Culture »
Nadchodzi nowy renesans i nie będzie to nic przyjemnego Author of this text: Mateusz Kukla
Uniwersalny system moralny oraz ponadnarodowe instytucje stojące na jego straży, otwarte granice, wspólny język komunikacji międzynarodowej czy wreszcie olbrzymi organizm wspólnotowy jednoczący pod swoimi skrzydłami wiele państw. Wszystkie te określenia można odnieść zarówno do współczesnej jak i do średniowiecznej Europy. Jeśli więc żyjemy w „nowym średniowieczu" to czy czeka nas „nowy renesans"?
Powodem, dla którego tak trudno jest nam odnieść współczesne problemy do tych sprzed upadku cesarstwa bizantyjskiego, jest nasze rozumienie religii chrześcijańskiej. Patrzymy nią przez pryzmat tego czym jest dzisiaj, jak na religię w którą można wierzyć lub nie, gdy w rzeczywistości była wszechobecną doktryną społeczno-polityczną, przenikała wszystkie sfery życia, regulowała system władzy i sądownictwa, myśl naukową, sztukę czy nawet układ dni tygodnia. Była uważana za najwyższą formę moralności, łączącą wszystkich „cywilizowanych" ludzi, a odrzucenie jej było równoznaczne z wykluczeniem się ze społeczeństwa. W ówczesnym dyskursie nikt nawet nie próbował dyskutować o jej słuszności czy alternatywnych systemach wierzeń, a co najwyżej o sposobie interpretacji tego jedynego, właściwego sposobu postrzegania świata.
Może nam się wydawać że w dzisiejszym, liberalnym i tolerancyjnym świecie nie ma już miejsca na tak silną doktrynę, że żyjemy w czasach wolnej myśli a w sferze idei nie ma żadnych ograniczeń. Co prawda, mamy dziś więcej swobód niż kiedykolwiek wcześniej, ale wciąż opieramy naszą cywilizację na jednej idei, która determinuje miejsce wszystkich pozostałych. O jej sile najlepiej stanowi fakt, że jest dla nas jak powietrze — jest tak wszechobecna, że niemal niewidoczna, a zauważamy ją dopiero gdy gdzieś zaczyna jej brakować. Mowa tu oczywiście o wywodzącej się z humanizmu, doktrynie Praw Człowieka. I to właśnie z nią powinniśmy porównywać średniowieczną wersję katolicyzmu.
Tak jak w średniowieczu chrześcijaństwo legitymizowało system feudalny, tak dzisiejsza demokracja liberalna opierają się na ideologii praw podstawowych. Niepodważalna wiara w nią łączy dziś wszystkich ludzi zachodu, do tego stopnia że każdy kraj który jej nie wyznaje, jest uznawany za „niewierny", z automatu stając się wrogiem „cywilizowanego" świata i celem współczesnych krucjat.
Niemoralni strażnicy moralności
Organizacja Narodów Zjednoczonych jako ponadnarodowa instytucja stojąca na straży globalnego porządku prawnego wydaje się nam osiągnięciem nowoczesności, dzieckiem oświecenia i czymś bezprecedensowym w historii ludzkości. Jednak już w średniowieczu istniała organizacja mająca pilnować pokoju między narodami i tego aby kierowały się moralnością i która, podobnie jak dzisiejszy ONZ, miała na tym polu równie mało sukcesów. Średniowieczny kościół katolicki, bo o nim mowa, swoją rolą i wpływami politycznymi w Europie, zupełnie nie przypominał swojego współczesnego odpowiednika. Nie reprezentował wyznawców określonej religii, ale był powszechnie akceptowaną instytucją, która rozstrzygała spory pomiędzy władcami, pożyczała im pieniądze, udzielała im małżeństw i rozwodów (niezbędnych do prowadzenia polityki dynastycznej), nakładała ekskomuniki na krnąbrnych władców czy wzywała do wypraw wojennych przeciw wrogom jedynej słusznej wiary.
Niekwestionowana władza jaką posiadał średniowieczny kościół z czasem doprowadziła go do zapaści. U schyłku epoki wszechobecna była w nim korupcja i nepotyzm, a realizowanie przez papieża politycznych interesów możnych tego świata stawało się coraz bardziej oczywiste.
Instytucjom współczesnego „papiestwa praw człowieka" których zadaniem jest sprawować globalne przewodnictwo etyczne, jeszcze daleko do takiego stanu, jednak i one są coraz częściej oskarżane o hipokryzję, indolencję i zepsucie. Mamy w końcu ONZ który udziela zgody na każdą wojnę której zażyczą sobie Stany Zjednoczone, Międzynarodowy Fundusz Walutowy którego „pomoc finansowa" wpędza swoich beneficjentów w stagnację i biedę czy WHO które przymykało oko na rozwój pandemii w Chinach.
Brak zaufania do zachodnich instytucji międzynarodowych i rządzących nimi elit jest dziś paliwem napędzającym rozmaitych antysystemowców, antyglobalistów czy antyszczepionkowców na podobnej zasadzie jak brak zaufania do średniowiecznego duchowieństwa stwarzał okazję do działania licznym heretykom i schizmatykom pokroju Savonaroli.
Nauka na bocznym torze
Skoncentrowanie całej średniowiecznej myśli wokół idei chrześcijańskiej pomogło ją ujednolicić ale jednocześnie odciągnęło jej uwagę od spraw doczesnych. Średniowieczna nauka z czasem zaczęła się zajmować coraz bardziej abstrakcyjnymi problemami natury duchowej, w czasie gdy problemy natury praktycznej pozostawały nierozwiązane a europejska technologia pozostawała w tyle za tym co opanowały „niewierne" ludy ze wschodu.
Zachodnia cywilizacja wpisując sobie prawo do swobodnych badań naukowych do katalogu praw podstawowych, uznała że sam ten akt zapewni jej przewagę technologiczną nad resztą świata. Jednak w czasie gdy młodzi ludzie na zachodzie chcą studiować sztukę i socjologię, w Azji wybierają matematykę i inżynierię. Kiedy nieliberalne Chiny zajmują się konstruowaniem komputerów kwantowych, zachodni dyskurs akademicki jest zafascynowany rozważaniami o ilości płci i mikroagresji.
Nawet jeśli zajmowanie się tymi zagadnieniami wydaje się moralnie słuszne to raczej nie zwiększa przewag zachodu nad resztą świata, rozumianych jako wydajność gospodarki, jej innowacyjność oraz możliwość kontroli światowych przepływów kapitałowych. Jest to o tyle ważne że przekłada się na miejsce danego regionu w globalnym podziale pracy (w jednym kraju ludzie opracowują nowe modele smartfonów w klimatyzowanych biurach, a w innym wydobywają kobalt do ich produkcji w pół-niewolniczych warunkach). Może zabrzmi to okrutnie ale nikt nie zdobędzie lepszego miejsca w tym podziale dlatego że jest „dobrym krajem".
Nieprawdą jest zresztą samo stwierdzenie że obowiązuje u nas pełna swoboda badań, istnieją przecież gałęzie nauki uznane u nas za niemoralne np. rozwój inżynierii genetycznej czy klonowania. Poza tym współczesne prawa człowieka można bardzo łatwo zastosować do zablokowania rozwoju technologii, jednym z najnowszych tego przykładów jest wprowadzenie tzw. RODO — przepisu, który w imię ochrony prawa do prywatności ogranicza możliwość tworzenia systemów komputerowych przetwarzających dane osobowe, a które potencjalnie mogłyby na przykład zoptymalizować dostawy i ograniczyć zużycie surowców. Co gorsza, niektórzy, zachodni akademicy posuwają się do odrzucania metody naukowej, uważając ją za wykluczającą i zmanipulowaną oraz postulują stworzenie nowej, „właściwej moralnie" nauki.
Mimo że Europa samą siebie uważa za miejsce przyjazne dla nowatorskich technologii, to postęp naukowy coraz częściej przegrywa tutaj z problemami natury społecznej i ideą zrównoważonego rozwoju, tak jak w średniowieczu przyziemne problemy techniczne przegrywały z problemami natury moralnej. Z tego powodu ówcześni europejczycy uważali się za etycznie lepszych od reszty świata, jednak w praktyce to arabowie byli bardziej zaawansowani technicznie a Chiny miały największe PKB na świecie.
Sztuka w służbie moralności
Dla średniowiecznej sztuki, ważniejszy od doskonałości technicznej danego dzieła, był jego przekaz. Bardziej ceniono to czy dane dzieło głosi moralne prawa, niż to czy poprawnie odwzorowuje perspektywę i anatomię. Mistrzostwo wykonania danego dzieła mogło funkcjonować jedynie „przy okazji", jako służebne wobec wyższych wartości duchowych. Zaskakujące jak blisko tym założeniom jest do sztuki współczesnej, która odrzuca warsztat techniczny jako element zakłócający przekaz ideowy, który ponownie stał się jej nadrzędnym celem.
Prawa przeciw prawom
Współczesne problemy praw człowieka nie dotyczą jedynie sfer od nich zależnych, ale są obecne w samej ich konstrukcji. Widząc pozytywne skutki jakie przyniosło wprowadzenie ich w przeszłości, uznaliśmy że im więcej ich będzie, tym lepiej. Wolność negatywna (np. od zniewolenia) zaczęła w kolejnych generacjach ustępować wolności pozytywnej (np. do pomocy społecznej).
Poszerzanie katalogu praw podstawowych doprowadziło do tego że część z nich zaczęła wchodzić ze sobą w konflikt. Dyskusja na temat imigracji stała się konfliktem prawa do swobodnego wyboru miejsca zamieszkania z prawem do poczucia bezpieczeństwa.
Dziś powszechną praktyką stało się prezentowanie swoich postulatów jako wynikających z podstawowych praw człowieka i jako takich nie podlegających dyskusji ani negocjacjom. W takim dyskursie nie ma miejsca na kompromis czy weryfikację stawianych tez, jest tylko walka o przyciągnięcie do siebie większej liczby zwolenników poprzez przekonywanie że nasze prawa podstawowe są bardziej podstawowe od waszych, na zasadzie „Moje prawo do wolności słowa stoi wyżej niż twoje prawo do bycia określanym jako osoba danej płci" (albo na odwrót). Stawianie problemu w taki sposób powoduje że żadna ze stron nie może ustąpić, a to znowu prowadzi do radykalizacji i brutalizacji życia politycznego.
Sposobów interpretacji bożego prawa przez protestantów i katolików także nie dało się pogodzić gdyż obie strony uważały swoje prawdy za ostateczne a przeciwników za heretyków. Spowodowało to długoletnie wojny religijne, straszliwą traumę która zmusiły europę zachodnią do stworzenia nowego, bardziej uniwersalnego systemu wartości.
Czasy protestantów
Renesans był ruchem oddolnym, narodowym i lokalistycznym, sprzeciwiał się międzynarodowym instytucjom i elitom, skupiał się na aktualnych problemach, odrzucał fałszywe moralizatorstwo i doktrynerstwo, wracał do dawnych wzorców, które brał jako punkt odniesienia do oceny współczesności. Zbliżony do tego ferment można dziś zauważyć wśród fali różnorakich ruchów, które od kilku lat coraz bardziej zaznaczają swoją obecność na europejskiej scenie, podobne postulaty możemy wyczytać w programach takich partii jak lewicowy Podemos i prawicowe AfD, a także w postulatach ruchu żółtych kamizelek.
Zmiany ideologiczne łączą się ściśle z wpływami politycznymi i ekonomicznymi. Protestantyzm był używany przez poszczególne państwa do wyrwania się spod papieskiej i cesarskiej kurateli. W czasach Henryka VIII Anglicy stworzyli nawet własną religię aby uniezależnić swoje prawo od wpływów kontynentu, z perspektywy interesów politycznych przypomina to podejście współczesnych negocjatorów brexitu, którzy starają się o wyłączenie brytyjskich umów międzynarodowych spod oceny Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.
Nawet w Polskiej debacie coraz częściej pojawiają się głosy sceptyczne wobec funkcjonowania prawa międzynarodowego (między innymi w think tanku „Strategy & Future") i które idąc śladami Machiavellego postulują opisywanie politykiej takiej jaka jest a nie takiej jaka powinna być.
Koło historii
Niektóre porównania które zawarłem w tekście mogą wydawać się bardzo odległe i uproszczone, co jednak jest nieuniknione gdy porównuje się do siebie okresy historyczne które dzieli ponad 5 wieków. Nie zmienia to jednak faktu że sposób myślenia gatunku homo sapiens nie zmienił się przez ten czas i wciąż podlega tym samym siłom.
Wbrew temu co można sądzić rozwiązaniem naszych problemów nie jest odrzucenie praw człowieka i zniesienie międzynarodowych instytucji. Renesansowi myśliciele nie odrzucali chrześcijaństwa jako takiego, a jedynie starali się przyjrzeć na nowo temu co z niego wyrosło a następnie zrewidować co z tego działało, a co nie. Paradoksalnie to rozwój protestantyzmu, zmusił kościół do kontrreformacji i uratował jego istnienie. Tak samo dziś powinniśmy zrewidować założenia naszego systemu ideowego zanim stanie się swoją własną karykaturą a tłumione problemy wybuchną ze zwielokrotnioną siłą.
« (Published: 08-12-2020 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 10294 |