The RationalistSkip to content


We have registered
204.453.997 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:

Enter your comment on this article …
raportzmiastaN
Trzeba brać pod uwagę kontekst językowy. Ja jestem z zawodu muzykiem i aktorem. O ile moje koleżanki po fachu mówią o sobie "aktorki", to ciężko, żeby któraś przedstawiła się jako "muzyka" czy "muzyczka", prawda? Wydaje mi się, że męski tytuł ani nie ubliża kobiecie, ani jej nie nobilituje.
Author: raportzmiastaN  Date: 20-05-2012
Reklama
varpho - Esperanto a seksizm
ciekawy artykuł i zasadniczo się z nim zgadzam. natomiast chciałbym się odnieść do fragmentu, w którym wspomniano o esperanto.
wprawdzie rzeczywiście w języku tym rodzaj gramatyczny właściwie nie występuje, jednak i tak niestety trzeba zaznaczać żeńską płeć osób za pomocą formantu -in- [np. patro 'ojciec', patrino 'matka', instruisto 'nauczyciel', instruistino 'nauczycielka']. próbowała temu zaradzić oddolna reforma [tzw. riismo], która postulowała utworzenie analogicznego formantu męskiego -iĉ- [opartego na męskim formancie zdrabniającym -ĉj-, symetrycznym względem żeńskiego -nj-]. niestety jak wiadomo esperanto, z obawy przed rozdrobnieniem, jest zachowawcze i reformy oficjalnie nie przyjęto.
smutna konstatacja jest taka, że nawet jeśli jakiś język nie zna pojęcia rodzaju [co może czasem przejawiać się nawet w braku rozróżnienia na poziomie zaimków: w językach ugrofińskich 'on', 'ona' i 'ono' to jedno i to samo słowo], to i tak uzus powoduje, że odzwierciedla istniejący patriarchat. w węgierskim np. istnieje nadal przez niektórych [niektóre] oficjalnie używany formant -né, dodawany do imienia męża: Mátyásné to 'żona Mátyása', czyli "Maciejowa" [jak z "Chłopów"].
Author: varpho  Date: 09-05-2012
Olek Mularski
Pewnie zaraz wszystkie panie racjonalistKI zaraz mnie zwyzywają od maskulinistów i seksistów! W obecnych czasach feministki w krajach cywilizowanych zamiast pomagać kobietom w biedniejszej, opanowanej przez bezprawie, nierówność i nietolerancję części globu zajmują się tylko i wyłącznie bzdurami w stylu dlaczego mówi się psycholog a nie psycholożka. Kobiety zawsze były małostkowe i miały skłonność do robienia z igły wideł, co doskonale odzwierciedlają hasła współczesnego nurtu feministycznego. Dobrze, że nasz portal nazywa się "Racjonalista", a nie "Racjonalista i racjonalistka" albo "Racjonalista/tka"
Język polski taki po prostu jest i tyle. Są też i wyrazy w jedynej formie żeńskie (kosmetyczka, prostytutka), lub takie, których formy żeńskie są używane częściej np. pielęgniarka (tu nawet istnieje miękka feminizacja!). Rozsądnym wyjściem z sytuacji jest w większości miękka maskulinizacja (jeśli mówimy o zbiorowości np. lekarze polscy używać formy męskiej, jeśli o konkretnych osobach używać formy zgodnej z ich płcią np. pani Kowalska jest lekarką). Jeśli chodzi o wyrazy minister i sekretarz stanu to tu byłbym za twardą maskulinizacją, gdyż ministra brzmi cokolwiek głupio, a sekretarka stanu uwłacza godności urzędu kojarząc się z panią odbierającą telefony.  
Author: Olek Mularski  Date: 23-09-2011
Kaja Bryx
[cd] tak nie jest, albo raczej dopóki tak nie jest, tytuł na dyplomie będzie identyczny dla obu płci. Taki jest, jak powiedziałam, najbardziej prawdopodobny scenariusz. Czy się sprawdzi, dowiemy się za kilkanaście lat. Na pewno jedno zjawisko utrudnia jego realizację - trudność w tworzeniu żeńskich form w przypadku niektórych zawodów. "Fizyczka", "muzyczka", "stolarka" - rzeczywiście brzmią dziwnie, a to dlatego, że nakładają się na istniejące już słowa, znaczące co innego. Od słów rodzimych można by utworzyć inne formy, np. stolarz - stolarzyca lub stolarzyna. Gorzej z zapożyczeniami greckimi, gdzie żeńska forma brzmi jak zdrobnienie od dziedziny. Chociaż wśród młodzieży szkolnej przyjęły się "matematyczka", "fizyczka", "chemiczka"/"chemica", "biologiczka"/"biologica", rzeczowniki te oznaczają nauczycielki danych specjalności a nie naukowczynie [:-)]. Może jednak ktoś się pokusi o rozpowszechnienie bardziej fantazyjnych form żeńskich w rodzaju "fizykini" (wg paradygmatu bóg-bogini: fizyk-fizykini, matematyk-matematykini, biolog-biologini). Jakkolwiek będzie - czas pokaże. Dziś każdy z nas może mówić jak uważa (i być może przyczynić się do zmian), pisać jednak zwykle powinien tak, jak na razie jest przyjęte.
Author: Kaja Bryx  Date: 25-07-2011
Kaja Bryx
[cd] W sytuacjach neutralnych, gdy mówimy albo o abstrakcyjnym przedstawicielu danego zawodu ("obowiązkiem lekarza jest..."), albo o zbiorowości (której proporcje płciowe mogą nam być znane lub nie, np. "środowisko lekarzy warszawskich", "lekarze norwescy", "lekarze z mojej przychodni") zasada ekonomii języka wskazuje, że jego użytkownicy będą woleli pozostać przy formach męskich. Najbardziej prawdopodobny scenariusz przemian języka polskiego w tym względzie zakłada właśnie, iż w sytuacjach ogólnego odnoszenia się do danego zawodu (j.w.) będziemy używać form męskich, natomiast mówiąc o konkretnych osobach zawsze będziemy definiować ich płeć (a nie, jak sugerowała autorka, tylko wówczas, gdy będziemy chcieli specjalnie tę płeć podkreślić). Stanie się tak dlatego, że płeć jest cechą, na którą zawsze zwracamy uwagę, gdy chodzi o konkretną osobę - możemy nie pamiętać, jaki jest kolor oczu naszego lekarza, ale trudno sobie wyobrazić sytuację, w której nie pamiętamy jego/jej płci! Natomiast tytuł na dyplomie musi być tylko jeden, dlatego wlicza się on do owych "sytuacji ogólnych" - w przeciwnym razie sugerowalibyśmy, iż wykształcenie psycholożki jest inne niż wykształcenie psychologa. Może zresztą kiedyś powstaną odrębne ścieżki edukacyjne dla każdej z płci - skoro jednak [cdn]
Author: Kaja Bryx  Date: 25-07-2011
Kaja Bryx
[cd] lecz po prostu "psycholog", to tak samo nie mamy potrzeby mówić "psycholożka". Nie jest to do końca prawda. Po pierwsze, w wielu zawodach płeć, podobnie jak i np. przekonania religijne, może mieć wpływ na sposób jego wykonywania. Kobiety i mężczyźni różnią się. I nie chodzi o to, że przedstawiciele jednej z płci będą z zasady wykonywać któryś z zawodów gorzej. Ale będą wykonywać go inaczej. W zawodach, gdzie kontakt z drugim człowiekiem jest bliski, płeć ma znaczenie. Zdecydowana większość pacjentek potrzebuje wiedzieć przed wejściem do gabinetu, czy przyjmie je ginekolog czy ginekolożka. Podobnie, choć w nieco mniejszym stopniu, jest z innymi specjalnościami lekarskimi, wliczając psychologów. Z psycholożką będzie się inaczej rozmawiało niż z psychologiem. Nie mówię - lepiej albo gorzej - po prostu inaczej. Nauczycielka jest inna niż nauczyciel, lekarka inna niż lekarz, fryzjerka inna niż fryzjer, kelnerka inna niż kelner... Użytkownicy języka polskiego już o tym zdecydowali. Ta tendencja nasila się i z pewnością za jakiś czas nikogo już nie będzie dziwiło słowo "psycholożka". Co nie znaczy, że będzie ono figurowało na czyimkolwiek dyplomie. Płeć bowiem ma dla nas znaczenie tylko wtedy, gdy mówimy o konkretnej osobie, z którą jesteśmy w jakiejś relacji. [cdn]
Author: Kaja Bryx  Date: 25-07-2011
Kaja Bryx
Interesujący artykuł; szkoda, że większość komentarzy na tak niskim poziomie.
Języki indoeuropejskie są u swych podstaw szowinistyczne - to fakt, który dziś coraz częściej zaczynamy zauważać. Odkąd pozycja kobiet w społeczeństwie zaczęła się zmieniać, coraz częściej natrafiamy na trudności natury językowej przy opisywaniu różnych spraw. Warto zdawać sobie z tego sprawę. Autorka jednak w moim mniemaniu poszła zbyt daleko, sugerując, że powinniśmy decydować i ustalić jakąś słuszną wersję języka. To się dzieje samo - język zmienia się przez cały czas. Zauważalne w języku tendencje bliskie są poniekąd kierunkowi zmian proponowanemu przez autorkę, aczkolwiek nie do końca - i o tym właśnie chciałabym powiedzieć parę słów.
Otóż autorka sugeruje, że powinno się używać wersji męskiej rzeczowników oznaczających zawody (tak, Psyku, w artykule mowa jest wyłącznie o tych rzeczownikach - polecam kurs czytania ze zrozumieniem) w odniesieniu do obu płci, a wersji żeńskiej jedynie wówczas, gdy zależy nam na podkreśleniu, iż chodzi o kobietę. Twierdzi ona, że płeć nie ma znaczenia dla wykonywanego zawodu, podobnie jak nie mają znaczenia przekonania religijne, polityczne, kolor oczu czy niepełnosprawność i że skoro nie mówimy np. "katolicki niebieskooki niepełnosprawny psycholog", [cdn]
Author: Kaja Bryx  Date: 25-07-2011
shemyaza - ten kurew
Pani Paprzycka filozuje jak każdy filozof. projekcje przekonań własnych na hipotetyczne matryce semantyczne i ich wygląd kiedyś w przyszłości to zajęcie dla ludzi z nadmiarem czasu i (pieniędzy pochodzących z cudzych podatków). Pani Paprzycka nawet sie nie zająknęła o tym, że język jest żywy i nieregulowalny w dużym stopniu i wszystkie normy językowe kodyfikowane są zawsze spóźnione. Dodatkowo żałosne jest to że zabiera się od dupy strony za zjawisko. To jest leczenie objawowe trądu. Sexizmem jest zakładanie że nazwy zawodów powstawały jako nie bezpośredni wyraz stosunków społecznych, a jako świadome zachowanie sexistowskie.  Stosunków które mogą odzwierciedlać poziom dominacji danej z płci w zjawiskach politycznych i społecznych. Polecam źródłosłów słówa dójka, daughter i tochter. to może pani filozof nieco rozjaśni w głowie. Pani Paprzycka zachowuje sie troche jak papużka. Ciekawe że ta papużka, a samczyk. :))
Author: shemyaza Date: 15-07-2009
Rafał   1 na 1
Nazwa "neutralna" - pani autor chyba miał na myśli nazwę zbiorową. Zgadzam się, musi być ona w jakimś rodzaju i na dzisiaj jest to z penością rodzaj męski.
Dziwi mnie jego zdziwienie "nauczycielką akademicką". Mnie się ta nazwa wydaje zupełnie zwyczajna.
A już zupełnie nie rozumiem, że uważa, iż określenie "niepełnosprawny" jest uwłaczające", z czego, jeszcze dziwniej, wywodzi, że uwłaczające jest również określenie "psycholożka".
Pomyślałem sobie, że jeżeli pani autor jest feministą, to ja - feministem.
W komentarzu ktoś proponował żeby dodawać "pani". Nie podoba mi się ten pomysł, bo to przejaw rozbuchango sztucznego ugrzecznienia, kiedy zamiast "poseł Kowalski" mówi się rozwlekle "pan poseł Kowalski".
Jeszcze gorzej nazywać kogoś "Panią blachach" - wielka litera to już podwójny nadmiar uprzejmości. Nie wiem jak będzie wyglądać nazwa zawodu takiej pani, kiedy ten intratny zawód opanują kobiety. Ale już teraz jest problem z innym dobrze płatnym zawodem - panami pilotującymi samoloty. Chyba niewielu z nich chciałoby się nazywac "pilotem".
Author: Rafał Date: 14-07-2009
noname - satysfakcja
Psyk, Ty może miałeś niedawno babę a może nawet chłopa, ale zmień partnerkę (partnera), bo ten związek satysfakcji dawno Ci już nie daje.
Author: noname Date: 12-07-2009
Asado - fizyk - bzyk   1 na 1
Mnie słowo fizyk też się śmiesznie kojarzy: fizyk - bzyk - bzykać. Może w takim razie usuniemy je z języka? Nadal się będziecie upierać, że subiektywna ocena skojarzenia danego słowa wystarczy, aby być przeciwko?


Czytając komentarze można odnieść wrażenie, że część komentatorów nie przeczytała artykułu w ogóle albo zrobiła to bardzo pobieżnie...
Author: Asado  Date: 12-07-2009
Albetryna - i tak i siak   1 na 1
sama przedstawiam sie jako kulturoznawczyni - ale juz jako marynarka, czy pilotka bym sie zawahala ;P
Author: Albetryna Date: 11-07-2009
bolek - liberalatheist - nareszcie
Wreszcie ktoś skrytykował te psycholożkowe lingwistyczne szkodniki z prawdziwie feministycznego punktu widzenia. Dziękuję.
Author: bolek - liberalatheist  Date: 10-07-2009
Penumbra - @ Marcin Kalinowski
To niech sobie będą jakimiś informatyczkami, filozofkami, inżynierkami, matematyczkami, historyczkami, socjolożkami etc., jeśli tak bardzo chcą podkreślać przy okazji podawania swojego zawodu, że w dowodzie mają literkę "K". Ich prawo. Ale nie każdy chce być tak nazywany - i to też powinieneś szanować.
W języku polskim nazwy zawodów rodzaju męskiego nie wskazują na rodzaj genitaliów posiadanych przez wykonującą je osobę - kiedy ktoś mówi "fizyk", nie wiadomo, czy chodzi o mężczyznę, czy kobietę; "fizyczka" - wręcz przeciwnie. To sztuczna segragacja płciowa wśród specjalistów z danej dziedziny, gdzie najlepiej sprawdzałaby się gender-blind policy.



@ xxx
A matematyczka z tyczką, albo innym kijkiem... Nie, zaraz, z kijkiem nie! Kijek jest gramatycznego rodzaju męskiego, a jego podłużny kształt niewątpliwie symbolizuje patriarchalnego fallusa.
Author: Penumbra Date: 09-07-2009
xxx
Ale psycholożka naprawdę kojarzy się z papużką :)
Author: xxx Date: 09-07-2009
Maciej - @ kika i inni
Chodzi o to, że ta "feminizacja" to po prostu kaleczenie polszczyzny i prowadzi to powstania pojęć, które albo znaczą coś innego nie wiadomo co znaczą (abstrahując od "fizyczek i "filozofek", które brzmią co najmiej śmiesznie). Tak jest na przykład z dupkiem, słowem, które w formie żeńskiej brzmiałoby dupka. I czemu zatrzymać się tylko na ludziach? Zróbmy krok dalej i "feminizujmy" zwierzęta. Czyli seksistowskiego słonia Trąbalskiego i równie szowninistycznego kota w butach, który jak wiadomo odzwierciedla patriarchalny stereotyp podróżnika. No i powstanie nowe przysłowie - "suka najlepszym przyjacielem człowieka". Gratulacje. Takie eksperymenty na języku prowadzili na przykład Czesi i odbija im się to czkawką do dzisiaj. Stalin kazał nawet zmienić tydzień na sześciodniowy żeby nie było niedzieli (woskriesienija - zmartwychwstania). I to się nie przyjęło, podobnie jak "rewolucyjny kalendarz" podzielony na 10 godzin, 10 minut i 100 sekund w czasie rewolucji francuskiej (było na to za wcześnie, bo nie było definicji sekundy w jednostkach SI i nie można było ustalić 0,864 sekundy jako nowej jednostki). Odgórne zmiany na języku skazane są na porażkę.
Author: Maciej  Date: 09-07-2009
kika - a fe!
Męski szowinizm wyłazi z większości tych wypowiedzi. Psycholog to słowo ładne, mądre, nobliwe i "wyższe", jak mężczyzna, a psycholożka to słowo śmieszne i głupie, jak kobieta. Wiadomo, istota "niższa", gdzie jej do rozumu panów świata. A w ogóle, to nie wiadomo, jak to się dzieje, że sobie, z ich małymi rozumkami, jakoś radzą po śmierci istot wyższych-mężów.
Author: kika  Date: 09-07-2009
Marcin Kalinowski - @Penumbra   1 na 1
To nie jest dobry argument przeciw, bo jednak czesc kobiet chce, aby takich sfeminizowanych form uzywac. Co z nimi? "Sorry, ale czesc waszych kolezanek sie z wami nie zgadza wiec wy nie macie racji"? To bzdura.
Author: Marcin Kalinowski Date: 09-07-2009
Penumbra
Najlepsza metoda to stosowanie nazw gramatycznego rodzaju męskiego - tyle, że w neutralnym kontekście. 

Zgadzam się z Ister - żeńskie nazwy brzmią albo komicznie, albo żałośnie, a zawsze niepoważnie.

@ Marcin Kalinowski

Zaraz, jeśli przynajmniej część kobiet NIE CHCE by feminizowano nazwy ich zawodów, to jest to właśnie najlepszy argument, żeby w stosunku do nich sfeminizowanych form nie używać.
Author: Penumbra Date: 09-07-2009
Marcin Kalinowski - @Ister   3 na 3
Mysle, ze powolywanie sie na subiektywne odczucie "co brzmi idiotycznie a co nie" to zupelnie bezuzyteczny argument. Jezyk caly czas sie zmienia, a jego wybrzmienie to tylko kwestia przyzwyczajenia. Polecam male cwiczenie, polegajace na wielokrotnym powtarzaniu jakiegos slowa, az nasz mozg przestanie koncentrowac sie na znaczeniu i zacznie postrzegac to slowo jako dzwiek. A wtedy, jak juz sam sie przekonalem, nawet niewinne slowa jak "kałuża" czy "klosz" zaczną brzmieć idotycznie.

Niech Pan sobie wyobrazi osobe, która, sprzeciwiając się feminizacji, będzie utrzymywać że kobieta ucząca dzieci to nie nauczycielka, lecz nauczyciel. Do formy "nauczycielka" jestesmy przyzwyczajeni od malego dlatego wydaje sie nam calkowicie naturalna.

Wiele rzeczy sie zmienia, a jezyk musi za nimi nadazyc. Nie uzywajmy jednak tego rodzaju argumentow, bo przemawia przez nie subiektywizm, ktory nigdy nie jest dobrym narzedziem w dialogu.
Pozdrawiam
Author: Marcin Kalinowski Date: 08-07-2009
JHX - Precz z rodzajowością rzeczy i pojęć!   1 na 1
Mam bardziej radykalny program językowy: skończmy wreczcie z przypisywaniem rodzaju gramatycznego do rzeczy i pojęć. Dlaczego ciągle hołdujemy temu głupawemu zwyczajowi? Dlaczego np. ścianie, szafie, łyżce przypisujemy żeńskość, a np. sufitowi, tapczanowi, widelcowi przypsiujemy męskość ?? Wszystkie rzeczy i pojęcia powinny być rodzaju nijakiego, samice i kobiety żeńskiego, samce i mężczyźni męskiego.
Author: JHX Date: 08-07-2009
Jan Res - Walka z wiatrakami   1 na 1
To prawda, ze przydaloby sie troche feminizacji, skoro kobiety spelniaja funkcje zarezerwowane niegdys dla mezczyzn. Ale to walka z wiatrakami, poniewaz struktura jezyka polskiego (jak i innych jezykow indo-europejskich) temu sie nie poddaje. Malo kto zdaje sobie sprawe z tego, ze w jezyku polskim odmiana przymiotnikow i liczebnikow okreslajacych kobiety, dzieci, zwierzeta, przedmioty, musi byc w rodzaju rzeczowym, lecz jesli w tej grupie znajdzie sie choc jeden mezczyzna (!!!), to juz w rodzaju mesko-osobowym.
To dziala podstepnie na podswiadomosc od chwili, gdy zaczynamy rozumiec pierwsze zdania i z niebywala sila ksztaltuje nasza psychike. Feminizacja nazw zawodow, to maly pikus wobec tego zjawiska. No coz, walczcie. Ale nie sadze, aby udalo sie Wam  zmienic struktury wszystkich jezykow indo-europejskich, ktore, niestety, powstawaly w spoleczenstwach zdecydowanie patriarchalnych. Wiele sie jednak w XX wieku zmienilo. Wiele kobiet, ktorych nazwisk nie bede to przytaczal, gdyz wszyscy je znaja, bylo - na szczescie - szanowanych na rowni z mezczyznami i nikt ich autorytetu nie podwazal. Profesorka ? Ministerka? Prezydentka? Komu to potrzebne?
A moze jednak nalezy zmienic strukture jezyka? Zycze powodzenia.
Author: Jan Res  Date: 08-07-2009
Maciej - -
Mariusz, minus na brzydki przytyk ad hominem.
Author: Maciej  Date: 08-07-2009
Andrzej Koraszewski - skuteczność   3 na 3
Nie wiem, czy istnieją jakieś badania nad skutecznością debat i zabiegów socjotechnicznych zmierzających do powstrzymania, czy wprowadzenia takich lub innych zmian językowych. Pewne jest jednak, że trudno się od takich debat powstrzymać, bo na wszelkie zmiany w języku z konieczności reagujemy emocjonalnie. Każde nowe pokolenie wprowadza solidną porcję zmian językowych, które z reguły doprowadzają do szału starszą generację. Irytują mnie nazwy takie jak psycholożka cz fizyczka, ale jeśli okaże się, że stały się powszechne to nie widzę powodów do walki z wiatrakami. Jeśli jestem w błędzie, proszę zostawić wiadomość na moim automatycznym sekretarzu.       
Author: Andrzej Koraszewski Date: 08-07-2009
Borsuk - cd..   2 na 2
<font><font>W rozwinięciu poprzedniego komentarza dodam tylko, że formy żeńskie zawodów mają w niektórych przypadkach swoje poprawne zastosowanie, jako ogół prac lub wyrobów związanych z danym zawodem lub dziedzina wiedzy.
<font><font>Nie sądzę, aby jakaś kobieta chciała zostać blacharką samochodową, może być blacharzem lub Panią blacharz. Tak samo zdanie „Jan od dzieciństwa interesował się stolarką” nie oznacza zainteresowania Panią stolarz ;-) Nie śmiem się nawet domyślać <font>  <font>ultra feministycznego tłumaczenia zdania „Piotr od dawna z pasją uprawia stolarkę a jego wiedza na jej temat jest imponująca” ;-)
Author: Borsuk Date: 08-07-2009
Borsuk - wyważanie otwartych drzwi   4 na 4
Tego typu ‘feministyczne’ zabiegi to wyważanie otwartych drzwi. Istnieje w języku polskim elegancka i poprawna forma podkreślająca płeć osoby wykonującej jakiś zawód lub sprawującej funkcję. Wystarczy dodać formę Pan/Pani.
I tak mamy panią inżynier zamiast koszmarnej ‘inżynierki’ panią prezydent zamiast ‘prezydentki’ itd.
 Formy żeńskie zawodów (nawet te przyjęte jak lekarka czy nauczycielka) wywodzą się z języka potocznego (np. dla mnie profesorka to potocznie nauczycielka licealna – na uczelni wykłada Pani profesor)
Author: Borsuk Date: 08-07-2009
ister   4 na 4
Jestem fizykiem (z wykształcenia) i programistą (z zawodu). Szału dostaję, jak ktoś mi wyjeżdża z "fizyczką" czy "programistką". Brzmi to cokolwiek idiotycznie. 
A może jeszcze zróbmy damskie wersje tytułów naukowych: "Magisterka inżynierka fizyczka Ister" lub "doktorka habilitowana Julianna Iksińska". Mam dziwne wrażenie, że te żeńskie wersje nazw zawodów sprawiają jedynie, że zawód nobliwy, np "fizyk", zmienia się w coś małego, nieważnego i śmiesznego: "fizyczka".
P.S. Dla uściślenia fizyk nie jest nauczycielem fizyki! Zamorduję, jak ktoś mi z czymś takim wyskoczy ;)
Author: ister  Date: 08-07-2009
Jarus - Jarusiek (?)   1 na 3
"Jako feminiści powinniśmy opowiadać się za równoległym feminizowaniem i maskulinizowaniem języka. Kluczowy z feministycznego punktu widzenia powinien być brak zgody na męskie uwłaszczenie ..."


Uśmiałem się bardzo jak Pani profesor stwierdziła iż dostrzega "naturalny" kierunek w jakim zmierza język lecz jednocześnie uważa, że konieczny, jest brak zgody na "męskie uwłaszczenie" czegoś tam w języku. Mimo, że "naturalny" rozwój języka postępuje to jednak "jako feminiści powinniśmy" nawoływać do czegoś. Jak sie okazuje nie trzeba być profesorem filozofii by wiedzieć co to takiego ten "naturalny rozwój języka". Wystarczy zakupić choćby (pierwsza książka z brzegu) "The Oxford History of Britain" i otworzyć na rozdziale tłumaczącym skutki jakie wynikły dla Anglii z bitwy pod Hastings - czytelnik, jesli nie wiedział, to dowiaduje się czym, jest "nienaturalny" rozwój języka. Natomiast jak otworzy na rozdziale o rozwoju teatru elżbietańskiego to od razu zrozumie jaka przepaść dzieli naturalny rozwój języka od nienaturalnego. Pani profesor o tym nie wie dlatego uważa, że przy naturalnym rozwoju powinniśmy mówić tylko o tym co wypada mówić jak i występować przeciw "męskiemiu uwłaszczeniu". Słowem powinniśmy zaplanować ten "naturalny" kierunek ...   
Author: Jarus  Date: 08-07-2009
Filip - Rzadki głos rozsądku.  0 na 4
Jeśli feministki za dyskryminację poczytują stosowanie męskich form rodzajowych w języku, to zaprawdę, można się bać ich głupoty.Zgadzam się z Psykiem jak nigdy dotąd. A apropos dyskryminacji - na studiach na specjalizacji pedagogicznej pani doktor (pani doktotka?)od razu stwierdział, że nauczycielami powinny zostawać raczej kobiety...
Author: Filip  Date: 08-07-2009
Mariusz Agnosiewicz - hm...   3 na 5
Jak widać, nie powinno się komentować tekstów dotyczących problemów damsko-męskich nocą, kiedy hormony bardziej buzują, sprzyjając na dodatek paternalistycznym wynurzeniom. Żywy argument za radykalnym feminizmem...
Author: Mariusz Agnosiewicz  Date: 08-07-2009
Psyk - feminizacja, idiotyzacja, udziwnizacja  -2 na 14
A czy można powiedzieć, że kogoś p***a strzela od tych urojonych problemów? Garść przykładów:
1) męska prostytutka - prostytut czy prostytutek? ("nie jestem dziwką, jestem dziwkiem a tak w ogóle to pracownikiem seksualnym" - rotfl)
2)" samce" mają końskie zdrowie, kobiety - klacze?
3) zobaczyć jak maciora niebo?
4) tłumaczyć komuś jak bykowi na rowie?
5) nie kupować kocicy w worku?
6) kocica w siedmiomilowych butach? (w jednostkach SI to będzie ok. 11 km czyli "Kocica w jedenastokilometrowych butach" żeby zrobić na złość Anglosasom)
7) znać się jak wilczyca na gwiazdach? (hmm, to interesujące...)
8) "sekretarka stanu" - jaka jełopka/ciołka/głąbka/dupka to wymyśliła?
9) "nie dłub w nosie boś nie maciora"?
10) nowa wersja wierszyka:
"locha jest dzika, locha jest zła,
locha ma bardzo ostre kły
kto lub która spotyka w lesie lochę
ten lub ta na drzewo zaraz zmyka".
11) słonica Trąbalska?
12) mnożyć się jak króliczki?
13) orzełka lub reszka?
14) suka najlepszym przyjacielem człowieka
15) a po kardynałce nadejdzie papierka i będzie koniec świata

KLACZ BY SIĘ UŚMIAŁA!!!

PS: Machulski zdiagnozował to ćwierć wieku temu: "Sfiksowałyście boście chłopa dawno nie miały. Chłopa wam trzeba". Wtedy ludzie płakali ze śmiechu. Dzisiaj to seksizm. To się nazywa postęp.
Author: Psyk  Date: 08-07-2009

Sort comments from the first

Sign in to add comment

  

Sign in using Facebook or OpenID
In case not signed in - sign up..

Advertisement
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)