Wybory parlamentarne 2005, zwycięstwo Prawa i Sprawiedliwości, zapowiedzi naprawy państwa, rozliczenia przeszłości i wprowadzenia prawości i uczciwości do polskiej polityki… I tak dalej i tak dalej… Nie żebym wierzył w te wyborcze slogany, ale to, czym ten rząd uraczył nas przez te ponad siedem miesięcy przerosło kilkakrotnie moje największe obawy. Kulminacją tego wszystkiego stało się natomiast wprowadzenie do rządu Samoobrony i Ligi Polskich Rodzin. PiS, który rości sobie prawo — moralne prawo — do rozliczania poprzedniego ustroju, do prześwietlania życiorysów, aby wykryć wszelkie nieprawości, z dnia na dzień zapomina o przeszłości swoich obecnych koalicjantów, aby tylko móc przeforsowywać swoje ustawowe buble. Zawarcie koalicji wiąże się oczywiście z podzieleniem się władzą, a przez to również stanowiskami. Dla PiSu jednak dzielenie się jest rzeczą niemal nie do zaakceptowania — jakie jest więc rozwiązanie? Skoro brakuje stanowisk dla nowych koalicjantów, bo PiS nie chce za bardzo niczego oddać, ale przecież muszą coś dostać aby była koalicja, to jedynym rozwiązaniem jest — oczywiście - utworzenie nowych stanowisk...
Pomińmy to jednak i przejdźmy do taniego państwa według Jarosława Kaczyńskiego, Kazimierza Marcinkiewicza oraz prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który z tej okazji wygłosił nawet orędzie poświęcone… oczywiście, Platformie Obywatelskiej. Tak więc, liczby mówią same za siebie — mieliśmy szesnaście ministerstw i dwóch wicepremierów, a mamy dwadzieścia ministerstw i czterech wicepremierów. Jest to najbardziej rozrośnięty rząd od czasów PRL. Gdyby Jarosław Kaczyński potrzebował do uzyskania „stabilnej większości" więcej partii, to być może zbliżylibyśmy się jeszcze bardziej do osiągów Bolesława Bieruta, za którego to rząd miał ośmiu wicepremierów i trzydziestu sześciu ministrów... To jednak wcale nie koniec analogii pomiędzy postępowaniem obecnie nam rządzących do czasów PRL. Tak dogłębnego obsadzania swoimi ludźmi wszelkich możliwych stanowisk, jakie przeprowadza PiS nie było ani za czasów AWS, ani nawet SLD. Prawo i Sprawiedliwość pod sztandarami prawości i moralności robi dokładnie takie same przekręty i machloje, jakich dopuszczali się tak krytykowani przez nich poprzednicy. Zwalnia się fachowców, ponieważ zatrudniono ich przed erą PiS i obsadza ich stanowiska partyjnymi kolesiami bez względu na ich kwalifikacje. Tak jak i w rządzie, gdy brakuje stołka, a jest koleś, to się dla niego to stanowisko tworzy — co z tego, że wcale nie jest ono potrzebne… PiS działa dokładnie według tych samych mechanizmów, które funkcjonowały za czasów makabrycznie rozbudowanego aparatu państwowego PRL. Ba, do tego dochodzi najbardziej partyjny prezydent III RP, jakim bez wątpienia jest Lech Kaczyński. Tego chyba dobitniej tłumaczyć nie muszę... Zbliżają się wybory parlamentarne, należy więc się obawiać, że tam gdzie wygrają obecni koalicjanci, samorządy również zostaną rozciągnięte, gdyż każdy będzie musiał upchnąć „swoich".
Do tego dochodzi niegospodarność obecnej władzy i jej nieprzewidywalność, która również kosztuje polską gospodarkę miliony. Tylko że tego nie widać od razu, w gospodarce nic nie dzieje się z dnia na dzień. Wzrost gospodarczy, którym tak szczyci i chełpi się pan Marcinkiewicz nie jest wcale zasługą jego gabinetu, tylko dwóch poprzednich. Rezultaty poczynań tego rządu przyjdzie nam oglądać dopiero za jakiś czas. I obyśmy się ze szczęścia nie popłakali... | |
Original.. (http://therationalist.eu.org/kk.php/s,4783) (Last change: 21-05-2006) |