The RationalistSkip to content


We have registered
204.312.288 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
  »

Dość Rusofobii! [3]
Author of this text:

Panowie Burliński i Zambrowski nie widzą żadnej różnicy między zbrodniczym bolszewikiem a Rosjaninem (białogwardzistą na przykład). Nie odróżniają bolszewika od Rosjanina! Tymczasem wszyscy bolszewicy (w większości Żydzi, Gruzini, Łotysze, a nawet Polacy) nienawidzili „nacjonalistycznej i antysemickiej" Rosji (zupełnie jak moi konserwatywni adwersarze). Nienawidzili jej za dotychczasowe poniżenie i prześladowania, jakie spadały na ich terrorystyczno-rewolucyjne łby. W końcu cała ta hołota rewolucyjna wytworzyła nowy typ — ponadnarodowy (i bez poczucia narodowego) - „obywatela radzieckiego" — nienawidzącego wszelkiego patriotyzmu. Co do winy „ludu rosyjskiego". To jedno jest pewne — nie ma takiej zbrodni, której nie dopuściłaby się poduszczona czerń na powalonych ołtarzach i tronach. Rewolucja bolszewicka w Rosji jest kolejnym na to dowodem.

Pan Zambrowski jednak nie widząc różnicy pomiędzy bolszewikami i Rosjanami naturalnie skazany jest na popełnianie szkolnych błędów. Tym ostatnim przypisuje zbrodnie popełnione przez śmiertelnych wrogów Rosjan i wszystkiego, co z ducha rosyjskie. Bestialski mord na carze Mikołaju II i jego najbliższej rodzinie (ze służącą Demidową) w piwnicach domu kupca Ipatiewa był bolszewicką (nie rosyjską!) zbrodnią na zlecenie. Zleceniodawcą był naturalnie wódz rewolucji — (z pochodzenia najprawdopodobniej „niemiecki Żyd") Lenin. Ogniwa pośrednie to sowiet uralski (podjął on jakoby „demokratyczną" decyzję), na czele którego stał Biełoborodow. A wykonanie tej „uchwały sowietu" polecono Jurowskiemu. Nazwiska rosyjskie większości bolszewików nie były dziełem przypadku — należało być wiarygodnym wobec „ludu", na czele którego się stawało. A byli to przeważnie nie-Rosjanie. Ci wszyscy pokrzywdzeni przez „carat" — Żydzi w przeważającej większości! To zauważył zresztą i mój szanowny polemista, p. Zambrowski, pisząc, iż „pełno ich było (Żydów) w szeregach opozycji od konstytucyjnych demokratów aż po bolszewików".

Pan Zambrowski jest przekonany, że i „biała" Rosja zgotowałaby nam Katyń. Ale to on — a nie ja — się myli! Były oczywiście zbrodnie — po obu stronach. Takiego jednak z premedytacją wykonanego bestialstwa — typowego dla bolszewików — nie było nigdy wcześniej!

Niemniej cudze (rosyjskie) zbrodnie wytykacie, a „naszych" zbrodni i grzechów nie znacie Panowie:

Rok 1535 ścięcie 1440 (tysiąca czterystu czterdziestu) jeńców — obrońców ruskiego Staroduba — po kapitulacji.

Rok 1582 — Psków — po wydaniu kilku tysięcy dziewek ruskich, gród wykupił się od oblężenia...

Tak — trzeba się wznieść ponad głupi szowinizm i nienawiść. I to dostrzec. To potrafią ludzie takiego formatu, jak nasz hetman Stanisław Żółkiewski, który w swoim pamiętniku z wojny polsko-rosyjskiej (tutaj my też byliśmy agresorem), stwierdzał fakt (podchwycony później przez rosyjską literaturę), że Polacy byli ciemiężycielami Rosjan (u boku Dymitra Samozwańca): "rozpustnie żyli, zabijając, mordując, gwałcąc, nie tylko czemu inszemu, ale i cerkwiom nie przepuszczając". Potwierdził to poseł Teodor Szeremietiew, przebywając z poselstwem moskiewskim w Warszawie. Rzucił on Polakom w oczy: "Rozwiązły żołnierz wasz nie znał miary w obelgach i zbytkach: zabrawszy wszystko, co tylko dom zawierał, złota, srebra, drogich zapasów mękami zmuszał. Niestety! Patrzeli mężowie na gwałty lubych żon, matki na bezwstyd córek nieszczęsnych! Rozpust i wyuzdań waszych zachowujemy pamięć…". Ale to my ponoć byliśmy zawsze przez Rosjan pokrzywdzeni. Gdyby tak zadać przeciętnemu Polakowi pytanie — bez podania rzecz jasna osoby relacjonującej te w/w gwałty i zbrodnie, odpowiedziałby, iż z pewnością ich sprawcami musieli być… Rosjanie — najpewniej czerwonoarmiści.

Pan Zambrowski oburzony odwiecznym rosyjskim okrucieństwem pisze, iż „w Powstaniu Styczniowym ciężko rannych powstańców na polu bitwy dobijano bagnetami…". Jednak dopiero prawdziwym bestialstwem byłoby dobijanie l e k k o, a nie ciężko rannych. Czyż nie tak? A jeśli już jesteśmy przy Powstaniu Styczniowym to nie kto inny, tylko polscy „czerwoni" napadli na… śpiących w swoich kwaterach rosyjskich żołnierzy. Jak zanotował Henryk von Sybel „około stu zostało zakłutych na śmierć w pierwszym ataku lub spłonęło w podpalonych domach, a około 300 zostało poranionych". I to było „wypowiedzenie wojny" — w istocie bez wypowiedzenia — w iście azjatyckim stylu! Ale my wszak należymy do Zachodu. Skąd więc ten antyrosyjski-terrorystyczny azjatyzm (w stylu czeczeńskich „forteli") „naszych bohaterów styczniowych"? Tak nie postępują przecież ludzie Zachodu szczycący się swym szlachectwem, rycerskością, honorem… I gdzie tu nasza wyższość moralna — ten romantyczny i, daleki od prawdy, oklepany frazes? Gdyby Polacy byli rzeczywiście wyżsi moralnie od swoich wrogów, to wcześniej nie sprzedaliby własnej Ojczyzny. Tak czynili przecież wszyscy jurgieltnicy (i nie tylko moskiewskiego dworu). Polska nie była bowiem „niewinną ofiarą" zaborczości sąsiadów, jak sądzą ludzie nie zaznajomieni z naszymi dziejami. A „Polacy sami byli winni swego upadku", jak słusznie podkreślał ks. Walerian Kalinka — ojciec konserwatywnej, krakowskiej szkoły historycznej, która zauważyła także, jak to liberum veto zamieniło się — w warunkach niewoli — w liberum conspiro...

Pan Zambrowski spostrzegł trafnie: „Siła niechęci do Rosjan zależała od siły represji rządowych względem Polaków". A represje rządu rosyjskiego — należałoby dodać — brały się z „patriotyzmu szkodliwego" (podszytego rusofobią) Polaków, który podpowiadał rewolucyjne zrywy miast cierpliwej, wytężonej pracy na polu kulturalnym, oświatowym i gospodarczym (a istniały ku temu warunki!). Nie na odwrót! Nie byłoby represji „carskich", gdyby nie rewolucje, m.in.: listopadowa i styczniowa (obie wywołane w nie naszym interesie przez niedowarzonych Polaków — przyniosły też korzyść naszym wrogom). Tak samo z antypolonizmem w Rosji. Jest on prostą reakcją na naszą antyrosyjskość — w słowie i czynie. Kiedy my byliśmy rusofilami — Rosjanie byli polonofilami. Taka to już jest prawidłowość (łatwo ją dostrzec śledząc np. dzieje obrazu Polaka w literaturze rosyjskiej, co ukazałem pokrótce w moim inkryminowanym artykule).

To raczej Polacy dają dziś więcej powodów do nienawiści ze strony Rosjan niż na odwrót. Trzeba być chyba ślepym, by tego nie widzieć. Ja twierdzę nadal, że Rosja jest potrzebna Polsce. Nie jako ciemiężyciel, ale jako partner — jako przeciwwaga dla potęgi niemieckiej w Europie (nie wierzę bowiem w całość terytorialną Polski pod niemieckim protektoratem). Czym Rosja będzie dla Polski: wrogiem czy przyjacielem. Zależy w dużym stopniu od nas samych.

*

Polemika: O jakich antenatów nam chodzi?

Bardzo żałuję, że nie ukazała się na łamach „Najwyższego CZASU!" moja polemika z pp. Burlińskim i Zambrowskim w sprawie artykułu pt. „Dość Rusofobii!". Tekst ten, co tu dużo mówić, wywołał istną burzę... Spowodował też reakcję p. Aleksandra Gubrynowicza (tak nawiasem mówiąc: zastanawiam się skąd u p. Gubrynowicza wziął się pomysł, że „N.CZAS!" ma publikować tylko taką prawdę i takie fakty, które tylko on uważa za stosowne — może „politycznie poprawne"?), który określił go jako „klasyczny przykład przegięcia w drugą stronę, kosztem jednostronnego doboru materiału faktograficznego pod kątem z góry założonej tezy". Teza — przypominam — brzmiała: nie powinniśmy się bać Rosjan; musimy starać się zrozumieć rosyjską politykę; także — do Rosji można odnieść słowa St. Tarnowskiego, że nie ma wiecznych wrogów ani sojuszników, oraz — ten, który „wczoraj był złym, jutro może okazać się praktycznym".

Wyraźnie we wstępie do artykułu „Dość Rusofobii!" zaznaczyłem, jak rozumiem konserwatywny stosunek do Rosji jako państwa carów, i do Rosji zdobytej przez bolszewików. Mierzi mnie jak „prawicowy (tym bardziej konserwatywno-liberalny) publicysta" pisze o Białej Rosji w tonie „Robotnika" czy „Czerwonego Sztandaru" bądź (zaślepiony nienawiścią) nie widzi różnicy między bolszewikiem a Rosjaninem!!!

*

Rosja to nie Kuba ani Chile (ani żadna „czarna plama"), ale państwo, z którym graniczymy! Nasza polityka wobec tego narodu i państwa zawsze pociąga za sobą określone konsekwencje. Nie jest więc tak, jak sądzi p. Gubrynowicz, że my nie mamy w ogóle żadnego wpływu na politykę rosyjską wobec Polski. Skąd - taki ahistoryczny pesymizm! Przykład Finlandii wskazuje, że można było żyć — korzystając nawet z tego! — w „połączeniu z Moskwą" — bez desperackich powstań i zrywów! U nas się to nie udało, ale nie z winy samych Rosjan, jakby chciał p. Gubrynowicz. Finlandia zaczynała swoją narodową historię pod hegemonią Rosji od generał-gubernatorów rosyjskich, kiedy u nas owi — pojawili się dopiero po powstaniu styczniowym! Za swój lojalizm Finlandia otrzymała prowincję wyborską (ale tam nie było Kaliszan i sprzymierzeńców dekabrystów — w carobójstwie!); my dostaliśmy — nie Kresy, Litwę, choć plany takie były — ale „księcia warszawskiego" Paskiewicza — na własne, a raczej młokosów z podchorążówki warszawskiej, życzenie! U nas były opozycje jawne i niejawne, masońskie spiski, burszenszafty, rewolucjonizowanie mas… Tylko dwóch istotnych rzeczy brakowało: lojalności wobec legalnie panującego monarchy i rozumu, tj. zdrowego rozsądku. Można oczywiście brzydzić się, jak każdy rewolucjonista, polityką ugody — konserwatyzmem — ale, jak mi się wydaje, w „Najwyższym CZASIE!" — nie miejsce na wylewanie tych wszystkich, niewiele z konserwatyzmem mających wspólnego, żółci… („Trybuna" — nie lepsza!?).

*

Pan Gubrynowicz antenatami swoimi nazwał organizatorów buntów i powstań przeciwko Rosji (zob. „N.CZ!" nr 7, s. XXIII)! Wydawało mi się dotąd, że publicyści konserwatywno — liberalnego „N.CZASU!" mają zgoła innych antenatów — tych, co starali się zapobiec tym katastrofom (chodzi przede wszystkim o rewolucję listopadową i powstanie styczniowe) organizowanym przez niedorostków, młokosów - czerwonych! A tu coś takiego — na łamach konserwatywnego czasopisma!? Prawdą jest, że i konserwatyści (niektórzy) brali udział w skazanych na przegraną rewoltach przeciwko Moskwie (imprimis z nadzieją na umiędzynarodowienie sprawy polskiej i interwencję Zachodu!), ale nigdy nie byli ich organizatorami!!!

Panu Gubrynowiczowi jednak nie brakuje pewności siebie, chciałoby się powiedzieć zadufania w sobie, kiedy w tak mentorskim tonie „przekonuje" Janusza Korwin — Mikkego (bez „p", które w przypadku Naczelnego "N.CZASU!" jest już chyba zbędne — w mojej opinii — zarezerwowane dla zwykłych publicystów — śmiertelników), o swoich racjach — wytykając jego rzekome błędy. Wypada pogratulować samopoczucia.


1 2 3 4 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Gdybym był Rosjaninem
Polacy i Rosjanie

 See comments (24)..   


«    (Published: 27-06-2004 Last change: 16-06-2005)

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Wojciech Rudny
Z wykształcenia pedagog i historyk. Wydawca i niezależny publicysta. Zmarł w 2010 r. w wieku 41 lat.

 Number of texts in service: 64  Show other texts of this author
 Newest author's article: Najhojniej wynagradzający siebie politycy w Europie
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 3467 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)