Racjonalność to duchy i nawiedzone domy i takie są fakty i tyle w temacie.

"Rozwijać duchowo można się wszędzie, trzeba tylko zdobyć książki do rozwoju duchowego i już można podrywać dziewczyny na bajduchy tam napisane. Młode kobiety lubią rozwiniętych duchowo facetów."

Dokładnie. Tak samo można podrywać jak się jedzie na pielgrzymki lub inne podobne sprawy nie tylko związane z katolicyzmem. Po prostu kobiety są mniej racjonalne niż mężczyźni i trochę (średnio) mniej inteligentne. Wystarczy sobie popatrzeć na twarze i posłuchać głosu z jakiejkolwiek mszy, czy apelu jasnogórskiego. Jest tam ogromna nadreprezentacja kobiet, nawet jeśli brać pod uwagę mniejszą liczbę mężczyzn w starszych przedziałach wiekowych. Można by było nawet pokusić się o jakąś statystykę na podstawie fragmentu "nie jestem godny/godzien/godna" na mszy. Tego godzien/godny po prostu czasami zupełnie nie słychać a czasami wręcz na zebraniach Radia Maryja np. ciężko się w niektórych miejscach faceta dopatrzeć. Kobiety wierzą we wszystko co im przynosi dobre samopoczucie ew. jeśli chodzi o prawdę to w tzw. prawdę społeczną czyli uśrednienie poglądów ich koleżanek.

"Zajebiście bogate" to są koncerny farmaceutyczne i media.
Kombinuj dalej dlaczego, może dojdziesz do rozsądnych wniosków, wtedy napisz na priv.

Gdybym ja miał takie zdolności jak Twój znajomy to byłbym teraz zajebiście bogaty, a nie tylko popularny towarzysko. Dlaczego nie jest? Może potrzebuje managera? W dzisiejszych czasach jesty tyle możliwości pochwalenia się swoim talentem - np. są do tego specjalne programy w TV. A może to chorobliwa skromność - to da się przełamać. Nie pozwól chłopakowi się marnować to strata dla całej ludzkości!

http://forum.gazeta.pl/forum/w,681,89597653,,Amulety_ochronne.html?v=2 - śmiać się czy płakać?

Twierdzę, że prawidłowo zdiagnozował co potwierdziły późniejsze badania medyczne. Tylko tyle.

Chcesz powiedziec że twoja znajoma prowadzacą bio-diagnostyke jest lepsza nie dr House? Chyba musisz przyznac że to niemożliwe?

Jest to  mniej więcej to samo jak w "wiarygodnych" źródłach słyszymy "podwójna formuła" albo "krem usuwający cellulitis i wyszczuplający", skuteczność i sensowność tych produktów porównywalna, ale nakłady na dotarcie do klienta są większe więc ciężko dyskutować. BTW  w przypadku kłopotów żołądkowych przeżucie garstki kminku zawsze działa ;)

Cudny artykuł i styl. Podrywanie na uduchowienie jest bardzo skuteczne - sam praktykowałem 30 lat temu.

"Natomiast smak ma kontrowersyjny" - smerfastyczne!

jest bardzo pomocna amatorom seksu analnego.

za cenny wkład do dyskusji. Niestety opcja edycji i poprawiania tekstu na moim koncie nie działa. Błąd zauważyłem ale nie dało się już poprawić za co przepraszam w imieniu swoim i oprogramowania serwera.

Czasem jednak warto skorzystać ze słownika.

i z własnego doświadczenia stanę w obronie medycyny niekonwencjonalnej. W mojej obecności bioenergoterapeuta trafnie zdiagnozował kilka dolegliwości na które cierpieli moi znajomi. To jest fakt, wykluczam tu jakiekolwiek manipulacje. Nie podejmował się leczenia, tylko trafnie zdiagnozował. Nie polecałbym jednak korzystania z usług specjalistów od uzdrawiania i sam nie kożystam z prostej przyczyny, tak jak zauważył autor aż roi się od hochsztaplerów w tej dziedzinie. Ale nie skreślałbym wszystkich jedną krechą. Część z nich na pewno działa w dobrej wierze, nie tylko z niskich pobudek. Natomiast po ostatniej wpadce WHO z ogłoszeniem pandemii świńskiej grypy, dostrzegam właśnie działanie obliczone tylko na zysk, pomijając aspekty polityczne tej sprawy.
A może powyższy artykuł służy właśnie zdezorientowaniu czytelnika stawiając oczywiste absurdy obok może wartych uwagi metod leczenia. Prześmiewcza forma, choć czasem uzasadniona, na to wskazuje.

Bardzo mi się podoba i bliski jest mi styl Autora; czekam na dalsze teksty. Znam osobiście jedną dość sławną uzdrowicielkę, która wychodzi na tym interesie całkiem dobrze i osiąga dochody rzędu 10-15 tys. miesięcznie. Wróżę (ha!) jej i podobnym długie powodzenie bo pokłady ludzkiej głupoty i naiwności są nieprzebrane. Ale cóż - wiara to wiara i pozwala spryciarzom czerpać z niej korzyści. Ostatnio wśród znajomych katolików dostrzegam modę na świętą Ritę, która jest jeszcze słabo zagospodarowana. Lobby tej świętej jest bardzo aktywne i spodziewam się jakiegoś znaku poprzedzającego budowę dziękczynnego sanktuarium tej świętej.  

"Z drugiej strony
prędkościomierz to urządzenie mierzące napięcie prądu wyrażane w km/h" - no to jest najlepsze. :-))) Jakby ktoś chciał napisać szyfrem "Nie możesz już z siebie zrobić większego debila, to jest największy kit jaki można wcisnąć". To tak żeby była całkowita jasność z jak wielkim bezmyślicielem ma się do czynienia.
Cała nadzieja, że przeciwko tym targom zaczną protestować egzorcyści i wtedy dopiero uzdrowiciele będą mieli problemy. Jest to możliwe, trzeba złożyć donos imperium Ojca Dyrektora.

"(...)prędkościomierz to urządzenie mierzące napięcie prądu wyrażane w km/h." - powinno być natężenie prądu:)
"Z ewolucyjnego punktu widzenia, gdyby była potrzeba wlewania sobie do
odbytu
litrów wody, to na pewno wytworzyłby się mechanizm zasysający." -byłbym ostrożny w przypadku lewatywy, bo jest polecana nie tylko
ludziom obłożnie chorym, ale też zdrowym z drobnymi problemami
(zaparcia, zła dieta uboga w błonnik i związane z tym ryzyko raka,
jelito drażliwe, żylaki odbytu, stany zapalne i gorączkowe)
Rozmawiałem o temacie lewatywy z wieloma lekarzami i każdy utrzymywał,
że przynajmniej dwa razy w roku należałoby wykonywać lewatywę jeśli ma
się nawracające problemy trawienne. Każdy też zaznaczał ,że nie jest to ROZWIĄZANIE I LECZENIE
,ale usuwanie pewnych dolegliwości lub skutków i następstw np. złej
diety.Zaznaczali także ,że jest to metoda bardziej zalecana niż środki
przeczyszczające doustne (np nie niszczy flory bakteryjnej) W kwestii
złogów i uzdrawiania za pomocą lewatywy całkowicie z autorem się
zgadzam. Naciągactwo i to sprytne, bo człowiek mający problemy
trawienne naprawdę po tym zabiegu poczuje się lepiej i wypróżniając
przez godzinę to co w siebie wlał uwierzy, że wypłukał 5 kilo
"batoników zjedzonych w dzieciństwie".

Ubaw po pachy.