sprawdz to adaptivesag.com/en/

Jakby to powiedzieć 80% znaków zakazu i ograniczenia prędkości w naszym kochanym kraju stoi tylko po to by kasować mandaty.
Przykładem choćby są "tereny zabudowane" na długości 500m przecież to nic innego jak dawne myto czyli punkt poboru opłat dawniej ceł teraz mandatów. O ile postawienie w miejscu niebezpiecznym oznakowanego fotoradaru można przy dużej dozie samozaparcia uzasadnić to wypuszczenie nieoznakowanych samochodów z takimiż na pokładzie nic z bezpieczeństwem ruchu drogowego nie ma. Tak z czystej ciekawości zrobiłem sobie analizę opłacalności takiego nieoznakowanego i to co mi wyszło zaskoczyło mnie całkowicie.
Założenia:
koszt nowego wyposażonego w podwójny wideoradar (tył i przód) pojazdu to około 200 000 PLN
średnia liczba mandatów wystawionych na zmianie (8h) 10 szt
średnia kwota mandatu 300 PLN
ilość zmian na dobę 2

OBLICZENIA:
10 szt x 2 zmiany x 300 PLN = 6 000 PLN / wpływ dobowy

200 000 PLN / 6 000 PLN = 33,33 /czas zwrotu w dobach

A teraz najlepsze, ze statystyk policyjnych wynika że takie autko jeździ 4 lata

4 lata x 365 dni x 6 000 PLN = 8 760 000 PLN

Pozdrowienia dla lekko zszokowanych

Historia z mojego otoczenia: 4 typów zaatakowało młode małżeństwo w celach rabunkowych na ulicy w centrum miasta. Facet ratował żonę i dostał rurą metalową w twarz.Potem przeszedł operacje, kilka miesięcy z implantem w głowie, pęknięte zęby.Do dzisiaj brak czucia w części twarzy.BTW: Policja pojawiła się po 40 min mimo ,że maja na miejsce 3min. Nasz ZUS odpowiada,ze nie należy się nie nic - no bo zdarzenie nie w pracy i należy się dodatkowo ubezpieczać jak się chce odszkodowanie.Czyli potencjalnie wymusza się na obywatelach ubezpieczanie w innych firmach. Wszelkie zabiegi dentystyczne( żeby wrócić do normy) trzeba robić na własny rachunek.
Nasze Państwo zaoferowało wyrwanie uszkodzonych zębów i tyle :).

Przykład: Sejm i Senat ustanawiają ustawę która w 65% jest niezgodna z Konstytucją RP (np. ustawa dekomunizacyjna). Podpisuje to Prezydent RP.
Na szczęście ustawa zaskarżona, lecz jest co najmniej połowa ustaw, dotyczących życia i pracy przeciętnych obywateli/podatników, które są nawet większymi bublami i do których z szybkością karabinu maszynowego wprowadzane są zmiany.
Do ustaw wydawane są przepisy wykonawcze, wydawane na szczeblu ministra, o jeszcze większym stopniu niezgodności jak w/w i do tego mniej zrozumiałe.
Do niezrozumiałych przepisów wydawane są tzw. interpretacje urzędów wojewódzkich, tak, że urzędnicy nadzorujący przestrzegania przepisów niekiedy nie są w stanie opanować "materiału" i zrozumieć dwóch różnych interpretacji przepisu.
Ale od nas obywateli/podatników muszą wymagać znajomości prawa na bieżąco.
W sytuacji tak wszechwładnego bałaganu jeździmy 2,3,4,x razy do urzędów nanosić poprawki do składanych deklaracji, wniosków itp, a nsza biurokracja stała się skarbem narodowym i dewizą Państwa, zatrudniającego co raz więcej ludzi na bezproduktywnych urzędach, żerujących na naszych podatkach i karach.
Wynaleźliśmy perpetum mobile - do ostatniego podatnika.

Historia o Grazinskim jest nieprawdziwa. To tzw. urban myth.