|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Culture Polska muzealna Author of this text: Mariusz Agnosiewicz
Pewnie niewiele osób jest świadomych tego, że w ostatnich latach w Polsce na nieprawdopodobną skalę kwitną inwestycje muzealne, budowa nowych muzeów za kilka miliardów złotych. Z kulturalnego punktu widzenia należy się z tego cieszyć. Pytanie jednak, czy tak duża skala inwestycji muzealnych to właściwe ustawienie priorytetów wydatkowych w obecnej sytuacji społeczno-gospodarczej w Polsce? Wątpliwości też budzi redystrybucja środków. Państwo angażuje się w finansowanie prywatnych inwestycji muzealnych, jak budowa Muzeum Józefa Piłsudskiego, które ma przyćmić Muzeum Powstania Warszawskiego, a jednocześnie odbiera dofinansowanie Muzeum Techniki, które formułuje dramatyczne apele bojąc się o swoje przetrwanie.
Niektóre inwestycje muzealne (od najdroższych budżetowo):
- Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku (koszt: 359 mln zł, ma być gotowe w 2015, pow. 8 tys. m2)
- Muzeum Historii Polski w Warszawie (koszt: 350 mln zł, realizacja przewidziana na lata 2015-2018)
- Multimedialne Muzeum Historii Żydów Polskich w Warszawie (320 mln zł, z czego 200 mln zł ze środków publicznych, projekt przewidziany na lata 2007-2014, pow. 13 tys. m2)
- Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku (koszt: 169 mln zł, w całości z budżetu państwa, realizacja 2012-2017)
- Europejskie Centrum „Solidarności" w Gdańsku (koszt: 292,8 mln zł, z czego 140 mln zł pochodzić będzie z dotacji unijnych, projekt ma zostać ukończony w 2013),
- Muzeum Bursztynu w Gdańsku — budowa nowej siedziby o pow. 7 tys. m2 (część samorządowego projektu zagospodarowania Wyspy Spichrzów, która ma być zrealizowana w latach 2009-2014, o wartości 450 mln zł)
- Muzeum Katyńskie w Warszawie (87,5 mln zł, 2013-2015)
- Multimedialne Muzeum biograficzne Fryderyka Chopina w Warszawie (koszt: 81,5 mln zł, z czego 50 mln zł z kasy państwa, a 30 mln zł ze środków unijnych, otwarte w 2009)
- Muzeum Warszawskiej Pragi (koszt: 38 mln zł, ukończenie planowane na 2014)
- Muzeum PRLu w Krakowie (koszt: ok. 24 mln zł, głównie ze środków samorządowych, z dofinansowaniem Ministra Kultury, ukończenie planowane na 2016)
- Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie — nowy gmach (koszt: 45 mln zł, z czego 35 mln zł ze środków unijnych a 10 mln — samorządowych, otwarty w 2010)
Warto też wspomnieć o projekcie budowy Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego (koszt: 95,5 mln zł, z czego 50 mln zł z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego, 45 mln zł ze środków samorządowych, ukończenie planowane na 2014, pow. 8 tys. m2, będzie miał otwierany dach).
Dla porównania: budowa Multimedialnego Muzeum Powstania Warszawskiego — 50 mln zł, wydatki na PAN — 81 mln zł.
"Oczko w głowie Tuska"
Tak nazywane jest Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, które na 1,7 ha ma mieć jedną z największych wystaw na świecie. Budowa muzeum jest realizacją zapowiedzi premiera Donalda Tuska, który w grudniu 2007 r. mówił o konieczności powołania instytucji ukazującej II wojnę światową ze wspólnej perspektywy: polskiej i europejskiej. Muzeum będzie oczywiście multimedialne. Przewidziane jest nawet odtworzenie w muzealnym wnętrzu miejskich uliczek z domami zniszczonymi w czasie działań wojennych.
W maju 2010 jego koszt szacowano na 50 mln zł. W tym roku na muzeum przeznaczono w budżecie 9 mln zł. Pół roku później okazało się, że koszt wzrósł siedmiokrotnie: 4 stycznia 2011 rząd uchwalił Wieloletni Program „Budowa Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku" z budżetem 359 mln zł na lata 2011-2014 (PAP). Jednocześnie cały czas funkcjonuje znacznie niższy koszt budowy muzeum: 200-250 mln zł, oparty na informacji opublikowanej przez muzeum w organizacji w Dzienniku Urzędowym UE. Tyle że dotyczy to jedynie samego budynku, bez ekspozycji.
W serwisie trojmiasto.pl Krociech napisał: „Żądam referendum w sprawie realizacji tej inwestycji. To jest kilkaset milionów złotych. Myślę, że warto zapytać ludzi, z których kieszeni te kilkaset milionów zostanie wyciągnięte, czy rzeczywiście chcą to finansować".
— Niezależnie od sytuacji kryzysowej znajdziemy siły, możliwości i środki, aby to Muzeum powstało — powiedział Donald Tusk podpisując 1 września 2009 Akt Erekcyjny.
Muzeum Techniki ledwo zipie
Przy tych wszystkich nowych projektach muzeów zdumiewające się mogą wydawać apele Muzeum Techniki z Pałacu Kultury i Nauki o ratowanie. W latach 2003-2011 MENiSW przyznawało 5 mln zł, w 2012 — 3 mln zł. Wicedyrektor powiedział, że muzeum będzie brakować 2 mln zł na czynsz i że prędzej czy później pojawi się komornik, jeśli NOT nie zabezpieczy finansowania.
Muzeum Techniki to jedno z najchętniej odwiedzanych muzeów w Polsce. W ciągu roku odwiedza je ponad 150 tys. ludzi. Zawiera 11 000 eksponatów oraz ponad 40 000 woluminów. Muzeum stymuluje zainteresowanie techniką wśród młodzieży. Odbywa się w nim ponad 3 tys. lekcji muzealnych, w których bierze udział ponad 70 tys. uczniów. To w nim PSR organizuje Imaginarium — spotkania dla dzieci nieuczestniczących w lekcjach religii. W czasie Nocy Muzeów odwiedziło je ponad 10 tys. osób. Posiada 6 oddziałów terenowych. Zatrudnia ok. 100 pracowników z marnymi zarobkami. Niektóre eksponaty: Lotnia Lielienthala (jedna z czterech, które przetrwały), Kamera Prószyńskiego (pierwsza kamera reporterska!), Wielka Encyklopedia Francuska (pierwsze wydanie z XVIII wieku), fragmenty pierwszego polskiego komputera XYZ, ARR — polski analizator równań różniczkowych (wielkości szafy).
Znacznie lepiej wiedzie się Muzeum Techniki i Komunikacji w Szczecinie. Na jego potrzeby w latach 2009-2010 wyremontowano z rozmachem zabytkową zajezdnię Niemierzyn, co sfinansowano (13 mln zł) z pieniędzy miasta, Mechanizmu Finansowego Europejskiego Obszaru Gospodarczego oraz Norweskiego Mechanizmu Finansowego. Wystartowało ono w konkursie 7 Cudów Funduszy Europejskich.
Obcinanie dotacji dla NOT na Muzeum Techniki było najpewniej sposobem na swoistą nacjonalizację muzeum postawienie go na skraju upadku dla wymuszenia jego przekształcenia z instytucji prywatnej (NOT) na (najprawdopodobniej) prywatno-państwową. W odpowiedzi na interpelację Wandy Nowickiej Minister Kultury zapowiedział, że będzie namawiał ministra nauki, by zaczął rozmowy z NOTem „w sprawie wspólnego prowadzenia instytucji kultury". 15 lutego 2013 w Muzeum Techniki odbyło się spotkanie Ministra Kultury z władzami NOT oraz Muzeum w sprawie przekształcenia Muzeum Techniki NOT w Narodowe Muzeum Techniki. Minister zapowiedział wówczas „podjęcie rozmów z innymi resortami, które mogłyby być jego organami założycielskimi". Stworzone w okresie PRL Muzeum symbolicznie odcięło się od niepoprawnych skojarzeń, więc minister: „Ucieszył się z powrotu do przedwojennej nazwy Muzeum Techniki i Przemysłu, gdyż tworzy to lepszą pozycję wyjściową do znalezienia podmiotów współfinansujących Muzeum". W marcu 2013 odbyła się tam wystawa bezzałogowych systemów latających (drony), którą MNiSW dofinansowało.
Z drugiej jednak strony państwo podpisało umowę na wydanie gigantycznej kwoty ze środków publicznych przy budowie prywatnego muzeum...
Scysja na sesji z księdzem generałem
W projekt zaangażowany był Waldemar Strzałkowski, doradca prezydenta. Jak podano w Biuletynie Informacji Publicznej Warszawy: „przez dziesięć lat kierował Fundacją Rodziny Józefa Piłsudskiego uczestnicząc w odzyskaniu wilii Milusin, w której m.in. jego staraniem powstało Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku". Strzałkowski kierował Fundacją w latach 1997-2007, kiedy występując w imieniu potomków Piłsudskiego odzyskiwała ona nieruchomości w Sulejówku. W 2000 Rada Miasta przekazała fundacji parcelę z willą Milusin. Walka szła o dwie sąsiadujące parcele — z willami Otradno i Bzów, gdzie mieszkali komunalni lokatorzy, gdzie ulokowane były przychodnia zdrowia i przedszkole.
Ponieważ rada Sulejówka w lutym 2005 zablokowała przekazanie kolejnych ziemi dla Fundacji, wysuwając szereg obiekcji (odsyłano do rozstrzygnięcia sądowego), na pomoc zawezwano księdza generała Głódzia, który miał huknąć, tupnąć i sprawę załatwić. Zaproszenia do przybycia wystosowali proboszcz Gołębiewski, przewodnicząca rady Matracka oraz burmistrz Chachulski. Starcie nastąpiło 28 listopada 2005. Liderem radnych, którzy zablokowali transfer był młody, 27-letni radny, Grzegorz Radziszewski. Widząc, iż wytoczono przeciw niemu ciężką artylerię, postanowił nie dać zepchnąć się do defensywy:
— Jest mi przykro, że osoby które wielkim łukiem omijają kościół, angażują hierarchów duchownych do załatwienia swoich prywatnych spraw.
— Proszę Pana, drogi młody człowieku — odparował arcybiskup — ja wypraszam sobie, ja nie powinienem teraz zabierać głosu, proszę mną tutaj gęby nie wycierać!
Blady strach padł przewodniczącą, która huknęła, by Radziszewski wyłączył swój mikrofon. Niemniej w toku posiedzenia arcybiskup nie odczuł spodziewanego respektu dla sutanny.
— Ja jestem zaszokowany tą atmosferą, która jest pomieszaniem pojęć, niechęcią do Burmistrza i Przewodniczącej. Otrzymałem także anonimy i listy, być może pisane przez niektórych tu siedzących, żebym tu nie jechał. Proszę Państwa i młody Panie radny, do Pana teraz mówię, ja zadecydowałem, żeby tu być, nie dlatego, że zaprosił mnie wcześniej Pan Burmistrz i Pani Przewodnicząca… Zależy mi na tym, żeby społeczeństwo Sulejówka wiedziało, że na tym placu, który bezprawnie został zabrany i ten budynek zamieniony na przedszkole, nie ma tu już oddechu Lenina, tylko res clama ta dominum — rzecz woła do Pana…
Nie pomogły nawet łacińskie zaklęcia przeciwko niecnemu „oddechowi Lenina", co buduje przedszkola… Widząc, że przebieg rady układa się niepomyślnie arcybiskup wypalił więc ostatnią salwę:
— Jestem tu po raz pierwszy proszę Państwa i po raz ostatni i gdybym nawet miał zaproszenie, to do Sulejówka na żadną Radę nie przyjadę, bo nie chcę żeby ktokolwiek mnie tu obrażał, bo ja na to nie zasłużyłem… i proszę tu nie używać słów hierarchia, czy manipulacja i nie bardzo rozumiem co to znaczy show, jeśli w Sulejówku będzie trwał ten show, to marnie ten Sulejówek będzie wyglądał. Do widzenia Państwu, idziemy.
Gdy arcybiskup z sulejowskim proboszczem opuścili posiedzenie, rzucili się za nimi na korytarz miejscowi włodarze, usiłując udobruchać hierarchę rozgniewanego zachowaniem 'młokosa'… Ja w każdym razie trzymam arcybiskupa za słowo!
Zwrot Otradna uchwalono w kwietniu 2006, Bzów okazał się należeć przed wojną do wojska, więc w 2007 zadowolono się dzierżawą. W 2008 podpisano umowę pomiędzy Fundacją a Ministrem Kultury, B. Zdrojewskim, w sprawie wspólnego powołania Muzeum, które w całości sfinansować ma rząd (początkowo planowano pozyskać dofinansowanie UE). Od stycznia 2009 jedynym zarządcą Fundacji Rodziny Józefa Piłsudskiego jest Jacek Rusiecki, były redaktor naczelny Radia Plus.
Przy podpisywaniu umowy z ministerstwem nie ustalono szczegółów projektu, nie wypracowano konsensusu w sprawie kosztu budowy muzeum. Fundacja szacowała je na 117 mln zł, Minister Kultury chciał obiektu w granicach 70-80 mln zł. W sierpniu 2011 roku kwota 117 mln zł to już był postulat ministerstwa, fundacja chciała na obiekt ok. 169 mln zł. I taka kwota została zagwarantowana ostatecznie przez ministra. Budowa i wyposażenie nowego budynku muzealno-edukacyjnego — 106 mln zł, budowa ekspozycji stałej — 47 mln, odbudowa willi Bzów, Drewniaka i dworku Milusin — ok. 9 mln zł.
Póki co partnerstwo publiczno-prywatne w Sulejówku wydaje się być dość kosztowne. Choć sam projekt, który rozmachem dorównywać ma Muzeum Powstania Warszawskiego, jest potencjalnie interesujący, tylko nie wydaje się najlepszym zagospodarowaniem takiej sumy w obecnym czasie.
Na wystawie poświęconej Piłsudskiemu w Milusinie w 2005 wystawiano m.in. „koszulkę z chrztu". Miejmy nadzieję, że jednak będzie to muzeum historyczne z prawdziwego zdarzenia, a nie sanktuarium gromadzenia relikwii po Marszałku.
« Culture (Published: 15-11-2013 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 9426 |
|