Informacja ze strony internetowej firmy Boiron:
"Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów wszczął postępowanie
wyjaśniające w sprawie ewentualnego naruszenia ustawy antymonopolowej przeciwko
samorządowi lekarzy (...) Postępowanie
zostało wszczęte z urzędu (...)".
Inicjatywa Urzędu wszczęcia postępowania z urzędu jest godna pochwały, chociaż
powody takiej pracowitości urzędników są — co najmniej — zastanawiające. Były to
bowiem czysto prywatne żale Izby Gospodarczej Farmacja Polska, które
wyartykułowała (także w mediach) prezeska Izby, magisterka psychologii Irena
Rej. Nie wiem, czy ten krok można już nazwać pieniactwem, ale faktem jest, że w 2008 roku ta sama Izba przegrała z autorem niniejszego tekstu proces w Warszawskim Sądzie Okręgowym. Wówczas także chodziło o to, że działalność autora
powoduje spadek zainteresowania homeopatią, odpływ lekarzy od tej
„specjalizacji", a w domyśle zmniejszenie popytu na kuleczki cukrowe firmy
Dagomed Pharma, której właścicielką jest Pani prezeska.
W ostatnim bowiem czasie firma Dagomed musiała zmniejszyć asortyment cukrowych
kuleczek z 50 do 18. Z dobrego serca radzę, by w pustych halach magazynowych w hurtowni Saramed, której właścicielką jest także Pani psycholog, urządzić
gabinet psychoterapii.
Ale rekin biznesu Irena Rej, producentka „leków" homeopatycznych i prezeska Izby
Gospodarczej Farmacja Polska liczy, jak mniemam, że UOKiK uzna oświadczenie
dziewięciu profesorów medycyny, ekspertów Naczelnej Rady Lekarskiej, mówiące o nienaukowości homeopatii, za nieważne. Być może spodziewa się nawet, że Ci znani
uczeni, na których opinie może mieć wpływ jedynie Twórca Inteligentnego
Projektu, od tej chwili będą zachęcać lekarzy do stosowania
oszukańczej metody
leczniczej polegającej na podawaniu chorym kuleczek cukru z zakodowaną w nich
cyfrową informacją leczniczą,
lub — jak chce lekarka medycyny Ewa Czerwińska, prezes Polskiego Towarzystwa
Homeopatycznego — niematerialnym
(analogowym?) bodźcem informacyjnym.
Nie ma się z czego śmiać, bo dbałość o własny interes, choćby jego przedmiotem
były cukrowe pigułki przeznaczone dla dzieci (do „zabawy w doktora"), jest
niezbywalnym prawem każdego
obywatela w praworządnym państwie prawa, w którym
prawo
oparte jest na regułach słuszności, i w którym podstawą zgodnego z
prawem wyrokowania jest
sprawiedliwość. A fakt, że to prawo
opiera się na PSI zjawiskach (paranormalnych), przegłosowanych w sejmie w czasie, gdy zawartość „puszki z Pandorą"
imienia „Kofana Anana" była najlepszym lekiem na kaca, zaś owies — afrodyzjakiem używanym w czasie seksafer, to mały Pikuś. Nie mówiąc już o tym,
że większość wybrańców narodu stanowili kompletni analfabeci naukowi. I w takim
to — ciekawym środowisku politycznym
(przepraszam za to brzydkie słowo) przegłosowano ustawę z zapisem, że „produkty
homeopatyczne nie muszą wykazywać skuteczności terapeutycznej". I znowu nie ma
się z czego śmiać.
Bo o te
właśnie „produkty" toczy się wojna: życie
czy śmieć?
Bitwa
toczy się na gruncie prawa (farmaceutycznego). I już nie chodzi o to, że
wspomniane prawo jest ciężko upośledzone genetycznie. Że jest kalekie. Bo każdy
racjonalnie myślący człowiek (choćby lekarz, nie prawnik) widzi doskonale, że
nawet to kalekie prawo jest łamane. I to w taki sposób, że zagraża setkom
tysięcy konsumentów.
W poniższym piśmie chodzi więc o najszerszy, najbardziej humanitarnie pojęty
interes społeczny. Chodzi o to, by każdy obywatel naszego państwa miał równy
dostęp do zrozumiałych informacji na temat leków, którymi próbuje ratować swoje
zdrowie i życie. A że tak nie jest — przekonają się Państwo sami.
A dlaczego
ja się tym zajmuję? Bo od wielu lat specjalizuję się w demaskowaniu oszustw
leczniczych i mam w tej dziedzinie szeroką wiedzę, utrwaloną ponadto w największej chyba w Polsce komputerowej bazie danych na ten temat. Dowodem są
tysiące próśb od zrozpaczonych pacjentów, którzy są kompletnie zdezorientowani
sprzecznymi informacjami na temat różnych metod „leczniczych" i „leczniczych" specyfików.
Szczegóły
wyjaśniam w poniższej, otwartej skardze do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta, która jest niemal wierną kopią listu poleconego wysłanego tamże w dniu 30.03.2011.
*
*
*
Pani
Małgorzata Krasnodębska-Tomkiel
Prezes
Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta
Plac Powstańców Warszawy 1
00-950 Warszawa
WNIOSEK/SKARGA
Dotyczy:
Stosowania praktyk naruszających zbiorowe interesy konsumentów przez polski
oddział francuskiej firmy Boiron Sp. z o.o., ul.
Raszyńska 13, 05-500 Piaseczno.
Uprzejmie proszę Panią prezes o wszczęcie postępowania z urzędu.
Mam nadzieję, że zagrożenie zdrowia i życia tysięcy pacjentów jest
wystarczającym powodem.
Informacje szczegółowe
Polski oddział firmy Boiron prowadzi dystrybucję produktu homeopatycznego o nazwie oscillococcinum, który jest
powszechnie dostępny na terenie całej Polski.
Jest masowo stosowany w różnego rodzaju infekcjach górnych dróg oddechowych, a także, jako środek przeciwgrypowy.
Produkt nie wymaga recepty i jest zazwyczaj nabywany bez wcześniejszego badania
lekarskiego. Pacjenci polegają w głównej mierze na informacjach, które przekazał
im producent na ulotce dołączonej do produktu. Jednak informacje, które dotyczą
składu jakościowego i ilościowego produktu, są podane w taki sposób, że
wprowadzają konsumentów w błąd. W efekcie pacjenci stosują często
oscillococcinum w stanach chorobowych, które wymagają
podania lekarstw o zupełnie odmiennym
składzie i sposobie oddziaływania na ustrój ludzki.
Jako lekarz i naukowiec z ponad 30-letnim doświadczeniu nie mogę zlekceważyć
opisanej sytuacji. Stwarza ona bowiem zagrożenie dla zdrowia i życia tysięcy
pacjentów.
Uwaga!
wniosek nie dotyczy oceny skuteczności działania produktu
oscillococcinum, lecz wyłącznie
informacji zawartych w ulotce, które wprowadzają konsumenta w błąd, co do składu
produktu. Skład podany na ulotce nie jest zgodny z rzeczywistym składem
preparatu, który otrzymuje pacjent.
Pierwsze, wprowadzające w błąd konsumenta, oznakowanie produktu
Producent umieścił
na ulotce napis, że 1 gram granulek cukrowych zawiera 0,01 ml
substancji czynnej o nazwie wyciąg z wątroby i serca kaczki dzikiej 200K.
Jest to informacja wprowadzająca w błąd konsumentów, gdyż w rzeczywistości
produkt homeopatyczny oscillococcinum nie zawiera żadnej materialnej substancji
czynnej. Dowód w akapicie Ad 1.
Drugie, wprowadzające w błąd
konsumenta, oznakowanie produktu
Producent po raz drugi — na tej samej ulotce — wprowadza konsumenta w błąd
twierdząc (niezgodnie z ustawową definicją), że oscillococcinum jest lekiem.
Poza tym, ostrzega, że zawarta w produkcie substancja czynna może powodować
uczulenie (nadwrażliwość). Jest to niemożliwe, gdyż reakcję immunologiczną może
wywołać jedynie substancja materialna (antygen) a takiej (poza cukrem) w produkcie nie ma.
Zestawienie praktyk naruszających zbiorowy interes konsumentów
(wszystkie dotyczą wprowadzających w błąd informacji zawartych w ulotce
dołączonej do produktu oscillococcinum)
1/
Producent zamieścił na ulotce niezgodną z prawdą informację, że produkt
homeopatyczny oscillococcinum zawiera substancję czynną. Według art. 2 pkt 38
ustawy Prawo Farmaceutyczne (Dz. U.08.45.271; z dnia 17 marca 2008)
termin
substancja oznacza wyłącznie
materialny składnik leku, zaś oscillococcinum zawiera jedynie tzw.
niematerialną informację leczniczą (bodziec informacyjny).
2/
Producent określa swój produkt jako lek, co jest niezgodne z ustawą Prawo
Farmaceutyczne.
3/
Informacje o składzie produktu podane przez producenta na ulotce są całkowicie
niezrozumiałe dla pacjenta, co jest niezgodne z par. 20 Rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 19
grudnia 2002 r.
4/
Na ulotce brak jest zrozumiałych informacji, jaki jest rzeczywisty skład
produktu homeopatycznego oscillococcinum.
5/
Brak zrozumiałego oznakowania produktu oscillococcinum stwarza poważne
zagrożenia dla zdrowia i życia pacjentów
Ad 1. Dowód na to, produkt oscillococcinum nie zawiera żadnej substancji czynnej
Symbol 200K to homeopatyczne
oznaczenie stopnia rozcieńczenia. W tym konkretnym przypadku oznacza ono, że
substancja czynna (wyciąg z wątroby i serca kaczki) jest rozcieńczona wodą w stosunku 1
do 10400,
czyli 1 do 1000000000 00000000000 0000000000000 00000000000000 0000000000000000000000 000000000000000000000000000000000 00000000000000000000000 00000000000000000000000000000 00000000000000000000 00000000000000000000000 00000000000000000000000 000000000000000000000 00000000000000000000000 0000000000000000000000 000000000000000000000000000 000000000000000000000 0000000000000000000000000 00000000000000000000 0000000000 000000000000.
Ostatnia liczba to jedynka i czterysta zer! Żeby mieć wyobrażenie o jej
wielkości wystarczy uprzytomnić sobie, że
nasz Wszechświat istnieje od
1018 sekund.
Inny przykład: w piśmiennictwie naukowym z dziedziny fizyki znajdują się
powszechnie dostępne dane na temat
liczby wszystkich cząsteczek (molekuł), z których składa się nasz Wszechświat. Wg
różnych autorów liczba ta waha się między
1072 a
1087.
Praktyczne znaczenie powyższych informacji dla przedstawianej kwestii wygląda
tak: przy rozcieńczeniu wynoszącym 1 do 10400, odnalezienie
jednej cząsteczki wyciągu z wątroby i serca kaczki, wymagałoby przeszukania
wielu milionów identycznych, jak nasz, Wszechświatów.
Dlatego, nie ma fizycznej możliwości, by 1 gram granulek cukrowych o nazwie
oscillococcinum zawierał choćby jedną materialną cząsteczkę wyciągu z
wątroby i serca kaczki.
Producent temu nie zaprzecza, a prof. dr hab. med. Marian Krawczyński z Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu
wyjaśnia, że lek homeopatyczny działa
"na wzór programu zapisanego na
dyskietce, która jest nośnikiem informacji przenoszonej na twardy dysk komputera". W przypadku leków homeopatycznych, za dyskietkę można uważać granulkę cukrową, w której jest zakodowana informacja lecznicza.
Lek. med. Ewa Czerwińska, prezes Polskiego Towarzystwa Homeopatycznego również
podkreśla, że "w
przypadku leków homeopatycznych (...)
chodzi nie o materialne działanie substancji chemicznej, ale o bodziec
informacyjny dla organizmu".
Niezależnie od tego jak nazwiemy ów czynnik leczniczy zawarty w granulce
cukrowej, nie ma on postaci materialnej. Niesie to ze sobą nieoczekiwany, acz
zgodny z obowiązującym prawem,
skutek (patrz obok).
Otóż, według
Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego
leki, które nie zawierają substancji czynnej, są lekami sfałszowanymi. Na to
sformułowanie Urzędu Głównego Inspektora Farmaceutycznego zwracam uwagę
prezesowi Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta!

Ad 2. Dowód na to, że produkt homeopatyczny oscillococcinum nie jest lekiem
Zgodnie z ustawą Prawo Farmaceutyczne lekiem
jest produkt zawierający taką dawkę materialnej substancji czynnej, która
wykazuje działanie terapeutyczne (DT — dosis therapeutica).
Ad 3. Dowód na to, że informacja na ulotce jest całkowicie niezrozumiała dla
pacjenta.
Napis na ulotce: Substancja czynna: Anas barbarie hepatis et cordis extractum
200K — 0,01.
Pomijam fakt, że napis jest w języku łacińskim. Można go przetłumaczyć. Ale
żaden pacjent nie zrozumie nigdy, co oznacza symbol
200K. Z wieloletniego doświadczenia
wiem doskonale, że nawet wielu farmaceutów nie potrafi wyjaśnić tego konsumentom
nabywającym oscillococcinum w aptekach. A już na pewno, żaden pacjent nie
wpadnie na pomysł, że producent przy pomocy symbolu
200K informuje, że substancji tak
oznaczonej nie ma w ogóle w preparacie. Krótko mówiąc, taka informacja jest nie
tylko niezrozumiała, ale też wewnętrznie sprzeczna. Producent bowiem pisze tak:
"1 g granulek zawiera (...)", po czym, w tym samym wierszu oświadcza (przy pomocy symbolu
200K): 1 g granulek nie zawiera
tego, o czym przed chwilą pisałem .… (sic!). Ostatnie zdanie to nie jest cytat z ulotki, lecz moje wyjaśnienie.
Pytam zatem: który konsument dowie się z ulotki, czy oscillococcinum zawiera
materialną substancję czynną, czy nie?
Wg par. 20
Rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 19 grudnia 2002 r. informacje
zamieszczone na ulotkach należy przedstawiać czytelnie i zrozumiale dla
użytkownika (sic!). Opisana w tym punkcie sytuacja jest jaskrawym przykładem
niestosowania się producenta do powyższego rozporządzenia.
Podkreślam, że rozporządzenie dotyczy wszystkich ulotek, także tych dołączonych
do produktów homeopatycznych. Gdyby było inaczej, w rozporządzeniu musiałaby
znaleźć się fraza: z wyłączeniem ulotek
produktów homeopatycznych.
Ad. 4. Następstwa braku informacji, co w rzeczywistości zawiera produkt
homeopatyczny oscillococcinum
Jak to już wyżej udowodniłem produkt oscillococcinum nie zawiera żadnej
materialnej substancji czynnej. Pacjent powinien zatem wiedzieć, co otrzymuje w zamian. W tym przypadku powinna to być informacja, że — zgodnie z zasadami
homeopatii — w trakcie produkcji oscillococcinum usunięto wprawdzie substancję
materialną, ale woda zapamiętała jej obecność w postaci niematerialnej
informacji. A ta niematerialna (duchowa) informacja została
zakodowana w granulkach cukru w czasie zmoczenia ich wodą, która pamiętała, jaką
substancję z niej usunięto. I ta właśnie informacja stanowi główny i jedyny
czynnik leczniczy oscillococcinum.
Tak więc, ulotka dołączona do produktu homeopatycznego oscillococcinum powinna
zawierać określenie "informacja
czynna"
zamiast "substancja
czynna".
Pacjent musi bowiem dokładnie wiedzieć, czy produkt zawiera:
1/ Materialną substancję czynną,
czy
2/ Duchową informację czynną
Ma to zasadnicze znaczenie, gdyż to wyłącznie pacjent, po zapoznaniu się z ulotką (sic!), będzie podejmował decyzję, czy leczyć siebie (lub dziecko) przy
pomocy:
1/ substancji materialnej,
czy
2/ niematerialnej informacji duchowej.
Prawo do dokładnej informacji o tym, co zawiera nabywany produkt leczniczy to
jedno z podstawowych praw, nie tylko
konsumenta, ale człowieka. Zwłaszcza w opisywanym przypadku.
Różnica, bowiem między lekiem materialnym i niematerialnym jest zasadnicza i ostateczna:
1/ albo coś jest,
2/ albo czegoś nie ma
(sic!)
Dokładnie jak u Szekspira -
To be,
or
not to be
Z drugiej strony różnica ta jest tego rodzaju, że wpisuje się bezpośrednio w światopogląd konsumenta. A prawo swobodnego wyboru światopoglądu:
1/ materialistycznego,
lub
2/ duchowego
jest bezwzględnie chronione przez Konstytucję RP.
Firma Boiron Sp. z o.o. nie pozwala zaś na taki wybór, gdyż nie zamieszcza
informacji, że produkt homeopatyczny oscillococcinum zawiera własności lecznicze
wątroby i serca kaczki w postaci niematerialnej (duchowej). Co więcej, sugeruje
(poprzez niezrozumiałe oznakowanie), że produkt zawiera jakąś materialną
substancję czynną.
Podkreślam jeszcze raz: rozporządzenie ministra zdrowia mówi, że treść ulotki
musi być dla użytkownika zrozumiała. A symbolu "200K" w żadnym wypadku nie można
traktować, jako synonimu frazy: "informacja lecznicza"
Ad 5. Dlaczego brak właściwego oznakowania stwarza bezpośrednie zagrożenie dla
zdrowia i życia pacjenta?
Jak ustalono, produkt
homeopatyczny o nazwie oscillococcinum nie jest lekarstwem, gdyż nie zawiera
żadnej materialnej substancji czynnej o właściwościach terapeutycznych.
Stosowanie tego produktu może w znaczący sposób opóźnić leczenie i spowodować
pogorszenie stanu chorego. Jest to szczególnie groźne u dzieci. Rodzice,
obserwując u dziecka podwyższenie temperatury ciała i osłabienie aktywności,
mogą sądzić na przykład, że jest to zwykłe przeziębienie, a nie — powiedzmy -
rozpoczynające się zapalenie płuc, zapalenie opon mózgowych lub inne groźne
choroby. Nabywają więc w aptece (bez recepty) oscillococcinum i stosują -
zgodnie z zaleceniami na ulotce — przez kilka dni. W tym czasie może dojść do
progresji choroby i jeśli dostatecznie szybko nie zostanie wdrożone właściwe
leczenie, dziecko może znaleźć się w stanie zagrożenia życia. Opis śmierci
dziecka po leczeniu homeopatycznym można znaleźć
tutaj.
Uwagi
dodatkowe
Produkt
homeopatyczny o nazwie oscillococcinum jest legalnie zarejestrowany i dopuszczony w Polsce do obrotu. Nie nabywa jednak przez to własności, które
posiadają lekarstwa zawierające materialną substancję leczniczą.
Jeszcze
raz więc dobitnie podkreślam, że po legalizacji w Urzędzie Rejestracji
Produktów Leczniczych (...), oscillococcinum nadal
nie jest lekarstwem, lecz produktem homeopatycznym. Nadal nie zawiera żadnej
materialnej substancji czynnej, lecz
wyłącznie
duchową informację leczniczą.
Proponowane rozwiązanie
Uprzejmie proszę Panią prezes
Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta by, po sprawdzeniu wszystkich podanych
przeze mnie informacji i zasięgnięciu (zgodnie z procedurą) specjalistycznych
opinii medycznych i prawnych,
zobowiązała polski oddział firmy Boiron do właściwego i — jak wymaga tego
polskie prawo —
zrozumiałego dla konsumenta
oznakowania oscillococcinum.
Poniżej propozycja zmian — dostosowana do homeopatycznych właściwości tego
produktu. Spójrzmy na poniższą rycinę. Dopiero teraz konsument będzie mógł
podjąć świadomą decyzję o stosowaniu produktu, bądź wyrzuceniu go do kosza. A że producenckich informacji na ulotce
nie ubyło — nie ma o co kruszyć kopii. Chyba że producent chce coś ukryć przed
konsumentem.… To oczywiście jest
nieprawdopodobne, gdyż nie podejrzewam żadnego producenta o brak etyki,
moralności lub cynizm. Dlatego decyzja
Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta powinna być łatwa do podjęcia.
OSCILLOCOCCINUM®
granulki
w pojemniku jednodawkowym
Produkt homeopatyczny
Skład:
1 g
granulek zawiera:
Niematerialną
informację leczniczą
uzyskaną z wyciągu z wątroby i serca kaczki dzikiej
Stopień rozcieńczenia wyciągu: 1 do 10400
(potencja homeopatyczna 200K)
Substancje
pomocnicze: sacharoza, laktoza
Mechanizm działania na ustrój ludzki: nieznany
Cierpliwie oczekuję na odpowiedź w czasie określonym przez regulamin urzędu.
Proszę o potwierdzenie otrzymania przesyłki przez e-mail.
Z wyrazami głębokiego szacunku
Prof. zw. dr hab. med. Andrzej Gregosiewicz
Dziecięcy Szpital Kliniczny, ul. Chodżki 2, 20-093 Lublin
Tel. 81 718 55 51
***
Dowód nadania przesyłki poleconej. Po prawie 2 tygodniach brak jest
potwierdzenia jej otrzymania. Stąd publikacja tekstu w Internecie i ponowna
prośba o wszczęcie postępowania.
Prośba jest logicznie uzasadniona; przedstawione argumenty i dowody nie do
obalenia, a interes społeczny największej wagi.
Uzupełnienie informacji dla Czytelników Racjonalisty:
PIERWSZA SKARGA NA FIRMĘ BOIRON DOTYCZĄCA FAKTU, ŻE REKLAMA OSCILLOCOCCINUM
WYKORZYSTUJE BRAK DOŚWIADCZENIA I WIEDZY KONSUMENTÓW NA TEMAT SKŁADU PRODUKTU
Dokumentacja
1. Zespół Orzekający Komisji Etyki Reklamy, działającej przy Związku
Stowarzyszeń Rada Reklamy, w składzie:
1) Wojciech Piwocki — przewodniczący;
2) Magdalena Czaja- członek,
3) Paweł Wiśniewski- członek,
na posiedzeniu w dniu 28 lutego 2008 roku, po rozpatrzeniu skargi o sygnaturze
Akt K/03/08, złożonej, na podstawie pkt. 7 Regulaminu Rozpatrywania Skarg, przez
konsumenta (bliższe dane w aktach sprawy), (dalej: Skarżący), przeciwko BOIRON
Sp. z o.o., z siedzibą w Piasecznie (dalej: Skarżony), dotyczącej reklamy
telewizyjnej
(...)
2. Zespół Orzekający ustalił, co następuje:
Do Komisji Etyki Reklamy wpłynęła skarga o Sygn. K/03/08.
Przedmiotem skargi była reklama telewizyjna. Przekaz reklamowy zawiera w szczególności informację, iż „Oscillococcinum skutecznie radzi sobie z przeziębieniem i grypą" oraz „Oscillococcinum lecz się bezpiecznie!".
Skarżący w prawidłowo złożonej skardze podnosił, że „w reklamie padają słowa
"sugerujące jakoby Oscillococcinum skutecznie leczyło grypę". Skarżący
poinformował również, że „producent leku nigdy nie dostarczył wiarygodnych i niepodważalnych wyników badań które potwierdzałyby skuteczność tego preparatu".
W czasie posiedzenia skargę przedstawiał arbiter-referent. Arbiter-referent
wniósł o uznanie reklamy za sprzeczną z art. 8 Kodeksu Etyki Reklamy, ponieważ
„reklama nie może nadużywać zaufania odbiorcy, ani też wykorzystywać jego braku
doświadczenia lub wiedzy". Wniósł również o uznanie reklamy za sprzeczną z art.
Art. 10 ust.1 pkt. a) Kodeksu Etyki Reklamy, z uwagi na to, że "reklamy nie mogą
wprowadzać w błąd jej odbiorców, w szczególności w odniesieniu do:
a) istotnych cech, w tym właściwości, składu, metody, daty produkcji,
przydatności, ilości, pochodzenia (w tym geograficznego) reklamowanego
produktu;".
(...)
3. Zespół Orzekający zważył co następuje:
Zespół orzekający podzielił zarzuty Skarżącego, uznając, że przedmiotowa reklama
narusza Kodeks Etyki Reklamy. W szczególności uznał, że reklama produktu
wykorzystuje brak doświadczenia i wiedzy konsumentów na temat składu i właściwości leku. Zespół orzekający uznał również, że reklama wprowadza
konsumentów w błąd sugerując że lek skutecznie radzi sobie z grypą, ponieważ
przedstawiona przez Skarżonego bibliografia na temat badań klinicznych nie jest
wystarczająca, aby uznać, że lek skutecznie leczy grypę.
Wobec powyższego, Zespół Orzekający zaleca modyfikację reklamy, aby nie
naruszała norm Kodeksu Etyki Reklamy. Reklamę należy zmodyfikować usuwając w szczególności z jej treści informację, że „skutecznie radzi sobie z grypą",
ponieważ nie zostało to potwierdzone w przedstawionych badaniach.
(...)"
Przeczytajmy uważnie główny wniosek Zespołu Orzekającego:
„Reklama oscillococcinum wykorzystuje brak doświadczenia i wiedzy konsumentów na
temat składu i właściwości produktu".
Wspominam o powyższym orzeczeniu, by podkreślić, że firma Boiron Sp. z o.o. już
od trzech lat lekceważy ten wniosek Zespołu Orzekającego, którego ostatecznym
adresatem jest przecież konsument. Dowodem jest m.in. treść ulotki dołączanej do
produktu. Wystarczy bowiem zamienić słowo
reklama na
ulotka i oto, co otrzymujemy:
Ulotka oscillococcinum wykorzystuje brak doświadczenia i wiedzy konsumentów na
temat składu i właściwości produktu.
A to — ni mniej, ni więcej, tylko skrót mojego wniosku do UOKiK-u.
OTWARTA PROŚBA DO PANI MAŁGORZATY
KRASNODĘBSKIEJ-TOMKIEL PREZESA
URZĘDU OCHRONY KONKURENCJI I KONSUMENTA W IMIENIU CAŁEGO, RACJONALNIE MYŚLĄCEGO POLSKIEGO
ŚRODOWISKA MEDYCZNEGO PROSZĘ O OSTATECZNE
ROZSTRZYGNIĘCIE NIŻEJ OPISANEGO PROBLEMU.
Przed trzema laty Zespół Orzekający Komisji Etyki Reklamy uznał, że (cytuję):
"(...) reklama
produktu (oscillococcinum — przyp. A.G.)
wykorzystuje
brak doświadczenia i wiedzy konsumentów na temat składu i właściwości
produktu".
Skutkiem było wprowadzenie odpowiednich zmian treści reklamy w mediach.
Pytam: czy zmiana treści reklamy jest działaniem chroniącym konsumenta przed
stosowaniem produktu, którego skład i właściwości się nie zmieniły?
Pytam nie bez powodu, gdyż we wniosku, który złożyłem na Pani ręce,
przedstawiłem szereg niepodważalnych dowodów, że skład oscillococcinum to "NIC".
Teraz pytam już konkretnie i liczę na konkretną odpowiedź.
PO CZYJEJ STRONIE OPOWIADA SIĘ
URZĄD OCHRONY KONKURENCJI I KONSUMENTA?
Po stronie firmy
homeopatycznej,
która wytwarza produkt zawierający "NIC",
czy po stronie tysięcy konsumentów, którzy zażywają
"NIC",
myśląc, że to lek? |