Janseniści
Author of this text:

Spór jansenistów z jezuitami na tle tzw. łaski uświęcającej

Janseniści dali pretekst do zrewidowania stosunku Kościoła względem teologii św. Augustyna. Kościół nie mógł wyznawać samobójczej teologii odrzucającej wartość uczynków, z których to sam się utrzymywał. Należy zaznaczyć, że janseniści nie byli sektą niezależną od Kościoła, lecz jego wewnętrzną schizmą, która nigdy nie wydzieliła się z Kościoła (pomimo iż nie różnili się prawie od kalwinizmu w kwestii łaski, to jednak byli jednoznacznie rzymscy — zarówno w kwestii interpretacji transsubstancjacji, pokuty, sakramentu kapłaństwa, sukcesji apostolskiej, kultu świętych i Maryi, całkowicie uznawali hierarchię kościelną i pozycję papieża). Głównymi przeciwnikami jansenistów w kwestii łaski byli jezuici. Spór jaki wybuchł w tej kwestii był jednym z największych sporów teologicznych wewnątrz Kościoła, był bardzo ważny, gdyż przesądził o dalszym trwaniu Kościoła. "Było to ogromnej wagi wydarzenie w dziejach chrześcijaństwa, a więc i w europejskiej historii idei" [ 1 ]. Janseniści dali asumpt do wewnętrznej reformy w Kościele. Jednak kłótnie jakie wywołali janseniści i jezuici były żałosne i bardzo długie, "stulecie całe było zaburzone tymi niesnaskami" . Dla Kościoła nie był to dylemat teologiczny, lecz okazja do zrzucenia uciążliwego balastu zaszłości chrześcijańskich. To o co z takim zapałem zacietrzewieni teologowie się kłócili na tysiącach stron zapisanego papieru właściwie ocenił Bayle: "Ktoś powiedział, że kwestie łaski są niczym morze bez brzegów ni dna. Z większa bodaj słusznością przyrównać by je można do Cieśniny Messyńskiej, gdzie żeglarzowi zawsze grozi niebezpieczeństwo, iż, próbując ominąć jedną skałę, rozbije się o drugą; incidit in Scyllam cupiens vitare Charybdim. Wszystko do tego oto się sprowadza: czy Adam zgrzeszył w sposób wolny? Jeśli odpowiedz „tak", to powiedzą ci, że jego upadek nie został przewidziany; jeśli odpowiesz „nie", usłyszysz, że nie jest winien. Choćbyś napisał sto tomów na poparcie którejkolwiek z tych konkluzji, i tak w końcu będziesz zmuszony przyznać, że albo niezawodne przewidywanie zdarzenia przypadkowego jest tajemnicą dla rozumu niepochwytną, albo też, że sposób, w jaki istota pozbawiona wolności mimo wszystko zdolna jest grzeszyć, jest zupełnie niezrozumiały. To wszystko, jeśli o mnie chodzi; skoro musimy przyjąć jedną bądź drugą z obu niepojętych rzeczy, po co tyle o nich pisać ?" .

W 1651 (już po śmierci Janseniusza) jezuici uzyskali od papieża Jana Chrzciciela Pamfilego vel Innocentego X (1644-1655) potępienie słynnych „pięciu tez", które miały być streszczeniem dzieła Janseniusza. To właśnie wokół tej kwestii rozegrał się wielki spór: czy potępione pięć tez można było przypisać Janseniuszowi czy też nie. Janseniści utrzymywali, że nie, gdyż te zdania wyjęte zostały z kontekstu w innym znaczeniu. Papież niczego nie pojmował z tego sporu, teologiczne dysputy jezuitów i jansenistów były dlań nieprzeniknione (jak pisze Jurieu: "rozumiał z nich równie niewiele, jak gdyby mówiono doń po arabsku" i prawdopodobnie nie pojmował sensu twierdzeń które zganił … W Rzymie liczy się tylko znajomość prawa kanonicznego, nie zaś teologii. … janseniści uczynili pośmiewisko z Najwyższego Kapłana … Przedstawili rzecz ta, jak gdyby papież po prostu wymyślił nieistniejącą herezję, a potem grzmiał przeciwko garści najoczywiściej niedorzecznych zdań, których nikt nigdy nie był wygłosił" )

Kolejny papież, Aleksander VII (1655-1667), wydał 16 października 1656 r. kolejną bullę potępiającą tezy, w której wyjaśniał, że bulla jego poprzednika potępiała tezy, które zostały wzięte z dzieła Augustinus. Zakończono więc po trzech latach rozważania, czy potępione tezy były Janseniusza czy też nie.

Nowe spory wybuchły na tle „tzw. formularza". Miała to być przysięga antyjansenistyczna składana odtąd przez kler i zakonnice (w Port Royal — centrum jansenizmu — był zakon żeński benedyktynek). Każdy musiał recytować, że z całym przekonaniem potępia potępione tezy, że tezy te zostały wzięte z dzieła Janseniusza (wszak janseniści z chęcią złożyliby pierwszą część przysięgi) i że Janseniusz dokładnie taki zamierzył tym tezom nadać sens. Historia formularza jest długa i zawiła, a jej dzieje bulwersujące i żenujące. Biedne zakonnice z Port Royal wzbraniały się przed przysięgą tłumacząc, że nie mogą przysięgać z całym przekonaniem, gdyż nie mają żadnego przygotowania teologicznego (dzieło Janseniusza było niesamowicie wielkie i zagmatwane, nawet papież go nie pojmował), a ponadto nie czytały nawet Augustinusa (nie było go w klasztornej bibliotece). Na próżno. Musiały przysięga, a że większość odmówiła rozesłano je po różnych zakątkach Francji. Jak pisze Kołakowski (pod auspicjami duchownych cenzorów wydawnictwa Znak: "Nie ma wątpliwości, że w wojnie z jansenistami jezuici postępowali obrzydliwie i okrutnie. Szczególnie powszechne i zrozumiałe oburzenie wywołało ich mściwe potraktowanie pobożnych i bezbronnych kobiet z Port-Royal, nigdy nie zamieszanych w żadne teologiczne kłótnie"

Sprawa nabrała rumieńców gdy janseniści stali się cudotwórcami, ściślej gdy Bóg zaczął okazywać po której stoi stronie poprzez cuda, którym obdarzał jansenistów. I tak siostrzenica Pascala, pensjonariuszka z Port Royal uleczona została "z fistuły gruczołu łzawnego, całując cierń z korony Jezusa Chrystusa". To były chwyty poniżej pasa, na które jezuici nie mogli wynaleźć sensownych argumentów. Musieli zaprzeczyć rzekomemu cudowi, poddać pod wątpliwość cudowne objawienia. Janseniści nie mieli jednak z jezuitami łatwego pojedynku, byli to bowiem ludzie światli i przebiegli, a przy tym potężni, "szukano wszelkich dróg ku uczynieniu ich nienawistnymi. Pascal zrobił więcej, uczynił ich śmiesznymi. Listy Prowincjonalne, które się ukazywały wtedy, były wzorem krasomówstwa i żartownictwa. Najlepsze komedje Moliera nie zawierają więcej soli od pierwszych Prowincjałek" (Wolter). "Publiczność miała z tego wszystkiego wielką uciechę dzięki Prowincjałkom. Natychmiast stały się one bestsellerem — i tak już miało pozostać. Był to z pewnością potężny cios w Towarzystwo, które miało wielu znakomitych uczonych, ale najwidoczniej nikogo o porównywalnym bodaj w części talencie literackim [jak Pascal] (...) Prowincjałki stały się nie tylko ważną pozycją w obiegowym kanonie literatury francuskiej, ale przede wszystkim częścią kanonu libertyńsko-liberalno-antyklerykalno -Wolteriańskiego. Funkcjonowały jako pamflet demaskujący „jezuicką obłudę" oraz, przez uogólnienie, obłudę kleru katolickiego i — przez dalsze uogólnienie — obłudę religii chrześcijańskiej. Ich swoiście Augustyńskie zaplecze oraz jansenistyczna inspiracja łatwo mogły przejść niezauważone" . A Pascal przecież w najczarniejszych snach nie mógł śnić, że on — gorący chrześcijanin — przyczyni się do zasilenia obozu antychrześcijańskiego.

W roku 1705 r. papież wydał bullę przeciw jansenistom, którą musiały podpisywać wszystkie siostry klasztoru Port Royal. Odmówiły i zostały deportowane do różnych zakątków Francji. Jezuici w swej pasji na tym nie poprzestali, odkopywano nawet ciała które spoczywały przy kościele Port Royal.

W 1713 r. papież wydał słynną bullę Unigenitus w której potępił 101 tez które przypisywano jansenistom. W związku z tym doszło do kolejnej (ostatniej już wielkiej) fali prześladowania jansenistów, którymi zapychano więzienia do końca panowania Ludwika XIV. W owym czasie, "Kościół francuski pozostał podzielonym na dwa obozy, przyjmujących [bullę] i odmawiających. Przyjmującymi byli 100 biskupów, którzy przystali na nią za Ludwika XIV, z jezuitami i kapucynami. Odmawiającymi byli 15 biskupów i cały naród", jak pisał Wolter; gdzie indziej pisze: "Narodowi poczęły się otwierać oczy, gdy jezuici Le Tellier i Doucin spreparowali bullę Unigenitus i posłali ją do Rzymu; mniemali że żyją jeszcze w czasach niewiedzy, gdy ludy bezkrytycznie przyjmowały najniedorzeczniejsze twierdzenia (...) Nigdy bezczelniej nie wystawiano zdrowego rozsądku na urągowisko"

Po kolejnej fali cudów jansenistycznych, dziejących się tym razem na grobie pewnego diakona jansenistycznego, rozkazem królewskim zakazano wstępu na miejsce w którym działy się „te dziwy", po paru dniach jakiś żartowniś dopisał przed strzeżonym wejściem cmentarnym taki wierszyk:

"Tu, z królewskiego rozkazania,
Bogu się cudów czynić wzbrania"

"Byli janseniści we Francji w ciągu całego XVIII wieku, nadewszystko w Parlamentach [ 2 ]. Kiedy w 1752 arcybiskup paryski Krzysztof de Beaumont, zamierzył odmawiać rozgrzeszenia tym, co nie podpisali bulli Unigenitus. Parlamenty powstały przeciw tej szalonej pretensji, i trzeba było interwencji papieża dla przeszkodzenia, żeby spór pomiędzy Parlamentami a arcybiskupem nie stał się sporem pomiędzy Parlamentami a monarchją.

Znani są jeszcze janseniści w Paryżu i w Holandji; to są ludzie spokojni, dobrych obyczajów i nie czyniący cudów"


 Footnotes:
[ 1 ] Bóg nam nic nie jest dłużny. Krótka uwaga o religii Pascala i o duchu jansenizmu - Leszek Kołakowski, Wydawnictwo Znak, Kraków 1994; s.14
[ 2 ] Organy sądownicze, zajmujące się m. in. rejestracją ordonansów królewskich

Mariusz Agnosiewicz
Redaktor naczelny Racjonalisty, założyciel PSR, prezes Fundacji Wolnej Myśli. Autor książek Kościół a faszyzm (2009), Heretyckie dziedzictwo Europy (2011), trylogii Kryminalne dzieje papiestwa: Tom I (2011), Tom II (2012), Zapomniane dzieje Polski (2014).
 Private site

 Number of texts in service: 952  Show other texts of this author
 Number of translations: 5  Show translations of this author

 Original.. (http://therationalist.eu.org/kk.php/s,192)
 (Last change: 30-01-2011)