The RationalistSkip to content


We have registered
204.979.097 visits
There are 7362 articles   written by 1064 authors. They could occupy 29015 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
 Reading room »

Szatańska sprawiedliwość [1]
Author of this text:

Pewnego razu Bóg zawołał do siebie dyżurnego anioła i polecił mu wezwać natychmiast archanioła Gabriela.

— O ile wiem Panie,… archanioła Gabriela wysłałeś z jakimś ważnym poleceniem na drugą stronę galaktyki — odparł ten, stojąc przed Stwórcą wyprostowany jak struna. Bóg skrzywił się nieznacznie.

— A tak,… rzeczywiście! Wobec tego wezwij natychmiast archanioła Michała! - polecił mu, czyniąc niecierpliwy gest dłonią.

Dyżurny anioł pochylił głowę i patrząc gdzieś pod stopy Stwórcy, odparł:

- Ale jego też akurat nie ma,… ćwiczy swe zastępy aniołów w odległym rejonie nieba o,… — nie skończył, bo Bóg przerwał mu gwałtownie:

— A niech to! Kiedy któregoś potrzebuję, dziwnym trafem albo są zajęci, albo ich nie ma! -

Dyżurny anioł stał z pochyloną głową i nie odzywał się. Bał się nawet spojrzeć w oblicze Stwórcy. Ten po chwili uspokoił się i spytał:

- To który z archaniołów jest na miejscu? I akurat wolny? — dodał zjadliwym tonem.

— O ile wiem Panie, archanioła Rafała też nie ma,… ale jest Szatan… - odparł dyżurny anioł z pewnym wahaniem, bo choć Szatan już od jakiegoś czasu nie był archaniołem, to zawsze jednak. Bóg skrzywił się nieznacznie i rzekł niezdecydowanie: — Szatan mówisz? No dobrze, niech będzie Szatan. Tylko pospiesz się! — i nieomal wypchnął anioła za drzwi sali tronowej.

Kiedy Szatan zameldował się u Stwórcy, ten bez zbędnych wstępów powiedział:

- Jest taka sprawa; Muszę być obecny w drugim końcu wszechświata, aby tam stworzyć nowy świat… -

- Przecież ty Panie jesteś wszechobecny w swoim dziele, czyż nie? — przerwał mu niezbyt grzecznie Szatan, wpatrując się uważnie w jego oblicze. Bóg zniecierpliwiony machnął ręką.

- Jestem! Jestem! Tyle, że nie w jednakowym stopniu. Nie będę ci teraz tłumaczył na czym to polega. Nie przerywaj i słuchaj! Więc choć j e s t e m obecny wszędzie… — położył nacisk na wyraz „jestem".

- Tam muszę poświęcić więcej uwagi, bo to ma być coś extra! Ty więc na czas mojej nieobecności dopilnujesz ziemi, aby ludzie znów nie wyskoczyli z czymś głupim… — przerwał i dodał ciszej jakby do siebie:

- Wystarczy ich tylko z oczu spuścić na chwilę… — pokręcił głową do swych myśli i kładąc swoją ciężką dłoń na ramieniu anioła, rzekł:

- Masz więc przypilnować ludzi,… ja niedługo wrócę… -

- Może za tydzień? — spytał Szatan z ledwie dostrzegalnym uśmieszkiem.

- Może,… a dlaczego tak uważasz? — spytał Bóg podejrzliwie.

- Ee,… nic! Tak tylko pomyślałem. — odparł ten wymijająco. Nie było tajemnicą, że Bóg z reguły więcej czasu nie poświęcał na stworzenie świata, niż jeden tydzień. Taką miał zasadę? Któż to może wiedzieć...

- No, dobrze! A więc pilnuj i uważaj na wszystko! Zwiększę ci do tego zadania twoje możliwości, tylko pamiętaj; nie wykorzystaj ich niewłaściwie! — położył swoją dłoń na głowie anioła i ten poczuł jak spływa po nim jakieś dziwne ciepło. Mimowolnie zamknął oczy, a gdy je otworzył Boga już nie było. Został sam.

Gdy Stwórca wrócił po tygodniu — co było do przewidzenia — zastał Szatana niezwykle podekscytowanego. Jąkając się z przejęcia, rzekł on:

- Panie,… wprowadziłem pewne poprawki do twojego dzieła! — Boga aż „zamurowało". Spojrzał na niego z niedowierzaniem, ściągając brwi, a jego spojrzenie stało się zimne niczym lód.

- Co takiego?! — spytał oschłym tonem. Szatan momentalnie stracił cały animusz, ale było już za późno; Musiał wyjaśnić Bogu swoje zachowanie. Zaczął więc niepewnie:

- Uczyniłem Panie doskonałą sprawiedliwość na ziemi… — przerwał, czekając na reakcję Boga.

- Ty? Na ziemi?! — Stwórca był chyba bardziej zaskoczony niż wkurzony.

- Może jeszcze powiesz, że wśród ludzi? — spytał, jakby chcąc się upewnić.

- No właśnie! O to chodzi, że w y ł ą c z n i e wśród ludzi! — Szatan wbrew swojej chęci, lecz nie mógł ukryć zadowolenia z siebie.

Bóg wybuchnął głośnym śmiechem. Śmiał się długo i niepohamowanie, aż w końcu rzekł:

- Trzymajcie mnie! On uczynił doskonałą sprawiedliwość w świecie ludzi?! No, nie! Już dawno się tak nie ubawiłem! — znów zaczął się śmiać.

- Zaledwie tydzień mnie nie było, a on już zdążył uczynić d o s k o n a ł ą sprawiedliwość na ziemi! Ha! ha! — a gdy skończył się śmiać skinął na Szatana i gdy ten podszedł blisko, położył mu rękę na ramieniu, pytając:

— A w jakiż to sposób osiągnąłeś, mój ty mądralo? -

Szatan jeszcze nie pewny dalszej reakcji Boga, zająkując się czasem z przejęcia, począł mówić:

- Kiedy Panie odszedłeś, udałem się na ziemię, aby z bliska jej pilnować. Zobaczyłem wtedy z przerażeniem, że pośród ludzi dzieje się wiele niegodziwości, wiele zła za które nikt nie ponosi zasłużonej kary. Stwierdziłem, iż ludzie zachowują się tak, jakby nie mieli wcale  s u m i e n i a , albo mieli je w stanie szczątkowym! Pomyślałem sobie Panie, że to na pewno nie spodobałoby ci się. A więc korzystając ze swoich uprawnień i z dodatkowej mocy jakiej mi udzieliłeś do tej zaszczytnej misji, uczyniłem obowiązującym pośród ludzi takie prawo, które powoduje u osobnika dokonującego karygodnego, niemoralnego czynu, tak silne w y r z u t y  s u m i e n i a , iż jedynym lekarstwem, aby je uciszyć jest zaniechanie czynienia zła teraz jak i w przyszłości, oraz dodatkową rekompensatę w postaci nawiązki z trzech dobrych uczynków. Podoba ci się Panie to rozwiązanie? -

Stwórca pokręcił głową, jakby czemuś nie mógł się nadziwić, a potem spytał poważnym już tonem:

- Więc według twojej koncepcji, to bardzo rozwinięte sumienie u ludzi, determinuje ich zachowania? Powoduje, iż m u s z ą być dobrzy, choćby tego nie chcieli, bo inaczej zamęczy ich p o c z u c i e  w i n y ? -

- Tak Panie! Jest dokładnie tak, jak to ująłeś! — odparł Szatan z dumą w głosie.

- Pozostawia im ono choć niewielki margines swobody? — spytał Bóg, uważnie przyglądając się aniołowi, spod swych siwych, krzaczastych brwi.

- Absolutnie żadnego! Dlatego uważam — nie chwaląc się oczywiście — to rozwiązanie za tak doskonałe! — odparł Szatan z wrodzoną skromnością.

- Doskonałe mówisz? — pokiwał Bóg głową, a na jego obliczu pojawił się zagadkowy uśmiech.

- Zniewolenie ludzi do bycia dobrymi, wbrew ich woli, jest według ciebie doskonałym pomysłem? A gdzie tu jest miejsce na ich  w o l n ą  w o l ę ?! Nie wspominając już nawet o tym, że dobre uczynki moralne wykonywane pod

p r z y m u s e m — choćby i wewnętrznym — są „funta kłaków" nie warte, rozumiesz to, ty nie douczony demiurgu?! -

Szatan pochylił głowę, dopiero teraz pojmując, że nie pomyślał o wszystkim wprowadzając naprędce to „doskonałe" — jak mu się wydawało — prawo. Jego nieludzko piękne oblicze pokrył rumieniec wstydu.

- Przepraszam Panie,… chciałem jak najlepiej. — wymamrotał skonfudowany w najwyższym stopniu, jeszcze niżej pochylając głowę. Stwórca protekcjonalnie poklepał go po ramieniu i rzekł:

- Wiem, wiem! Dlatego nie mam o to do ciebie żalu! Na przyszłość jednak zastanów się głębiej, nim cokolwiek zmienisz w moim dziele! Nie pomyślałeś nawet c z y m jest w istocie to ludzkie sumienie, a powinieneś to wziąć pod uwagę. — odchodząc już i czyniąc dłonią gest, który niwelował to szatańskie prawo pośród ludzi, dodał sentencjonalnie:

- Nie wszystko jest takie proste, jakby się to mogło wydawać na pierwszy rzut oka. Pamiętaj o tym, Luciferusie! — Szatan zapamiętał zapewne tę cenną radę.

*

Minął jakiś czas /pamiętajmy, że w niebie inaczej on płynie niż na ziemi, więc nie będziemy wdawali się w szczegółową chronologię/. I znów sytuacja powtórzyła się nieomal tak samo dokładnie jak za pierwszym razem; Bóg wybierał się w odległy kraniec kosmosu, aby stworzyć tam jakiś nowy świat i do pilnowania ziemi wezwał,… od razu Szatana, jakby chciał się przekonać, czy znów będzie on próbował rozwiązać ten dręczący go problem teologiczny.

I nie przeliczył się, bo gdy wrócił dokładnie po tygodniu, Szatan przywitał się z nim i zaraz na wstępie pochwalił się:

- Panie, tym razem zrobiłem to lepiej! Będziesz zadowolony z tej sprawiedliwości jaką uczyniłem na ziemi! Jestem tego pewien! -

Bóg spojrzał na niego ze sceptyczną miną, westchnął głęboko i rozkładając ręce, powiedział: — Widzę, że i tak mnie to nie ominie! Mów zatem i miejmy to za sobą. Co tym razem wymyśliłeś? -

- Panie! Wziąłem twoje rady do serca i drugi raz nie popełniłem tego samego błędu! Otóż teraz wpadłem na dużo lepszy pomysł; Zastosowałem zasadę l u s t r a : to co kto daje, tyle samo otrzymuje,… i tak samo — uzupełnił wyjaśnienie a widać było, że duma aż go rozpiera.

— A konkretnie? — spytał Bóg, poważnym już tonem.

- No więc korzystając z uprawnień i mocy której mi udzieliłeś Panie, uczyniłem obowiązującym pośród ludzi takie prawo, według którego każdy kto czyni drugiemu jakiekolwiek zło, otrzymuje od losu taką samą odpłatę i w taki sam sposób. Zważ Panie na daleko idącą sprawiedliwość tego prawa: nic mniej, ale i nic więcej! Identycznie! -

Bóg słuchał w milczeniu, wpatrując się gdzieś w dal nieobecnym wzrokiem, a minę miał nieodgadnioną. Szatan zaś ciągnął dalej:

— A więc: Gdy ktoś kogoś okrada — wkrótce sam zostanie okradziony, na taką samą wartość. Jeśli uwodzi komuś żonę — jemu też ktoś żonę uwiedzie. Ktoś dopuszcza się gwałtu — sam niechybnie też zostanie zgwałcony. Kłamie i oszukuje- jemu również odpłacą w ten sam sposób. Jest bezlitosny i okrutny dla innych — drudzy odpłacą mu tym samym. Bije bliźnich — sam również zostanie pobity, jeśli zaś zabije kogoś — sam zostanie zabity również! — przerwał by nabrać oddechu, a że Bóg nie odzywał się ani jednym słowem, dokończył:

- Jednym słowem: uczynione zło bliźniemu wraca do człowieka w tej samej formie i w takiej samej ilości. Więc zasadę „nie czyń drugiemu co tobie nie miłe", wcieliłem w życie po prostu! — dokończył zadowolony z siebie i czekał pochwały.


1 2 3 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Upadły Anioł
Apokatastaza czyli ukarana pycha Szatana


«    (Published: 14-01-2004 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Lucjan Ferus
Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo).

 Number of texts in service: 130  Show other texts of this author
 Newest author's article: Słabość ateizmu
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 3192 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)