Reading room »
Obsesja posłuszeństwa [2] Author of this text: Lucjan Ferus
-
Tak Panie,… wydaje mi się, że potrafię.
-
Słucham więc uważnie — Bóg zaczął nawijać na palec swój długi siwy wąs,
nie spuszczając z niej wzroku.
Kobieta spojrzała na mężczyznę, jakby w nim szukając otuchy, ale
jego przerażona mina świadczyła, że najchętniej zapadłby się pod ziemię.
Zerknęła więc na archanioła i wydało jej się, że w jego wzroku dostrzega
zachętę i aprobatę. Uśmiechnęła się więc blado, przełknęła z trudem
ślinę i zaczęła mówić:
-
Ta próba dotyczyła nas — ludzi i miała wykazać czy wybierzemy drogę
przykazań bożych, czy własną drogę poznania,… a więc i błądzenia
jednocześnie. Miała ona rozegrać się pomiędzy Stwórcą a jego
stworzeniem… i gdyby zachować te warunki, miałbyś prawo Panie powiedzieć,
iż nie sprostaliśmy jej — odrzuciliśmy dobrowolnie twoje przykazanie, a co
za tym idzie i ciebie także.
Bóg przyglądał się kobiecie z tajemniczym uśmiechem, z lekka kiwając
głową, jakby zgadzał się z tym co dotąd powiedziała.
-
Ale tak się nie stało: do tej próby został włączony cud natury — mówiący
wąż, notabene twoje Panie dzieło,… który przyczynił się do tego, iż w perfidny sposób, oszukując i zwodząc nas, spowodował, że jej wynik stał się
dla nas niekorzystny.
Szatan
nie wiedzieć czemu zaczerwienił się i spuścił głowę.
-
Nie sugeruję Panie, iż to ty posłużyłeś się nim, aby nas pognębić. Nie!
Nie uważam, abyś był aż takim hipokrytą, /teraz z kolei na obliczu Boga
pojawił się jakby rumieniec wstydu/, ale jednocześnie jestem przekonana, że
nie możesz pozostawić tego udając, że wszystko jest w porządku! Przecież
nigdy nie będziesz miał pewności czy sami — bez tej
niespodziewanej
ingerencji jednego z twoich stworzeń,
dopuścilibyśmy się tego czynu, prawda? — wyraźnie położyła nacisk na słowa
„niespodziewanej" i „twoich". Bóg chrząknął znacząco i spojrzał na
Szatana, ale ten miał wzrok wbity w ziemię. Kobieta mówiła dalej:
-
Uważam zatem, iż w tej sytuacji nie możesz nas Panie ukarać, ponieważ
warunki próby zostały zmienione w trakcie jej trwania, a to co się stało nie
było wynikiem wyłącznie naszej winy. Ale jeśli
mimo wszystko uczynisz to, można przypuszczać, iż tak naprawdę nie zależało
ci na wyniku bezstronnym i sprawiedliwym, ale na takim właśnie jaki nastąpił! A to już świadczyłoby, iż ten wąż nie znalazł się tam przypadkowo...
Bóg wstał gwałtownie.
-
Dość tego! Bacz kobieto co i do kogo mówisz! — rzekł groźnie, głosem nie
znoszącym sprzeciwu.
— Panie, w imieniu swoim, swego partnera, a także naszych
potomków, domagam się powtórzenia tej próby — ale tym razem w uczciwych
warunkach, bez żadnych mówiących węży czy też innych sztuczek! Skoro jesteś
sprawiedliwy, za jakiego każesz się uważać, musisz zgodzić się na to! Proszę
cię Panie! — i oboje padli przed Bogiem na kolana, pochylając pokornie głowy.
Bóg stał chwilę patrząc na nich z góry, a następnie odwrócił się i odszedł bez słowa. Szatan pobiegł za nim. Dobiegł ich jeszcze głos
kobiety:
-
Panie! Czy tak właśnie ma wyglądać twoja sprawiedliwość?!
Stwórca szedł szybko ścieżkami ogrodu Eden, jakby chciał najprędzej
oddalić się od źródła głosu, a dwa kroki za nim, biegł prawie Szatan. W pewnej chwili Bóg stanął tak gwałtownie, aż archanioł wpadł na niego z impetem. Odwrócił się z groźną miną.
-
Przepraszam Panie — wyjąkał Szatan , rozcierając sobie nos.
-
Czy to ty im wszystko wygadałeś?! — spytał Bóg głosem, od którego
archaniołowi ścierpła skóra na plecach.
-
Nie Panie! Ja tylko odpowiedziałem kobiecie na parę pytań,… ale wcale nie
związanych z tym tematem. — Bronił się bez przekonania.
-
Wcale nie związanych z tym tematem! — przedrzeźniał go Bóg.
— I według ciebie ona sama domyśliła się reszty?!
Szatan
rozłożył bezradnie ręce.
-
Nie wiem.. Naprawdę nie wiem, Panie — pociągnął głośno nosem.
-
.… że też na nikim nie można polegać! — zirytował się Stwórca.
Mrucząc
coś jeszcze do siebie, odwrócił się i ruszył dalej.
Szli jakiś czas w milczeniu, aż ciekawość Szatana wzięła górę.
Spytał Boga: — Panie, czy nie będzie nadużyciem
twojej cierpliwości, jeśli spytam, co zamierzasz zrobić?
-
Będzie! — odrzekł Bóg krótko, nie odwracając się.
Znów
zapanowało milczenie, słychać było tylko chrzęst kroków na żwirowej ścieżce i ciężki oddech archanioła. Po jakimś czasie ponowił pytanie:
-
Panie,… powiedz co zamierzasz zrobić w tej sytuacji?
Bóg
stanął i zwrócił ku niemu swe oblicze.
-
Jeśli już koniecznie musisz wiedzieć, to nic! Absolutnie nic! — odparł
spokojnie. Szatan uniósł brwi ze zdziwieniem.
-
Jak to nic? Nie powtórzysz tej próby?! — wyjąkał.
-
Nie! A po co?! — odparł Bóg takim tonem, jakby mówił:
-
Mnie zadowala jej wynik!
Archanioł
przyglądał się Bogu zdziwiony i zaszokowany zarazem. W końcu nie wytrzymał i wybuchnął:
-
Ale przecież ona ma rację! Gdyby nie to kuszenie przez węża, jest mało
prawdopodobne, aby ludzie sami zdobyli się na ten czyn! I z ich punktu widzenia
twój osąd Panie i towarzysząca mu kara nie są sprawiedliwe.
— A z mojego punktu widzenia — są! — uciął Bóg dyskusję z groźnym błyskiem w oku. — A swoją drogą, trzeba będzie coś zrobić, aby kobiety w przyszłości
miały nieco mniej rozumu — pomyślał Bóg i położywszy ciężką dłoń na
ramieniu archanioła, dodał:
-
Tobie zaś, radziłbym nie angażować się w to uczuciowo, bo możesz źle na
tym wyjść, mój drogi!
Szatan przygarbił się nieco, ale odparł:
-
Ale przecież nie możesz tego Panie, tak pozostawić! Ludzie będą mówić, iż
jesteś niesprawiedliwy,… że poddajesz ich próbom moralnie dwuznacznym.
-
Nie martw się! — przerwał mu Bóg.
-
Pomyślałem i o tym: ponieważ to ty wygadałeś się zbytnio, do ciebie będzie
należało przypilnowanie, aby żadne słowo z tej ostatniej rozmowy z ludźmi,
nie znalazło się w ani jednej ze świętych ksiąg człowieka,.. po prostu:
nie przyprowadziłeś ich do mnie zanim wyruszyli na ziemię, zrozumiano?! -
powiedział Bóg wolno i z naciskiem, patrząc na archanioła porozumiewawczo.
Ten, aż otworzył usta ze zdumienia.
-
Ależ to genialnie proste! — zawołał z entuzjazmem.
-
No widzisz! — ucieszył się Bóg i poklepał go po plecach.
Ale kiedy szli dalej w milczeniu, archanioła naszły jednak pewne wątpliwości.
-
Ale przecież ludzie i tak kiedyś na to wpadną, że Bóg ich oszukał w gruncie rzeczy,… że wynik tej próby nie mógł być inny, niż zaplanowany
przez Boga! Czyż jego wszechmoc i wszechwiedza na to nie wskazuje? Czyż to nie
sam Bóg mawiał nieraz:
-
Czy może się kto sprzeciwić temu co ja zamierzam zdziałać? — co wtedy będzie?
Jak zareaguje Bóg? Przecież tej prawdy nie uda mu się zataić na wieki! -
rozmyślał tak Szatan, drepcząc w milczeniu obok Stwórcy.
O naiwny!
Nie
domyślał się jaka potęga tkwi w religii, w sile przekonywania kapłanów! Bóg
wiedział co robi „powołując" stan kapłański, dlatego może spać
spokojnie. Oni już potrafią właściwie zatroszczyć się o to stado
bezwolnych owieczek i poprowadzić je właściwą drogą. Drogą wytyczoną odgórnie;
jedyną możliwą, jedynie dobrą i jedynie sprawiedliwą.
Dlatego też po dzień dzisiejszy, nikt nie stanął w obronie człowieka i nie zastanowił się dlaczego wszechmocny — bądź co bądź — Bóg, postąpił
tak niesprawiedliwie — bo karząc człowieka, nie wziął pod uwagę, że
został on skuszony przez
jego stworzenie oraz tak głupio — bo nakazał rozmnażać się ludziom o zdegenerowanej naturze, a więc z każdym pokoleniem powiększać ilość zła
na świecie.
I nie przez wieki, ale przez tysiąclecia wszyscy obarczają winą
stworzenie, choć to jego Stwórca ponosi
całkowitą winę za zaistniały stan rzeczy. Obarcza się winą
glinę, za to, że garncarzowi nie udały się garnki,… bo takiej bezmyślności
nauczają człowieka kapłani — ci niekwestionowani „znawcy" natury
boskiej.
I ponoć także ludzkiej,… ale to już chyba lekka przesada.
— k o n i e c -
1 2
« (Published: 25-10-2003 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 2834 |