The RationalistSkip to content


We have registered
204.317.090 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:

Enter your comment on this article …
Andrzej Ołdak (outsider) - Europa, Europa...
Przejście od chrześcijaństwa do postchrześcijaństwa to proces wymagający stuleci - do tego nakładający się na przemiany w innych wymiarach: społecznym, technologicznym... Jednak to myśl europejska stworzyła materialne podstawy ery postreligijnej, to owa w Europie stworzona kultura doprowadziła wiedzę do punktu krytycznego, to ona pierwsza spojrzała odwaznie w Wieka Pustkę.

Zmysły kłamią - kłamie również myśl; stworzyła ona - bezwiednie jak się wydaje - język interpersonalny dość precyzyjny, aby kłamstwom samotnego mózgu przeciwstawić swoistą demokrację myśli: reszta była w gruncie rzeczy prostą konsekwencją.

Rabii z Nazaretu nie był dość zapobiegliwy aby odnieść sukces: jego ludzka droga skonczyła się na posępnym wzgórzu Golgoty. Musiał jednak formułować myśli jakoś wtedy i tam ważne - bo przetrwały; inna rzecz, że nowa religia państwa żydowskiego nie odbudowała, dopiero chwiejące sie Imperium Rzymu a potem posępne lasy Północy udzieliły owej myśli azylu.

Można powiedzieć: podobnie jak dziś Europa udziela azylu przybyszom z Bliskiego Wschodu - na wielu polach to oni okazują sie prężniejsi od gospodarzy, to oni przemieniają oblicze Starego Kontynentu. Czyżby znowu miała powstać pewna formacja kulturowa ze zmieszania krwi - kto wie?

Wtedy jednak Europa, stanąwszy na progu wielkości - musiałaby się cofnąć przez Rubikonem. I - co gorsza - ma pewne racje, aby się cofnąć. Lata po II wojnie światowej oznaczały amerykanizację Starego Kontynentu, kulturową przynajmniej - dziś widać niebagatelne koszty owego zawierzenia obcym wzorom po własnej straszlwej klęsce. To prawda, marnie idzie tworzenie Unii - jakie jednak racje stoją za utrzymaniem dotychczasowej mozaiki państw, gdy rozwiązania zbrojne odrzuca się? Przyszłość gospodarcza wydaje się nieodwołalnie już należeć do wielkich, narodowo-graniczno-celne podziały nie mają na tym polu żadnych już walorów a przeszkadzają: gdyby nie to, niechby sobie była Europa skansenem wzorowo podzielonym...

Wielką zaletą Oriany Fallaci jest umiejętność stawiania pytań - z udzielanymi przez nia odpowiedziami możemy się nie zgadzać, jest jednak Oriana animatorka dialogu na tematy istotne, a to wielka zaśługa; chóry bowiem mają obyczaj dyskutować o niczym - liczy sie przecież całokształt czyli nic.
Author: Andrzej Ołdak (outsider) Date: 31-10-2005
Reklama
Eli R. - Garść sprostowań i pytań
Może się to wydać drobnostką, ale irytuje mnie coraz częstsze szafowanie tytułem rabina w stosunku do Jezusa z Nazaretu, Pawła z Tarsu i innych postaci tej epoki. Proponuję ostrożniejsze używanie tego terminu. Z tego, że do nauczycieli religijnych zwracano się w pierwszym wieku n.e. per "rabbi", nie wynika jeszcze, że byli rabinami (zwyczaj ten, nawiasem mówiąc, przyjęty był wyłącznie w Palestynie, ale już nie w Diasporze, np. w Babilonii)! I nie mogli nimi być, ponieważ instytucja rabina ukształtowała się w judaizmie dopiero w II w. n.e. (ok. 120 roku). Stosowanie tego tytułu w odniesieniu do Jeszui (nie: Joszui) z Nazaretu czy Szaula z Tarsu jest więc anachronizmem. Podobnym nieporozumieniem byłoby nazywanie apostołów "księżmi" czy "biskupami".

> Innym Szatańskim Wersetem zawartym w tekstach Ewangelii jest
> zasada: "Oddajcie Bogu co boskie, cesarzowi co cesarskie!" Pierwotnie
> słowa te były odpowiedzią na podchwytliwe pytanie, jednakże przez
> stulecia wykorzystywano je dla utwierdzania pozycji chrześcijańskich
> władców oraz tłumienia niezadowolenia rządzonych.

Miano "Szatańskiego Wersetu" jest tu dla mnie grubą przesadą. Nadużycia i zbrodnie, jakich dopuszczali się ludzie pretendujący do miana "chrześcijan", czyli uczniów Chrystusa, wynikają nie tyle z nauki głoszonej przez Cieślę z Nazaretu, notabene pacyfistycznej, ile z jej ignorowania ("miłuj bliźniego swego jak siebie samego", "miłujcie się wzajemnie tak, jak ja was umiłowałem", "któryż z tych trzech okazał się bliźnim tego, co wpadł między zbójców?", "miłujcie nieprzyjaciół", "nadstaw drugi policzek", "przebaczaj nie siedem, lecz siedemdziesiąt siedem razy"). Wskazywałoby to zatem raczej na utopijny niż demoniczny charakter doktryny chrześcijańskiej. Do takiej tezy świetną ilustrację mogą stanowić sentencje B.G. Shawa "The only problem with Christianity is that it had never been tried" czy Mahatmy Ghandiego "Jedynym w swoim rodzaju komentarzem na temat Zachodu jest fakt, że chociaż wyznaje on chrześcijaństwo, to nie ma tam ani chrześcijaństwa, ani Chrystusa - gdyby było inaczej, nie byłoby tam wojen" (patrz: Mahatma Gandhi, Wolność bez przemocy, cyt. za: E. Drewermann, Chrześcijaństwo i przemoc, Kraków 1996, s. 21).

Wymienione fakty można interpretować różnie, w zależności od osobistego stosunku do chrześcijaństwa: w moim przekonaniu mamy tu raczej do czynienia z postulatem rozdziału religii od władzy. Bieg naszych dziejów oraz seria pożałowania godnych faktów w historii Europy świadczyć może raczej o tym, że nauka Cieśli z Nazaretu nie została wcielona w życie, niż że jest z istoty swojej "szatańska". Poza tym - fakt, że ktoś manipuluje zdaniem wyjętym z Ewangelii i interpretuje je w pokrętny sposób, czyniąc z niego pretekst lub wymówkę dla swoich nikczemnych poczynań, nie oznacza bynajmniej, że zdanie to jest rzeczywistą inspiracją jego działania. Rozumując w ten sposób, można by winą za wszelkie kradzieże, malwersacje i defraudacje w dziejach ludzkości obarczyć proroka Izajasza i jego "Szatański werset" (Iz 55,2): "Czemu macie płacić pieniędzmi za to, co nie jest chlebem?" albo Jezusa z puentą jego przypowieści o nieuczciwym rządcy: "Pan pochwalił nieuczciwego rządcę, że roztropnie postąpił".

--

> Inną trwałą spuścizną nauk Rabina Stolarza z Nazaretu są przypisywane
> mu przez Ewangelie poglądy na temat Szatana. Nie są one jednak w
> żadnym wypadku poprawnymi naukami judaizmu.

Nieporozumienie. Już na wstępie brakuje tu dwóch podstawowych uściśleń: po pierwsze - nie wymienia Pan tych elementów demonologii ewangelicznej, które mają się rzekomo sprzeciwiać nauce judaizmu, po drugie - należałoby sobie też powiedzieć, co uważamy za "poprawne nauki judaizmu". Judaizm nigdy nie przywiązywał do kwestii doktrynalnych takiej wagi jak chrześcijaństwo (w uproszczeniu można by powiedzieć, że jest w większym stopniu "objawionym prawem" niż "objawioną nauką"), teologia nigdy nie była dlań spoiwem tak istotnym jak dla chrześcijaństwa, toteż nader rzadko pojawiały się w judaizmie oficjalne wykładnie kwestii teologicznych i nigdy nie zaistniała tu potrzeba "odgórnego sterowania" tą sferą życia religijnego. Judaizm nie jest teologicznym monolitem, nie wykształciły się w nim instytucje analogiczne do papiestwa czy "Urzędu Nauczycielskiego Kościoła". Teologia nie stanowi zatem w judaizmie zwartego, skrystalizowanego systemu i nie można zestawiać normatywnej nauki chrześcijańskiej z "teologią" czy "demonologią" judaizmu tak, jakby ta druga stanowiła wewnętrznie spójny system wierzeń. Pierwszą próbę usystematyzowania demonologii judaistycznej podejmuje dopiero Księga Zohar (XIII/XIV w.).

A zresztą, nawet jeśli się mimo wszystko pokusimy o takie porównanie, to zestawiając demonologię chrześcijańską z żydowską, można wskazać między nimi więcej podobieństw niż różnic. Podobieństw dotyczących zarówno treści samych wierzeń, jak i ich wspólnej, persko-babilońskiej genezy. W dokumentach qumrańskich Szatana nazywa się zwykle przydomkiem מלאך החושך [Malach ha-choszech], czyli "Anioł ciemności", co wskazuje na dualistyczne wpływy religii perskiej na ówczesny judaizm. Właśnie w mazdaizmie należy szukać źródła dualistycznych tendencji obecnych zarówno w tradycji żydowskiej, jak i chrześcijańskiej, gnostyckiej czy manichejskiej. Zatem, chociaż ich demonologie niewątpliwie oddziaływały na siebie nawzajem - z pewnością przesadą jest twierdzenie, jakoby któraś z nich (manichejska) była jedynym czy bodaj głównym "źródłem" innej (tu: chrześcijańskiej). Bliższe prawdy będzie tu raczej wskazanie na ich wspólną proweniencję.

Mit "upadłego anioła" - wbrew temu, co Pan sugeruje w artykule - ma korzenie znacznie starsze niż manichejskie. Pierwsze pisane ślady tego mitu znajdujemy w Biblii Hebrajskiej: w Księdze Izajasza 14,12-15, Hioba 38,7, Ezechiela 28,11-19 czy w Ps 139,9. W rabinicznych komentarzach do tych fragmentów pobrzmiewają, zapewne niezamierzone przez autorów, echa mitologii greckiej, a także babilońskiej i ugaryckiej. Wpłynęły one znacząco na kształtowanie się "poprawnych nauk judaizmu", jakkolwiek by rozumieć to określenie. Dla przykładu, "Lucyfera syna Jutrzenki", czyli po hebrajsku Helela ben Szachara, znawcy tematu utożsamiają z Faetonem synem Eos - "brzasku", spalonym żywcem przez swojego ojca Heliosa, gdy zuchwale wsiadł na jego rydwan. (Po bliższe dane na ten temat odsyłam do książki R. Gravesa "Mity hebrajskie. Księga Rodzaju", Warszawa 1993, s. 57-60).

W judaizmie idea księcia demonów, będącego zwierzchnikiem mrocznej sfery świata, jest głęboko zakorzeniona. Odzwierciedla ją m.in. opisany w Księdze Kapłańskiej rytuał poświęcania kozła dla Azazela. Późniejsza tradycja władcy demonów nadaje różne imiona, zwykle męskie (z dwoma wyjątkami): Lilit, Agrat bat Machalat, Samael, Aszmedaj (inaczej Asmodeusz). Demonologia w żydowskiej literaturze pobiblijnej, głównie talmudycznej, jest bardzo rozwinięta, barwne opisy buntu aniołów pod wodzą Samaela można znaleźć w najbardziej reprezentatywnych dla judaizmu dziełach egzegetycznych, takich jak choćby midrasz Bereszit Rabba (24-25; 155-56). (por. Graves, op. cit., s. 86-88).

Ponadto znajdziemy w literaturze talmudycznej niezliczone opisy pomniejszych demonów (hebr. שדים [szedim], מזיקין [mazzikin] i רוחות [ruchot]), które mogą kusić ludzi do złych postępków, a także wyrządzać im rozmaite szkody. Istnieje wiele anegdot opisujących zmagania żydowskich mędrców z demonami, przeważnie kończących się ich wypędzeniem. O Hillelu Starszym i Jochananie ben Zakkaju powiada się nawet, że znali język demonów. Mędrcy z reguły bez trudu potrafili je przepędzić, niemniej jednak często spotkać można na kartach Talmudu zalecenia, by nie sypiać samotnie w domu ani nie wychodzić na dwór po zmierzchu, zwłaszcza we środy i czwartki.

W opinii mędrców Talmudu demon mógł mieć nad człowiekiem przemożną władzę, o czym świadczy chociażby fakt, iż czyn dokonany pod wpływem siły wyższej określa się nieraz zwrotem "jakby opętał go demon" (hebr. כמי שכפאו שד [ke-mi sze-kefao szed] itp., patrz: TB, Rosz Ha-Szana 28a; Nedarim 20b). Komentatorzy i kodyfikatorzy Talmudu akceptowali wiarę w demony; sprzeciwił się jej dopiero Majmonides (XII/XIII w.).

Reasumując - i w Ewangeliach, i w Talmudzie mamy elementy dualizmu, jest książę demonów, są też opętania i uzdrowienia opętanych. Doprawdy, nie wiem, w czym miałby się więc przejawiać rzekomo heterodoksyjny charakter nauk Jezusa o demonach?

> Nawet obecnie nieliczni tylko historycy i teologowie dopatrują się
> popularności neomanicheizmu w niepoprawnej chrześcijańskiej
> demonologii, która stworzona została przez nieortodoksyjne mistyczne
> poglądy Rabina z Nazaretu oraz wielowiekowe obcowanie chrystianizmu
> z manicheizmem. No cóż, z góry zaprogramowane błędy we własnym
> systemie (prabłędy) zazwyczaj pociągają za sobą bolesne konsekwencje.

Aż ciśnie się na usta pytanie, jaka jest Pańskim zdaniem ta POPRAWNA, wolna od błędów demonologia?
Author: Eli R. Date: 31-10-2005
Adam Marek Bryszkowski - o demonologii w judaizmie
Po zasięgnięciu opinii u znawców tematu, którzy skierowali mnie do odpowiednich źródeł internetowych, jestem gotowy udzielić odpowiedzi na temat Szatana w Judaizmie. Chciałbym podtrzymać swoje opinie (zresztą bardzo osobiste). Na poparcie swoich argumentów przytaczam oryginalne dokumenty internetowe na tematy judaizmu napisane przez znawców przedmiotu.

Przepraszam, że tak długo to trwało, ale bardzo długo byłem chory na grypę oraz miał moc zajęć dydaktycznych w szkole.

Z wyrazami szacunku

Adam Marek Bryszkowski

www.beingjewish.com/basics/satan.html

Does Judaism Believe in Satan?
(This article should be read after my article Why Did G-d Create the World?)
The Christians don't understand how an angel of G-d can try to seduce people to disobey G-d, so they came to the unsupported conclusion that Satan must have rebelled against G-d.
This is completely contrary to everything Judaism believes. We reject that interpretation entirely.
What, then, does Judaism teach about Satan?
Did you ever see the movie Willy Wonka and the Chocolate Factory? (It's one of the few examples of where a story from a book was changed for the screen without ruining the experience.) The story is about a very famous chocolate factory, called Willy Wonka's Chocolate Factory, that produces the world's greatest chocolates, candies -- confectionery in general. No one ever enters the factory, and no one ever leaves.
Mr. Wonka, the owner, runs a contest. The winners of the contest will be allowed to enter and tour the factory together. However, they will have to sign a contract and follow the rules. One of the rules is: no eating of any products inside the factory without express permission.
Afterwards, when they leave, they will go home with a lifetime supply of chocolate. That is, *IF* they follow the rules.
Five children win. They are of course all excited; TV stations and reporters interview them, and the whole world is excited with them. Now they just wait until the day they are to enter the factory and see the great wonders that no one else has ever been allowed to see.
Before the big day comes, each of the winners of the contest is secretly visited by a man named Arthur Slugworth, President of Slugworth Chocolates, Incorporated. Mr. Slugworth shows them a lot of cash, and tells them they will get all that money and more, if only they steal out of the factory a candy called an Everlasting Gobstopper. See, it hasn't been mass produced or marketed yet, and Wonka's competition wants to get an advance sample of this product so he can get it out first, and ruin Wonka.
The day comes, and all the kids are allowed into the factory with one adult relative. They see the most amazing sights, and eat the most amazing (and impossible to actually exist in real life) foods. One of the things Wonka gives each of the kids is an Everlasting Gobstopper, on the condition that they never show it to anyone else.
During the tour of the factory, four of the kids break the rules by taking stuff they should not have taken, and they all suffer the consequences. One gets all swollen up and blue from some gum she should not have taken, and they have to take her away and squeeze her until she gets skinny again. One of the kids jumps into a pool of chocolate and is sucked up into the pipes. And so on. They are all saved in the end, so don't worry, but they must leave the factory without the lifetime supply of chocolate, because they broke the rules.
Charlie, the main character, also breaks the rules. He drinks some Fizzy drink he was not supposed to take, but no one seems to know, so he doesn't say anything. He doesn't get hurt in the process, so he survives until the end of the tour.
At the end of the tour, Charlie Bucket and his grandfather are the only ones left. Mr. Wonka says good bye to them, and tells them to leave. Upset, Charlie asks him for the lifetime supply of chocolate. But Mr. Wonka has somehow found out that Charlie drank the Fizzy drink, and therefore broke the rules. Charlie will not be getting a lifetime supply of chocolate either.
Wonka yells at him for drinking the Fuzzy drink, and Charlie feels bad. But his grandfather is angry, and he tells Charlie that they'll give Mr. Slugworth an Everlasting Gobstopper.
They are about to leave, when Charlie realizes that no matter how he feels, stealing and breaking rules is bad. So he goes to Mr. Wonka's desk and returns the Gobstopper to him.
Wonka sees that, and jumps up in delight! He tells Charlie that he has won! Charlie has no idea of what he's talking about. It seems that Wonka was looking to retire, and so he set up the contest to find an honest child he could train as his successor.
Then Wonka calls in Wilkinson, his aide. And Wilkinson is Slugworth! Slugworth was sent out to each of the children to test them! To see how they would respond. Anyone who either ate food he wasn't supposed to eat or brought a Gobstopper to Slugworth was dishonest, and would not become the successor. (Okay, the parable is not exact, but I think you get my point.) Notice, also, that Wonka himself gave each of the children a Gobstopper. So he himself set up the choice, and then gave them the opportunity to break the rule, using Wilkinsin to offer the temptation.
Christians take Slugworth at face value: a reprehensible competitor who will stop at nothing to undo Wonka. And that's how they view Satan.
Jews do not see it that way, and we never have. Just as Slugworth is really Wilkinson doing what Wonka asked him to do, Satan is also not working for himself.
The Hebrew word "Satan" means "Hinderer." To hinder someone means to hold him back, to try to prevent him from doing something. G-d created the Hinderer to give us work to do in this world (see my article Why did G-d Create the World?). Satan is here to make things difficult for us, so we can overcome our evil temptations, and PASS the test. That is the purpose of Satan. Satan is an angel whose purpose has been determined by G-d.
Temptation is there to try and deter us. It gives us the ability to do the wrong thing. More importantly, it gives us the ability to look at evil and refuse to do it. By presenting us with the opportunity to do evil, it gives us the ability to choose between good and evil.
The ability to choose between good and evil is what gives us free will. (See my article On the Nature of Free Will.
So, in order for us to work for the good that Hashem wants to give us, the good of the World to Come, we need something to deter us. That is the ability to do evil. Satan is our Evil Inclination (Yetzer Hara). The Evil Inclination tries to prevent us from doing good, because Hashem has commanded the Evil Inclination to do that. Why? To give us free will.
Each of us every day fights with Satan. We all have temptations, throughout the day. But we, as the Children of Israel, have the power to overcome even angels, if we work at it. Therefore, the Talmud says that men are greater than angels, for we can fight with an angel (Satan) and win.
Satan is not, as the Christians think, a rebellious angel. How impossible! The angels are spiritual and holy, without any physical or unholy presence, and the presence of Hashem's holiness permeates them entirely. Angels, unlike humans, are therefore constantly and fully aware of Hashem's Presence everywhere. Could you stay dry in the ocean? An angel could not stop being holy, and can do no wrong. There is holiness everywhere in Creation, everywhere in the universe, and angels are made of the same thing. An angel could not stop serving G-d even if he tried.
Furthermore, humans have Satan to tempt us. Angels have no Satan to tempt them. Who would be Satan's Satan? An ultra-Satan?
The truth is that Satan has a job to do, just like every other angel. And angels have no free will. They do as Hashem commands them.
A man once came to a great Rabbi, very troubled. He said to the Rabbi, "Please pray to Hashem to take away my Evil Inclination. I do so many sins, and I want to stop sinning!"
The Rabbi answered, "Then what would be your purpose in this world, if you had no Evil Inclination? Your purpose in life is to overcome your personal Evil Inclination. That is what you were created for! Hashem has enough angels in heaven. He doesn't need one more. He created you human, so that you could improve yourself."
Humans can improve themselves, and that is their purpose in this world. Angels, however, cannot improve themselves. That's not their purpose. Angels are therefore said to be "standing." They cannot become better, and they cannot rise any higher than they are. They are, so to speak, standing.
Isaiah, when describing a Heavenly scene, says "Seraphim were standing around Him...." (Isaiah 6:2). (Seraphim are a type of angel.) Spiritually, angels are stuck at whatever level Hashem created them.
Humans are different. Humans can rise by improving themselves. For that reason, we are described as "walkers." Therefore the Prophet Zachariah told the High Priest, "This is what Hashem, L-rd of Hosts says: if you walk in My ways, and if you observe My safeguards, you and your sons after you will be the High Priests, and you and your sons will thus guard my Holy Temple, and I will make you walkers among these who are standing" (Zachariah 3:7).
In other words, Hashem was promising the High Priest that he and his children will be High Priests, and also will merit reward in the Afterlife, in the World of Souls, where righteous people go after death.
The Prophet Zachariah was saying that in the Next World they will be walkers among the standers, which means humans among angels.
So the angels are referred to as perpetually standing, but we are movers. Our purpose is to keep on moving, to keep on improving ourselves, and to keep on rising.
And how do we do it? By constant battle with the Evil Inclination.
So now we have to revise our understanding of Satan. Satan is not a fallen angel. Satan is m
Author: Adam Marek Bryszkowski Date: 20-12-2005

Sort comments from the newest

Sign in to add comment

  

Sign in using Facebook or OpenID
In case not signed in - sign up..

Advertisement
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)