Po przeczytaniu artykułu Andrzeja Koraszewskiego Smoleńska mgła trudno się z nim nie zgodzić. Andrzej zwraca uwagę na daleko idący brak racjonalizmu w ludzkich obserwacjach i działaniach, jak i na związaną z tym fascynację teoriami spiskowymi, takimi jak tzw. „zamach smoleński". Dla wielu bardzo atrakcyjne okazują się skrajne uproszczenia i przekłamania rzeczywistości, popularne zarówno w narracjach religijnych, jak i w teoriach spiskowych. Nie jest to dziwne — de facto wiele religii to wielkie teorie spiskowe, a to o człowieku, który rzekomo był bogiem i walczył ze złym światem (dla spiskowców z urojenia świat zawsze jest zły) za pomocą rzekomej ofiary z samego siebie, a to o beduińskim zdobywcy, który rzekomo od anioła dowiedział się wszystkiego, co trzeba wiedzieć i walczył ze „złem" (czyli wszystkim, co nie było mu po drodze), a to o księciu, który zanurzył się we własnej goryczy i uznał, że nic na świecie nie jest warte działania, więc lepiej siedzieć pod figowcem, by dostąpić stanu niewyobrażalnej szczęśliwości. To wszystko są teorie spiskowe, oparte na plotkach i przeinaczeniach, na uproszczeniach i skrzywieniach rzeczywistości. W ten sposób wyznawcy zamachu smoleńskiego nie różnią się zbytnio od chrześcijan, co zresztą w ich wypadku idzie w parze. Teorie spiskowe i emocjonalne oparcie się na uproszczeniach skrzywionej rzeczywistości jest oczywiście dla uprawiających ten proceder przyjemne. Wierząc w mity i pogłoski bardziej niż w rzeczywistość, robią to tylko i wyłącznie dla własnej, egoistycznej przyjemności. A jeśli nie dla niej, jeśli wierzą „letnio", to często robią to dla ułatwienia sobie kontaktów społecznych, bowiem ci, co uprościli sobie i zdeformowali rzeczywistość, szukają zazwyczaj poklasku. Owo pragnienie poklasku jednoczy wrogów rzeczywistości wokół banalizacji tego, co naprawdę istnieje. Jednakże do jedności potrzebna jest też nienawiść do wszystkiego co inne, co ośmiela się wyrywać teoretyków spisków (religijnych i politycznych) z ich wygodnych, onirycznych kolein, gdzie wszystko jest proste, a każdy kto „wie" jest wybrańcem bogów, lub „sprawiedliwych". Taką nienawiść wyrażają wyznawcy zamachu smoleńskiego wobec tych, którzy ośmielają się przeczyć ich urojeniom. Również religie, wielkie i małe, potrzebują wrogów, kozłów ofiarnych i innych, czyhających zza węgła diabłów oraz demonów. Dla większości wierzących wrogami (przez sam fakt swojego istnienia) stają się często ateiści. Ale jeszcze w czasach, gdy ateistów było tyle, co na lekarstwo, łatwo było tej czy innej „religii miłości i pokoju" stworzyć sobie wroga z innowierców i heretyków. Oczywiście, dla osób jednoczących się wokół urojonej wizji uproszczonej i skrzywionej rzeczywistości najatrakcyjniejszym wrogiem jest ktoś łatwo dostępny i słaby. Nie przypadkowo na przykład z takim oddaniem chrześcijanie wmawiali sobie, iż część kobiet to czarownice i zadawali sobie wiele trudu, aby po makabrycznych torturach likwidować te "przeciwniczki jedynego boga". (W Afryce chrześcijanie robią to zresztą często nadal.) Idealnym wrogiem dla chrześcijan i w nieco mniejszym stopniu dla muzułmanów, byli Żydzi. Obecnie sytuacja się odwróciła, chrześcijaństwo musiało w większości swoich habitatów ulec do pewnego stopnia etyce świeckiej, tymczasem islam stał się w wielu miejscach jeszcze bardziej „kontrreformacyjny" niż był pół wieku temu, czy nawet wiek temu. Niemniej nienawiść do Żydów była stałym elementem rozwoju obu religii, w chrześcijaństwie została nawet wyrażona w głównym tekście fundacyjnym, jakim są Ewangelie. Nie jest przypadkiem, że Żydzi nie wierzący w Jezusa są w nich przedstawiani jako istoty złe, co przybiera kulminację w literackiej opowieści o ukrzyżowaniu, czyniącej Żydów głównymi sprawcami „śmierci Boga", z własnej woli ściągającymi na siebie i na wszystkie następne pokolenia winę. Twórcę tej sceny można nazwać głównym antysemitą wszechczasów. Całkiem możliwe, że bez tej nienawistnej sceny wpisanej w religię chrześcijańską nie byłoby antysemickiej paranoi Lutra, czy Hitlera… Oczywiście w Koranie też znajdziemy pełne nienawiści odniesienia do Żydów, ale jednak nie przebija to mitu „zabójców boga". (Oni nazywają Żydów „tylko" zabójcami proroków.) Oczywiście wśród muzułmanów i wśród chrześcijan zawsze istnieli ludzie, którzy wybierali głos sumienia i rozsądku, zamiast religii. Dziś ten głos wśród chrześcijan się nasilił, gdyż chrześcijaństwo musiało w wielu wypadkach i w wielu miejscach ulec etyce świeckiej i humanistycznej, starającej się opierać na rzeczywistości, a nie na niepodważalnych dogmatach. Znajdziemy więc obecnie wśród chrześcijan wielu ludzi pozytywnie nastawionych do Żydów, aczkolwiek nie jest to zdecydowanie większość. Z drugiej strony muszę zauważyć nie po raz pierwszy, że z religii nie wyrasta się tak od razu. Nawet u jawnych ateistów zostają często dawne dogmaty i uprzedzenia. Co z tego, że nie wierzą w boga, skoro niekiedy nadal mają w pogardzie kobiety i kobiecość, boją się zmysłowości i seksu (bo to „złe i doczesne"), jak i dziedziczą uprzedzenia odrzuconej po części religii wobec Żydów. Przykładem na ten stan rzeczy jest utopijny stosunek do „sprawy palestyńskiej" sporej części światowej lewicy i towarzyszące mu celowe, albo i podświadome dobieranie informacji pod kątem "zły izraelski okupant versus biedne, palestyńskie ofiary". W „Smoleńskiej mgle" Andrzej Koraszewski nie po raz pierwszy pokazuje stosunek wielu „ludzi Zachodu" do kwestii izraelsko-palestyńskiej jako przejawu irracjonalizmu oraz związanej z nim kwestii dopasowywania rzeczywistości do z góry przyjętych, dogmatycznych tez. Andrzej zwrócił po pierwsze uwagę na to, że Izrael przyciąga znacznie więcej uwagi niż mnóstwo państw znacznie brutalniej poczynających sobie z sąsiadami i mniejszościami. Kurdowie, czy Koptowie niemal nikogo tak nie pasjonują jak Palestyńczycy. Nikt nie zwraca tak dużej uwagi na przemoc wobec ludzi w Iranie, Syrii, Egipcie, jak na przypadki przemocy w Izraelu. Oczywiście w Izraelu też przemoc się zdarza, niekiedy niesprawiedliwa, częściej uzasadniona atakami, sytuacją geopolityczną tego kraju, jak i odmową jakiegokolwiek kompromisu ze strony jego przeciwników. Co ciekawe, Palestyńczycy przykuwają uwagę „sprawiedliwych" tylko wtedy, kiedy ci mają problemy z Izraelem. Problemy Palestyńczyków w innych miejscach niż Izrael, często znacznie większe, są przez „przyjaciół Palestyny" całkowicie pomijane. Andrzej stara się też po raz kolejny pokazać czytelnikom na czym polega ten rodzaj wykoślawiania obrazu rzeczywistości. W najprostszy sposób można powiedzieć, iż w przypadku Izraela i Palestyny ujawnia się to poprzez wyolbrzymianie przemocy wojsk izraelskich i minimalizowanie przejawów przemocy ze strony Palestyńczyków i innych Arabów oraz niearabskich muzułmanów. Ignoruje się oczywiście fakt, iż przeciwko Izraelowi nie stoją tylko Palestyńczycy, ale w zasadzie cały świat muzułmański i że konflikt ma z tej strony charakter religijny, wspierany jest propagandą i ciągłym podsycaniem nienawiści opartej na absurdalnych teoriach spiskowych i dogmatach Koranu, ale też przez popularne w państwach muzułmańskich lektury takie jak: "Mein Kampf" i "Protokoły mędrców Syjonu". Swoją drogą sądzę, iż ktoś, kto chciałby wydać po arabsku, persku lub w urdu pisma Lutra na temat Żydów mógłby pewnie zbić całkiem spory majątek... Andrzej Koraszewski opisuje też w swoim artykule bardziej zakamuflowane zniekształcenia rzeczywistości na przykładzie jednego artykułu Pawła Smoleńskiego. Polegają one na tym, że nieletnie ofiary palestyńskie są przedstawione w jego artykułach jako osoby posiadające twarze i imiona, w otoczeniu swojej codzienności, przybliżającej czytelnikom tych ludzi i wzbudzającej ciepłe emocje. Ofiary wśród dzieci izraelskich są przedstawiane jako bezimienne postaci lub w formie statystyki. Tezy artykułu Andrzeja Koraszewskiego wydają klarowne i oczywiste. Co najwyżej może się potoczyć debata na temat zasięgu tego typu propagandowych (propalestyńskich i antyizraelskich) działań i faktycznych źródeł tej propagandy. Niestety, wielu komentujących nawet nie próbowało dyskutować o meritum tego artykułu. Czy rzeczywiście nie byli w stanie pojąć czegoś takiego, że ktoś celowo pomija jedne informacje i wyolbrzymia inne? Nie można oczywiście ludzi za to winić — nie każdy jest wysoki, nie każdy jest blondynem, nie każdy umie grać na lutni, nie każdy pojmuje proste konstrukcje zdaniowe. Jednak drugie wyjaśnienie to antysemityzm. Czyli celowe uprawianie antyizraelskiej propagandy i zakrywanie swojej nienawiści do Żydów rzekomą troską o Palestyńczyków (ale tylko tych którzy mają problem z Żydami, masakrowanie ich gdzie indziej jest ok...). Napisałem „celowe", ale może nie jest tak do końca. Być może niektórzy ludzie sprawni myślowo w innych zakresach i zupełnie nieporadni wobec prób zrozumienia antyizraelskiej propagandy są po prostu intelektualnie „naznaczeni", być może mają jakoś wdrukowane pewne dogmaty, których nawet nie zauważają. Takie samo wdrukowanie ma miejsce u religijnych naukowców, którzy są mimo to znakomici w swoich dziedzinach. Choć potrafią oni myśleć racjonalnie i obiektywnie w pewnym zakresie, to nie potrafią tego zrobić w odniesieniu do dogmatów przyswojonych w dzieciństwie. Nie sądzę jednak, aby wierność zgubnym, przesyconym ignorancją i nienawiścią dogmatom zasługiwała na współczucie. Jest to raczej poważny i przykry problem, są to często bliźniacze siostry — ignorancja i arogancja, których ludzie ci nie potrafią odrzucić w toku rzeczowej dyskusji, nawet w konfrontacji z przeczącymi tym przesądom faktami. Na potwierdzenie wyżej przedstawionych przypuszczeń pozwolę sobie przytoczyć wybrane na chybił trafił fragmenty wypowiedzi w komentarzach pod artykułem Koraszewskiego. Z jednej strony będziemy mieć zdania pominięte, nie pasujące do dogmatycznego wizerunku uproszczonej i skrzywionej rzeczywistości, z drugiej zaś wypowiedzi „obrońców Palestyny" i „obiektywnych krytyków Izraela". Arminius praktykuje (świadomie, czy nie?) pomijanie głównych tez artykułu Andrzeja:
Małgorzata Koraszewska pisze:
Oczywiście o merytorycznej dyskusji nie ma mowy, niewygodne pytania zostają zignorowane. Arminius pisze o tekście Smoleńskiego:
Andrzej Koraszewski stara się raz jeszcze wyjaśnić wręcz łopatologicznie:
Użytkownik LeMansa sekunduje Arminiusowi, nie udając nawet, że chciałby o czymkolwiek dyskutować:
Małgorzata Koraszewska tymczasem próbuje skłonić Arminiusa do merytorycznej wymiany zdań pisząc:
Arminius udziela „merytorycznej" odpowiedzi:
Co ten argument miał wnieść? O jakiej granicy mówi izraelski wiceminister? I o czym właściwie mówi Arminius? Chodzi o linię zawieszenia broni z 1949 roku stanowiącej przez kilkanaście lat „granicę" między Izraelem a Jordanią. Co tu nowego? W Oslo uzgodniono, że kształt granicy będzie negocjowany. W tym miejscu, pod tym artykułem, cytat z izraelskiej gazety jest kompletnie bez sensu. Nie tu jest pies pogrzebany. Wtrąciłem swoje trzy grosze do tej pseudodyskusji pisząc:
Użytkownik Onepiotrek oczywiście ignoruje treść wpisów Koraszewskich i pisze swoje:
Nową myśl nie na temat włącza Krzysztof Sykta:
W odpowiedzi Małgorzata Koraszewska próbuje uświadomić coś, co dla czytelników „Racjonalisty" nie powinno być żadną nowością:
To tylko drobny fragment „dyskusji" na ponad 70 komentarzy. Niektórzy pytają, czy warto poruszać kwestie antysemityzmu na „Racjonaliście" tak często, jak to robi Andrzej Koraszewski? Zdecydowanie tak. Po pierwsze stosunek do Izraela wielu „ludzi Zachodu" jest dziś ewidentnie patologiczny, wskazujący na obsesję, a zarazem narzędzie odwracania uwagi od rzeczywistych problemów świata. Jest to równocześnie groźny trend przygotowywania usprawiedliwienia kolejnej próby zagłady narodu. Wielu arabskich liberałów wskazuje na to, że antyjudaizm jest zabójczą dla świata arabskiego obsesją. Gromady zachodnich „obrońców Palestyńczyków" oszukują się, swoim rzekomym humanitaryzmem opowiadając się w efekcie wyłącznie po stronie religijnych fanatyków. Tak, warto bronić Palestyńczyków, przede wszystkim przed tymi fanatykami i przed ich zachodnimi sojusznikami. Przeglądając tę „dyskusję" pod „Smoleńską mgłą" przypomniałem sobie inne starcie między Arminiusem a Andrzejem Koraszewskim, pod jego innym artykułem, zatytułowanym "Obojętność, Michalik i pokojowa nagroda Nobla" . Okazuję sie, że Koraszewski i Arminius w jednej sprawie się zgadzają. „Dyskutując" o przedwojennym antysemityzmie Arminius napisał:
Andrzej Koraszewski odpowiedział:
I na to Arminius ma swoje wyjaśnienie:
Nie kijem go to pałką, antysemicki umysł kręci zawsze te same piruety. Żydzi są prawdopodobnie grupą etniczną, która zabiła stosunkowo najmniej talentów w swojej populacji. Zdumiewa liczba laureatów nagród Nobla pochodzenia żydowskiego, wynalazców, lekarzy, prawników. Wśród Żydów ocalałych z Holocaustu był prawdopodobnie wyższy procent laureatów nagród Nobla niż w jakiejkolwiek innej grupie ludzi na świecie. Maleńki Izrael ma więcej nagród Nobla niż niektóre europejskie potęgi. Oczywiście ortodoksyjni Żydzi są mistrzami zabijania talentów i można się zastanawiać ile nagród Nobla oszczędziły Izraelowi religijne szkoły haredim. Dla nas ważne jest inne pytanie — cała nasza historia to historia zabijania potencjału intelektualnego polskiego społeczeństwa. Blokujący rozwój religijny fanatyzm wyjaśniał przyczyny swoich klęsk żydowskim spiskiem. Marnowano talenty kobiet, chłopów, mieszczan (a szlacheckie konserwowano w alkoholu). Antysemityzm, jest morderczy dla swoich nosicieli. Cały świat muzułmański ma raptem dwóch czy trzech laureatów nagród Nobla w nauce, ale obwinia za to Żydów. Współcześnie kościoły chrześcijańskie w Europie i Ameryce organizują bojkoty Izraela, ONZ wydaje więcej rezolucji na temat Izraela niż na temat wszystkich innych państw łącznie, na uniwersytetach studenci częściej dyskutują o Izraelu niż na temat reszty świata, zachodnia lewica wije się ze współczucia dla Palestyńczyków, szefowa unijnej dyplomacji, lady Ashton, poza Izraelem wydaje się nie widzieć reszty świata. Arminius to tylko drobny przykład trwania zjawiska, które przez stulecia skutecznie uniemożliwiało zrozumienie własnych problemów i podjęcia działań zmierzających do ich rozwiązania. Dzisiejsze szkoły w Polsce nadal produkują wielokrotnie więcej antysemitów niż naukowców, los Palestyńczyków jest jeszcze gorszy. | |
Original.. (http://therationalist.eu.org/kk.php/s,9373) (Last change: 26-10-2013) |