The RationalistSkip to content


We have registered
200.168.236 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2991 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
 Philosophy »

Jednostka jest tylko atomem
Author of this text:

Buszuję ostatnimi czasy po najróżniejszych pismach z zakresu teorii i filozofii polityki. Nie zajmowały mnie te sprawy dotąd prawie wcale, bo zakładałem, że prawdziwe życie rozgrywa się w głębiach w duszy, a od zewnętrzności i jej marnych, małych spraw można i trzeba odwrócić się ze wzgardą, jeśli zaznać się chce choć odrobiny spokoju — a na tym akurat zawsze mi zależało. Innymi słowy — bios lethe, żyj w ukryciu, jak radził mądry i ceniący nade wszystko dobrostan Epikur. Dziś jednak widzę, że nie do końca to możliwe, a też i nie do końca chyba stosowne, nawet dla „oderwanego" filozofa; że jednak trzeba się pochylić nad społecznym żywiołem, tym bardziej, iż spór dotyczy wartości naczelnych, dla życia społecznego fundamentalnych.

Zagłębiam się więc w owe teoretyczne rozważania, bo próbuje wyjaśnić sobie — jak wielu innych rodaków — co właściwie wokół się dzieje, skąd wrzawa i poruszenie, i niepokoje, i nerwy, które drżeniem przebiegają przez naród nasz cały, jak kraj długi i szeroki. Te fale i spazmy dotykają bowiem także mnie. I w trakcie swych intelektualnych peregrynacji, natrafiłem na takie oto frapujące słowa wybitnego krakowskiego uczonego Stanisława Estreichera: „Społeczeństwo ma cel bytu metafizyczny, do którego zbliża się pracą żywych i umarłych, dzisiejszych i przed wiekami bytujących pokoleń; nie jest też wspólnotą jednego tylko pokolenia, lecz jest całością poprzez wieki trwającą. Jednostka jest tylko jego atomem, nie może się z niego wyłamać, ale też nie może być z niego sztucznie wyłączona".

Społeczeństwo ma zatem cel metafizyczny — ale cóż to znaczy? Chyba to najpierw, że nikt nikogo z narodu wykluczyć nie może, choćby i chciał — ani KODowcy prawicowców, ani też na odwrót, by przykładów daleko nie szukać. Spajają go bowiem więzi znacznie silniejsze niż doraźne „chcenia i niechcenia" takich czy innych polityków. Ba! Nawet samemu się z polskości „wypisać" nie można — tak jak i nikt nas o zdanie nie pytał czy w niej właśnie urodzić się chcemy i czy w polszczyźnie po raz pierwszy wyznawać pragniemy miłość lub trwogę. Takie już nasze przeznaczenie — a z nim walczą tylko głupcy, bo przecież wiadomo, że i tak zaciągnie nas ono tam gdzie chce. Być może faktycznie polskość to Krzyż Pański — ale Krzyż nieść trzeba bez szemrania.

Nie jest więc na pewno tak, że w społeczeństwie chodzi tylko o wspólne dorabianie się, że taki jego cel, żeby razem „robić" pieniądze i robić ich jak najwięcej, łupiąc przy okazji jedni drugich jak się da. Że zatem idzie po prostu o bogacenie się, by w jego efekcie urzeczywistnić największą możliwą ilość swobodnych konsumenckich wyborów, w myśl zasady, że życie to przecież najpierw ekonomia, a później rozkosz konsumpcji. Nie o to chodzi? No to o co?


Zdaniem krakowskiego myśliciela (który żywota dokonał w Sachsenhausen, bo zbyt niebezpiecznym dla swych „nowych porządków" uznali hitlerowcy siedemdziesięcioletniego profesora) naród jest „całością przez wieki trwającą", dzięki pracy „żywych i umarłych". Dokąd owa całość zmierza — tego nie wiemy dokładnie i pewnie nigdy wiedzieć nie będziemy, bo cele metafizyczne niestety niechętnie się przed nami odsłaniają. Próbując jednak odpowiedzieć na pytanie o to, na czym winno polegać życie narodu spróbujmy wyobrazić sobie, czego pragnęliby dla nas nasi...nie, nie rodzice nawet, ale dziadowie, pradziadowie i prapradziadowie. Jakimi żyli wartościami, co było dla nich ważne i co chcieliby nam przekazać, czego nauczyć — gdyby mogli. Ktoś powie, że w innych zupełnie żyli czasach i dziś już ich nie ma, i odmienna całkiem nastała rzeczywistość, a zatem wyobrażanie sobie takie nie ma za grosz sensu. A jednak oni w tajemniczy sposób w nas są — odpowiem. Nie tylko w naszym wyglądzie, temperamencie, zdolnościach, któreśmy po nich odziedziczyli — choć to też oczywiście. Żyją również w języku, zwyczajach, wrażliwości, pejzażu, kształtowanym pracą ich rąk, w zapachu starych domów, nieotwieranych dawno szaf i zakurzonych książek, z którymi nie wiemy często co zrobić. W pożółkłych fotografiach i dokumentach, w porcelanie i łańcuszku po babci, we wspomnieniu wczesnym, w opowieści rodzinnej. Ale też w katedrach, uniwersyteckich gmachach i bibliotekach. To właśnie ich krainy, ich królestwo metafizyczne, nieuchwytne, choć ciągle obecne i realne, któremu winniśmy pamięć i szacunek — bo kto nie okazuje szacunku zmarłym, nie ma respektu przed duchem narodu, to płytki człowiek i nie godzien zaufania towarzysz. My także kiedyś do tego królestwa wkroczymy, dołączając do naszych antenatów. Czy przekażemy swoim dzieciom i wnukom tę babciną chustę i dziadkowy zegarek, i opowieść o nich, legendę o tym, co dawne? Jeśli tak, jeśli nie wyrzucimy tego wszystkiego na śmietnik jako starych i niepotrzebnych „rupieci", znaczy to, iż uznajemy moc tradycji i nasze zobowiązanie względem niej, także takie, że winna być ona glebą wszelkiej polityki i moralności. Jeśli nie — to odetniemy od kulturowych korzeni nie tylko siebie, ale i naszych potomków, skazując ich tym samym na bezładny dryf w duchowej pustce. Gorzki jej posmak czują ci, których wiatr historii zagnał do Wrocławia czy w ogóle na Ziemie Zachodnie, gdzie tworzyć dopiero muszą w mozole i wcielać poprzez pracę własnego ducha, pośród poniemieckich, często pięknych — ale z konieczności obcych — pamiątek. Tak, oczywiście, można żyć bez tradycji — i nawet pewnie dobrze się bawić — ale nie skazujmy na to następnych pokoleń. Nie eksperymentujmy ich kosztem i nie wtrącajmy w duchowe ubóstwo, odmawiając spadku, który im się przecież słusznie należy.

 Comment on this article..   See comments (12)..   


«    (Published: 21-01-2016 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Bartosz Jastrzębski
Ur. 1976. Doktor habilitowany kulturoznawstwa, filozof, etyk, wykłada w Instytucie Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Wrocławskiego. Interesuje się niespokojnym pograniczem filozofii, antropologii i literatury. Fascynuje historią, pamięcią oraz poszukiwaniami duchowymi i religijnymi. Tropi motywy przewodnie codzienności, jej udręki i drobne nadzieje, którym poświęcił trzy tomy esejów: Pająk. Szkice prawie filozoficzne (2007), Próżniowy świat (2008) oraz Wędrówki po codzienności. Eseje o paru ważnych rzeczach (2011). Pisarz i podróżnik. W 2012 roku otrzymał Nagrodę im. Beaty Pawlak za książkę Krasnojarsk zero (wraz z Jędrzejem Morawieckim). W 2013 roku opublikował zbiór esejów Przedbiegi Europy. Gawędy podróżne, a w 2014 ukazały się jego dwie książki poświęcone współczesnemu szamanizmowi: Współcześni szamani buriaccy w przestrzeni miejskiej Ułan Ude oraz Cztery zachodnie staruchy. Reportaż o duchach i szamanach (współautor: Jędrzej Morawiecki).

 Number of texts in service: 11  Show other texts of this author
 Newest author's article: Czy demokracja jest niemoralna?
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 9964 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)