Ryknął ksiądz Michał w Boże Ciało, aż szyby w stojącym nieopodal bloku nauczycielskim zadrżały. A nagłośnienie miał ksiądz Michał najlepsze w całej diecezji, jak sam powiadał prima sorta. Robił mu to nie byle kto, tylko facet, u którego wszystkie dyskoteki technikę zamawiały. Jak ksiądz Michał podniósł głos, to psy kuliły ogony, jak szeptem mówił, to pod lasem go było słychać i bezbożnicy na działkach podnosili głowy. Nikt takiej ultranowoczesnej techniki nie miał. Skarżyli się niektórzy, że za głośno. Słowo boże im przeszkadzało, dzwony za głośno biły tym dzieciom szatana. Ale ksiądz Michał z uśmiechem te ataki przyjmował i niczego zmieniać nie zamierzał. Z godnością znosił to pomiatanie chrześcijanami, a nawet satysfakcję czuł, że chociaż do kościoła nie chodzą, to słowa bożego słuchać muszą. Owszem, był jeden, co decybele mierzył, na policję chodził, podpisy zbierał. I co, osiemnaście podpisów w całym mieście zebrał, prokuratura nawet odrzuciła jego pismo. Słusznie, chyba nie będzie prokuratura z Bogiem wojować. A z tym bezbożnikiem i komunistą to jeszcze zobaczymy. Dumny był ksiądz Michał z nagłośnienia, bo teraz jego głos docierał nawet do słabych i chorych, którzy o własnych siłach nie mogli do Domu Bożego dotrzeć. Na Boże Ciało przygotował kazanie, które miał nadzieję na długo pozostanie w ludzkiej pamięci. Zaczął lekko ściszonym głosem, z żalem i smutkiem, by już w trzecim zdaniu uderzyć w silny, oskarżycielski ton.
Zawiesił głos i wtedy z drugiej strony ulicy odezwał się inny głośnik:
Ksiądz Michał potrząsnął bujną grzywą i spojrzał niepewnie na wiernych. Na niektórych twarzach błąkały się jakieś uśmiechy, na innych dostrzegł pełną godności surowość. Powrócił wzrokiem do leżącej przed nim kartki papieru i ponownie zaczął z nową siłą w głosie.
"Tajemnica tego nagłośnienia jest niezgłębiona, jak to właściwie działa — powiedział głos z drugiej strony ulicy — to znaczy wiadomo ile wolno, ale widać jednemu wolno, a drugiemu nie wolno. Tajemnicza sprawa, trudno to zgłębić." Zignorować, czy odpowiedzieć, zastanawiał się ksiądz Michał. Postanowił jednak zignorować i kontynuował.
"Raz, raz, raz, trudno uwierzyć, trudno uwierzyć" — powiedział głos, a w tylnych rzędach, gdzie stała młodzież zaczęły się jakieś śmiechy. Nie wolno pozwolić się sprowokować — pomyślał ksiądz Michał i ciągnął dalej.
— "To trzeba przemyśleć, nigdy o tym tak nie myślałem".
— Cichy głos to z bogiem sprawa, ale taki z nagłośnieniem, to szatan wcielony — odpowiedział drugi głośnik.
— A jeśli cudów nie ma? Warto to rozważyć i wyprostować dumnie kolana, i podnieść głowę.
— Nagłośnienie na obraz i podobieństwo, japoński sprzęt, dobrze daje. Zapatrzeni w sukces kupują coraz mocniejsze głośniki, od tych buddystów, szintoistów, szatanów niewiernych.
To ja już sobie pójdę — odezwał się głos z drugiej strony ulicy - Dopuszczalny poziom hałasu w środowiskach miejskich określa się odrębnie dla godzin od 6.00 do 22.00 i dla godzin od 22.00 do 6.00. Dla terenów zabudowy mieszkaniowej dopuszczalna norma emisji hałasu w dzień święty czy nie święty wynosi 55 decybeli. To tam, z tego dachu — powiedział głośno kościelny. Trzeba wezwać policję. Wszyscy jesteśmy świadkami — dodał. — No wszyscy — odpowiedział ksiądz Michał patrząc na ludzi wychodzących z Kościoła. | |
Original.. (http://therationalist.eu.org/kk.php/s,8097) (Last change: 08-06-2012) |