Dziadek z Wehrmachtu odnaleziony
Author of this text:

Prawicowo-konserwatywne serwisy, fora, blogi i brukowce (typu Fakt itepe) emocjonuje w ostatnim czasie „wątek intymny" inicjatywy wrocławskich licealistów w sprawie krzyży w szkole, tj. poszukiwanie kto z kim śpi i dlaczego. TVN Uwaga chciało zrobić reportaż o sprawie krzyżowej, ale jak zaczęli zadawać pytania, czy Zuzanna mi gotuje, to się wycofaliśmy. Kiedy ten głupawy wątek wypłynął w niby poważny sposób w jednym z serwisów Wirtualnej Polski, jako jedno z 7 największych kłamstw, którymi media nakarmiły nas w 2009 r., czas, aby ostudzić nieco rozpalone narodowo-katolickie fantazje.

Sprawę tę w obieg puścił Jakub Kumoch, były kierownik działu krajowego w „Dzienniku" (Axel Springer Polska). Kumoch sprawę załatwił w białych rękawiczkach, nie posunął się do insynuacji, poprzestał na aluzjach i sugestiach. Zuzanna Niemier, współinicjatorka petycji ws. krzyży pozostaje w związku z Agnosiewiczem. Wyborcza o tym nie napisała. To grzech ciężki zaniedbania.

Komentatorzy i naśladowcy Kumocha nie mieli już wątpliwości i skrupułów: Wyborcza nie napisała, że petycja w sprawie krzyży to spisek Agnosiewicza. Wyjaśniłem wprawdzie Kumochowi, że wątek prywatny w tej sprawie nie ma żadnego znaczenia: nie jestem bowiem odpowiedzialny za tę petycję, choć oczywiście byłoby to dla mnie bardzo miłe mieć honor sprawstwa debaty publicznej w sprawie krzyży w polskich szkołach. Kto by się tam jednak wyjaśnieniami przejmował. Myślenie spiskowe inaczej działa.

Spiskowe wytłumaczenia „obrońców krzyża" są całkowicie zrozumiałe: są odbiciem skali ich lęków przed zmianami, jakie niesie młode pokolenie w sprawach laickich. Uf, jakie to szczęście, że petycję wymyślili nie licealiści, lecz Agnosiewicz!

Chciałbym jednak wskazać kilka poważnych mankamentów tego wygodnego wytłumaczenia całej sprawy.

1. Gdybym chciał zorganizować spisek polegający na omamieniu i wykorzystaniu do własnych celów naiwnej nastolatki, ostatnią rzeczą, jaką bym uczynił to publiczne ogłoszenie mojego związku z tąż osobą. Zbyt duże ryzyko dla spisku.

Tymczasem ja publicznie i otwarcie ogłaszam swój związek z Zuzanną. Świadczy to nie o wykorzystywaniu naiwnej małolaty, ale o poważnym i partnerskim jej traktowaniu. Ogłoszenie związku to poważna sprawa. Nie uczyniłbym tego, gdybym nie był pewien wyjątkowości tej młodej osoby.

Gdyby ludzie krzyża myśleli racjonalnie, byliby może w stanie wymyślić, że Zuzanna nie jest współautorką petycji krzyżowej, dlatego że jest związana ze mną, ale że dlatego jest związana ze mną, bo stać ją na takie m.in. inicjatywy, jak owa krzyżowa petycja. Jeśli wiążę się z tak młodą osobą i ogłaszam to publicznie, to musi to być osoba wyjątkowa, inaczej narażałbym się na śmieszność.

Gdybym wiedział, że Zuzanna będzie zaangażowana w grudniu w publiczną debatę krzyżową, w której, jak to zwykle bywa, katolicy drążą wątki niemerytoryczne, wstrzymałbym się z ujawnianiem tego związku.

2. Współautorami petycji są osoby w ogóle nie związane z Racjonalistą. Tomasz Chabinka i Arkadiusz Szadurski nie są nawet za bardzo antyklerykalni. Niemal cały jad prawicowy znów skupił się na kobiecie...

Pozostali współsygnatariusze również często w tej sprawie się wypowiadali publicznie. Zwłaszcza Tomasz Chabinka, który wziął udział w dyskusji na ten temat w Dzień Dobry TVN i który prowadzi bloga na bieżąco komentującego całą sprawę. Obaj też, bez Zuzanny, byli bohaterami reportażu prawicowego dziennika „Rzeczpospolita". Każdy z nich ma własne zdanie i poglądy na sprawy rozdziału kościoła i państwa, które nie zawsze są zbieżne u całej trójki. A jednak gros zjadliwych prawicowo-katolickich komentatorów koncentruje się wyłącznie na Zuzannie, ledwo zauważając chłopaków.

Nie potrafię wyjaśnić sobie tego inaczej, jak tylko szczególnym lękiem konserwatystów przed kobietą aktywną, która chce coś zmieniać, która ma własne poglądy. Do tego jeszcze tak młodą...

Od lat zajmuję się działalnością laicką. Jako zwykły goj z dziada pradziada jestem na „liście Żydów", jako „polonofob i dywersant". Jednak nie uważam, aby spotkały mnie jakieś znaczące przykrości za to, co robię. Kiedy wyobrażę sobie, że redaktorem naczelnym Racjonalisty jest kobieta, to wydaje mi się, że spotkałaby się ze znacznie większą agresją i presją niż ja miałem okazję doświadczyć.

Katolicka konserwa boi się kobiet, zwłaszcza myślących. Tak zwane wartości konserwatywne wydają się być w dużej mierze zaskorupianiem dominacji. Warto by poświęcić osobne rozważania frustracyjno-lękowej etiologii katolickiego konserwatyzmu.

W komentarzu do tekstu Wojciecha Sadurskiego „Miś dla Zuzi" pojawiła się bardzo interesująca analiza mielenia „wątku intymnego" sprawy krzyżowej, w której autor konkludował:

„Tym co mnie w prawicowcach (a więc zwykle ludziach na poważnie biorących nakaz "nie cudzołóż" i „nie pożądaj żony bliźniego swego") od jakiegoś czasu uderza, jest ich obleśność: pozowanie na wulgarnych, prostackich jurnych buhajków, którzy uważają, że mlaskanie czy pogwizdywanie za atrakcyjnymi kobietami, czynienie aluzji na temat ich wyglądu i zwierzanie się, co miałoby się ochotę z nimi zrobić, a nawet klepanie ich w dupy, jest hmmm… w dobrym tonie, a wręcz przysparza takiemu śliniącemu się (prawicowemu) knurowi jakiejś chwały. A do tego przekonanie, że kobiety będące adresatkami takich „komplementów" są z nich zadowolone i same usilnie, acz dyskretnie, o nie zabiegają."

Forum Frondy Zuzannie poświęciło kilka osobnych wątków, w których frustracyjno-lękowe źródła tego konserwatyzmu ujawniają się najlepiej (zob. np. te: Zuzia Niemier, Zuzanna Niemier - dosier). Przy którymś z kolei wątku  — nomen omen — poświęconym problemowi pt. „Zuzanna" na stronie „Pisma poświęconego" dyskutanci zaczynają narzekać: Był cały wątek na ten temat — mówi jeden. "Wątek"?! „Jeden"?! Cała końcówka adwentu o tym była — rzuca drugi. Nie zniechęca to jednak dyskutantów do kolejnego taplania się w bagienku wycieczek osobistych. Paweł Paliwoda, ten sam chyba, który swego czasu był doradcą ministra Legutki, taką ma receptę na problem: „Gdyby ją  [Zuzannę] wziął w karby jakiś bystry facet, po miesiącu leżałaby plackiem w kościele". Do tej roli słabo się nadaje „śmieć Agnosiewicz". Pobożni i napeleni chłopcy na zakończenie życzą sobie „dużo łask Bożych w nadchodzącym Nowym Roku". Polecam całość jako doskonały obrazek katolickiego piekiełka. Albo inne katolickie konserwy z forum dla wielodzietnych tak eksplikują swe wartości chrześcijańskie. Mnóstwo tego rodzaju wpisów pojawiło się także w serwisie salon24, gdzie, jak się wydaje, hulają głównie „antysalonowcy", jak lubią siebie określać.

Wszystkim tym zakutym krzyżowcom nie mieści się w głowach, że młoda wyjątkowa kobieta, z czołowego polskiego ogólniaka, jest w stanie być samodzielnym pomysłodawcą debaty krzyżowej. Może, drodzy państwo.

Sensacyjne brukowce podkreślają różnicę naszego wieku, aby zasugerować skandal i omamienie, ale różnica wieku jest tutaj bez znaczenia. Zuzanna od ponad roku współtworzy Racjonalistę, pisząc i tłumacząc teksty, a przede wszystkim ilustrując je, tworzy opracowania graficzne książek Racjonalisty, naszych witryn, tworzy filmiki i redaguje nowiny naukowe. Poza tym maluje. Osiemnastolatka może być równorzędnym intelektualnie partnerem do rozmowy dla trzydziestolatków.

Rozumiem lęk panów konserwatystów, jestem więc wyrozumiały dla ich rozlewającej się po forach mizogini, jaka towarzyszy całej tej sprawie.

Gazeta Wyborcza ma rację, Kumoch i prawicowa spółka się mylą.

Związek Zuzanny ze mną nie ma znaczenia dla całej te sprawy. Jest typowym poszukiwaniem dziadka z Wehrmachtu, w czym zresztą specjalizuje się prawicowa kurszczyzna. Nie ma znaczenia, gdyż ja nie jestem inicjatorem ani autorem złożonej przez nich petycji. Jej związek ze mną może co najwyżej obrazować spójność i dojrzałość jej światopoglądu i uwiarygodniać jej działania, jako niebędące efektem młodzieńczego buntu, ale przemyślanej postawy światopoglądowej.

Jest jeszcze jedno kuriozum w całej tej sprawie poza doszukiwaniem się kto z kim śpi. Wytykanie Zuzannie jej afiliacji z Racjonalistą ma jakoby podważać „szczerość" samej petycji. Widocznie w sposób szczery przeciw krzyżom może być tylko członek Kościoła katolickiego. Jeśli jest afiliowany u racjonalistów, to nie ma prawa podważać obecności krzyży w polskiej szkole. Nie i amen, jak powiedziałaby Uta Ranke. Niedorzeczność tego rozumowania jest zdumiewająca. To chyba naturalne, że krzyż będzie raził w szkole przede wszystkim świadomych i konsekwentnych ateistów. Jako dla prawnika jedno jest dla mnie pewne. Gdyby poszło to do Strasburga, to afiliacja Zuzanny z Racjonalistą byłaby niewątpliwie argumentem za. Inicjatorka włoskiej petycji o zdjęcie krzyży związana była z włoską unią racjonalistów (UAAR) i sąd uznał to za argument przemawiający za (jako dowód, że przekonania pani Lautsi są odpowiednio spójne i ugruntowane, czyli że krzyż może ją razić).

Uderzająca jest powszechność spychania debaty publicznej na tory niemerytoryczne przez obrońców status quo, w których interesie jest w oczywisty sposób brak jakiejkolwiek debaty na ten temat. I tym razem doszukiwali się dziadka z Wehrmachtu, tam gdzie był po prostu dziadek o Wehrmachcie piszący… kto by się tym jednak przejmował… Ale narzekanie na niechlujność rozumowania prawicowo-katolickich komentatorów jest aktywnością jałową, więc poprzestańmy na tym.


Mariusz Agnosiewicz
Redaktor naczelny Racjonalisty, założyciel PSR, prezes Fundacji Wolnej Myśli. Autor książek Kościół a faszyzm (2009), Heretyckie dziedzictwo Europy (2011), trylogii Kryminalne dzieje papiestwa: Tom I (2011), Tom II (2012), Zapomniane dzieje Polski (2014).
 Private site

 Number of texts in service: 952  Show other texts of this author
 Number of translations: 5  Show translations of this author

 Original.. (http://therationalist.eu.org/kk.php/s,7051)
 (Last change: 17-02-2011)