The RationalistSkip to content


We have registered
199.547.239 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2991 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
  »

Biedronka jako polski problem [1]
Author of this text:

Aktualne zamieszanie wokół Biedronki pokazało nam skalę skolonizowania mentalności naszych władz, które blokują nasz rozwój, zapamiętale służąc interesom kolonistów. Biedronka nie zasługuje na żadne uznanie — i powinna być traktowana jako problem.

Według administratorów naszej kolonii Biedronka jest świetna, czy jak ujmuje to premier Kopacz: „te warzywa są super" — gdyż oferuje tanie jedzenie i zatrudnia 55 tys. osób. A na dodatek płaci podatki i sprzedaje więcej niż inne hipermarkety polskich produktów. W istocie nie są to żadne wartości, gdyż Biedronka otrzymała w Polsce pozycję pączka w maśle, który rozrósł się do monstrualnych rozmiarów — to Polska zbudowała pozycję Jeronimo Martins jako międzynarodowego koncernu.

Jeśli chcemy dbać o szczególnie istotne ze społecznego punktu widzenia obszary pracy, dbajmy o Pocztę Polską, która zatrudnia 80 tys. pracowników. Przynosi zyski, nie wyprowadza ich z kraju, 70% przychodów tego pracodawcy jest dystrybuowane właśnie na rzecz pracowników. Mimo tego Poczta nie jest doceniana, lecz stale redukowana, a w tym roku ledwo uniknęła pogromu. Obecnie na Poczcie zachodzą zmiany bardzo niedobre dla pracowników, gdyż jest ona oporządzana do wejścia w 2016 na giełdę. Gdyby Pocztę zastąpił pracodawca śmieciowy, dostarczający śmieciowych usług siłą 40 tys. niewolników — też pewnie administratorzy kolonii chwaliliby się, że to super firma, bo odpala budżetowi większą dolę od swoich gigantycznych zysków. Lepiej by budżet dostawał mniej, lecz by więcej ludzi miało godziwą pracę za którą mogą normalnie żyć, nie musząc kupować jedynie najbardziej śmieciowego jedzenia.

Tanie śmieciowe jedzenie hipermarketów nie jest żadną wartością, którą należy pielęgnować, lecz kolejnym problemem, który należy zlikwidować. Po pierwsze, Polacy są skazywani na kupowanie najtańszego jedzenia właśnie przez politykę preferowania Biedronek i innych wielkich koncernów w naszym kraju, którzy uśmieciowili pracowników do poziomu poniżej granicy normalnego funkcjonowania społecznego. Gdyby państwo dbało o dobrze wynagradzane miejsca pracy, bo dzięki nim lokalny rynek otrzymuje dobrych obywateli i konsumentów, napędzających różne gałęzie produkcyjne, Polacy nie byliby zmuszeni do kupowania najtańszego żarcia. Po drugie zaś, tanie hipermarketowe żarcie wcale nie jest tanie, gdyż jego jakość powoduje przeciążenie systemu zdrowotnego. Celem rządzących powinno być, aby Polacy mogli swobodnie kupować jedzenie a nie tanie żarcie.

Kolejna złudna wartość to rzekome zalety dla polskich producentów. Tylko dlatego, że w Biedronce więcej niż w innych sieciach jest produktów produkowanych w Polsce. Nie jest to żaden powód do chwały dla Biedronki, gdyż są to zazwyczaj produkty gorszej jakości, dzięki którym Biedronka budowała swoją pozycję. Polska trafiła się Jeronimo Martins jak ślepej kurze ziarno i wielkość tego rynku i jego spektakularny wzrost nie pozwalał na zaopatrzenie go w produkty z małej Portugalii, która jest mniejszym producentem żywności niż Polska. Alternatywą były produkty koncernów, typu Unilever, tyle że na nich Jeronimo Martins nie mógłby tyle wycisnąć co z małych polskich producentów, którzy żalą się, że Biedronka śrubuje im ceny na granicy opłacalności, przez co też ogranicza się ich rozwój. Wraz z dalszym rozwojem Biedronki sytuacja polskich producentów będzie coraz gorsza, gdyż Portugalia będzie coraz mocniej rozkręcać produkcję żywności i poziom zaopatrzenia biedronkowych sklepów. Tylko w tym roku import produktów z Portugalii do Biedronki wzrósł o 60% w stosunku do roku ubiegłego.

Tyle właśnie znaczą zasługi Biedronki dla Polski. Co innego, kiedy opowiadają o nich w internecie opłaceni PR-owcy oraz naiwne lemingi, dla których jakość sprzedawcy mierzy się liczbą pracowników i poziomem cen. Zupełnym natomiast skandalem jest kiedy taką retorykę podzielają rządzący, którzy powinni rozumować o gospodarce w sposób holistyczny — makroekonomiczny i makrospołeczny. To zachowanie władzy świadczy o tym, że nie mamy niestety premiera, lecz administratora kolonii, który dba o maksymalizację zysków zagranicznej władzy, pilnując, by niewolnicy nie pozdychali z głodu i nie buntowali się. Podobnie nie mamy też ministra finansów, tylko pełnomocnika zagranicznych banków.

W ogóle obrazą dla pracodawców jest nazywanie hipermarketowych plantacji niewolników — pracodawcami. Jakiś czas temu wyszło, że niemiecki Lidl w Czechach praktykował oznaczanie pracownic miesiączkujących, by wiadomo było dlaczego częściej korzystają z toalety — oto kim są. Pracodawca to ktoś kto daje wynagrodzenie pozwalające w danym środowisku utrzymać się na poziomie pozwalającym spełnić podstawowe życiowe i społeczne potrzeby — na poziomie godziwym, gdyż tylko godziwy poziom wynagrodzenia daje poczucie obywatelstwa, pozwalające partycypowac w demokratycznym systemie władzy.

Zazwyczaj kiedy mówi się o wpływach neokolonialnych w Polsce, mówimy o Niemcach, Rosji, USA, Francji, ponadnarodowych koncernach i bankierach. Umyka nam jednak fenomen malutkiej Portugalii, który jest zupełnie inny niż wszystkie. Wielkie wpływy Niemiec, Rosji i USA są dość zrozumiałe i narzucające się naturalnie. Portugalia to fenomen niezrozumiały i skłonny byłbym widzieć w nim więcej narodowej specyfiki niż w innych przypadkach wpływów kolonialnych w Polsce.

JM na swoich stronach pokazują swoje wpływy w stylistyce map kolonialnych, źródło: jeronimomartins.pt
1. JM na swoich stronach pokazują swoje wpływy w stylistyce map kolonialnych, źródło: jeronimomartins.pt

By to zrozumieć, trzeba sobie uświadomić, że Jeronimo Martins to nie jest wielki koncern, który podbił słaby postkomunistyczny kraj. JM to firma narodowa, która dzięki Polsce urosła do rangi międzynarodowego koncernu, który zaczyna już podbijać Kolumbię. JM został wyhodowany na potencjale polskiego rynku, który stanowi 70% jego dochodów. Z punktu widzenia prakseologii gospodarczej w Polsce jest to kuriozum niesłychane.

Polska nie ma tradycji kolonialnych, lecz poniekąd dzięki nam tradycje te rewitalizujemy w malutkiej Portugalii, która jest historycznym ultrakolonizatorem. Biorąc pod uwagę potencjał własny tego kraju oraz jego globalne podboje nikt nie jawi się większym kolonizatorem niż Portugalczycy. Warto przypomnieć parę faktów o portugalskim imperium kolonialnym. Portugalia była pierwszym na świecie państwem prowadzącym politykę kolonialną (od 1415). Łącznie opanowali dużą część Afryki oraz połowę Ameryki Łacińskiej — ich imperium kolonialne rozciągało się na 10 mln km2, dokładnie tyle, ile wynosi powierzchnia całej Europy!

Historiografia niestety wciąż do końca nie uleczyła się z zachwytów nad wielkimi kolonizacjami, które zazwyczaj były parawanem dla prymitywnych poodbojów, które przybierały brutalną formę eksterminacji lokalnej ludności oraz ich kultur lub „humanitarną" formę wyzysku podbijanych ziem i ludów. Europa zachodnia bardzo powoli dojrzewa do tego co było normą w dawnej Rzeczypospolitej: kolonizacja była przejawem barbarzyństwa cywilizacyjnego. To że jedna kultura ma większą zdolność bojową od innej nie oznacza, że jest wyższa i nie usprawiedliwa eliminowania kultur lokalnych. Kultury powinny wzajemnie oddziaływać przez niewielkie dyfuzje. Nie ma tak złych kultur, by nawet najsprawniejsze nie były się od nich w stanie czegoś nauczyć.

Sławienie krajów, które najwięcej podbijały jest tym samym co sławienie wielkich złodziejów i zamykanie do więzień tych małych. Ci mali bowiem kradną tylko dla siebie, wielcy mogą sypnąć łupem dla celebrytów i pieśniarzy, by ich wychwalali.

W dzisiejszej Polsce niestety rozpowszechniona jest taka mentalność, którą rozkrzewiają nam „elity" neokolonialne. Alternatywę dla tej narracji krzewią w Polsce głównie środowiska neoendeckie i neosanacyjne, które z punktu widzenia interesów gospodarczych kraju są wprawdzie postępem wobec mentalności neokolonialnej, choć jest to i tak regres tradycji politycznej wobec polityki piastowsko-sarmackiej, która była czymś więcej niż tylko dbaniem o interes narodowy — była awangardą cywilizacyjną, która wybudowała republikę na obszarze miliona kilometrów kwadratowych poprzez akty unijne a nie militarne, co dominowało w owym czasie w całej Europie.

Europa imperialna wprawdzie lepiej wzbogaciła się niż Rzeczpospolita, co pozwoliło jej wyhodować poczucie wyższości nad resztą świata, tyle że historia jest stałym procesem w którym zawsze ten, kto sieje wiatr zbiera burze. Kraje kolonialne sukcesywnie wybijają się na niezależność i mają coraz więcej ludzi, którzy uczą się prawdziwej (a nie kolonialnej) wersji historii.

Polska powinna reaktywowac przede wszystkim swoje unijne tradycje wobec krajów z którymi najlepiej nam to wychodziło w przeszłości a nie przyklejać się do europejskich krajów kolonialnych, które powoli zaczynają zbierać burzę swojej kolonialnej przeszłości i tego, co zostało zasiane w ramach niesienia „misji cywilizacyjnej". Póki co Europejczycy powinni mieć gorącą nadzieję, że Chiny zapomną o tym, jak byli traktowani w przeszłości przez Europejczyków. Muszą żywić nadzieję, że będzie ich interesował jedynie wąsko pojęty zysk i nie będą zbyt mocno przykładać się do studiowania historii.

Dla Polski natomiast historia to kapitał z którego trzeba się nauczyć czerpać korzyści.

Wydaje mi się, że przy całej swej dogmatycznej wierze w wolny rynek, Janusz Korwin Mikke jak mało kto rozumie siłę uwarunkowań kulturowych. W ten oto sposób wyjaśnił przyczynę dla której Polacy nie zbudowali potęg hipermarketowych:

„Nie wiem na czym to polega, być może na tym, że [Polacy] nie umieją wyzyskiwać. Kapitalista musi być wyzyskiwaczem. Musi ze swojego dostawcy wycisnąć pieniądze, żeby to było tanie. Polak Polakowi zawsze trochę więcej da, potem to jest trochę droższe na półkach, no i klienci idą do Biedronki czy innego Lidla."

Uważam, że jest w tym znacznie więcej sensu, niż można by sądzić. O polskich pracodawcach opowiada się, że strasznie wyzyskują, podczas kiedy zachodnie koncerny są łaskawsze. W istocie jest to spowodowane przede wszystkim tym, że administratorzy polskiej kolonii ustalają takie warunki jej działania, która daje więcej swobody i możliwości kolonizatorom niż rodzimej ludności, przez co ta, chcąc odnaleźć się na tym pełnym patologii niewolnym rynku, często musi grać nieczysto i bardziej toksycznie niż wielcy.


1 2 Dalej..
 See comments (24)..   


«    (Published: 31-07-2015 Last change: 03-08-2015)

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Mariusz Agnosiewicz
Redaktor naczelny Racjonalisty, założyciel PSR, prezes Fundacji Wolnej Myśli. Autor książek Kościół a faszyzm (2009), Heretyckie dziedzictwo Europy (2011), trylogii Kryminalne dzieje papiestwa: Tom I (2011), Tom II (2012), Zapomniane dzieje Polski (2014).
 Private site

 Number of texts in service: 952  Show other texts of this author
 Number of translations: 5  Show translations of this author
 Newest author's article: Oceanix. Koreańczycy chcą zbudować pierwsze pływające miasto
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 9876 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)