The RationalistSkip to content


We have registered
204.322.189 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:

Enter your comment on this article …
ats42   1 na 1
Temat fekaliów jest zaledwie pochodną. Generalnie chodziło mi o to samo, co p. Śmigielskiemu, a mianowicie o "człowieka roszczeniowego" i jego spaczony humanitaryzm z przewagą obrzydliwego egoizmu.

"Człowiek roszczeniowy" nie zważa ani na innych ludzi, ani na zwierzęta, ani na środowisko, natomiast domaga się dla siebie- z racji bycia człowiekiem- wszystkiego, co mu się zamani. Chce np., aby zwierzęta mu nie brudziły i nie zakłócały spokoju, a sam zanieczyszcza własne otoczenie w skali nieporównywalnie większej, i bruździ zwierzętom do wiwatu, zwłaszcza ograniczając ich wolność maksymalnie, jak może. Nie zważa na to, że pies jest całkowicie zdany na poczucie humanitaryzmu u ludzi względem zwierząt. Jeżeli ja decyduję, że humanitarnym zachowaniem względem psa będzie wzięcie go ze sobą zamiast uwiązania do jakiegoś płotu przy ruchliwej ulicy, gdzie przeżywałby stres, to mojej inicjatywie przeciwstawia się egoistyczne roszczenie pozbawione głębszej motywacji, ale z naciskiem na poczucie człowieczeństwa rozumianego jako wyższość nad innymi gatunkami i ludźmi, którzy się z nimi spoufalają.
Author: ats42 Date: 24-08-2007
Reklama
Stach Głąbiński - refleksja
Jeśli przyjąć, że treść komentaża ma odzwierciedlić myśli pobudzone u czytelnika lekturą, zbudowany nie jestem. Najbardziej przekonujący są dla mnie ci z komentatorów, których Autor swoim tekstem skłonił do zastanowienia nad problemem fekaliów. Rzeczywiście, jesteśmy tak liczni, że nasze odpady stały się znaczącym elementem kształtującym otoczenie. Można ten problem potraktować jako pretekst do zastanowienia się nad hymanitarnym współczesnym praktykowaniem miłości bliźniego:
O ile bowiem dla naszeg pra...pra przodka kwestia zachowania się względem innych osobników swego gatunku występowała w kontaktach z rodziną i rzadkich momentach spotkania obcego, to obecnie każdy nasz ruch i czyn należałoby rozpatrywać pod względem jego skutków dla ludzkiego otoczenia. Rzeczą humanisty jest przemyśliwać swoje postępowanie, by zarówno zminimalizować swój wkład do zaśmiecania globu, jak przyczynić się do zapobiegania ogólnej katastrofie nuklearnej i wiele innych, a zarazem nie zwariować z nadmiaru skrupułów. Myślę, że lektura zarówno nin. artykułu, jak i podobnych - np. wymienionych na zakończeniu tekstu - może się do tego przyczynić.
Author: Stach Głąbiński Date: 22-08-2007
ats42 - Człowiek to brzmi.. jakoś c.d.3   1 na 1
Jest bowiem coś nienormalnego, paranoidalnego w tworzeniu regulacji prawnych schlebiających przeróżnym partykularyzmom przy totalnym niedowładzie możliwości ich egzekwowania.
Regulacji częstokroć tak głupich, że aż uzyskujących ciche, publiczne zezwolenie na ich łamanie, lecz równocześnie przeraża, że regulacje ważne z ogólnospołecznego punktu widzenia, którym nikt jawnie się nie sprzeciwia, są na równi nieskuteczne i skrycie łamane przez ogół.

Paranoja polega na tym, że zarówno prawodawca jak i łamiący prawo bez problemu może się powołać na humanitaryzm ("Czy, Wyskoki Sądzie, ja się miałem w majtki zes...?").

Dlaczego tolerujemy zanieczyszczanie wydm odchodami i opakowaniami po tym, co te odchody wytworzyło, a nie tolerujemy między sobą osobników z obsranymi odwłokami, jak to robią zwierzęta? Może to jest wyjście z sytuacji, skoro nie potrafimy rozwiązać problemu sławojek, i obejdzie się bez przykładnego, aczkolwiek humanitarnego, odstrzeliwania wybranych losowo, aczkolwiek obesranych osobników?

Sądzę, że człowieczeństwo to jest bowiem dokładnie to, co permanentnie wykorzystujemy przeciwko innym ludziom i środowisku: najcięższy kaliber broni nie wymagającej zezwolenia.
Author: ats42 Date: 18-08-2007
ats42 - Człowiek to brzmi.. jakoś c.d.2   1 na 1
Stary Kaszub, u którego mieszkałem, mówił, że porządek to był za komuny, a teraz to jest syf, burdel i prywata.

Kanały melioracyjne były na bierząco czyszczone i można było po nich motorówką pływać, żyły w nich ryby- flądry, węgorze- przejrzytość wody sięgała 2m i żaden szlam nie walił z nich na plażę. Wydmy patrolowali WOP-iści z lubością czający się na zesrańców i żądający dokumentów od prawie nagich gości w znaczącym przysiadzie, nieodmiennie z pepeszą wycelowaną w delikwenta. Pod lufą facio gramolił się po papiery i płacił mandat, aż miło. A swoje gówno zakopywał użyczoną mu saperką. Na 1 m głębokości. A dzisiaj, pod słupkiem z tabliczką "Zakaz wyrzucania śmieci pod karą administracyjną" bezczelnie leżą wory odpadków z okolicznych posesji, odwalonych na błysk, z kafelkami, kranikami, dywanikami i innym drobnomieszczańskim badziewiem, gdzie wypasiony świniobyk przy swojej wypasionej bryce i chałupie bezczelnie żąda niebotycznych stawek za nocleg, ale oszczędza na uczciwym wywożeniu śmieci na wysypisko.

Reasumując, zastanawiam się, czy humanitarnie rzecz biorąc, nie należałoby dla przykładu paru takich różnych publicznie odstrzelić- a nóż reszta skorzysta jako społeczeństwo?
Author: ats42 Date: 18-08-2007
ats42 - Człowiek to brzmi.. jakoś c.d.   1 na 1
Druga sprawa- przepisy. One mówią o zakazie wprowadzania psów, a nie o wnoszeniu suk!
Prawna wykładnia słowa "wprowadzanie" to jedno, a rozróżnianie psa od suki to drugie; wszakże przepisy nie mówią o psowatych, lecz o samcach psowatych! A rysunek owczarka na znaku zakazu i tak ni cholery nie przypomina pekińczyka:) Żałowałem, że nie miałem krokodyla bez smyczy, i bez kagańca....

Następnie okazało się, że nie można wprowadzać psów na plażę (i te same problemy dot. interpretacji przepisu). Uświadomił mi to ratownik, no bo, panie: przepisy, plaża chroniona, tu są dzieci... A to jest plaża chroniona przed psami, czy kąpielisko chronione przed utonięciem? Gdzie jest jakaś plaża chroniona przed dziećmi i wydmy skutecznie chronione przed dewastacją i obsrywaniem ich przez bachory i ich opiekunów?

Parę dni potem, po ulewie, kanał melioracyjny mający wylot do morza naniósł taką ilość cuchnącego gównem szlamu , że na 3 km plaży i 30-50 m wgłąb morza dno zrobiło się bure, ale na wieżyczkach ratowniczych dalej wisiały białe flagi... a przecież TAM BYŁY DZIECI! Miliard psów musiał by się na raz sfajdać, aby dorównać nieczystościom po nie-ludzkiej działalności człowieka!

c.d.n.
Author: ats42 Date: 18-08-2007
ats42 - Człowiek to brzmi... jakoś   1 na 1
Właśnie wróciłem z wczasów znad Bałtyku, gdzie parę razy miałem się przekonać, po co ludziom poczucie człowieczeństwa. A to z powodu mojej suczki rasy pekińczyk.

Otóż raz wyprosił mnie jakiś buc z "lokalu", do którego wtargnąłem z nią na rękach, aby tylko się rozejrzeć, czy warto wchodzić, no bo, panie, zakaz wprowadzania psów, ludzie, przepisy, kultura, te rzeczy. Ho ho!, aż tak patetycznie: ludzie, kultura? Jacy ludzie? Banda obsrywaczy lasu jest sformułowaniem równie bliskim prawdy, a nie ma w sobie tyle egzaltacji. Wejście do pasa lasu wzdłuż plaży przypominało wędrówkę po polu minowym; normalnie miałem wrażenie, że każdy spotkany "człowiek" już postawił tam klocka.

Kultura? Mówienie o kulturze w kraju, który od czasów Piasta Kołodzieja permanentnie nie rozwiązał problemu publicznych toalet zakrawa na megalomanię. 20 lat temu w Berlinie Zachodnim latając z obłędem w oczach i stolcem na wylocie za szaletem, będąc już u kresu wytrzymałości i pełen zdumienia, że żadnego przybytku nie widać, zdesperowany wszedłem do jakiejś kawiarni po prośbie, i tam mi uświadomono, że zawsze, w każdym lokalu mogę skorzystać z WC bez skrępowania, czy jestem kilentem, czy nie, i BEZPŁATNIE!
cdn
Author: ats42 Date: 18-08-2007
Kniaź - Do mamy
Mamo droga...
Ja też zapytam (za ofcą) "co w zamian?". I mnie ogarniają coraz silniejsze zwątpienia w wartość tych pojęć. Ale nie mam żadnych innych by je nimi zastąpić.
Ostatnio często zastanawiam się nad tym gdzie znajduje się granica sztucznego utrzymywania przy życiu osób chorych, kalekich, jak bardzo ludzkość może uzależniać się od coraz bardziej skomplikowanych leków, ... Kultura, wychowanie są jednak nieubłagalnie silnie zakodowane we mnie - nie wyobrażam sobie porzucania najsłabszych jednostek, nie brania leku, gdy boli, ... Ludzkość przekroczyła, lub kiedyś przekroczy pewną niewidzialną granicę, która doprowadzi ją do jej zguby...
Author: Kniaź Date: 15-08-2007
Mama - Autorowi...
Szkoda, ze Pan zmiekcza swoje stanowisko, bo wlasnie trzeba te pojecia kompletnie zdezawuowac, obalic i wyrzucic na smietnik. Nie trzeba ich tylko osmieszac, bo to sie dzieje samo.
Author: Mama Date: 12-08-2007
Autor - nieobecnemu i ofcy.
Najpierw nieobecnemu.
Jak zwykle, jesteś w gorącej wodzie kąpany. Czyżbyś nie pojął kontekstu w owym akapicie tyczącym gryzienia? Musisz chyba każdy tekst czytać ze trzy razy, między nimi zaś napić się piwa.
Swoją drogą, gratuluję nieantropocentrycznego humanitaryzmu.

Teraz ofcy, który nie czuje się przekonanym.
Zdziwiłbym się, gdybyś był do czegokolwiek przekonanym w takim rozumieniu, o jakim piszesz. Założenie, że krytyka humanitaryzmu stanowi jego zaprzeczenie, jest - wybacz - głupie i polega na odmowie myślenia. Zresztą, ja nawet nie krytykuję, zaledwie pytam o skutki i wzywam delikatnie do rozsądku.
Jako ludzie jesteśmy skazani na humanizm i humanitaryzm, podobnie jak na demokrację, ale krytyka tych pojęć nie oznacza wezwania do ich obalenia.
Naprawdę trzeba to wyjaśniać?
Author: Autor Date: 12-08-2007
ofca - a co w zamian?
Nie czuję się przekonany. Czyta się to jak krytykę demokracji. Niby wszystko pięknie ale weź pan zaproponuj coś lepszego. Słucham co mi pan zaproponuje zamiast? Niehumanitaryzm?
Author: ofca Date: 12-08-2007
nieobecny - Z bełkotu wyjęte
"To nas tak skołowało, że już i komara głupio nam zabić, jeżeli nie ugryzie. Bo kiedy ugryzie, wraca nam rozsądek i zabijamy wszystkie, które są w zasięgu."
Daleko mi do "rozsądku" autora tego bełkotliwego tekstu, w którym nie wiadomo o co chodzi. Daleko mi, bo:

1) nie zabiłem konika polnego, który wskoczył mi do pokoju w domu - wyrzuciłem go za okno,
2) nie zabiłem muchy, która miotała się za szybą mojego pokoju w pracy - wygnałem ją za okno,
3) wyniosłem jakiegoś pluskwiaka z podłogi w piwnicy poznańskiego klasztoru Franciszkanów, gdzie jest "Makieta Dawnego Poznania" (http://www.makieta.poznan.pl/), na trawnik po drugiej stronie uliczki. Gdy tego "potwora" wynosiłem słyszałem głos podobnego mi "niehumanisty", który dawał mnie za przykład swoim kilkuletnim dzieciom,
4) przeniosłem obrzydliwą, długaśną i wijącą się dżdżownicę ze środka chodnika na trawnik,
5) ślimaka podążającego chodnikiem w kierunku jezdni przeniosłem na trawnik,
[...]

Zaiste, daleko mi do "humanistów" typu Śmigielski...
Author: nieobecny Date: 11-08-2007

Sort comments from the first

Sign in to add comment

  

Sign in using Facebook or OpenID
In case not signed in - sign up..

Advertisement
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)