Z bajek La Fontainea, czyli respons Saudyjczykowi
Author of this text:

Zaprawdę ja wiem to, czego wy nie wiecie
Koran; sura II, 30

Wahhabizm to ściśle monoteistyczny, ortodoksyjny odłam sunnizmu (islam), którego założyciel Muhammad ibn Abd al-Wahhab (1703-1792) ogłosił ową purytańską doktrynę religijną w oparciu o ortodoksyjną interpretację Koranu — a przyjętą później przez rządzącą po dziś dzień płw. Arabskim dynastię Saudów — którą śmiało można uznać za źródło wszystkich współczesnych fundamentalizmów islamistycznej proweniencji, funkcjonujących dziś na świecie. I to Arabia Saudyjska jest właśnie uosobieniem wszelkich reżimów religijnych istniejących po dzień dzisiejszy na Ziemi. Nie Iran, nie Pakistan, nie szejkanaty i emiraty znad zatoki Perskiej pozostające w ścisłej symbiozie z owym kostycznym, opresyjnym i zapomnianym przez Zachód totalitarnym reżimem, są symbolem reakcji religijnej, kołtuństwa i filisterstwa (czyli tych okowów które duszą, tłamszą i ograniczają świat arabski na drodze postępu i rozwoju cywilizacyjnego) tylko rządzona autorytarnie wg dynastycznego i quasi-feudalnego prawa Arabia Saudyjska, najbliższy sojusznik Zachodu w świecie arabskim oraz żandarm Bliskiego Wschodu.

Wahhabizm (a tym samym jurysprudencja saudyjska) odwołuje się do pierwotnej, na wpół feudalnej tradycji islamskiej (np. do nauk ibn Tajmijji — 1263-1328), traktując literalnie Koran jako jedyne i dopuszczalne źródło wiedzy i poznania, prawa i obrzędowości, zwyczajów i zachowań. To stąd wywodzą się i czerpią swe bezpośrednie uzasadnienie, okrutnie egzekwowane w wielu krajach muzułmańskich, korzenie prawa szarijatu.

Splendoru i znaczenia Arabii Saudyjskiej — mimo opresyjności i zamordyzmu jakiego doznają obywatele owego kraju — dodają z jednej strony setki miliardów petrodolarów, a z drugiej — władanie najświętszymi dla ponad miliarda wyznawców Proroka Mahometa miejscami związanymi z jego życiem: Mekką i Medyną. Ponadto rezydujący w Wielkim Meczecie mekkańskim wielki mufti — aktualnie jest nim szejk Abdel Aziz Bin Abdullah (apelował w roku bieżącym o niszczenie świątyń innych wyznań na islamskiej ziemi) — pozostający w ścisłej symbiozie materialno-ideowej z saudyjskim reżimem jest jednym z bardziej szanowanych i poważanych autorytetów w świecie islamu, a jego dekrety, wystąpienia czy fatwy zwykle stanowią niepodważalne i obowiązujące wiernych muzułmanów prawo.

Abdulateef al-Mulahim, saudyjski emerytowany oficer, którego publikacje pojawiają się na łamach portalu, pisze ciekawie o problemach współczesnego świata, dotykających w jakimś stopniu państw arabskich (nie dziwota, gdyż sam jest Saudyjskim Arabem). Jego ostatni materiał dot. Rosji (Rosja - wieczna druhna, nigdy panna młoda) jest interesującym opisem rzeczywistości post-radzieckiej Rosji, zwłaszcza gdy popatrzy się na nią z perspektywy właśnie krajów islamskich (Rosja jest obserwatorem Organizacji Współpracy Islamskiej, międzynarodowej asocjacji zrzeszającej 59 krajów muzułmańskich).

Wiadomym jest iż wahhabizm jest islamską sektą (czy odmianą) o niezwykle intensywnym prozelityzmie. Poparty saudyjskimi petrodolarami inwestuje w rozprzestrzenianie się po świecie takiej właśnie fundamentalistycznej, ortodoksyjnej, nienawistnej do "Innego" ideologii religijnej. Tak, to jest ideologia religijna — nie wiara. Wahhabiccy mułłowie, wykształceni i sponsorowani przez zasoby królestwa Saudów szerzą ją zarówno w krajach muzułmańskich (Bośnia, Kosowo, Albania, Sandżak w Serbii, Kaukaz i Tatarstan w Rosji, nie mówiąc o Afryce czy Azji środkowej) jak i na terenie Europy Zach. gdzie żyją spore grupy emigrantów z krajów islamskich (Niemcy, Wlk. Brytania, Francja, Belgia, Holandia, Norwegia czy Szwecja). Słusznie pisze wspomniany Saudyjczyk, że Rosjanie do świata arabskiego"....nie przynieśli nowoczesnych technologii , ani nowoczesnych systemów edukacyjnych, przynosili komunistyczną ideologię, która nigdy nie dostarczała ludziom chleba". Lecz czy eksport najbardziej ortodoksyjnej wersji - zahaczającej jawnie o totalitarne i nienawistne pomysły na życie społeczne — islamu czyli islamizmu (islamizm wg wielu, również arabskiego pochodzenia znawców tematu — m.in. B.Tibi czy F.Zakaria — to upolityczniona do granic możliwości wiara religijna, oparta o nienawiść ideologia, zakładająca - jak faszyzm — eliminację wszystkiego co „Inne") znajdujący swe źródła i siły materialno-ideologiczne w kraju Saudów jest czymś innym ? Czy prozelityzm w takiej formie, oparty o taką ideologię, jest do przyjęcia w demokratycznym, wolnym i szanującym prawa człowieka świecie?

Niedostatki demokracji w Rosji, czy wręcz elementy zbrodniczej praktyki reżimu syryjskiego, jak to ma miejsce od ponad roku w Hims, Damaszku, Aleppo, Tadmur czy Ar-Raqqah nie podlegają żadnej dyskusji. Saudyjski autor jednak doskonale wie, że rozlew krwi w Syrii jest elementem „stałym" w historii jego religii — starcia sunnitów z szyitami mają długą historię oraz że były zawsze niezwykle krwawe i okrutne. Jednak w owym kontekście rad bym przeczytać co Abdulateef al-Mulahim sądzi o tak „demokratycznej" i cywilizowanej jurysprudencji jaką jest instytucja policji religijnej (Mutaween) i Komitet ds. Promocji Cnoty oraz Zapobiegania CPVPV. Czy do zasad demokracji i wolności obywatelskich należą formy kar polegających na amputacji kończyny, ścięcie mieczem czy publiczna chłosta (powiedzmy — 100 uderzeń pejczem za cudzołóstwo). O problemie praw kobiet w Arabii Saudyjskiej, wyborach do parlamentu, okrutnych obyczajach sankcjonowanych przez szarijat nie wspominając.

A co np. z interwencją wojskową jakiej dopuściły się siły zbrojne Arabii Saudyjskiej w sąsiednim Bahrajnie gdy na pl. Perłowym w stolicy tego kraiku (al-Manamie) wybuchła w ub. roku na równi z Egiptem, Tunezja i Libią klasyczna rewolta uciskanej ludności przeciwko reżimowi króla Hamada ibn Isy al-Chalifa. Arabia Saudyjska wraz z satelickimi emiratami stłumiła bezwzględnie rewoltę w Bahrajnie.

Różnica jest tylko taka (w stosunku do Syrii), że w Bahrajnie rządzi mniejszość wywodząca się z sunnickiej wersji islamu, a buntującymi się byli obywatele (stanowiący większość) wyznający odmianę szyicką. Zupełnie na odwrót niźli to ma miejsce w Syrii. Tu Arabia Saudyjska nie wahała się interweniować „u sąsiada" zza miedzy, gdyż to ona uważa się — zgodnie z ideami wahhabizmu — za bastion prawowitej wiary i uzurpuje sobie z tego tytułu powstrzymywanie szerzenia się herezji i bałwochwalstwa - tu rozwój szyizmu (którego oparciem z kolei jest leżący po przeciwnej stronie zatoki Perskiej Iran). Uczyniła to tak jak swego czasu ZSRR na Węgrzech, w Czechosłowacji czy Afganistanie (argumentacja tu nie ma znaczenia).

Ciekawią mnie refleksje Saudyjczyka na temat swego kraju, na temat rozwoju demokracji i postępów nowoczesności, dążenia Saudów do zmiany ustroju politycznego i zbliżania się do uznanych powszechnie standardów demokratycznych, na temat przyznania wolności religijnej nie-muzułmanom (np. na terenie Arabii Saudyjskiej nie wolno budować świątyń innych niźli islamskie — chrześcijaństwo od dekad ma z tym wielkie kłopoty). I nie jest prawdą, iż postęp technologiczny jest zarazem aprioryczną egzemplifikacją rozwoju kulturowego, poziomu cywilizacyjnego, demokracji i wolności obywatelskich, szczęścia i zadowolenia ludności. Arabia Saudyjska ze swoim bogactwem, rozwojem technologii, wysokim poziomem nauki, medycyny, high-tech z jednej strony, a z drugiej: kobiety otulone nikabami, kat z mieczem lub pejczem w ręku, totalna maskulinizacja przestrzeni publicznej, Mutaween węsząca za nieprawomyślnością światopoglądową i totalizm quasi-feudalnego systemu politycznego potwierdzają ową tezę (będącą antynomią wniosków z materiału autorstwa Abdulateefa al- Mulahima) dobitnie.

Ideą przyświecającą mi podczas pisania (a wcześniej — po przeczytaniu przemyśleń Saudyjczyka) tego tekstu są właśnie sentencje zawarte w wielu bajkach klasyka tej formy literackiej twórczości — J.d' La Fontaine’a. Bo "szewc zazwyczaj bez butów chodzi". A ponadto zawsze trzeba się trzymać zasady sokratejskiej, iż zaczynamy od siebie (autokrytyka i krytyka winne być bezwzględnie zbalansowane). Nie oznacza to, że tematyka ostatniego tekstu Saudyjczyka o Rosji i Syrii nie jest trafna, zasadna, a spostrzeżenia — nie obiektywne. Chodzi mi tylko — a może przede wszystkim — o ową przyzwoitość zbalansowania racji.


Radosław S. Czarnecki
Doktor religioznawstwa. Publikował m.in. w "Przeglądzie Religioznawczym", "Res Humanie", "Dziś", ma na koncie ponad 130 publikacji. Wykształcenie - przyroda/geografia, filozofia/religioznawstwo, studium podyplomowe z etyki i religioznawstwa. Wieloletni członek Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. Mieszka we Wrocławiu.

 Number of texts in service: 129  Show other texts of this author

 Original.. (http://therationalist.eu.org/kk.php/s,8126)
 (Last change: 20-06-2012)