W pierwszym Sejmie II Rzeczypospolitej, zwanym Ustawodawczym, zasiadało ponad 30 księży. Jedną z ważniejszych postaci wśród nich był ks. Józef Teodorowicz, arcybiskup lwowski obrządku ormiańskiego, pochodzący ze spolonizowanej rodziny ormiańskiej. Arcybiskupowi Teodorowiczowi przypadł zaszczyt wygłoszenia kazania podczas mszy otwierającej obrady Sejmu. Sprawozdawca sejmowy tak zrelacjonował tę mowę [ 1 ]:
Talenty oratorskie ks. Teodorowicza znane były zapewne wcześniej, bo jego kandydatura była miesiąc wcześniej przedstawiona Watykanowi do zatwierdzenia na funkcji biskupa polowego wojska polskiego. Być może wybór do Sejmu wpłynął na zmianę polskiej propozycji i wybór na tę funkcję biskupa Stanisława Galla. Z racji swej funkcji kościelnej, mógł ks. Teodorowicz, w wyobrażeniach swoich politycznych zwolenników, budzić duże nadzieje skutecznej politycznej działalności. I chyba licząc na te swoje możliwości, w roku 1920, przed mającym odbyć się wiosną 1921 roku plebiscytem rozwiązującym problem państwowej przynależności Górnego Śląska, tzn. sposobu jego podziału pomiędzy Niemcy a Polskę, udał się wraz Adamem Sapiehą, wtedy jeszcze tylko biskupem krakowskim, do Rzymu. Zamiarem obu purpuratów było przedstawienie polskich nadziei i oczekiwań, ówczesnemu papieżowi, Benedyktowi XV. Politycy polscy zdawali sobie przecież sprawę z niemieckiej aktywności politycznej, zmierzającej do uzyskania Górnego Śląska wraz z całym jego rozwiniętym przemysłem wydobywczym i hutniczym. Wyniki plebiscytu miały, więc znaczenie nie tylko polityczne czy demograficzne, ale przede wszystkim ekonomiczne, i to dla obu zaangażowanych krajów. Czy działania obu dostojników dały pożądany rezultat, można wątpić, obserwując dalszy rozwój wypadków. Pierwszą, zauważalną reakcją, która mogła być związana z podróżą obu biskupów do Rzymu, był list pasterski biskupa wrocławskiego, Adolfa Bertrama, który zapewne był dobrze poinformowany o polskich zabiegach. W liście tym biskup zakazywał podległemu sobie duchowieństwu z terenu plebiscytowego, bez względu na narodowość i język ojczysty, pod groźbą kar kościelnych, brania udziału w agitacji plebiscytowej. Oczywiście, polski rząd zdawał sobie sprawę z tego, że list był, po części, efektem sugestii rządu niemieckiego, i że będzie stosowany wybiórczo, ponieważ biskup Bertram, przez cały czas swego wcześniejszego urzędowania dbał o to, by obsadzić możliwie dużo parafii księżmi o orientacji proniemieckiej. W ramach polskich protestów zapytywano, czy list został wydany za wiedzą komisarza kościelnego dla Górnego Śląska, ks. arcybiskupa Rattiego, przyszłego papieża Piusa XI i czy polski poseł polski przy Watykanie wiedział, że biskup został upoważniony do wydania takiego listu? [ 2 ]] Na te pytania nie uzyskano odpowiedzi. Referendum wypadło źle dla Polski. Wybuchło III powstanie śląskie, które zmieniło częściowo wyniki plebiscytu, a podczas jego trwania ujawniono poważną aferę polityczną, wiążąca się bezpośrednio ze sprawą plebiscytu, której 'bohaterem' stał się właśnie abp Teodorowicz. Oto 20 maja 1920 roku, poseł P.S.L. Jan Bryl, w trakcie posiedzenia sejmowego zgłosił wniosek, by posła ks. Teodorowicza oddać pod sąd marszałkowski. Swój nagły i jak się okazało, sensacyjny, wniosek poseł Bryl motywował tym, że ks. Teodorowicz, podczas swego pobytu w Rzymie miał żądać od stosownych organów watykańskich, aby te wezwały duchowieństwo do walki z ludowcami, jako prowadzącymi wrogą w stosunku do Kościoła działalność, i który posługiwał się przy tym polskimi tajnymi dokumentami dyplomatycznymi. Oczywiście, ks. Teodorowicz zdecydowanie zaprzeczył, aby komukolwiek sugerował potrzebę walki z P.S.L.-em, zaś jedynym celem, który go skierował do Rzymu, miała być sprawa Górnego Śląska, przyznał jednak, że posługiwał się tajnym dokumentem. Posiedzenie sejmu było nader burzliwe, ponieważ, jak pisze sprawozdawca parlamentarny, wynikła wrzawa i polemika między prawicą i lewicą. [ 3 ] Sprawę, wysoce niejasną i zaskakującą, po krótkiej dyskusji, odesłano do komisji spraw zagranicznych w celu szczegółowego rozpatrzenia. Komisja rozpoczęła swą pracę dochodzeniową w połowie czerwca. Na świadków wezwano ówczesnego posła w Watykanie, Józefa Wierusza-Kowalskiego, polskiego charge d'affaires przy Kwirynale, urzędującego ministra spraw zagranicznych Konstantego Skirmunta oraz b. ministra spraw zagranicznych, Eustachego Sapiehę. Jak przebiegała dyskusja i jakie sprawa budziła emocje, najlepiej chyba odda przytoczenie artykułu z „Głosu Polskiego", p. t. „Przed sądem", autorstwa Czesława Ołtaszewskiego [ 4 ]:
Mimo takiego, w dzisiejszej prasie niespotykanego wezwania, sprawiedliwość działała powoli. W październiku zdołano wreszcie sprawę załatwić, kiedy to przeszedł wniosek partii prawicowych następującej treści: "Uznając oskarżenia we wniosku p. Bryla i towarzyszy z P.S.L. przeciwko ks. arc. Teodorowiczowi za nieuzasadnione i bezpodstawne komisja spraw zagranicznych przechodzi nad tym wnioskiem do porządku obrad i wyraża nadzieję, że na przyszłość podobne wnioski nie będą zaprzątały uwagi sejmu." [ 5 ] Takiego wyniku można było się spodziewać, ponieważ w 31-osobowej komisji zasiadało 16 posłów o zdecydowanie prawicowej orientacji politycznej. Do załagodzenia konfliktu przyczyniły się też mediacyjne wysiłki Macieja Rataja, późniejszego marszałka Sejmu. Ks. Teodorowiczowi cała sprawa nie zaszkodziła, bo w roku 1922 został, obok biskupa Sapiehy, wybrany senatorem Rzeczypospolitej. Obaj purpuraci, którzy złamali papieski zakaz wchodzenia do ciał przedstawicielskich, po trzech miesiącach otrzymali z Watykanu polecenie, aby pod groźbą kary dyscyplinarnej natychmiast złożyli nieprawnie uzyskane mandaty. Na zwolnione miejsca, do Senatu weszli inni kandydaci; za biskupa Sapiehę - Aleksander Adelman, administrator, a za biskupa Teodorowicza — Kazimierz Grützmacher, ziemianin. Ponieważ żaden z tych kandydatów nie miał szans wejścia do Senatu w wyniku wyborów, prasa podejrzewała, że cała sprawa była z góry ukartowana. „Głos Polski" zacytował jedno z konserwatywnych czasopism, nieprzyjazne wobec endecji, które stwierdziło, że 'pod pokrywką owych infuł i fjoletów biskupich, symbolizujących sercu wierzącego prostaka sprawę kościoła, przemycili się do senatu kandydaci, którzyby inaczej nigdy do drzwi jego nie dotarli.' Pismo to wyraziło także ubolewanie, że 'stronnictwa „Ch-je-ny" dla takiego manewru taktycznego podczas wyborów nie zawahały się postawić na pierwszem miejscu biskupów i przez to samą powagę kościoła na szwank wystawiły.' Publicysta „Głosu", J. Przemyski (pod tym pseudonimem prowadził działalność publicystyczną Wincenty Rzymowski), pisał w komentarzu do tego artykułu [ 6 ]:
4 grudnia 2008, w 70. rocznicę śmierci arcybiskupa Teodorowicza, Senat RP przyjął uchwałę oddającą hołd „heroicznemu patriocie", „uosabiającemu najlepsze tradycje Rzeczypospolitej". Pozostaje pytanie, — która z tych ocen jest sprawiedliwsza?
Na koniec pewne wyjaśnienie, o które upomniał się jeden z komentatorów wcześniejszego artykułu. „Głos Polski", z którego zaczerpnąłem cytowane wiadomości, ukazywał się w Łodzi od 12 listopada 1918 roku. Jego 'linia polityczna' została określona w krótkim oświadczeniu Redakcji, pokazanym niżej. [ 7 ] W mojej ocenie, Redakcja była wierna swojej deklaracji. ![]() Footnotes: [ 1 ] "Głos Polski", 1919-02-10
R.2 Nr 40, cyt. wg: http://bc.wimbp.lodz.pl/dlibra/doccontent?id=32078 [ 2 ] "Głos Polski",
1920-11-30 R.3 Nr 321, cyt. wg: http://bc.wimbp.lodz.pl/dlibra/doccontent?id=32883 [ 3 ] "Głos Polski", 1921-05-21
R.4 Nr 136, cyt. wg: http://bc.wimbp.lodz.pl/dlibra/doccontent?id=33843 [ 4 ] "Głos Polski", 1921-06-19
R.4 Nr 165, cyt. wg: http://bc.wimbp.lodz.pl/dlibra/doccontent?id=33871 [ 5 ] "Głos Polski", 1921-10-29
R.4 Nr 275, cyt. wg: http://bc.wimbp.lodz.pl/dlibra/doccontent?id=33976 [ 6 ] "Głos Polski", 1923-03-13
R.6 Nr 71, cyt. wg: http://bc.wimbp.lodz.pl/dlibra/doccontent?id=34443 [ 7 ] "Głos Polski", 1918-11-12
R.1 Nr1-A, cyt. wg: http://bc.wimbp.lodz.pl/dlibra/publication/33484?tab=1 | |
Original.. (http://therationalist.eu.org/kk.php/s,9027) (Last change: 14-06-2013) |