|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Articles and essays »
Za siedmioma górami, za siedmioma rzekami... Author of this text: Leon Bod Bielski
Nikogo z czytających perełkę polskiego czasopiśmiennictwa, czyli niezależną prasę
nie trzeba przekonywać, że o ile Krk, największa antydemokratyczna bo
hierarchiczna struktura feudalna od zawsze zaciekle zwalczała wszelką wolną
myśl niezależną i przejawy demokratyzmu o tyle potrafi pełnymi garściami
korzystać z dobrodziejstw słabości demokracji a nawet, tylnymi drzwiami, licząc
na zmęczenie materiału, potrafi skutecznie narzucać narodom swoje już raz
zrzucone klerykalne wędzidła. Stosując nieustanne, wywoływane przez siebie i rozchodzące się we wszystkich kierunkach „ciśnienie" wnika we wszystkie
dziurki i szczelinki, które w strukturach państwa konstytucyjnie
uszczelnionego na wpływy klerykalne z premedytacją tworzą posłuszni jej,
politycznie umocowani a spolegliwi agenci. Klinicznym przykładem Miller, Kwaśniewski i cała, coraz bardziej na kolanach SLDk, zajadle wiercąca czym się da w zęzie
naszego skorodowanego okrętu...Z żelazną konsekwencją zawsze rewitalizuje
przetrącone członki- tak było po Rewolucji Francuskiej, tak jest w postsowieckiej Rosji, że o zrekolonizowanej w dobrym, dziewiętnastowiecznym,
bezpardonowym stylu Polsce nie wspomnę, gdzie zawsze silny Krk dostał z wielowiekową nawiązką więcej, niż kiedykolwiek tu z woli zaborców czy
ostatniej komuny stracił...Bezwstydnie wyciąga z zatęchłych szuflad liczące
nawet 800 lat, w większości sfałszowane dokumenty i z ich podparciem dostaje w Komisji Wspólnej czego tylko Jego Świątobliwa Bezduszność zapragnie...
Każdy w tym kraju wie doskonale, że grubo przed momentem jego poczęcia w związku,
krucafuks, „sakramenckim", powagą Krk poświadczonym, jego losy są już
przez tę totalitarną instytutkę przesądzone. Jego przyszli rodzice muszą
bowiem werbalnie zaprzysiącu ołtarza i podpisać cyrograf, że go wychowają na takiego samego jakimi oni są
bezwolnego parafianina, uwikłanego w sidła tej samej instytutki. Ma więc z góry
przechlapane, bo grubo przed narodzeniem już zaklepane...że wszystko, co
podejmą w kwestii jego formacji rodzice czy też uczyni on sam musi być zgodne z kształtem tego koszmarnego prawidła, przed wiekami wyciosanego toporem
autosakralizowanego wariata. Musi dobrowolnie, pod miłosiernym przymusem
przystać na sakramenckie kanoniczne kuriozum zakładające, że to nie kopyto
wedle nogi ale każda bez względu noga w Trójcy Świętej Jedynego, raz
wystruganego kopyta ociosywaną być musi...On, jako tworzywo tyleż podatne co z założenia bezradne, ze z góry zaklepaną gamą wytresowanych zachowań,
wyklepanych na folię formułek i takoż wyliczoną długością postronka,
pozbawiony prawa do posiadania sztywności własnej struktury psychofizycznej po
prostu musi, pod groźbą ekskomuniki i ostracyzmu środowiskowego szczelnie
dopasować się do kształtu owego prawidła, okrzepnąć i zastygnąć w doktrynalnie wymagalnej pozycji. Musi wykazać należną wiotkość kręgosłupa i „ego", odporność onego na poniżające miłość własną i godność
osobistą praktyki czy egzekwia oraz wykazać stosowną giętkość w kolanach
wykazywaną każdorazowo „na hasło" lub pojawienie się w zasięgu wzroku
pewnej odmiany czarnej, rozpinanej do ziemi sukni...
Aż
kiedyś przyjdzie taki dzień gdysam
stanie u tego samego „ołtarza wolności", przysięgnie, pocznie i wyda na
świat, jota w jotę jak mucha do muchy w zachowaniach podobnych sobie potomków.
Procedura ta ma zapewnić gwarancję niezmienności zachowań trzody oraz błogostan
bytu duchowym nadzorcom, zminimalizować wysiłek wychowawczo- nadzorczy z ich
strony, oszczędzić im cennego czasu, tak potrzebnego do zabiegania wokół
innych, zbożnych celów, jak np. wszelkiego rodzaju intryganctwo polityczne,
urabianie dla swoich imperialno- merkantylnych celów uległości znanych
polityków, tworzenie nowych fundacji z sutanną czy habitem w szyldzie,
przejmowanie za Bóg zapłać wypracowanego przez takiego delikwenta i milionów
jego praszczurów majątku narodowego. Pochwała wszechobecnej, poświęconej głupoty
zawsze była naczelną doktryną Krk i jednocześnie przebogatym, nie do
spustoszenia łowiskiem gdzie łowiono wszystko tylko nie "...serca
słów bożych prawdą…".
Postępująca
sekularyzacja wcale nie przeszkadza instytutce Krk w osiąganiu ponadnarodowych
celów wielowiekowej strategii. Wykorzystując tak modną w ostatnich latach
„poprawność polityczną", dzięki której ciemniaka nie wypada nazywać
tak wprost jak należałoby, bez ogródek — ciemniakiem tylko np. excelencją a takie pojęcia stricte religijne jak — zabobon, zacofanie, prymitywizm,
obskurantyzm, doktrynerstwo, zamordyzm, fałsz, obłuda, minoderia, pruderia,
pycha duchowieństwa i inne, z nazwy tutaj nie wymienione stały się w ogóle
pojęciami dziś nie używanymi. Wypadły one z oficjalnego nazewnictwa
„rzeczy po imieniu", próżno ich szukać w gazetach, wiadomościach,
debatach politycznych gdyż w tym nawzajem adorującym się towarzystwie zbyt łatwo
mogłyby oddać prawdziwego duchawzajemnych
relacji polityków i hierarchów, naruszyć tę delikatną nad wyraz politurę
„poprawności", spowodować eksplozję bańki mydlanej, we wnętrzu której
brylują spijając sobie z ust miody duserów, instrukcje bezdyskusyjnych,
pokornych zachowań i polecenia bezwzględnych ustępstw...Kto komu, od i dla
kogo — pozostawiam domyślności czytelników.
Jednostka
ludzka od momentu poczęcia a nawet, jak wykazałem powyżej grubo jeszcze przed
tym wzniosłym aktem jest już zaszufladkowana i przeznaczona zadeklarowaną do
ołtarza przez rodziców formą przyszłej, katolickiej indoktrynacji i „formowania duchowego" do pewnych zadań, którym na imię „chwała i potęga
Krk". Ruchy wyzwoleńcze, wolnomyślicielstwo, rozwój struktur świeckich, dążenia
do zrzucenia z siebie okowów kościelnego absolutnego autorytaryzmu i struktur
fizycznej przemocy były marzeniem pokoleń antyklerykałów, ludzi istniejących
od zawsze, we wszystkich społecznościach naznaczonych tym piętnem upodlenia,
zniewolenia i pogardy jak zawsze istnieją góry tam, gdzie są doliny.… Dziś
znaczący ludzie polityki mają jak nigdy przedtem świetne warunki odtworzenia
na stałe choćby zdobyczy Rewolucji Francuskiej i rozwoju antyklerykalnej,
nienacechowanej wcale wrogością a raczej konsekwencją pro-świecko-państwowej
myśli, słowa i druku, jednak „powracająca fala" skundlenia, serwilizmu itak modnego na fali poprawności politycznej włazidupstwa
wyrabia wśród prominentów świata polityki postawy klęczne. Media, obserwujące
powrót na scenę tego wszystkiego, co najgorsze, z czym z narażeniem życia
walczyli przez wieki światli ludzie nie tylko renesansu, ochoczo dołączyły
do tańca stetryczałych politycznych chochołów i grają im co sił na poprawną
politycznie nutę.
Na
razie żyją w luksusie samouwielbienia. Gdy sympatyczna, noszona na razie w butonierce jaszczurka urośnie do właściwych
jaszczurczemu rodzajowi rozmiarów krokodyla nilowego, gdy pęknie
mydlana bańka „poprawności politycznej"- obudzą się nagle, ale będzie
już za późno...Ręka, chwycona za głaszczący jaszczura palec, będzie już
nie do uratowania. Uśpiona czujność i wyrobiona zażywanym codziennie ponad
poziom nasłodzenia delikwentów „opium dla ludu" postawa ufności sparaliżuje
ich działania obronne, co spowoduje, że na ręce, znając zachłanność i nienasycony apetyt „smoka" zapewne się
nie skończy...Co tym bardziej smutne, że nad prastarą Wisłą
szlachetni spadkobiercy szewczyka Dratewki i jego warsztatu już niestety albo
wymarli, albo zajęci są głaskaniem smoka wmawiając sobie, że to dopiero
jaszczurka, lub też, co najbardziej widoczne- przeszli na żołd dojrzałej
formy tej bestii i gorliwie czynią z 36 milionowego pospólstwa zbiorową ofiarę
jej zboczonego i nienasyconego apetytu...
Gdyby
nie radosne wieści z grodu Łodzią zwanego, skąd heroldowie wyzwolenia pod
wodządziecięcia
zdolnego „łeb urwać Hydrze", na razie skutecznie zajętego
pozbawianiem go uzębienia i anonimowości jego zbrodniczych zamiarów, walącego
go w łeb pałą wystruganą z antyklerykalnego pnia „drzewa poznania dobrego i złego" donoszą o rychłym końcu Smoka — trzeba by było chyba porzucić
nadwiślańskie łęgi, grody prastare, miody najprzedniejsze, dziewczęta najładniejsze,
groby przodków mszarami porosłe i wiać do jakiejś za siedmioma górami i morzami leżącej Holandii gdzie ludzie czyści i eutanazja nadzieją zielona,
gdzie żyje naród, którego obywatele na co dzień mogą świadomie, w pełni
praw do wolności sumienia — a więc wbrew woli smoka — decydować nie tylko o poczęciach lub nie swoich potomnych, ale też i o godzinie śmierci swojej,
amen. Zaiste, dziwy to zamorskie jakich świat nie widział, dalekie a straszne i któż by im, dziatki kochane, dał wiarę? Czasem Kaszubowie, nadmorską
krainę zamieszkującyponoć widzą
jakoweś żagle na horyzoncie, zwiastujące rychły spływ statku niosącego
banderę ich wolności, praw do decydowania o sobie i nie tylko. Najstarszy
Kaszeba wypatrzył łajbę przez wiekową, z butelek po „czystej" zrobioną
lunetą i powiada, że zwie się ona „Langenort" i zapewne przy kei Władysławowa
miejsca dla niego nie będzie z tej przyczyny, że dokładnie to nam z pokładu
chcą dać do powszechnego na co dzień używania, czym przed wiekami u nas
zawładnął i do tej pory włada , dziatki kochane w Chrystusie jedyne,
nasz Kościół Powszechny, niestety dla swojego
dobra i swojej szczęśliwości
wiekuistej, amen! A wszem i wobec wiadomem od wieków jest i na wieki
bullą ogłoszonem, że nie może na jednym podwórcu rządzić na tych samych
prawach pan, wójt i pleban wespół z równymi sobie w prawach, tfu,
wyzwolonymi parobczakami! Nie jest to boski porządek, a więc zgody nań być
tu nie może, tak nam dopomóż gotujący się do chrztu prezydencie, liczący
tabletki prokuratorze, upadły premierze Millerze, zblazowany Sejmie i Policjo
Państwowa w Trójcy Świętej Jedynej dawno klęcząca!
« (Published: 06-08-2003 Last change: 06-09-2003)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 2586 |
|