The RationalistSkip to content


We have registered
204.319.069 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
« Articles and essays  
Zagadka osobowości przywódcy
Author of this text:

W swoich artykułach stronię od zbytniego ekshibicjonizmu — raz, że to jest zboczenie, a po drugie moja osoba nie jest zbyt atrakcyjnym tematem do rozważań. Jednak tym razem muszę zrobić wyjątek i to w kwestii dla mnie dość krępującej: otóż od sześciu lat jestem ubezwłasnowolniony. W Polsce przeważnie w tej kwestii używa się delikatniejszego określenia, ale akurat zapomniałem, co u siedemdziesięcioletniego ramola nie jest dziwne. Na skutek tego ubezwłasnowolnienia muszę robić wiele rzeczy jawnie przeczących istnieniu wolnej woli. Tak więc muszę ciągle kupować różne niepotrzebne ciuchy, buty, kapelusze i modne jeansy… O już sobie przypomniałem! To eufemistyczne określenie ubezwłasnowolnienia nazywa się w Polsce zaręczynami. Na dodatek moja narzeczona jest ode mnie o dwadzieścia jeden lat młodsza, co powoduje u mnie chroniczną bezsenność, bo głównie w nocy martwię się, że ona znajdzie sobie kogoś młodszego i puści mnie kantem. 

Gdyby moje kłopoty ograniczały się do wyżej wspomnianych, to byłoby jeszcze do wytrzymania, ale moja Ewa jest fanatyczną wielbicielką Jego Świątobliwości Jana Pawła Drugiego. Ponieważ często bywam u Ewy, więc muszę wysłuchiwać najrozmaitszych audycji o papieżu. Jeszcze gorzej gdy papież urządza sobie luksusową wycieczkę do Polski, naprzód lecąc samolotem wyposażonym w gabinet, łazienkę i pokój wypoczynkowy, a następnie jeżdżąc specjalnym, klimatyzowanym samochodem. W okresie takiej luksusowej wycieczki papieża, Ewa organizuje mi wycieczkę mniej luksusową, bo w celu umartwiania się. Więc maszerujemy w pielgrzymce piechotą żeby zobaczyć i posłuchać papieża z bliska. W miarę tej coraz bliższej, choć jednostronnej mojej znajomości z Jego Świątobliwością coraz częściej zastanawiałem się na czym polega ta Jego ogromna siła przyciągania. Jakie cechy osobowe tego kapłana powodują to, że całe tłumy leżą tygodniami w kurzu drogi, słonecznym skwarze i uciążliwych deszczach, aby być jak najbliżej naszego pomazańca. Oczywiście nawet przez chwilę nie rozważałem takiej możliwości, że jest to skutkiem wyniesieniem do tej godności przez samego Ducha Świętego, bo ten ostatni siedem razy sprzeciwiał się wyborowi na zastępcę Chrystusa naszego Wojtyły. Wreszcie sprawę rozgryzłem. Pisałem o tym przed paroma miesiącami. — Uznałem jednak za celowe powtórzyć przynajmniej najbardziej istotne elementy mechanizmu tego przeogromnego oddziaływania naszego papieża na tłumy, szczególnie kiedy ostatnio słyszałem jak jeden ze speakerów TVN roztkliwiał się mówiąc: ....a wiadomo jak papież oddziaływuje na młodzież i jak ta młodzież na Niego reaguje lepiej niż na psychedrynę. To ostatnie, czyli o amfetaminie, to już mój dopisek.

Postarajmy się rozsądnie zastanowić nad tymi cechami przywódców, nie tylko religijnych, które to cechy są przyczyną tak olbrzymiego wpływu na tłumy.

Otóż w nielicznych przypadkach te czołowe w danej religii jednostki stanowią rzeczywiście nieprzeciętną umysłowość, która wnosi zasadnicze wartości do danej religii czy systemu filozoficznego. Na pewno do takich należy zaliczyć Konfucjusza, Platona, Lutra i wielu innych. Wielu, jeśli liczyć na palcach, bo w stosunku do ogromnej ilości religii na świecie, to jest ich raczej niewielu. Wartości intelektualne wnoszone przez te wybitne jednostki są doskonale znane.

Rzeczą na pewno godną badań są ci pozostali, to jest ci ludzie, którzy stali się założycielami wielkich religii, lub są ich przywódcami a obiektywnie biorąc, nic nie wnieśli a mimo to stali się fundamentem dla ogromnych ruchów religijnych lub przynajmniej magnesem przyciągającym tłumy jakąś niezwykłą mocą.

Weźmy przykład nam współczesny. Wielebny Moon to człowiek, który stworzył ruch religijny o zasięgu ogólnoświatowym. Oto relacja badacza sekt, który w telewizji opowiadał o swoich przygodach w odniesieniu do tej religii, bo na miano sekty, czyli odłamu, ruch ten na pewno nie zasługuje: Do tej religii (religii Wielebnego Moona) można wstąpić korespondencyjnie. Tą samą drogą można zgłosić chęć zawarcia małżeństwa. Pary są dobierane przez Wielebnego Moona na podstawie zdjęć fotograficznych. Badacz, którego cytuję wykonał obie te czynności i został zaproszony na doroczną uroczystość do Korei w trakcie której miał otrzymać ślub. Niestety nie pamiętam czy ta eskapada na drugi koniec świata odbyła się na koszt firmy, przepraszam, Religii, bo sam bym chętnie skorzystał. W każdym razie po długiej podróży ten badacz znalazł się w Korei i na olbrzymim stadionie zbudowanym na dwadzieścia tysięcy ludzi na który weszło trzydzieści tysięcy wyznawców. Tłok był ogromny. Towarzystwo międzynarodowe.

Opisujący te zdarzenia informuje, że zna klimat pielgrzymek papieża do Polski i stwierdza, że jeśli to co widział w Polsce należy nazwać olbrzymim entuzjazmem, to sytuacja panująca na tym stadionie w Korei przed pojawieniem się Wielebnego Moona nie da się określić słowami, a określenie euforia jest na pewno zbyt słabe. W końcu, po wielu działaniach mistyczno-liturgicznych, daleko ponad koroną stadionu na pływającej w powietrzu platformie pojawił się Wielebny Moon i zaczął przemawiać.

Jeśli atmosfera na stadionie przed pojawieniem się Wielebnego Moona stanowiła najwyższe uniesienie do jakiego tłum jest zdolny, to obecnie całe to trzydziestotysięczne towarzystwo po prostu oszalało. Tego co działo się na stadionie nie sposób opisać. To był szał. Teraz wróćmy do zasadniczego tematu, to jest roli postaci centralnej w religii. Wielebny Moon przemawiał do ludzi zgromadzonych na stadionie z odległości około pięciuset metrów. Z takiej odległości twarz widoczna jest jako malutka plamka, a więc oddziaływanie mimiką jest niemożliwe. Tłum wrzeszczał, wył i płakał, a więc słów Wielebnego Moona nie było słychać, co i tak nie miało znaczenia bo przecież mało kto rozumie język koreański.

Na czym więc polega charyzma tej wspaniałej osobowości, która potrafi gromadzić tak olbrzymie tłumy i doprowadzać je do szału?

Odpowiedź jest prosta: Na niczym. To nie jest zasługa Wielebnego Moona, lecz efekt cech osobowych tych ludzi na stadionie, którzy właśnie ze względu na własne cechy osobowe tam jadą, bo potrzebują takich emocji, bo ich chcą, bo to ich urządza.

Takie są zapotrzebowania szerokich gremiów społecznych na całym świecie. Jednak te liczne gremia w społeczeństwie stanowią mniejszość której jednostki są rozdzielone większością o innych zapotrzebowaniach. Dopiero przy okazji rozmaitych misteriów ci ludzie znajdują się w swoim własnym gronie i już ten fakt jedności potrzeb ich bardzo silnie łączy. Łączy i podnieca.

Jeśli chodzi o moją narzeczoną, to jej uwielbienie dla JPII jest na pewno szczere i serdeczne. Jednak mimo wielokrotnych próśb z mojej strony, Ewa nie potrafi powiedzieć co ją tak w papieżu fascynuje. Kiedy ją naciskam w tej mierze, to słyszę, że ja nie potrafię zrozumieć tego, lub że wspaniałe jest to, że papież rozumie wiele takich rzeczy których inni nie rozumieją. Niestety moja Ewa należy widocznie do tych innych, bo nie potrafi mi powiedzieć co to takiego papież rozumie.

Jeśli chodzi o mnie, to ja nigdy nie widziałem w polskim papieżu jakichkolwiek cech osobowych, które by mogły stanowić przyczynę, czy jakiś tajemniczy magnes przyciągający tłumy, zaś dzisiaj ten człowiek ze względu na jego stan zdrowia nie może nawet mówić, więc jedyną przyczyną która gromadzi wokół niego tłumy, to potrzeba takiej egzaltacji tkwiąca właśnie w tym tłumie a nie w papieżu.

Ale się rozpisałem, a Ewa dzwoniła żebym koniecznie do niej przyjechał, bo o 18.30 będzie transmitowana homilia papieża i znowu będę musiał wspólnie z narzeczoną wysłuchiwać tego przemówienia. Ja doskonale wiem, że bełkotliwy i mało zrozumiały głos papieża jest spowodowany chorobą Parkinsona, ale na mnie to robi bardzo nieprzyjemne wrażenie, ponieważ mój sąsiad choruje na zupełnie inną chorobę na skutek której, po każdej wypłacie mówi z takim samym bełkotem i to mnie bardzo razi. W ogóle uważam, że ci ludzie, którzy dysponują występami publicznymi papieża, powinni w większym stopniu brać pod uwagę Jego kondycję w danym dniu i po prostu odwoływać Jego wystąpienia, jeśli akurat papież jest w tak złej formie, że nie może utrzymać śliny w ustach i trzeba mu wielokrotnie tą ślinę wycierać. Uważam, że w Jego wieku i przy obecnym stanie Jego zdrowia takie cofnięcie wcześniej zapowiedzianego występu papieża byłoby zupełnie normalne. Jestem pewny, że wierni doskonale zrozumieliby, iż papież w danym dniu wystąpić nie może i na pewno nie wzięliby mu tego za złe.


 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Zdjęcie
Wyścig w przyszłość

 Comment on this article..   See comments (10)..   


« Articles and essays   (Published: 03-11-2003 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Andrzej S. Przepieździecki
Pracownik akademicko-oświatowy. Autor książki "Szkoła życia" (2005).

 Number of texts in service: 40  Show other texts of this author
 Newest author's article: Co robić? Komu ufać?
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 2879 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)