|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Culture » Art »
Symulowanie nieistnienia: Euthanasia Mickiewicza i Do D. po śmierci Krasińskiego [1] Author of this text: Andrzej Bajguz
Adam Mickiewicz i Zygmunt Krasiński byli wielkimi poetami doby romantyzmu. Choć różnili się
poglądami, częstokroć jednak w swych utworach wypowiadali się na te same
tematy. Obaj dręczeni byli wątpliwościami natury egzystencjalnej,
permanentnie stawianymi pytaniami o tajemnicę
miłości, życia i śmierci. Kojarząc wiersz Adama Mickiewicza Euthanasia
oraz Do D. po śmierci Zygmunta Krasińskiego, chciałbym ukazać percepcję
tych zagadnień u obu poetów.
Adam Mickiewicz, zanim
wypracował swoją autonomiczną drogę artystyczną, przeszedł przez etap naśladowania
wielkich mistrzów. Karierę swą rozpoczynał od przeróbek i tłumaczeń.
Warto podkreślić jednak, że "(...) stosunek początkującego poety do tych
spraw był zgodny z panującą wówczas opinią klasyków, którzy przeróbki
stawiali na równi z twórczością oryginalną [ 1 ].
Wiersz Euthanasia, którego pierwodruk ukazał się w 1823 roku, jest naśladownictwem
utworu George’a Byrona. Zygmunt Dokurno twierdzi, jednak że „(...)
modyfikacje zmieniają zasadniczo treść oryginału — polegają one na
zabarwieniu przez Mickiewicza wypowiedzi lirycznych swoimi uczuciami"
[ 2 ].
Zbierski zaś uznaje Euthanasię za „najsłabszy przekład Mickiewicza z angielskiej poezji romantycznej" [ 3 ],
wskazując liczne odstępstwa od oryginału oraz „oznaki niewykończeni
wiersza". Dokurno ripostuje jednak słowami samego Mickiewicza, który
twierdził, że "opuszczać albo przydawać skracać lub rozciągać myśli i obrazy autora, nie jest to w istocie tłumaczyć [ 4 ]".
Moment powstania
utworu wpisuje się w okres komplikacji osobistych w życiu Mickiewicza: umiera
matka, zaś obiekt jego miłości — Maria Wereszczakówna, wychodzi za mąż za
hrabiego Wawrzyńca Puttkamera.
Zakochana w poecie Maria zaczyna istnieć jako Maryla w poezji Mickiewicza. Staje się ona
uosobieniem romantycznego ideału miłości. W Euthanasii poeta woła więc:
„Marylo moja!", podkreślając wielkość swego uczucia do wybranki serca.
Zupełnie inaczej wygląda sytuacja u Byrona. U niego łzy kobiece
„powstają na zawołanie, oszukują za życia i są pozbawione męskości w obliczu śmierci":
|
And
woman's tears, produced at will,
Deceive
in life, unman in death [ 5 ]. |
W miejsce Bajronowskiej Psyche Mickiewicz umieścił
Marylę, sprowadzając tym samym wiersz do wymiaru osobistego. Dokurno pisze:
"u Byrona Psyche jest (...) przykładem zakłamania panującego na świecie,
miłość zaś kobiety nie może zachęcić do życia; u Mickiewicza Maryla i miłość
nie są pozbawione wartości, toteż odejście ze świata jest u niego tylko
ucieczką z pustki, którą mogłaby wypełnić ukochana" [ 6 ]. Jak
zauważa Zofia Szmydtowa „w stosunku do ukochanej przejawiła się w wersji
polskiej czułość zamiast sarkazmu" [ 7 ].
Mickiewicz prosi Marylę, by ta po jego śmierci nie rozpaczała:
|
"Niech boski pokój widzę w twym czole
A w bólach
na cię patrzyłbym z uśmiechem". |
Bohater chciałby wówczas całą boleść wziąć na
swoje barki i oszczędzić tym samym katuszy sercu ukochanej. Mickiewicz wie
jednak, że to niemożliwe. Rozczulony mówi więc:
|
"Uronisz łezkę, człowiek dla tej łezki
Jak żyjąc słabiał, tak i umrze słaby". |
Znaczną
rolę w utworze Mickiewicza odgrywa sen. Piasecka pisze: „w ramach wielkiej
romantycznej drogi poprzez sen pisarze europejscy przemierzali swe oniryczne ścieżki"
[ 8 ].
Mickiewicz doskonale wpisuje się w tę konwencję. Arkadiusz Bagłajewski porównując
Mickiewiczowskie wiersze: Euthanasia i Sen przedstawia dwie
koncepcje tego onirycznego stanu: „sen nieprzespany, w którym się nic nie śni" i sen, który więzi ciało, ale nie duszę — ona jest swobodna, tworzy „światy
nowe". Jest więc sen zbliżony do letargu, śmierci, niekiedy z nią tożsamy — i marzenie senne. Jest przeto sen niemy i sen wypowiadający się w języku śniącej
duszy" [ 9 ].
Zaśnięcie w Euthanasii jest
więc pokrewne umieraniu. Tradycje zestawiania snu ze śmiercią funkcjonują już w tradycji antycznej. Mitologia grecka ukazuje dwóch braci: Hypnosa — boga snu
oraz Tanatosa — boga śmierci. Poeta zaś, którego godności i dzieła niestety
nie pomnę, w apostrofie wołał: „o śnie, co uczysz umierać człowieka!".
Mickiewicz
łączy, jak ponownie zauważa Bagłajewski, stan snu, „w którym się nic nie
śni", z doświadczeniem nicości:
|
"Przepadać w nicość, jak pierwej z nicości
Wszedłem do życia". |
Byt jest więc zanegowany, jest ciszą w stanie
idealnym, chwilą, w której nie ma czasu. Ten oksymoron podkreśla stan
nieobecności człowieka. Moim zdaniem ta absencja generuje jednak nowy byt -
wspomnienie. Liczyłby na nie zapewne Mickiewicz ze strony Maryli, gdyby śmierć
nie była wyimaginowana, lecz prawdziwa.
Euthanasia
nie jest prezentacją śmierci realnej, nie jest próbą samobójstwa czy
przygotowaniem na śmierć niespodziewaną. Pomimo wyznania: „pozwólcie
samemu wstąpić do dołu" podmiot mówiący, zdaje się, nie chce jeszcze
opuszczać tego świata. W sukurs temu stanowisku przyszłaby zapewne Szmydtowa
konstatując: „nie ujawniła się w przekładzie dość mocno tęsknota do
niosącego ukojenie umierania" [ 10 ].
Śmierć bowiem „nie usypia, nie pociąga, ale mrozi, nasuwa myśl o ciasnocie
grobu" [ 11 ].
Jest więc to kreacja bohatera. Poeta chce wywrzeć wrażenie na Maryli i na
tych, co stanęli na przeszkodzie ich miłości. Zejście w zaświaty z krzykiem
protestu na ustach uzyskałoby szczególnie silny wymiar kontestacji
niesprawiedliwości. Niesprawiedliwością ową był ślub Marii Wereszczakówny z hrabią Puttkamerem. Przypomnę, że odbyło się to wbrew uczuciom młodego
Adama i Marii.
W
symulowanym „odejściu na wieki" bohater pragnie „bez żalu i pobożnej
prośby" pozostać sam. Wie, że żywot wielki jest żywotem indywidualisty.
Musi więc na chwilę przed ostatnim tchnieniem pozostać sam ze sobą.
Witkowska pisze tu o „pragnieniu izolacji doskonałej, którą zapewnia
jedynie śmierć" [ 12 ].
Przywołuje ponadto postać Gustawa, który „błąka się po ziemi — choć
raczej jest kimś z tamtego świata — gdyż niepodobna mu zerwać więzi z żywą
ukochaną i wraz z nią, jako jej cząstką, ma nadzieje trafić kiedyś do
nieba" [ 13 ].
Odnoszę wrażenie, że wiersz kończy się
defetystycznym wyznaniem:
|
"Zlicz dni szczęśliwe, a wyznasz człowieku,
Czymkolwiek byłeś, że lepiej być niczem".
|
Euthanasia
jest moim zdaniem swoistym autoepitafium za życia, hymnem na cześć własnego
indywidualizmu oraz miłości, którą poeta obdarował swą wybrankę.
Wiersz Euthanasia tematem i problematyką koresponduje z utworem Do D. po śmierci
Zygmunta Krasińskiego. Tu również pojawiają się
kwestie dotyczące snu i śmierci. Ów poeta ma też skomplikowane sytuacje związane z obiektem miłości. Krasiński podobnie jak Mickiewicz dokonuje symulacji śmierci,
kreacji na osobę zmarłą. Celem tego zabiegu jest wyrażenie swej ekspresji twórczej i emocjonalnej oraz próba odpowiedzi na dręczące pytania egzystencjalne.
Zygmunt Krasiński za życia gloryfikował wybrankę serca, a ludzi
traktował z pogardą:
|
"Dla ciebie byłem gwiazdą — pieśnią -
wszystkiem!
Dla ludzi niczym — bom ja gardził niemi!" |
W wyznaniu: „nigdym nie zasiadł do biesiad ich stołów!"
Krasiński ujawnia krytyczną postawę wobec życia salonowego. Jak zauważa
Topolewski „salon w oczach Krasińskiego to menażeria, apokaliptyczny
zwierzyniec. (...) Salon jest pełen kobiet o rubensowskich kształtach. Ich głównym
zajęciem jest sztuka kamerażu, plotki i obmowy" [ 14 ].
Autor Kobiet (u) Krasińskiego swój wywód uzupełnia stwierdzeniem, że
„Krasiński starał się ustrzec Delfinę przed zgubnymi wpływami magnetyzmu
salonowo-zwierzęcego. Niepokoiły go wszelkie symptomy należące do tego
obszaru, jak choćby szesnastogodzinny letarg Delfiny" [ 15 ].
Krasiński
ukazuje niemożliwość bycia razem z Delfiną. Kochankowie funkcjonują bowiem w odrębnych, wieloznacznych przestrzeniach: ona na ziemi, a on w zaświatach.
On „pogrzebany", w związku z kobietą, której nie kocha (ojciec nakazał
mu małżeństwo z Elżbietą Branicką) odnajduje niebo w iluzji bycia z Delfiną.
Pobyt w tym fikcyjnym niebie okazuje się nieznośny, przecież nie ma w nim
ukochanej. Wszelkie próby rozwiązania problemu prowadzą na manowce.
Krasiński
obala mit niebios szczęśliwych. Życie w przestrzeni na górze okazuje się złudną
radością, fikcyjnym rajem, a może nawet, ba! — piekłem. Jak można być tam
szczęśliwym, skoro ukochana osoba pozostaje na Ziemi? Poeta woła:
|
"Próżno mnie wabią gwiazdy i lazury!
Ja zbiegam ciągle na dół tam ku tobie! I smętny wracam w niebieskie tortury! W nieskończoności pusto mi jak w grobie!"
|
Śmiem twierdzić, że łatwiej byłoby znosić piekło,
ale wspólnie z wybranką serca, aniżeli w niebie lecz samotnie.
W poszukiwaniu surogatów miłości, podmiot mówiący odnajduje
efemeryczną ulgę w takiej oto postaci:
|
"Twarz
gdzieś anielską raz jeden spotkałem
Co mi
twą piękność, jak snem, przypomniała"
|
1 2 3 Dalej..
Footnotes: [ 1 ] Dokurno Z., O
Mickiewiczowskich przekładach z Byrona, „Pamiętnik Literacki",
zeszyt specjalny XLII, 1956, s. 318. [ 3 ] Zbierski H., Mickiewiczowskie przekłady
drobnych utworów z Byrona i Moora, (w:) „Przegląd Zachodni", t.
1-2, 1956, s. 121. [ 4 ] Dokurno Z., op. cit. s. 319. [ 7 ] Szmydtowa Z., Mickiewicz jako tłumacz z literatur zachodnioeuropejskich, Warszawa 1955. [ 8 ] Piasecka M., Mistrzowie snu, Mickiewicz-Słowacki-Krasiński, Wrocław
1992, s. 17. [ 9 ] Bagłajewski A., Odeskie sny — marzenia, (w:) Mickiewicz:
sen i widzenie, red. Majchrowski Z., Gdańsk 2000, s. 91. [ 12 ] Witkowska A., Mickiewicz. Słowo i czyn,
Warszawa 1975, s. 49. [ 14 ] Topolewski J., Kobiety
(u) Krasińskiego, (w:) „Res Publica Nova", nr 6, 1998, s. 46. « (Published: 10-07-2006 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 4903 |
|