) — na wezwanie (poprzednicy nie wiedzieli nic o tak znamienitym
cudzie, wcześniejszy, wskrzeszenie córki Jaira, nie był tak znamienity,
gdyż odbyło się to niedługo po śmierci, mówi ponadto Jezus, że
dziewczynka tylko śpi, co mogło nasuwać podejrzenia, że zapadła w letarg lub cierpi na katalepsję, natomiast nowy cud Łukasza jest już niewątpliwym
wskrzeszeniem — tuż przed pochówkiem — tak jak było to u pogańskich wskrzesicieli). Inspirację dla ożywienia
córki Jaira odnaleziono być może w Drugiej Królewskiej w ST, w wyczynach
Elizeusza, być może Łukasz natrafił jeszcze na podobny wyczyn Eliasza w Pierwszej Królewskiej, gdzie uzdrowiony ożywiony został syn pewnej wdowy.
Podobne są nawet zakończenia — po dokonaniu cudów napisano: "...oddał go matce jego" (1 Krl 17,
23), u Łukasza: "...oddał go jego matce"
Uciszenie burzy -
jak u poprzedników: "sfukał wiatr i nawałnośc wody, i przestała" (8, 24)
Uzdrowienie opętanego z Gerazy (8, 26n) — jak u Marka
Nieświadome uzdrowienie kobiety "cierpiącej na krwotok" -jak u poprzedników
Cud ożywienia córki Jaira (8, 40n) — jak u poprzedników
Cud rozmnożenia chleba — jak u Marka
Uzdrowienie opętanego chłopca (9, 37n) — jak u Mateusza
Uzdrowienie człowieka mającego czarta niemowy (11, 14n)
Uzdrowienie artretyczki — drugie uzdrowienie w szabat, nie występuje u poprzedników. Uzdrowił kobietę, która
miała "ducha niemocy przez ośmnaście lat, a była skurczona i nie mogła żadną miarą wzgórę pojźrzeć" — zawezwał ją oraz włożył ręce (13, 10n)
Uzdrowienie opuchłego człowieka — trzecie już uzdrowienie w szabat. Widać tutaj program Łukasza — stara
się zrzucić jarzmo Prawa (14, 1n)
Uzdrowienie ślepca koło Jerycha — jak u Marka
Po śmierci Jezusa na krzyżu rozdarła się na dwoje zasłona kościelna — jak u Marka
Cud rezurekcji — jak u poprzedników
Podsumowując zauważymy, że i Łukasz
poczynił postępy w jakości cudownych opowieści. Przede wszystkim zrezygnował z wątpliwego cudu uschnięcia drzewa figowego oraz nie odnotował porażek
cudotwórczych w Nazarecie, dodał kilka innych, ładnych cudów oraz najważniejszy — drugie ożywienie człowieka.
Cuda u Jana
Rozpoczął od niebanalnego
wyczynu — przemiany wody w wino pierwszej jakości (wyprodukował kilkaset litrów
wina!) (2, 1n) — był to cud, którego dokonał bóg
Dionizos (opisany przez Eurypidesa), a jak wiemy — zobacz
tutaj — ewangelista Jan zaczerpnął z jego dziejów nie tylko to. Ale
po co miałby Jan ściągać historię o winie do wyczynów Jezusa? Zdaje się,
że cud ten jest zupełnie bezsensowny i niczego nie wnosi, ale tak być nie
musi. Sądzę, iż tym sposobem chciał Jan ukazać, że Jezus jest pod każdym
względem lepszy od Mojżesza. Oto czytamy w Księdze Wyjścia, że Jahwe dał
Mojżeszowi zdolność zamiany wody w krew: "A
jeśli ani tym dwiema znakom nie uwierzą i nie posłuchają głosu twego głosu
twego: weź wodę rzeczną i wylej ją na suchą, a cokolwiek wyczerpiesz z rzeki, w krew się obróci." (4, 9). Był to jednocześnie
najmocniejszy czar Mojżesza, którym miał przekonać innych o swojej mocy.
Jan chciał, aby i Jezus miał zdolność do czegoś podobnego.
Uzdrowienie syna dostojnika z Kany — cud na odległość (4, 45n)
Uzdrowienie przy Owczej Sadzawce w szabat — na wezwanie (5, 1n)
Rozmnożenie chleba — jak u poprzedników
Chodzenie po wodzie — jak u poprzedników
Uzdrowienie ślepca: „[Jezus]
plunął na ziemię a uczynił błoto z śliny i pomazał błotem oczy
jego". Po tej kuracji ślepy odzyskał wzrok (9, 1n)
Cud wskrzeszenia jaki opisuje Jan
znacznie przerasta podobne cuda u poprzedników: oto Jezus na wezwanie
przywrócił do życia rozkładającego się już Łazarza (11, 38n)
Zmartwychwstanie — jak u poprzedników
Uderzająca jest u Jana redukcja
liczby cudów. Widzimy oto znamienitą ewolucję: Jezus awansował z roli cudotwórcy,
jakim był u synoptyków, jakich wielu było w onym czasie, do roli Boga, który
nie musi podpierać swojej misji jedynie cudami, a te które czyni są wyjątkowej
jakości (no może poza błotem ze śliny, cud w Kanie — również wątpliwej wartości
dokonał Jezus dość niechętnie). Jan deklaruje tę przemianę w słowach, które
wkłada Jezusowi: "Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, szukacie mnie nie dlatego, że widzieliście
cuda (...)" (6, 26). Praktycznie nie ma u Jana cudów „na
dotyk" — słowa Jezusa kształtują rzeczywistość. Cuda na wezwanie
nie mają już znamion praktyki uzdrowicielsko-cudotwórczo-szarlatańskiej,
lecz są manifestacją boskości Jezusa. Jezus Janowy nigdy nie przemówiłby o swoich cudach jako o profesji, jak np. u Marka kiedy po dokonaniu uzdrowienia,
dzieli się z uczniami spostrzeżeniem, że epilepsję najlepiej leczy się
postem. Cuda u Jana są "jedynie ilustracją tez dogmatycznych",
jak zauważa ks. E. Dąbrowski.
***
Na zakończenie warto przytoczyć
kilka ciekawych myśli Deschnera o cudach biblijnych: "Niestosowne
jest zżymanie się współczesnych katolików na «oczywistą przesadę» i «rażący brak taktu» w apokryfach, «zawierających zmyślenia
niższego rzędu», które to sformułowanie pozwala zresztą domyślać się
funkcjonowania zmyśleń wyższego rzędu. Poniektóre nowotestamentowe opowieści o cudach nie przedstawiają się jednak lepiej. Czy istnieje wielka różnica między
cudami dokonującymi się dzięki pieluszkom i potowi Dzieciątka Jezus a takimi, których źródłami były chusty i fartuchy Pawła? Ot y c
h o s t a t n i c hopowiada Biblia [zob. Dz 19,
11] (...) Dokonania apostołów w apokryfach również
są kolosalne. Otóż Piotr gani Szymona za pośrednictwem oseska o niskim, męskim
głosie. Mało tego: ów książę apostołów sprawia, że pies potrafi mówić.
«Co rozkażesz mi uczynić, sługo niewypowiedzianie żywego Boga?» — pyta pies, ledwo go Piotr spuścił z łańcucha. A właściwie, dlaczegóż
by nie? Przecież w Starym Testamencie Bóg każe przemówić osłowi [zob.
Lb 22, 28]. Nawet tuńczyk już uwędzony i zawieszony
na ramie okiennej, za sprawą Piotra powraca — żywy — do wody. Nic dziwnego, że
nie brakowało chętnych do przyjęcia wiary chrześcijańskiej [zob.
Actus Petri cum Simone, 15. 12. 13]. Wszystkie
apokryfy — podkreślmy to jeszcze raz, powołując się na ich znawcę, pewnego
teologa — były pisane «serio» i stanowiły «świadectwa wiary»
[Michaelis]. Już samo to potwierdza, że wierzono
podówczas we wszystko — nawet we wskrzeszenie uwędzonych tuńczyków"
[ 14 ]...
Jak się później miało okazać,
wyznawcy Jezusa zdeklasowali jego cuda zupełnie. "W
samych tylko księgach cudów bawarskiego celu pielgrzymek, Inchenhofen, czytamy o 173 wskrzeszeniach, a więc o 173 osobach, które «powróciły do życia
dzięki modlitwie i błaganiom kierowanym do wielkiego i świętego wybawcy,
Wolfganga z gór». Akceptowali to również papieże. Wśród ponad stu
cudów opisanych w XIII wieku dla potrzeb procesu kanonizacyjnego świętej Elżbiety,
potem zaś zbadanych na dworze papieskim w Perugii przez trybunał złożony z najwyższych dostojników Kościoła i zaaprobowanych przez papieża, występuje
dziewięć wskrzeszeń. Dlaczego nie wskrzesza się nikogo w dzisiejszym Kościele
katolickim?" — pyta się Deschner [ 15 ].
Dziś cudów jak na lekarstwo, toteż Jan Paweł II obniżył świętym
wymagania, odtąd dla błogosławieństwa wystarczy już tylko jeden „cud"...
Footnotes: [ 1 ] "I znowu zapiał kur - Krytyczna historia Kościoła" - Karlheinz Deschner, Uraeus, Gdynia 1996; t. 1, s.79, 135 [ 2 ] "podane za: "I znowu zapiał kur - Krytyczna historia Kościoła" - Karlheinz Deschner, Uraeus, Gdynia 1996; t.1, s.80 [ 3 ] "I znowu zapiał kur - Krytyczna historia Kościoła" - Karlheinz Deschner, Uraeus, Gdynia 1996; t.1, s.81 [ 4 ] "I znowu zapiał kur - Krytyczna historia Kościoła" - Karlheinz Deschner, Uraeus, Gdynia 1996; t.1, s.91 [ 5 ] "I znowu zapiał kur - Krytyczna historia Kościoła" - Karlheinz Deschner, Uraeus, Gdynia 1996; t.1, s.78 [ 6 ] "Mitologia chrześcijaństwa. Kryzys wiary chrześcijańskiej"
- Peter de Rosa, Total Trade & Publishers, Kraków 1994, s.149 [ 7 ] "podane za: "I znowu zapiał kur - Krytyczna historia Kościoła" - Karlheinz Deschner, Uraeus, Gdynia 1996; t.1, s.87 [ 8 ] "Nie i Amen" - Uta Ranke-Heinemann, Uraeus, Gdynia 1994, s.104 [ 9 ] "I znowu zapiał kur - Krytyczna historia Kościoła" - Karlheinz Deschner, Uraeus, Gdynia 1996; t.1, s.95 [ 10 ] "Nie i Amen" - Uta Ranke-Heinemann, Uraeus, Gdynia 1994, s.104 [ 11 ] "I znowu zapiał kur - Krytyczna historia Kościoła" - Karlheinz Deschner, Uraeus, Gdynia 1996; t.1, s.95 [ 12 ] "I znowu zapiał kur - Krytyczna historia Kościoła" - Karlheinz Deschner, Uraeus, Gdynia 1996; t.1, s.135 [ 13 ] "Nie i Amen" - Uta Ranke-Heinemann, Uraeus, Gdynia 1994, s.105 [ 14 ] "I znowu zapiał kur - Krytyczna historia Kościoła" - Karlheinz Deschner, Uraeus, Gdynia 1996; t.1, s. 76-77 [ 15 ] "I znowu zapiał kur - Krytyczna historia Kościoła" - Karlheinz Deschner, Uraeus, Gdynia 1996; t. 1, s.86 |