The RationalistSkip to content


We have registered
200.175.184 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2991 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
 Reading room » Publishing novelties

We mgle [1]
Author of this text:

Po przeczytaniu artykułu Andrzeja Koraszewskiego Smoleńska mgła trudno się z nim nie zgodzić. Andrzej zwraca uwagę na daleko idący brak racjonalizmu w ludzkich obserwacjach i działaniach, jak i na związaną z tym fascynację teoriami spiskowymi, takimi jak tzw. „zamach smoleński".

Dla wielu bardzo atrakcyjne okazują się skrajne uproszczenia i przekłamania rzeczywistości, popularne zarówno w narracjach religijnych, jak i w teoriach spiskowych. Nie jest to dziwne — de facto wiele religii to wielkie teorie spiskowe, a to o człowieku, który rzekomo był bogiem i walczył ze złym światem (dla spiskowców z urojenia świat zawsze jest zły) za pomocą rzekomej ofiary z samego siebie, a to o beduińskim zdobywcy, który rzekomo od anioła dowiedział się wszystkiego, co trzeba wiedzieć i walczył ze „złem" (czyli wszystkim, co nie było mu po drodze), a to o księciu, który zanurzył się we własnej goryczy i uznał, że nic na świecie nie jest warte działania, więc lepiej siedzieć pod figowcem, by dostąpić stanu niewyobrażalnej szczęśliwości. To wszystko są teorie spiskowe, oparte na plotkach i przeinaczeniach, na uproszczeniach i skrzywieniach rzeczywistości. W ten sposób wyznawcy zamachu smoleńskiego nie różnią się zbytnio od chrześcijan, co zresztą w ich wypadku idzie w parze.

Teorie spiskowe i emocjonalne oparcie się na uproszczeniach skrzywionej rzeczywistości jest oczywiście dla uprawiających ten proceder przyjemne. Wierząc w mity i pogłoski bardziej niż w rzeczywistość, robią to tylko i wyłącznie dla własnej, egoistycznej przyjemności. A jeśli nie dla niej, jeśli wierzą „letnio", to często robią to dla ułatwienia sobie kontaktów społecznych, bowiem ci, co uprościli sobie i zdeformowali rzeczywistość, szukają zazwyczaj poklasku. Owo pragnienie poklasku jednoczy wrogów rzeczywistości wokół banalizacji tego, co naprawdę istnieje. Jednakże do jedności potrzebna jest też nienawiść do wszystkiego co inne, co ośmiela się wyrywać teoretyków spisków (religijnych i politycznych) z ich wygodnych, onirycznych kolein, gdzie wszystko jest proste, a każdy kto „wie" jest wybrańcem bogów, lub „sprawiedliwych".

Taką nienawiść wyrażają wyznawcy zamachu smoleńskiego wobec tych, którzy ośmielają się przeczyć ich urojeniom. Również religie, wielkie i małe, potrzebują wrogów, kozłów ofiarnych i innych, czyhających zza węgła diabłów oraz demonów. Dla większości wierzących wrogami (przez sam fakt swojego istnienia) stają się często ateiści. Ale jeszcze w czasach, gdy ateistów było tyle, co na lekarstwo, łatwo było tej czy innej „religii miłości i pokoju"  stworzyć sobie wroga z innowierców i heretyków. Oczywiście, dla osób jednoczących się wokół urojonej wizji uproszczonej i skrzywionej rzeczywistości najatrakcyjniejszym wrogiem jest ktoś łatwo dostępny i słaby. Nie przypadkowo na przykład z takim oddaniem chrześcijanie wmawiali sobie, iż część kobiet to czarownice i zadawali sobie wiele trudu, aby po makabrycznych torturach likwidować te „przeciwniczki jedynego boga". (W Afryce chrześcijanie robią to zresztą często nadal.)

Idealnym wrogiem dla chrześcijan i w nieco mniejszym stopniu dla muzułmanów, byli Żydzi. Obecnie sytuacja się odwróciła, chrześcijaństwo musiało w większości swoich habitatów ulec do pewnego stopnia etyce świeckiej, tymczasem islam stał się w wielu miejscach jeszcze bardziej „kontrreformacyjny" niż był pół wieku temu, czy nawet wiek temu. Niemniej nienawiść do Żydów była stałym elementem rozwoju obu religii, w chrześcijaństwie została nawet wyrażona w głównym tekście fundacyjnym, jakim są Ewangelie. Nie jest przypadkiem, że Żydzi nie wierzący w Jezusa są w nich przedstawiani jako istoty złe, co przybiera kulminację w literackiej opowieści o ukrzyżowaniu, czyniącej Żydów głównymi sprawcami „śmierci Boga", z własnej woli ściągającymi na siebie i na wszystkie następne pokolenia winę. Twórcę tej sceny można nazwać głównym antysemitą wszechczasów. Całkiem możliwe, że bez tej nienawistnej sceny wpisanej w religię chrześcijańską nie byłoby antysemickiej paranoi Lutra, czy Hitlera… Oczywiście w Koranie też znajdziemy pełne nienawiści odniesienia do Żydów, ale jednak nie przebija to mitu „zabójców boga". (Oni nazywają Żydów „tylko" zabójcami proroków.)

Oczywiście wśród muzułmanów i wśród chrześcijan zawsze istnieli ludzie, którzy wybierali głos sumienia i rozsądku, zamiast religii. Dziś ten głos wśród chrześcijan się nasilił, gdyż chrześcijaństwo musiało w wielu wypadkach i w wielu miejscach ulec etyce świeckiej i humanistycznej, starającej się opierać na rzeczywistości, a nie na niepodważalnych dogmatach. Znajdziemy więc obecnie wśród chrześcijan wielu ludzi pozytywnie nastawionych do Żydów, aczkolwiek nie jest to zdecydowanie większość.

Z drugiej strony muszę zauważyć nie po raz pierwszy, że z religii nie wyrasta się tak od razu. Nawet u jawnych ateistów zostają często dawne dogmaty i uprzedzenia. Co z tego, że nie wierzą w boga, skoro niekiedy nadal mają w pogardzie kobiety i kobiecość, boją się zmysłowości i seksu (bo to „złe i doczesne"), jak i dziedziczą uprzedzenia odrzuconej po części religii wobec Żydów. Przykładem na ten stan rzeczy jest utopijny stosunek do „sprawy palestyńskiej" sporej części światowej lewicy i towarzyszące mu celowe, albo i podświadome dobieranie informacji pod kątem "zły izraelski okupant versus biedne, palestyńskie ofiary".

W „Smoleńskiej mgle" Andrzej Koraszewski nie po raz pierwszy pokazuje stosunek wielu „ludzi Zachodu" do kwestii izraelsko-palestyńskiej jako przejawu irracjonalizmu oraz związanej z nim kwestii dopasowywania rzeczywistości do z góry przyjętych, dogmatycznych tez. Andrzej zwrócił po pierwsze uwagę na to, że Izrael przyciąga znacznie więcej uwagi niż mnóstwo państw znacznie brutalniej poczynających sobie z sąsiadami i mniejszościami. Kurdowie, czy Koptowie niemal nikogo tak nie pasjonują jak Palestyńczycy. Nikt nie zwraca tak dużej uwagi na przemoc wobec ludzi w Iranie, Syrii, Egipcie, jak na przypadki przemocy w Izraelu. Oczywiście w Izraelu też przemoc się zdarza, niekiedy niesprawiedliwa, częściej uzasadniona atakami, sytuacją geopolityczną tego kraju, jak i odmową jakiegokolwiek kompromisu ze strony jego przeciwników. Co ciekawe, Palestyńczycy przykuwają uwagę „sprawiedliwych" tylko wtedy, kiedy ci mają problemy z Izraelem. Problemy Palestyńczyków w innych miejscach niż Izrael, często znacznie większe, są przez „przyjaciół Palestyny" całkowicie pomijane. Andrzej stara się też po raz kolejny pokazać czytelnikom na czym polega ten rodzaj wykoślawiania obrazu rzeczywistości. W najprostszy sposób można powiedzieć, iż w przypadku Izraela i Palestyny ujawnia się to poprzez wyolbrzymianie przemocy wojsk izraelskich i minimalizowanie przejawów przemocy ze strony Palestyńczyków i innych Arabów oraz niearabskich muzułmanów. Ignoruje się oczywiście fakt, iż przeciwko Izraelowi nie stoją tylko Palestyńczycy, ale w zasadzie cały świat muzułmański i że konflikt ma z tej strony charakter religijny, wspierany jest propagandą i ciągłym podsycaniem nienawiści opartej na absurdalnych teoriach spiskowych i dogmatach Koranu, ale też przez popularne w państwach muzułmańskich lektury takie jak: "Mein Kampf" i "Protokoły mędrców Syjonu". Swoją drogą sądzę, iż ktoś, kto chciałby wydać po arabsku, persku lub w urdu pisma Lutra na temat Żydów mógłby pewnie zbić całkiem spory majątek...

Andrzej Koraszewski opisuje też w swoim artykule bardziej zakamuflowane zniekształcenia rzeczywistości na przykładzie jednego artykułu Pawła Smoleńskiego. Polegają one na tym, że nieletnie ofiary palestyńskie są przedstawione w jego artykułach jako osoby posiadające twarze i imiona, w otoczeniu swojej codzienności, przybliżającej czytelnikom tych ludzi i wzbudzającej ciepłe emocje. Ofiary wśród dzieci izraelskich są przedstawiane jako bezimienne postaci lub w formie statystyki.

Tezy artykułu Andrzeja Koraszewskiego wydają klarowne i oczywiste. Co najwyżej może się potoczyć debata na temat zasięgu tego typu propagandowych (propalestyńskich i antyizraelskich) działań i faktycznych źródeł tej propagandy. Niestety, wielu komentujących nawet nie próbowało dyskutować o meritum tego artykułu.

Czy rzeczywiście nie byli w stanie pojąć czegoś takiego, że ktoś celowo pomija jedne informacje i wyolbrzymia inne? Nie można oczywiście ludzi za to winić — nie każdy jest wysoki, nie każdy jest blondynem, nie każdy umie grać na lutni, nie każdy pojmuje proste konstrukcje zdaniowe. 

Jednak drugie wyjaśnienie to antysemityzm. Czyli celowe uprawianie antyizraelskiej propagandy i zakrywanie swojej nienawiści do Żydów rzekomą troską o Palestyńczyków (ale tylko tych którzy mają problem z Żydami, masakrowanie ich gdzie indziej jest ok...). Napisałem „celowe", ale może nie jest tak do końca. Być może niektórzy ludzie sprawni myślowo w innych zakresach i zupełnie nieporadni wobec prób zrozumienia antyizraelskiej propagandy są po prostu intelektualnie „naznaczeni", być może mają jakoś wdrukowane pewne dogmaty, których nawet nie zauważają. Takie samo wdrukowanie ma miejsce u religijnych naukowców, którzy są mimo to znakomici w swoich dziedzinach. Choć potrafią oni myśleć racjonalnie i obiektywnie w pewnym zakresie, to nie potrafią tego zrobić w odniesieniu do dogmatów przyswojonych w dzieciństwie. Nie sądzę jednak, aby wierność zgubnym, przesyconym ignorancją i  nienawiścią dogmatom zasługiwała na współczucie. Jest to raczej poważny i przykry problem, są to często bliźniacze siostry — ignorancja i arogancja, których ludzie ci nie potrafią odrzucić w toku rzeczowej dyskusji, nawet w konfrontacji z przeczącymi tym przesądom faktami.

Na potwierdzenie wyżej przedstawionych przypuszczeń pozwolę sobie przytoczyć wybrane na chybił trafił fragmenty wypowiedzi w komentarzach pod artykułem Koraszewskiego. Z jednej strony będziemy mieć zdania pominięte, nie pasujące do dogmatycznego wizerunku uproszczonej i skrzywionej rzeczywistości, z drugiej zaś wypowiedzi „obrońców Palestyny" i „obiektywnych krytyków Izraela".

Arminius praktykuje (świadomie, czy nie?) pomijanie głównych tez artykułu Andrzeja:

"Istota problemu polega na tym, iż nie dostrzega Pan podstawowej, kłującej w oczy przyczyny reanimacji nastrojów antysemickich i olbrzymiego przyrostu postaw antysyjonistycznych. A tą przyczyną jest taka a nie inna polityka państwa Izrael tak wobec Palestyńczyków jak i w całym regionie."

Małgorzata Koraszewska pisze:

„Pan Armenius twierdzi, że winą za szerzenie się antysemityzmu zarówno w krajach islamskich, jak w reszcie świata, należy obciążyć politykę Izraela. Te wszystkie demonstracje, te okrzyki "Śmierć Izraelowi", „Żydzi do gazu", „Zamknąć Guantanamo — otworzyć Auschwitz" Żydzi ściągnęli sami na siebie?"


1 2 3 Dalej..
 See comments (38)..   


« Publishing novelties   (Published: 26-10-2013 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Jacek Tabisz
Prezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów. Historyk sztuki, poeta i muzyk, nieco samozwańczy indolog, muzykolog i orientalista. Publikuje w gazetach „Akant”, „Duniya” etc., współtworzy portal studiów indyjskich Hanuman, jest zaangażowany w organizowanie takich wydarzeń, jak Dni Indyjskie we Wrocławiu.

 Number of texts in service: 118  Show other texts of this author
 Newest author's article: Klerykalizacja, czy sekularyzacja?
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 9373 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)