Adam Mickiewicz i Zygmunt Krasiński byli wielkimi poetami doby romantyzmu. Choć różnili się poglądami, częstokroć jednak w swych utworach wypowiadali się na te same tematy. Obaj dręczeni byli wątpliwościami natury egzystencjalnej, permanentnie stawianymi pytaniami o tajemnicę miłości, życia i śmierci. Kojarząc wiersz Adama Mickiewicza Euthanasia oraz Do D. po śmierci Zygmunta Krasińskiego, chciałbym ukazać percepcję tych zagadnień u obu poetów. Adam Mickiewicz, zanim wypracował swoją autonomiczną drogę artystyczną, przeszedł przez etap naśladowania wielkich mistrzów. Karierę swą rozpoczynał od przeróbek i tłumaczeń. Warto podkreślić jednak, że „(...) stosunek początkującego poety do tych spraw był zgodny z panującą wówczas opinią klasyków, którzy przeróbki stawiali na równi z twórczością oryginalną [ 1 ]. Wiersz Euthanasia, którego pierwodruk ukazał się w 1823 roku, jest naśladownictwem utworu George’a Byrona. Zygmunt Dokurno twierdzi, jednak że „(...) modyfikacje zmieniają zasadniczo treść oryginału — polegają one na zabarwieniu przez Mickiewicza wypowiedzi lirycznych swoimi uczuciami" [ 2 ]. Zbierski zaś uznaje Euthanasię za „najsłabszy przekład Mickiewicza z angielskiej poezji romantycznej" [ 3 ], wskazując liczne odstępstwa od oryginału oraz „oznaki niewykończeni wiersza". Dokurno ripostuje jednak słowami samego Mickiewicza, który twierdził, że „opuszczać albo przydawać skracać lub rozciągać myśli i obrazy autora, nie jest to w istocie tłumaczyć [ 4 ]". Moment powstania utworu wpisuje się w okres komplikacji osobistych w życiu Mickiewicza: umiera matka, zaś obiekt jego miłości — Maria Wereszczakówna, wychodzi za mąż za hrabiego Wawrzyńca Puttkamera. Zakochana w poecie Maria zaczyna istnieć jako Maryla w poezji Mickiewicza. Staje się ona uosobieniem romantycznego ideału miłości. W Euthanasii poeta woła więc: „Marylo moja!", podkreślając wielkość swego uczucia do wybranki serca. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja u Byrona. U niego łzy kobiece „powstają na zawołanie, oszukują za życia i są pozbawione męskości w obliczu śmierci":
W miejsce Bajronowskiej Psyche Mickiewicz umieścił Marylę, sprowadzając tym samym wiersz do wymiaru osobistego. Dokurno pisze: "u Byrona Psyche jest (...) przykładem zakłamania panującego na świecie, miłość zaś kobiety nie może zachęcić do życia; u Mickiewicza Maryla i miłość nie są pozbawione wartości, toteż odejście ze świata jest u niego tylko ucieczką z pustki, którą mogłaby wypełnić ukochana" [ 6 ]. Jak zauważa Zofia Szmydtowa „w stosunku do ukochanej przejawiła się w wersji polskiej czułość zamiast sarkazmu" [ 7 ]. Mickiewicz prosi Marylę, by ta po jego śmierci nie rozpaczała:
Bohater chciałby wówczas całą boleść wziąć na swoje barki i oszczędzić tym samym katuszy sercu ukochanej. Mickiewicz wie jednak, że to niemożliwe. Rozczulony mówi więc:
Znaczną rolę w utworze Mickiewicza odgrywa sen. Piasecka pisze: „w ramach wielkiej romantycznej drogi poprzez sen pisarze europejscy przemierzali swe oniryczne ścieżki" [ 8 ]. Mickiewicz doskonale wpisuje się w tę konwencję. Arkadiusz Bagłajewski porównując Mickiewiczowskie wiersze: Euthanasia i Sen przedstawia dwie koncepcje tego onirycznego stanu: „sen nieprzespany, w którym się nic nie śni" i sen, który więzi ciało, ale nie duszę — ona jest swobodna, tworzy „światy nowe". Jest więc sen zbliżony do letargu, śmierci, niekiedy z nią tożsamy — i marzenie senne. Jest przeto sen niemy i sen wypowiadający się w języku śniącej duszy" [ 9 ]. Zaśnięcie w Euthanasii jest więc pokrewne umieraniu. Tradycje zestawiania snu ze śmiercią funkcjonują już w tradycji antycznej. Mitologia grecka ukazuje dwóch braci: Hypnosa — boga snu oraz Tanatosa — boga śmierci. Poeta zaś, którego godności i dzieła niestety nie pomnę, w apostrofie wołał: „o śnie, co uczysz umierać człowieka!". Mickiewicz łączy, jak ponownie zauważa Bagłajewski, stan snu, „w którym się nic nie śni", z doświadczeniem nicości:
Byt jest więc zanegowany, jest ciszą w stanie idealnym, chwilą, w której nie ma czasu. Ten oksymoron podkreśla stan nieobecności człowieka. Moim zdaniem ta absencja generuje jednak nowy byt - wspomnienie. Liczyłby na nie zapewne Mickiewicz ze strony Maryli, gdyby śmierć nie była wyimaginowana, lecz prawdziwa. Euthanasia nie jest prezentacją śmierci realnej, nie jest próbą samobójstwa czy przygotowaniem na śmierć niespodziewaną. Pomimo wyznania: „pozwólcie samemu wstąpić do dołu" podmiot mówiący, zdaje się, nie chce jeszcze opuszczać tego świata. W sukurs temu stanowisku przyszłaby zapewne Szmydtowa konstatując: „nie ujawniła się w przekładzie dość mocno tęsknota do niosącego ukojenie umierania" [ 10 ]. Śmierć bowiem „nie usypia, nie pociąga, ale mrozi, nasuwa myśl o ciasnocie grobu" [ 11 ]. Jest więc to kreacja bohatera. Poeta chce wywrzeć wrażenie na Maryli i na tych, co stanęli na przeszkodzie ich miłości. Zejście w zaświaty z krzykiem protestu na ustach uzyskałoby szczególnie silny wymiar kontestacji niesprawiedliwości. Niesprawiedliwością ową był ślub Marii Wereszczakówny z hrabią Puttkamerem. Przypomnę, że odbyło się to wbrew uczuciom młodego Adama i Marii. W symulowanym „odejściu na wieki" bohater pragnie „bez żalu i pobożnej prośby" pozostać sam. Wie, że żywot wielki jest żywotem indywidualisty. Musi więc na chwilę przed ostatnim tchnieniem pozostać sam ze sobą. Witkowska pisze tu o „pragnieniu izolacji doskonałej, którą zapewnia jedynie śmierć" [ 12 ]. Przywołuje ponadto postać Gustawa, który „błąka się po ziemi — choć raczej jest kimś z tamtego świata — gdyż niepodobna mu zerwać więzi z żywą ukochaną i wraz z nią, jako jej cząstką, ma nadzieje trafić kiedyś do nieba" [ 13 ]. Odnoszę wrażenie, że wiersz kończy się defetystycznym wyznaniem:
Euthanasia jest moim zdaniem swoistym autoepitafium za życia, hymnem na cześć własnego indywidualizmu oraz miłości, którą poeta obdarował swą wybrankę. Wiersz Euthanasia tematem i problematyką koresponduje z utworem Do D. po śmierci Zygmunta Krasińskiego. Tu również pojawiają się kwestie dotyczące snu i śmierci. Ów poeta ma też skomplikowane sytuacje związane z obiektem miłości. Krasiński podobnie jak Mickiewicz dokonuje symulacji śmierci, kreacji na osobę zmarłą. Celem tego zabiegu jest wyrażenie swej ekspresji twórczej i emocjonalnej oraz próba odpowiedzi na dręczące pytania egzystencjalne. Zygmunt Krasiński za życia gloryfikował wybrankę serca, a ludzi traktował z pogardą:
W wyznaniu: „nigdym nie zasiadł do biesiad ich stołów!" Krasiński ujawnia krytyczną postawę wobec życia salonowego. Jak zauważa Topolewski „salon w oczach Krasińskiego to menażeria, apokaliptyczny zwierzyniec. (...) Salon jest pełen kobiet o rubensowskich kształtach. Ich głównym zajęciem jest sztuka kamerażu, plotki i obmowy" [ 14 ]. Autor Kobiet (u) Krasińskiego swój wywód uzupełnia stwierdzeniem, że „Krasiński starał się ustrzec Delfinę przed zgubnymi wpływami magnetyzmu salonowo-zwierzęcego. Niepokoiły go wszelkie symptomy należące do tego obszaru, jak choćby szesnastogodzinny letarg Delfiny" [ 15 ]. Krasiński ukazuje niemożliwość bycia razem z Delfiną. Kochankowie funkcjonują bowiem w odrębnych, wieloznacznych przestrzeniach: ona na ziemi, a on w zaświatach. On „pogrzebany", w związku z kobietą, której nie kocha (ojciec nakazał mu małżeństwo z Elżbietą Branicką) odnajduje niebo w iluzji bycia z Delfiną. Pobyt w tym fikcyjnym niebie okazuje się nieznośny, przecież nie ma w nim ukochanej. Wszelkie próby rozwiązania problemu prowadzą na manowce. Krasiński obala mit niebios szczęśliwych. Życie w przestrzeni na górze okazuje się złudną radością, fikcyjnym rajem, a może nawet, ba! — piekłem. Jak można być tam szczęśliwym, skoro ukochana osoba pozostaje na Ziemi? Poeta woła:
Śmiem twierdzić, że łatwiej byłoby znosić piekło, ale wspólnie z wybranką serca, aniżeli w niebie lecz samotnie. W poszukiwaniu surogatów miłości, podmiot mówiący odnajduje efemeryczną ulgę w takiej oto postaci:
W najważniejszym swoim dziele — Nie-boskiej komedii — Krasiński twierdzi, że w rzeczywistości historycznej żadna strona jakiegokolwiek sporu nie ma pełnej racji. Prawda jest w świecie boskim, na Ziemię może ją wprowadzić tylko Opatrzność i siły, które działają zgodnie z nią. W Do D. po śmierci stanowisko Krasińskiego zdaje się ulegać zmianie, poeta podważa autorytet Boga. Mówi o poczuciu opuszczenia w niebie: „samotny jestem, wśród toni Wszechświata". Odnajduję też w wierszu piętno ogromnego wpływu ojca Wincentego Krasińskiego, na syna — Zygmunta. Ojciec najpierw popierał Napoleona, a po jego klęsce — oddał się pod jurysdykcję cara. W związku z tym zabronił nawet Zygmuntowi udziału w niepodległościowym powstaniu listopadowym. Wydaje mi się, że hrabia Wincenty był sługą tego, kto akurat rządził, pozostawał wierny zwycięzcom. W Do D. po śmierci Zygmunt trafia do nieba. Bóg jest jego królem, lecz poeta kwestionuje Jego decyzje, chce wracać na ziemię. Widzę w tym buncie zawoalowane autobiograficzne echo sprzeciwu wobec filozofii ojca, opierającej się na pozostawaniu wiernemu wobec tego, kto ma władzę. Krasiński podobnie jak Mickiewicz nawiązuje do kategorii nicości. Topolewski odwołuje się do Bieńczyka, który mówi: „byt według swoistej panteistycznej interpretacji Krasińskiego — ulega w momencie śmierci całkowitej i definitywnej destrukcji, po której odzyskanie zniszczonego kształtu staje się niemożliwe". Niebyt jest więc absolutny, jest — bezkształtnością. Poeta interesuje się zjawiskiem snu. „W snach naszych ukryte są ogromne potęgi elementarne nas samych. Nie na powierzchni duszy, ale w samej głębi serca rodzą się sny (...). To natura nasza, która bez dołożenia się woli naszej sama gra i śpiewa, i prokuruje i poemata pisze". Niezwykła to wizja snu jako głębinowej twórczości duszy". Artysta uważa, że jako zmarły zna niezawodny sposób powrotu na ziemię. Oddam teraz głos poecie, który adresuje swe słowa do Delfiny: „Może ja wrócę — lub przyśnię się tobie!". Badacze twórczości poety podkreślają: „Krasińskiego fenomenologia śmierci jest czymś więcej niż tylko działaniem intelektualnym. Jest ruchem wyobraźni, drgnięciem egzystencji. To falowanie bytu w śmierci". Przez całe życie z różnym stopniem intensywności „Krasiński nieustannie manifestuje przekonanie, że jego kondycja jest kondycją trupa". Zakończenie utworu obfituje jednak w nadzieję na spotkanie kochanków. Krasiński uświadomił sobie, że porządku Kosmosu nie zmieni i „dzielić łzy, bolę i ziemski zakątek" nie może z ukochaną. Postanawia więc uzbroić się w cierpliwość. Adresuje do Delfiny wyznanie, że w niebie będzie „I ciebie wiecznie — tylko ciebie czekać!". Zważywszy, że życie człowieka na ziemi w porównaniu z życiem wiecznym, to tylko chwila, kochankowie „niedługo" połączą się w czasie pośmiertnym. Ostatnio otrzymałem od koleżanki list, w którym opisuje swój dramatyczny sen: „śniło mi się, że umarłam i pochowano mnie w tekturowym pudełku. Na nieszczęście pudełko było dziurawe. Padał deszcz, więc gorączkowo starałam się zakleić je taśma klejącą (bo byłam w dwóch osobach, także jako ja na zewnątrz). Było tak mokro, że nic nie pomagało i woda dostawała się do środka. Ktoś starał się zakryć dziury torebką z hipermarketu. Bezskutecznie. Chowałam więc sama siebie ze świadomością, że przez tę cholerną wilgoć zgniję szybciej niż inni…". Co może to oznaczać? Czyż sen taki nie jest echem i widmem lęków oraz fascynacji Zygmunta Krasińskiego i Adama Mickiewicza? Obaj panowie, jako że już nie żyją, odkryli tajemnicę Hypnosa i Tanatosa, którą chcieli tak bardzo poznać. My żywi, możemy jedynie snuć hipotezy i szukać odpowiedzi, którą poeci próbowali znaleźć w omawianych powyżej utworach. Bibliografia
Do D. po śmierci Zygmunt Krasiński
George Gordon lord Byron przekład Adam Mickiewicz. Euthanasia
Footnotes: [ 1 ] Dokurno Z., O
Mickiewiczowskich przekładach z Byrona, "Pamiętnik Literacki",
zeszyt specjalny XLII, 1956, s. 318. [ 2 ] Ibidem, s. 319. [ 3 ] Zbierski H., Mickiewiczowskie przekłady
drobnych utworów z Byrona i Moora, (w:) "Przegląd Zachodni", t.
1-2, 1956, s. 121. [ 4 ] Dokurno Z., op. cit. s. 319. [ 5 ] Idem, s. 319. [ 6 ] Idem, s.
320. [ 7 ] Szmydtowa Z., Mickiewicz jako tłumacz
z literatur zachodnioeuropejskich, Warszawa 1955. [ 8 ] Piasecka M., Mistrzowie snu, Mickiewicz-Słowacki-Krasiński, Wrocław
1992, s. 17. [ 9 ] Bagłajewski A., Odeskie sny - marzenia, (w:) Mickiewicz:
sen i widzenie, red. Majchrowski Z., Gdańsk 2000, s. 91. [ 10 ] Szmydtowa Z., op. cit. [ 11 ] Idem. [ 12 ] Witkowska A., Mickiewicz. Słowo i czyn,
Warszawa 1975, s. 49. [ 13 ] Ibidem, s. 49. [ 14 ] Topolewski J., Kobiety
(u) Krasińskiego, (w:) "Res Publica Nova", nr 6, 1998, s. 46. [ 15 ] Ibidem, s. 51. | ||||||||||||||||||||
Original.. (http://therationalist.eu.org/kk.php/s,4903) (Last change: 10-07-2006) |