Szkoła racjonalizmu
Author of this text:

Pomimo że zalegalizowane oszustwo pod nazwą leku homeopatycznego powszechnie znajduje się aptekach, a farmaceuta tym samym to dziś fach systemowo niejako skazany na przedkładanie korzyści ekonomicznych nad elementarne zasady etyki zawodowej wynikające z wiedzy naukowej – z ledwością udaje mi się to tolerować, dzięki temu, że kiedy wchodzę do aptek staram się nie myśleć, że kupczą one bezwartościowymi produktami opisywanymi jako lek.


Rys. Zuza

Kiedy jednak dziś we wrocławskiej aptece z tradycjami – Pod Lwami, pani w białym fartuchu przyniosła zamówione przeze mnie produkty farmaceutyczne zapakowane w reklamówkę homeopatyczną, mój rozum doznał takiego dysonansu a racjonalistyczne uczucia gwałtu – że nie udało mi się dłużej wielkodusznie tolerować tego nieetycznego kramiarstwa farmaceutycznego i zrobiłem pani awanturę o etyczności nachalnego reklamowania paramedycyny przez farmaceutę. Ponieważ jednak w aptece nie byliśmy sami, a zmieszana kramiarka nie zamierzała wystąpić w obronie homeopatii, toteż po rzuceniu paru słów wyjaśnienia, że to przypadek, że nie zauważyła itp., opakowała mi leki w reklamówkę „neutralną światopoglądowo”.

Kiedy przygotowywaliśmy do wydania „Cudowne mikstury” sadziłem jeszcze, iż farmaceuci, odbywszy studia uniwersyteckie, generalnie zdają sobie sprawę z tego, że nabijanie przez homeopatów naiwności ludzkiej w buteleczki jest czymś niewłaściwym i sprzecznym z ich etyką zawodową. Kiedy jednak wręczyłem mojej bliskiej farmaceutce egzemplarz książki rozbierającej na części pierwsze homeopatię i medycynę alternatywną i usłyszałem komentarz, że nie można kwestionować homeopatii, „bo te leki mają certyfikaty państwowe”, to stwierdziłem, że problem jest naprawdę poważny. Dziś trudno znaleźć aptekę, która nie kupczyłaby homeopatią, niemniej szukam a takim aptekarzom trzeba by chyba wręczać tytuły Racjonalistów Roku. Sytuacja groteskowa. W każdym razie czekam na zgłoszenia do elitarnej listy aptekarzy przestrzegających etyki zawodowo-naukowej.

Kiedy zakładałem PSR, miałem obawy, czy uda nam się utrzymać profil ideowy, kiedy w zasadzie aby być członkiem zrzeszenia racjonalistów wystarczy jedynie zgodzić się z ogólnie rozumianym racjonalizmem i wypełnić deklarację członkowską. Myślałem sobie: a jak zabezpieczyć się przed sytuacją, kiedy do PSR zapisuje się duża liczba wyznawców homeopatii czy astrologii, po czym uchwala, że racjonalizm jest zgodny z wróżeniem z kart? Przecież nie stanowimy organizacji masowej i takie „przejęcie ideologiczne” jest łatwe do wyobrażenia. Na szczęście udało się póki co tego uniknąć, choć nie ma wątpliwości, że nad naszą racjonalistyczną tożsamością w organizacji musimy jeszcze sporo popracować, musimy też bardziej uwypuklić profil racjonalistyczny, bo za często jest on sprowadzany do laickości. W istocie najwyraźniejszy wciąż jest nasz aspekt laicki, nasz sprzeciw wobec klerykalizacji państwa, ale nie oznacza to, że do tego sprowadza się racjonalizm, tylko to, że ten akurat problem jest w Polsce najbardziej dotkliwy dla racjonalistów. Mimo tego zdarzają się pojedyncze pomyłki i niektórzy zapisują się do PSR, bo jest organizacją laicką. Zdarzają się więc w PSR wyznawcy homeopatii, sympatyzujący z kabałą czy zwolennicy spiskowych teorii dziejów (Zeitgeist itp.). Szczęśliwie wyperswadowałem wypełnienie deklaracji członkowskiej dwójce antyklerykałów-astrologów.

Czy to oznacza, że jesteśmy stowarzyszeniem pseudoracjonalistów, bo nie jesteśmy racjonalistycznymi ideałami. Otóż należy rozumieć zrzeszenie racjonalistów jako szkołę racjonalizmu, zrzeszenie ludzi, którzy mają najlepszą wolę do tego, aby stać się racjonalistami. Jedni są bliżej, inni zaś dalej na drodze do racjonalizmu. Niemniej jednak osoby zbyt odległe od ideału nie powinny się póki co zrzeszać. Nie chciałbym bowiem być w PSR nawracany na homeopatię czy wszechświatowy spisek iluminatów. Kiedy jednak na ostatnim zjeździe racjonalistów w Krakowie usiłowano rozniecić antymasońską paranoję, momentami czułem się jak w Radiu Maryja. Nie można zaprzeczyć, że jest przynajmniej, dzięki temu, powiedzmy, kolorowo...

Chciałbym podkreślić, że rozumienie PSR jako „szkoły racjonalizmu” jest także zabezpieczeniem przed ukościelnieniem organizacji, bo przecież nie o to mi w tych postulatach chodzi, aby wobec przenikania do PSR osób dość odległych od racjonalizmu, powołać „kongregację czystości rozumu”, która będzie dyktowała kogo wykląć a kogo tylko upomnieć. Widziałem jakiś czas temu billboard kościelny z napisem "Słuchaj Boga". Pomyślałem, że implicite Kościół przezeń chce powiedzieć "Słuchaj Kościoła". To tak jakbym ja mówił "słuchaj rozumu" i sugerował, że to oznacza słuchanie PSR.

Apteka pod Lwami znajduje się na jednym z najpiękniejszych i najbardziej rozpoznawalnych placów wrocławskich – na pl. 1 Maja, który w ostatnim czasie został zapaskudzony nie tylko homeopatią, ale i uszczęśliwiony zmianą nazwy na plac Jana Pawła II. Nawet wśród wierzącej i kultywującej pamięć JP2 części wrocławian zmiana ta, w rok po śmierci papieża, wywołała „wielki szok” , bo to tak jakby naraz krakowianom ich radni zmienili nazwę Wawel na Bazylika im. Jana Pawła II. Jednak radni wrocławscy sprawę mediom sprzedali tak, jakby ta zmiana to była „oczywista oczywistość”, planowana od lat, do realizacji której trzeba było tylko aby Jan Paweł poszedł wreszcie do Domu Pana, gdyż ponoć za życia nie życzył sobie, aby plac jego imieniem zwać (choć szaleństwa pomnikowego nie zatrzymywał).

Kiedy opuszczałem Wrocław plac był jeszcze Pierwszego Maja. Obecnie, po powrocie do Wrocławia, kiedy tablice informacyjne sugerowały mi, że to już jest Jana Pawła, z niepokojem próbowałem ustalić, czy czasem nie zasłonięto dawnych wspaniałych rzeźb jakimś strasznym poprawnym ideologicznie pomnikiem. Ale nie, na szczęście, jeszcze wygląd się uchował dawny. Najpiękniejsza fontanna Wrocławia nadal dumnie epatuje monumentalnymi rzeźbami nagiego mężczyzny walczącego z lwem i dumnie siedzącego na okiełznanym lwie (alegoria Walki i Zwycięstwa autorstwa Ernsta Segera z 1905) wzniesionymi ponoć na część Bismarcka i jego polityki (który jak pamiętamy w ramach Kulturkampf zwalczał katolicyzm). Tak więc pl. 1 Maja uchronił się póki co przed janowopawłowym zapomnikowaniem. A Wojownikowi nie zasłonięto nawet genitaliów.

Dla mnie więc nadal będzie to Plac 1 Maja. Choć po leki nań chodzić nie zamierzam. Na szczęście są we Wrocławiu i inne nocne apteki.

Ceniona przeze mnie rozgłośnia TOK FM w noc sylwestrową pozwoliła się wypowiedzieć wróżce o tym, co nam 2009 przyniesie. Struchlałem, przyznam, ale wróżka mi się spodobała. Bo po tym, jak powymądrzała się o kryzysie ekonomicznym, zapowiedziała, że 2009 będzie rokiem „potęgi myśli”. I tego się trzymajmy. Chcę samospełniającego się proroctwa...


Mariusz Agnosiewicz
Redaktor naczelny Racjonalisty, założyciel PSR, prezes Fundacji Wolnej Myśli. Autor książek Kościół a faszyzm (2009), Heretyckie dziedzictwo Europy (2011), trylogii Kryminalne dzieje papiestwa: Tom I (2011), Tom II (2012), Zapomniane dzieje Polski (2014).
 Private site

 Number of texts in service: 952  Show other texts of this author
 Number of translations: 5  Show translations of this author

 Original.. (http://therationalist.eu.org/kk.php/s,6422)
 (Last change: 20-03-2009)