|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Articles and essays »
Anty-klerykalne zarzuty [1] Author of this text: Leon Bod Bielski
Prezydent, strażnik
ustawy zasadniczej, nie interweniuje, gdy w całym kraju, na wszystkich
szczeblach władzy pleni się klerykalizm, kościelna prywata, darmocha i woluntaryzm proboszczów de facto rządzących wielkimi miastami poprzez posłuszne
im, skundlone władze lokalne. Nie interweniuje, gdyż na kolanach wyglądałoby
to jeszcze śmieszniej i żałośniej niż obecnie wygląda jego totalne i pozbawione godności zblatowanie z czarnymi. W Komisji Wspólnej Do Zaspokajania
Wszelkich Zachcianek, Żądań i Fanaberii Episkopatu trwa od dziesięciu lat
rozdawnictwo Polski, jej zasobów krajobrazowych, dóbr narodowych i bogactw
naturalnych poza wszelką kontrolą organów do tego powołanych a Prezydent,
chorąży konstytucyjny nie korzysta ze swojego prawa do inicjatywy
ustawodawczej by położyć kres tej megapatologii- wręcz przeciwnie, sprzyja
jej umacnianiu uczestnicząc czynnie w tej hańbie i chwaląc taki stan
rzeczy!!!. Proszę mnie źle nie zrozumieć i nie wyciągać wniosków, że
zadowolony byłbym, gdyby Kwaśniewski okazywał dla wiecznie zachłannych na
zaszczyty czarnych grubiańskąpogardę i demonstracyjny ostracyzm- wręcz przeciwnie, lewicowiec powinien w tym wspólnym z klerem wymuszonym zaszłościami historycznymi polonezie przewodzić w przestrzeganiu i okazywaniu dobrych obyczajów i dawać im zarówno przykład
dobrego wychowania jak i dawać odczuć, kto w tym tańcu kogo
prowadzi. Proszę zrozumieć, że w polityce są trzy główne typy
postaw:
1)
otwartego lekceważenia, pogardy, ostracyzmu i utrzymywania niezbędnego
minimum stosunków wzajemnych,
2)
postawa zrównoważonego partnerstwa, nacechowanego szacunkiem zgodnym z powagą urzędu
3)
postawa, jaką obecnie prezentuje prezydent, nacechowana poczuciem winy,
przepraszająca, pokłonna, kajająca się
na pokaz, w lansadach, uniżeniach, pełna serwilizmu i przypochlebstwa, po
prostu obrzydliwa i niegodna głowy państwa!!
W związku z powyższym
zapewne nie protestuje, gdy czynem ciągłym, od wielu już lat deklarowany bez
pokrycia (bo bez praktyki) w ustawie zasadniczej świecki charakter państwa
jest deptany w sali plenarnej Sejmu wiszącym tam krzyżem. Sejm to jeszcze czy
już katolicka kaplica? Rzeczpospolita to jeszcze- czy już watykańskie lenno?
Cyrk to już, gdzie wszystko idzie według programu pijanego wariata, gdzie
ludzie zachowują się jak małpy, małpy jak ludzie, wielbłądy olewają
wszystko moczem złocistym a lama plwa na wszystkich i wszystko, orkiestra
pijana gra co chce i jak chce — czy dopiero burdel, gdzie burdelmama zaledwie w westybulu trzyma pozory porządku?
Jeśli pozwolimy na
profanację źródła wszelkich praw, jakim jest Parlament — czy możemy
oczekiwać społecznego poszanowania dla stanowionego tam prawa poczętego
już w grzechu pierworodnym, jakim jest jego relatywizacja i pogarda dla jego
ducha i litery idąca od „góry"? Drażni
mnie, że osobnik, na którego głosowałem przed jego pierwszą
kadencją zeszmacił się przed sutanną, dźwignął chorągwie w miejsce
wyprowadzonego sztandaru PZPR, ukląkł i bezczelnie twierdzi, że w tej pozycji
polityk lewicowego pochodzenia dopiero stoi twardo" na gruncie..." a horyzonty ma wtedy szerokie i dalekie że daj Boże zdrowie i 1000lat życia!
Irytuje mnie, że toleruje dwuwładzę w IIIRParafialnej i kolaboruje publicznie z jej obcymi, posadowionymi tu agentami obcego państewka. Że toleruje w swojej obecności kliniczny przypadek
Dyzmy — z szeregowca generała, który z wyżyn ambony rządzi Armią, łamie
charaktery, sumienia, wolność wyznania szeregowych i kadry, poucza cywilne władze o ich obowiązkach, plwa im w twarz i bezczelnie twierdzi, że do polityki to on i cała jego instytutka na pewno się nie wtrącają! Zaś Kwaśniewski
potulnie milczy, zamiast pogonić go z hukiem haubicy 155mm, wystąpić z inicjatywą zmiany ustaw tak, by dopuszczały ordynariat polowy czasu wojny, a żołnierze niech sobie chodzą do kościoła lub nie według sumienia, bez
zupackiego przymusu wczorajszych politruków...! Tymczasem kapelaneria
buduje się na potęgę, przyssana do państwowego cycka doi ten biedny kraj z jego powalonymi na kolana głupimi przywódcami, na domiar złego o lewicowej proweniencji! Żołnierze na rozkaz uczestniczą w religijnych spędach i hucpach zamiast uczyć się wojennego rzemiosła w i tak przecież skróconym
okresie pobytu w kamaszach.
Wkurza mnie, że
jednostkami wojskowymi rządzą kapelani, ich naczelny feldkurat i chmara
zakonnic na niezłych etatach, a dowódcy wojskowi wydają jedynie wcześniej od
nich zasłyszane rozkazy spełniając rolę posłusznych pasów transmisyjnych,
że stopień wojskowy i idące za tym mozolnie w górę pobory, które zwykły
kapitan czy major musi sobie wyczołgać w błocie przez kilkanaście lat służby
polowej czarna sotnia otrzymuje w armii
na dzień dobry...!
Mierzi mnie poza granice
wymiotów, że kadra wojskowa w demokratycznym państwie gdzie ponoć jest
„cywilne naczalstwo nad armią" drży w łydkach i moralnych posadach przed
byle kmiotem w sutannie, władnym przyczynić się do szybkiego awansu za właściwą,
tzn. klęczną postawę lub też
takowy awans na długie lata utrącić co powoduje wśród kadry zawodowej
frustrację, falę indyferentyzmu, zgnilizny postaw moralnych i masowego
porzucania prawnie chronionej godności człowieka
na rzecz wazeliniarstwa, włazidupstwa, danin składanych feldkuratom i zwykłego
lizusostwa oraz donosicielstwa a cywilne dowództwo czyni mniej niż
iluzorycznym!
Wpienia mnie, że na
wszystko w armii (i nie tylko tam!) brakuje pieniędzy, tylko nie na religijne
hucpy i budowlane fanaberie ordynariatu polowego, a prezydent, naczelny dowódca
sił zbrojnych patrzy na to, godzi się na zabranie sobie konstytucyjnie mu
przyznanej władzy nad armią, patrzy na szarogęszenie się religijnych dewotów
po jednostkach wojskowych — i nie grzmi, wręcz przeciwnie, śmieje się głupkowato
do krzyżackich zachwatczyków by sobie czasem nie pomyśleli, że coś mu się
nie podoba!
Drażni mnie, że człowiek,
który zyskał tak duże poparcie lewicowego elektoratu pierwszy stanął na
zdradzie lewicowych ideałów i złym przykładem błyszcząc daje kolejne pięć
lat zły przykład dla reszty coraz bardziej klęczącej Lewicy jak należy
uprawiać włazidupstwo a z sutanny robić sobie nakrycie schowanej tam we
wiadomych celach głowy… Dzięki takiej postawie władz zwierzchnich służb
wszelakich mamy policjantów codziennie służących do mszy, eskortujących
pielgrzymki i kolumny żołnierzy zmierzających zwartymi kolumnami na kościelne
fanaberie, tysiące strażaków uwikłanych w religijne szwancparady, tysiące
nauczycieli zmu-sza-nych wbrew prawom i kodeksom do uczestniczenia w religijnych
konwentyklach, przed i polekcyjnych modlitwach, pilnowaniu frekwencji na
rekolekcjach! Dzieje się tak z prostej przyczyny- wierchuszka władzy
opanowana przez „duszpasterstwa środowisk wszelakich" akceptuje wszelkie
fanaberyczne żądania klerykalizujących metodycznie kraj i władzę katabasów i zsyła w dół wcześniej ustalone pod ich dyktando instrukcje, zobowiązujące
te służby do obowiązkowego uczestnictwa w hucpach Krk niezależnie od
sumienia i wyznania nie zainteresowanych tymi szopkami funkcjonariuszy.
W praktyce strażak-Świadek Jehowy (autentyk z radia ZET, audycja autorska
J. Weissa!) „musi" uczestniczyć
jako składnik pocztu sztandarowego we mszach i innych behawioralnych kuriozach
homo sapiens, dziejących się jawnie i bez zażenowania w obrębie Krk,
podobnie jest z nauczycielami… Jest to nachalne, bezwzględne, nie liczące się z kodeksem karnym i ustawą zasadniczą molestowanie człowieka w najczulszych miejscach ludzkiego
ego, jakim jest dziedzina tzw. przekonań (lub też ich brak), w dodatku z przyzwoleniem milczących na takie dictum służb, postawionych na straży prawa
(RPO, policji, wreszcie prokuratury — tak rychłej i błyskawicznej w przypadku artystki Nieznalskiej a tak naprawdę wysługującej się kolejnej,
„słusznej" opcji światopoglądowej idącej przez Polskę i świat z delikatnością ślepego nosorożca w buszu!). Częściowo usprawiedliwia Krk
fakt, że zjawisko molestowania weszło już wielowiekową praktyką do
codziennych zwyczajów tej instytutki. Nie piszę tego ze złośliwości -
jest to żywcem doświadczona obserwacja zachowań Watykanu i Wielkiego, małego
Rodaka na falę światowych afer z klerem kat. w roli głównej, chęć ukrycia
za wszelką cenę śmieci pod dywanem wiary, karuzeli przenosin z parafii na
parafię, afirmacja milczenia owiec i oddziaływanie na ich postawy z pokolenia
na pokolenia tresowanego zwykłego strachu skrzywdzonych przed bezwzględną
machiną wszechmocnych miernot w koloratkach...
Doprowadza
mnie do szczytowania, kiedy prokuratorom, występującym w TV i na salach sądowych przeciw wszelakim mordercom, psychopatom i mafiozom z podniesioną przyłbicą nagle brakuje odwagi, a w swoich wypowiedziach na temat terroryzującego
Toruń i Polskę infantylnego, łamiącego wszelkie prawa IIIRP zakonnika występują
na własne życzenie z zasłoniętymi twarzami i zniekształconymi głosami! Jeśli nie jest to tchórzostwo,
strach, ogólne, instytucjonalne zastraszenie, dowód na sterroryzowanie, paraliż i służalstwo skundlonej władzy cywilnej przed duchownymi — to co?! Jakie zaufanie do bezstronności tych funkcjonariuszy
oraz składów orzekających, znanych z nienormalnie łagodnych wyroków
wydawanych na przestępców w sukienkach ma mieć zwykły obywatel, któremu -
nie daj tego Boże! — wejdzie w drogę najlichszy nawet, ale startujący z pozycji uprzywilejowanej szaman-pokurcz — ale za to… w immunitarnej, wszystkomogącej,
rzucającej paraliżujące uroki sutannie?! Toż nawet we Włoszech struktury
władzy tak przecież przeżarte przez wieki wpływami mafii wzięły w końcu
na odwagę i wydały im bezpardonową walkę! Czyżby władze Polski, w atmosferze odgórnej życzliwości pozwalające na przerastanie struktur władzy
grzybnią czarnej, chorej na ogólnoświatową władzę czarnej mafii chciały
przejść na własne życzenie wszystkie etapy tej strasznej choroby, którą
przechodziły i długo jeszcze będą przechodzić Włochy? Jest tutaj choć
jeden Borselino, choć jeden inspektor Corrado?
Ci sami
prokuratorzy z nadgorliwością neofiutów przebierają nogami na nadbrzeżu Władysławowa
by na rozkaz kurialnych z zapałem godnym lepszej sprawy przeszukiwać „Langenort-a",
ilekroć powracał spoza wód terytorialnych IIIRParafialnej i liczyć na nim
tabletki, zupełnie lekceważąc śruby i śrubki, nity, populację szczurów
okrętowych, myszy, grubość rdzy na pokładzie i zawartość szajsmaszyny...
Drażni
mnie ten upadek powagi urzędu, merdanego jak psi ogon przez byle kmiota z legitymacją poselską w dłoni, drącego się wniebogłosy na brzegu, upadek
etosu i „niezależnej niezawisłości" organu ścigania -
czy po prostu zwyczajnie śmieszy?
Pieni
mnie nadal z siłą wodospadu, że wczorajszemu ateiście, wybranemu dzięki tej zalecie na stolec prezydenta głosami
członków swojego zaplecza politycznego dzisiaj „ojciec święty" z gęby
nie wyłazi, choć taka tytylatura nie przystoi ani kanonicznie, ani
ewangelicznie ani tym bardziej logicznie żadnemu człowiekowi, oraz to, że za nasze pieniądze urządza
sobie i swojej zdewociałej, ciągnącej go za sobą w klerykalne bagno Jolce,
religijne pielgrzymki. To samo dotyczy
pielgrzyma Millera i jego peregrynującej do watykanu „za nasze" rodzinki...
1 2 Dalej..
« (Published: 30-07-2003 Last change: 06-09-2003)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 2576 |
|