The RationalistSkip to content


We have registered
200.530.829 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2991 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
Lucas L. Grabeel - Homo Sanctus. Opowieść homokapłana
Agnieszka Zakrzewicz - Papież i kobieta
« Outlook on life  
Zupełnie bezskutecznie [2]
Author of this text:

W przypowieści o dziesięciu minach Jezus opisuje jak król postępuje z ludźmi, którzy z kolei różnie postępowali z powierzonymi im pieniędzmi. Z przypowieści wynika, że ten król postępuje właściwie. Ten pozytywny bohater nakazuje zabijanie tych, którzy nie chcą jego panowania.

Kościół kat. nakazuje miłość bliźniego zgodnie z Dekalogiem, równocześnie fałszując tam zawarte zasady. Mianowicie według Kościoła kat. bliźni to każdy człowiek. Z pisma świętego wynika, że to fałsz, bo w zrozumieniu Starego Testamentu bliźni to ten kto ma bliznę na siusiaku i czci Jahwe, a więc Izraelczyk albo Samarytanin. Przykładów na to fałszerstwo jest w biblii wiele. Ja przytoczę tylko jeden: Kiedy Żydzi przywędrowali wreszcie do Ziemi Obiecanej, to trzeba było wymordować tamtejszych autochtonów. Rozpoczęła się bitwa, a Bóg pomagał Żydom mordować dotychczasowych mieszkańców Palestyny. Umownym znakiem dla Boga, że ma pomagać w skutecznym mordowaniu ludzi broniących swojej ojczyzny, było podnoszenie rąk przez Jozuego. Jeśli się kogoś morduje to chyba nie z miłości.

W Polsce głoszenie haseł faszystowskich jest prawnie zakazane. Podstawową zasadą działania faszystowskich rasistów było dzielenie ludzi na Ubermenschów i Untermenschów, czyli nadludzi i podludzi. Dzielenie ludzi na naród wybrany i gojów, czyli psy nieczyste nie jest karalne, a Pismo Święte nie jest księgą zabronioną przez prawo. Dlaczego?

Dobroć Boga w aspekcie Jego ilorazu inteligencji

Według tych religii, które znam, Bóg jest istotą idealną, która posiada wszystkie cechy pozytywne w superlatywach. Jest więc bardzo dobry, wszechmocny, wszystkowiedzący, no i w ogóle super.

Ten wszystkowiedzący ideał, dla którego przyszłość jest jako ta otwarta księga, stwarza dla Adama i Ewy pokusę, żeby się dowiedzieć czy zgrzeszą. Niejakiemu Hiobowi robi wszystko co najgorsze: burzy mu dom, zabija dzieci i żonę, a na koniec zsyła na niego straszne choroby. Wszystko po to, aby się dowiedzieć jak dalece ten człowiek ufa Jemu. Ponieważ Bóg zna całą przyszłość, więc jedynym celem mogło być sadystyczne znęcanie się nad tym nieszczęśliwym człowiekiem lub skrajny debilizm Boga, co stanowi sprzeczność z Jego boskimi cechami.

Tutaj na pewno czytający to katolicy powiedzą, że człowiek ma wolną wolę a wiec Bóg nie wie jak człowiek postąpi.

O wolnej woli słów kilka

Po pierwsze: jeśli Bóg nie wie czegokolwiek, to nie jest wszechwiedzący a słowa: przyszłość jest dla Niego jako ta otwarta księga — są fałszem.

Po drugie: Dlaczegóż to wolna wola człowieka ma ograniczać wiedzę Boga? Przecież fakt, że ja jutro mogę pójść do kina albo, według własnego widzimisię, pojechać nad zalew łowić ryby — w żaden sposób nie przeszkadza temu aby Bóg wiedział co ja według swojego widzimisię jutro zrobię.

Załóżmy jednak, że ja w rzeczywistości pójdę nad zalew łowić ryby. W efekcie tego wyłamię kij leszczynowy na wędzisko, odrzucę kamień i spod niego zabiorę robaki a pod sosną odwodnię organizm. Bóg wie, że jutro krzew leszczynowy zostanie uszkodzony, że kamień zmieni położenie, a robaki zginą męczeńską śmiercią na haczyku, ponieważ żaden z wymienionych przedmiotów rozważań nie posiada wolnej woli. Wie także, że mrówki mieszkające pod sosną będą musiały ratować przed powodzią swoje mieszkanie, ale nie będzie wiedział, że to wszystko ja zrobiłem, bo ja mam wolną wolę. To jest ewidentny nonsens!

No ale nie bądźmy tacy zasadniczy. Postarajmy się rozważyć sprawę według koncepcji wskazywanej przez naszych adwersarzy.

Jeśli Bóg nie wie czy ja jutro pójdę do kina, bo to moja wolna wola, to nie wie także co zrobi jutro ciocia Agata, bo ona też będzie jutro działała według swojej wolnej woli. Zasada ta dotyczy nie tylko mnie i mojej cioci, lecz wszystkich posiadaczy wolnej woli — czyli wszystkich ludzi.

To stwarza bardzo nieprzyjemną sytuację dla Boga: Ta wszechwiedząca Osoba wie czy jutro będzie świeciło słońce czy też będzie padał deszcz. Wie także jakie będą jutro ruchy sejsmiczne i na tym koniec. Cała reszta zdarzeń dnia jutrzejszego, oprócz pogody i ruchów skorupy ziemskiej, to działania ludzkie. Tutaj należy skorygować historię filozofii. Z tego co wyżej, widać, że to nie Sokrates pierwszy, lecz Bóg powiedział: Wiem, że nic nie wiem. No i miał rację!

Teraz o dobroci bożej

Bóg jest dobry. Tak dobry, że jak na weselu zabrakło tak zwanego „gazu", to stworzył dużo dobrego wina. Ten sam Bóg tak stworzył świat, że płyty geologiczne tak się przesuwają, że na siebie naciskają i dochodzi do trzęsień ziemi w których giną błyskawicznie lub przez długi czas dusząc się zasypani pod gruzami domów ludzie. Ten sam Bóg stworzył wirusa HIV oraz zarazki wielu innych chorób, żeby ludzie na nie chorowali i ogromnie cierpieli. No więc czy jest to dobry Bóg czy może Bóg sadysta?

Osobnego potraktowania wymaga takie właśnie jak wyżej, szczegółowe rozważanie teksów ewangelicznych. Czy to w ogóle ma sens? Przecież wiadomo, że te przypowieści o Jezusie powstawały co najmniej dwa pokolenia po narodzeniu Jezusa — najstarsza ewangelia, to jest według św. Marka była pisana prawdopodobnie między czterdziestym a pięćdziesiątym rokiem nowej ery, w czasach kiedy średnia długość życia nie przekraczała dwudziestu jeden lat. Następne powstawały znacznie później, tak jak i pierwsza, na podstawie tradycji ustnej przekazywanej z Palestyny gdzieś na drugi koniec świata, bo na przykład aż nad brzegi Morza Czarnego. Tutaj także należy zwrócić uwagę na bajkowy charakter tych tekstów. W ewangeliach synoptycznych aż roi się na każdej stronie od cudów dokonywanych przez Jezusa. Na każdej stronie po kilka.

Dawno, dawno temu w Polsce jeden król w niejasnych okolicznościach zabił biskupa. Ówczesny opis tego zdarzenia nie zawiera żadnych cudowności. Opis tego samego zdarzenia datowany na czasy o wiele lat późniejsze, aż roi się od cudów. W najstarszej części Pisma Świętego, czyli w Dziejach Apostolskich o cudach Jezusa nic nie słychać, zaś w ewangeliach już jest ich mnóstwo i to w najstarszej najmniej, a w każdej następnej coraz więcej. Czy jest sens poważnie traktować takie opowiastki tylko dlatego, że kilkudziesięciu bardzo starych ludzi, w dawnych czasach, na zasadzie głosowania i to przy sprzeciwie mniejszości, a więc bez zgody całego gremium, postanowiło, że akurat te cztery księgi z wielu innych są Słowem Bożym. Przecież naprzód należałoby się zastanowić nad historyczną autentycznością tego przekazu, a dopiero w razie potwierdzenia tej historycznej prawdziwości rozważać treść. Zarówno historycy bibliści racjonalni jak i katoliccy nie podają żadnych dowodów, ani nawet powodów dla których można by uznać ewangelie za dokumenty oparte na faktach.

Ponieważ tak się rozpisałem o rzeczach dla jednych powszechnie wiadomych, dla innych zupełnie niezauważalnych, czyli o rzeczach o których w zasadzie nie ma sensu pisać, bo nie wywiera to żadnego skutku, no to jeszcze parę słów o królowej nauk czyli świętej teologii. W tej dyscyplinie jest wiele zadziwiających nonsensów. Teologia to dosłownie słowo o Bogu, a semantycznie nauka o Bogu. Aby cokolwiek badać trzeba mieć aparat badawczy dokładnie dostosowany do badanego przedmiotu. Nie można na przykład badać światła smakiem albo dźwięku wzrokiem. Ponieważ człowiek ma aparat percepcyjny wyłącznie materialny, więc nie może poznawać Boga. Tak wiec teologia to nie jest nauka o Bogu, lecz opowieści o tym jak sobie wyobrażał Boga Augustyn, a jak Tomasz. Tutaj zwróćmy uwagę na niezwykłą cechę teologii wyróżniającą tę dziedzinę wiedzy spośród wszystkich innych: W każdej dziedzinie wiedzy nauczyciel jest w pozycji nadrzędnej w stosunku do ucznia. Dla przykładu weźmy nauczanie historii. Nauczyciel wie o tej historii sto razy więcej niż uczeń, a wykładane prawdy potrafi udokumentować wynikami prac archeologicznych oraz źródłami pisanymi. W teologii wykładowca może uczniowi opowiedzieć jak sobie wyobrażał Boga Augustyn, a jak Tomasz, zaś uczeń może wykładowcy zrewanżować się opowieścią o tym jak sobie wyobraża Boga Franek lub Marysia. Wprawdzie religia jest dla wszystkich ludzi, ale nie w tym samym stopniu. Pismo Święte mówi: Błogosławieni ubodzy duchem albowiem ich jest królestwo niebieskie. Jest więc oczywiste, że wyobrażenie Boga wymyślone przez Franka czy Marysię jest bliższe Bogu, niż to co wydumał bogaty umysłem doktor Kościoła.

Dla tych, których jeszcze na śmierć nie zanudziłem coś na zakończenie.

Dla niewierzącego śmierć to koniec wszystkiego — więc nic dziwnego, że się tej śmierci boi bardzo, bardzo.

Dla wierzącego katolika śmierć to początek wiecznej szczęśliwości w niebie, bo czyściec odpada ze względu na odpusty, a nawet grzech ciężki nie jest groźny według tego co nam ostatnio (widocznie po rozmowie z Bogiem) oświadczył JPII — ....do piekła idą tylko zatwardziali i niepoprawni grzesznicy… a nie, jak przez dwa tysiące lat Kościół kat. nauczał — każdy, który utracił łaskę uświęcającą.

Z tych wszystkich powodów każdy katolik marzy o śmierci jako o największym szczęściu. Przepraszam, znam jeden wyjątek: Nasz polski papież jak oberwał z magnum to:.… chwilami był nieprzytomny, ale jak tylko Mu wracała przytomność gorąco modlił się do Matki Boskiej Fatimskiej i Matka Boska Fatimska Go wysłuchała, Jego prośby spełniła i papież przeżył. No więc chyba o śmierci nie marzył.

Jestem w tej dobrej sytuacji, że ja piszę, a moi adwersarze nie mogą mi odpowiedzieć, przynajmniej natychmiast. Gdyby mogli, to zapewne usłyszałbym, że źle interpretuję omawiane zagadnienia oraz że Bóg może swoje słowa rozumieć inaczej niż my ludzie. Na takie gadanie odpowiedziałbym, że jakakolwiek interpretacja jest potrzebna tam, gdzie tekst nie jest w sposób oczywisty jednoznaczny. Ja przytaczałem tylko takie kwestie, które są w pełni jednoznaczne i żadnej interpretacji nie wymagają. Zaś jeśli chodzi o objawienie, to jest to informacja przekazywana nam ludziom przez Boga. Jeśli Bóg mówiąc "kot", ma na myśli psa, to jest to dezinformacja.

Mógłbym jeszcze długo tak ględzić, ale ateiści to wiedzą, a po wierzących ta problematyka spływa jak woda po kaczce, więc moje pisanie jest zupełnie nieskuteczne. Naprawdę już więcej nie będę!


1 2 

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Życie bez Boga
Wiara dobra, niewiara dobra

 Comment on this article..   See comments (4)..   


« Outlook on life   (Published: 19-10-2003 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Andrzej S. Przepieździecki
Pracownik akademicko-oświatowy. Autor książki "Szkoła życia" (2005).

 Number of texts in service: 40  Show other texts of this author
 Newest author's article: Co robić? Komu ufać?
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 2818 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)