|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Culture »
Koniem na czołg czyli o lajkoniku [1] Author of this text: Mariusz Agnosiewicz
Ściągnięcie krzyżaków przypisuje się Konradowi I Mazowieckiemu i jego żonie Agafii Światosławównie. Byli oni jednak wyłącznie
ofiarami polityki papieskiej i wątpliwe, by inni Piastowie na ich miejscu
skończyli wiele lepiej. Powstanie Państwa Krzyżackiego na ziemiach polskich to
konsekwencja tego, iż Kościół zjednoczył się wcześniej niż Piastowie (i Piastówny). Konrad miał pecha trafić na pontyfikat Innocentego III,
który jako władca Kościoła był genialny, choć jednocześnie niósł wyłącznie
pożogę (innym państwom, bo w Rzymie powstał istniejący do dziś szpital Świętego
Ducha). Plan był prosty: wyzyskać i pogłębić do maksimum rozbicie polityczne i podziały polityczne do dalszego osłabienia władzy świeckiej. Dotąd w Polsce
Kościół działał frakcyjnie, różni biskupi trzymali z różnymi książętami, zasada
celibatu nie miała żadnego znaczenia. Innocenty ściągnął naszych biskupów,
wytłumaczył drogę do przejęcia władzy świeckiej i kontroli książąt (już w 1207
wydał bullę nakazując książętom polskim, by nie mieszali się w obsadzanie
biskupstw), konieczność związania kleru celibatem i zasadami gregoriańskimi do
których niestety przyczynił się dawniej Bolesław Śmiały, nie doceniając
zagrożenia ze strony papiestwa. Przywódcami tych „reformatorów" zostali biskupi
Gniezna i Krakowa: Kietlicz i Kadłubek. Wówczas z Rzymu do wszystkich krajów
Europy wypuszczeni zostali podżegacze, którzy mieli nie tylko zwołać wielką
krucjatę na muzułmanów, ale i na wszelkie inne wyznania i religie. Wkrótce
rozpoczęły się wielkie krucjaty na albigensów, pogromy Żydów, Maurów, Żmudzinów,
Kurów, Litwinów, Łotyszy, Estończyków, Zemgalów, Finów, Połowców (współtwórców
niepodległej Bułgarii) oraz Prusów. Słabi książęta nie byli w stanie się
przeciwstawić centralizującemu się Kościołowi. Król Francji wytrzymał rok,
do czasu jak zaczął mu się buntować lud podburzany przez „reformatorski"
kler. Większość nawet nie próbowała oporu. Rzucali się więc na wrogów papieża,
czasami wygrywali, czasami przegrywali, lecz zawsze wychodzili z tego jeszcze
słabsi. Należy ujrzeć wielki rozmach tego w stosunku w do dawnych krucjat:
obecnie krucjaty ruszały co trochę z wielu krajów we wszystkich kierunkach:
wszędzie niesiono Chrystusa ogniem i mieczem. Kilka wykrwawiło się nawet
podbijając rosyjskie prawosławie.
Po kilku dekadach wojen religijnych Europa obudziła się
rozbita, słaba i bezbronna. Stanęła otworem dla wojsk mongolskich. Wielkie
spotkanie Azji i Europy. Imperium mongolskie, po brytyjskim największe państwo
świata zbudowane przez tolerancyjnego Czyngis-chana. Europą rządziła podówczas
rodzina Conti di Segni: Innocenty III, Grzegorz IX i Aleksander IV. Jej
instrumentem była polityka skrajnej nietolerancji.
Horda ruszyła na Europę w 1240 przechodząc przez Ruś i Polskę jak przez masło. 6 grudnia 1240 padł Kijów. Zakończyła się historia Rusi
Kijowskiej. Książę Wołynia Daniel Halicki uciekł na Węgry, dzięki temu długo
jeszcze rządził. 13 lutego Mongołowie zwiedzali już Sandomierz, a 22 lutego
Kraków. Wyrznięto tysiące, zgwałcono drugie tyle, wiele polskich miast zamieniło
się z zgliszcza. Kraków zniknął na kilkanaście lat i potrzeba było go drugi raz
zakładać, co uczynił Wstydliwy w 1257. Tatarzy swobodnie buszowali po całej
Polsce paląc i grabiąc, pod Krakowem gościli dwukrotnie rozbijając za każdym
razem wojska małopolskie. Na opór trafili dopiero pod Legnicą 9 kwietnia 1241,
nieopodal granic Niemiec i Czech, przez najsilniejszego księcia polskiego, który
wcześniej zajmował się zjednaczaniem kraju i budowaniem siły. Dziś o tej bitwie
krąży wiele umniejszeń i przeinaczeń, gdyż była to nie tylko trauma dla Europy,
ale i wyrzut. Przez półtora wieku organizowano wyprawy na Wschód dla nawracania
niewiernych, teraz jednak to niewierni dobijają się do Europy wielką siłą — i nie widać było mobilizacji katolickich krajów, jak dawniej, kiedy szło się na
osiadłych. Chadzały więc europejskie hordy niosąc pożogę na Wschód, aż w końcu i do Europy przyszły hordy. W Polsce i na Węgrzech rozgrywały się losy Europy.
Przez Polskę horda mogła się wedrzeć na Zachód i dlatego ściągnęły do Henryka
Pobożnego wszystkie znaczne zakony rycerskie: templariusze, joannici i krzyżacy.
Udział krzyżaków dziś się przekreśla — nie ma zgody na to, by burzyć
czarno-biały obraz naszych relacji oraz myśl o tym, że można je było ułożyć
zupełnie inaczej. Piastowie legniccy ściągnęli na swoje ziemie templariuszy do
Oleśnicy Małej oraz Zakon Krzyżowców z Czerwoną Gwiazdą, lecz żaden nie stał się
tak kłopotliwy jak Rycerze Teutońscy, którzy osiedli na Kujawach i Pomorzu.
Do pomocy dołączyć mieli cesarz Fryderyk II oraz król
czeski Wacław. Kiedy horda podchodziła pod Niemcy, cesarz zajęty
był podbijaniem miast włoskich, na tyle
zresztą nieudolnie, że oblężenie Rzymu zakończyło się niepowodzeniem. Wacław też
nie zdążył doczłapać ze swoją armią, choć Tatarzy buszowali po Polsce dwa
miesiące nim zaatakowali najmocniejszego księcia. Nikomu nie paliło się do walki z Mongołami, których europejskie określenie pochodzi od Tartaru, czyli piekła.
Zbieranie burzy z papieskich wiatrów pozostawiono Piastowi, choć nie walczył
tylko o swoje księstwo. Bitwa pod Legnicą ma wiele wspólnego z późniejszą o osiem wieków Bitwą pod Warszawą. I to tam właśnie, a nie w czasie I wojny
światowej, użyto pierwszy raz w Europie broni chemicznej, gazów bojowych. Bitwa
ta zatrzymała dalszy pochód, choć kosztem zniweczenia kilku dekad odbudowy
Polski. Długosz napisał, że zginęli wszyscy. Może nieco uciekło. Rozbita została
monarchia polska na ostatnim zakręcie przed konsolidacją. Śląsk popadł w jeszcze
większe rozdrobnienie, więc niedługo później król czeski łatwo poddał go pod
swoją władzę zwierzchnią.
Odbiło się to na morale całej Europy, a najmocniej chyba
upamiętnił to Kraków, w którym do dziś przetrwało to w hejnale mariackim i Pochodzie Lajkonika zwanym też Harcami Lajkonika. Hejnał mariacki zawsze jest
urywany na pamiątkę dzielnego hejnalisty, który trąbił o zagrożeniu aż do
ostatka kiedy strzała przeszyła mu gardło. Lajkonik zaś to ludowa zabawa w czasie której tatarzyn objeżdża całe miasto zbierając co łaska i wymachując
mieczem — zaczynając od klasztoru sióstr norbertanek, a kończąc na ratuszu,
gdzie prezydent musi się wykupić haraczem, po czym wypijają puchar wina.
Czerwonego jak krew. Tradycję tę podtrzymuje dziś Miejskie Przedsiębiorstwo
Wodociągów i Kanalizacji jako że związana ona była zwłaszcza ze zwierzynieckimi
włóczkami, którzy od XIV w. tworzyli bractwo (czyli związek zawodowy) zajmujący
się m.in. spławianiem drewna dla kopalń soli. Jako związani z królewskimi
kopalniami byli wyjęci spod zwykłej jurysdykcji miejskiej, podlegali
bezpośrednio królowi, więc mogli sobie pozwolić na więcej niezależności w mieście.
Wyjaśnienia genezy krakowskiego lajkonika napotykane przeze
mnie w popularnych opracowaniach są rozczulająco nieporadne. To zrozumiałe,
ponieważ lajkonik nie służył jako upamiętnianie historycznych momentów tylko
jako piękny przykład zamiany słabości, traumy — w mit wzmacniający, powstały już w czasie zaborów. Nie chodziło w żadnym razie o domniemaną bohaterską obronę
Krakowa przez włóczków, wszak pochód nie ukrywa swej wymowy, jaką jest
co łaska czyli łup oraz pożoga,
której towarzyszą słowa piosenki: Ten
lajkonik, nasz lajkonik po Krakowie zawsze goni. Lajkoniku laj laj poprzez cały
kraj. Był to natomiast sposób na pokonanie dawnych lęków i traum — poprzez
wyśmianie i ukazanie wydarzenia ze śmiechem i parodią. A było co wypierać.
Tatarzy podówczas byli prawdziwymi bogami wojny. Hordy to
była wyższa cywilizacja. Stosowali nie tylko najnowsze techniki nieznane w Europie, ale i opanowali do perfekcji metody wojny psychologicznej — nie tyle
byli dzikusami z piekła rodem, ile pieczołowicie aranżowali swój
image. Stosowali „gwiżdżące strzały",
„chińskie ognie" płoszące konie, naphtha
bombs, pozorowane ucieczki czy maski w których wyglądali upiornie. Przez to
stawali się groźniejsi niż byli rzeczywiście. Po swoich kilkutygodniowych
rajdach i „pokazach" po Polsce, niejednemu miękły kolana i gasła wola walki na
samą wieść o ataku. Jeszcze po wiekach malowano sceny batalistyczne spod Legnicy z ucinania uszu poległym wrogom. Nie po to też po bitwie jechali pod mury
Legnicy, by się pochwalić mieszkańcom głową ich księcia zatkniętą na kiju, lecz
był to element wojny psychologicznej — w nadziei na łatwe zdobycie miasta. A mieli bardzo mocne podstawy, by sądzić, że Legnica wymięknie.
| 1. Bolesław Wstydliwy z oryginalnej koronie — twórca Krakowa i nowego państwa |
18 marca Małopolska została rozłożona psychicznie. Najpierw
Bolesław V Wstydliwy postanowił nie włączać się do bitwy do której doszło w okolicach Łagiewnik, później Tatarzy zastosowali manewr pozorowanej ucieczki, co
wbiło wojów Włodzimierza i Pakosława w taką radość, że pospieszyli się z rozpuszczeniem szyku, podczas gdy wkrótce wypadła z drugiej strony przyczajona
część Tatarów, która rozbiła Polaków na dwie części, z których jedna wzięła nogi
za pas. W Krakowie wieść o ucieczce Pakosława z pola walki wywołała wielką
panikę i rozpierzchli się do lasów nim Tatarzy zbliżyli się do miasta. Zostawili
gród Kraka na pastwę Mongołów, którzy weszli swobodnie nie znajdując śladu
hejnalisty. Balowano, grabiono i odpoczywano przez tydzień, po czym spalili
wszystko i odeszli dalej.
W czasie zaś decydującej bitwy pod Legnicą problem Henryka
Pobożnego nie polegał jedynie na tym, że nie doczekał się ani wsparcia Czech ani
cesarza, ale i głównie może na tym, że w decydującym stadium wymiękł książę
opolsko-raciborski Mieszko II Otyły, którego ucieczka zadecydowała o porażce.
Dlaczego jednak wymiękł? Wszak wcześniej, gdy inni się chowali pokazał się raczej niezbyt strachliwym. Jednak odejście w kluczowym momencie załamało plan Henryka. Główną siłe uderzenia po prostu zrzucono na kandydata do budowania nowej monarchii. Każdy miał interes w tym, by wykrwawić Henryka. Zyskiwali na tym wszyscy książęta i król czeski.
Wyszły na wierzch wszystkie słabości rozbicia
politycznego. Zakonnice w całej Europie budziły się z koszmarami opartymi na
opowieściach z Polski i już kilka lat po Bitwie Kościół wzbogacił się o nowe
święto — Boże Ciało, jako pretekst cudowny oparło się na koszmarach przeoryszy
Julianny z Brabancji. Z czasem wymowa święta uległa całkowitej zmianie, lecz
jego źródło i sens były reakcją na traumę Europy i Polski po ciężkich
harcach lajkoników z piekła rodem. W używanej nazwie krew się dziś przemilcza, tymczasem pełna nazwa święta brzmi:
Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi
Pańskiej. Te białe, dziewicze, kwiatki tysiącami sypane pod nogi, które je
depczą… Zaraz po tym zaczęły się cudowne widzenia krwawiących hostii, które
odreagowywano pogromami żydowskimi. Zadziałał prosty mechanizm: lęk odczuwany
przed Mongołami był łagodzony agresją skierowaną na bezbronnych wyrzutów
społeczeństw chrześcijańskich. Znamienne jednak, że to właśnie Polska udzieliła
Żydom schronienia.
1 2 Dalej..
« (Published: 13-09-2013 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 9270 |
|