|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Reading room »
Diabelskie poczucie humoru [2] Author of this text: Lucjan Ferus
Kiedy Szatan wrócił do nieba po tym jednodniowym -
ale jakże brzemiennym w skutki — pobycie na ziemi, natychmiast zameldował się u Boga, bardzo ciekawy jego reakcji. Już od drzwi sali tronowej zauważył, iż
po frasobliwym nastroju Stwórcy nie pozostało nawet śladu. Bóg przygryzał
swe długie siwe wąsy, starając się nie wybuchnąć głośnym śmiechem, a jego oczy spod krzaczastych brwi błyszczały rozbawieniem. Poklepując anioła
po ramieniu, zawołał: — No, no! A to ci się udało! Nawet nie przypuszczałem,
iż masz takie wyrafinowane poczucie humoru?! Kto by to pomyślał? — spytał,
przyglądając mu się z uznaniem.
— Jeszcze teraz śmiech mnie bierze, kiedy przypomnę
sobie to wszystko! Skąd taki oryginalny pomysł ci przyszedł do głowy,
Luciferusie? — zapytał Bóg.
— Aa! Bo już nie mogłem patrzeć na tę niesamowitą
obłudę tych twoich niby „sług", Panie! Na tę ich pazerność i cwaniactwo, przemieszane z pychą i arogancją! Na to ich zakłamanie i fałsz
tej ich działalności „ewangelizacyjnej"! na tych cwanych głupców
wykorzystujących jeszcze głupszych od siebie! Przecież tego nawet święty by
nie wytrzymał! Nie wiem jak ty to Panie znosisz?! -
Bóg rozłożył ręce i odparł z niepokojącym błyskiem w oku:
— Cóż,… nie jest to łatwe, przyznaje! Nie raz i nie dwa miałem chęć wytłuc do nogi to
całe towarzystwo wzajemnej adoracji! Ratuje mnie tylko nieskończona cierpliwość
zapewne. I świadomość, że kiedyś im za to wszystko odpłacę z nawiązką!
Zobaczą wtedy kto tu jest sługą, a kto panem! Bo jak dotąd zachowują się
tak, że komuniści i ateiści przy nich to mały pikuś! Tamci przynajmniej nie
wierzą we mnie i ja to rozumiem i potrafię uszanować. Za to ci, ponoć wierzą,
lecz swoim zachowaniem przeczą temu na każdym kroku! Przecież to się w głowie
nie mieści! Czy ty rozumiesz coś z tego, Luciferusie?! — spytał Bóg z emfazą,
pochylając się ku aniołowi i zaglądając w jego nieludzko piękną twarz.
Anioł jednak — choć miał wyrobione zdanie na temat tego teologicznego
problemu — nie chciał wdawać się w dysputę z Bogiem. Rozłożył ręce w bezradnym geście, jakby chciał nim rzec:
— No cóż,… nie mnie osądzać twoje dzieło
Panie...
Bóg widząc, że Szatan milczy, konkluduje
ironicznym tonem:
— Jakby na to nie patrzeć, należało im się to
wszystko,… a nawet jeszcze więcej! Ale a propos; czy to już wszystko na co
cię stać, czy jeszcze masz coś podobnego w zanadrzu, Luciferusie?
Szatan zauważywszy, że Stwórcy poprawił się wydatnie humor i że ten
jego dotychczasowy żart spodobał mu się wyraźnie, zawołał z przejęciem:
— Ależ skąd, Panie! To nie wszystko! Dopiero teraz
będzie najlepsze,… tak przynajmniej mi się wydaje — zastrzegł się szybko,
widząc zaciekawione spojrzenie Stwórcy.
— Naprawdę?! Mówisz, że będzie jeszcze lepsze? I śmieszniejsze?! — dopytywał się Bóg, patrząc z uwagą na anioła. Ten w razie czego odparł:
— No,… to zależy dla kogo,… zapewne nie dla
wszystkich, Panie...
— Aha! Rozumiem! Nie musisz kończyć, Luciferusie! -
Bóg puścił do niego oko porozumiewawczo i z zadowoleniem zatarł ręce. -
Rozumiem! — powtórzył — i prawdę mówiąc na to liczę! — dodał znaczącym
tonem, klepiąc z rozmachem anioła po plecach. Ten postanowił „kuć żelazo
póki gorące" i przypomniał Stwórcy:
— Panie,… obiecałeś, że jak będzie ci się
podobało po pierwszym dniu, zwiększysz mi moje możliwości,… a będzie to
potrzebne, jeśli mam przeprowadzić do końca swój zamysł.
Bóg odchylił się do tyłu w swym okazałym tronie, spojrzał uważnym
wzrokiem na Szatana, a potem bez słowa sprzeciwu położył mu na głowie swoją
dłoń i anioł poczuł jak jakieś dziwne ciepło przenika jego ciało; od
czubka głowy aż po pięty. Po chwili zdał sobie sprawę, że Bóg do niego mówi:
— Zwiększyłem ci moc tak jak obiecałem, a teraz ty
wywiąż się z tego co mi obiecałeś! Mam nadzieję, że dalszy ciąg twojego
żartu nie będzie gorszy od tego co już widziałem! Zatem leć na ziemię bez
zwłoki, bo ciekawi mnie bardzo co tam jeszcze wymyśliłeś Luciferusie?! -
powiedział Bóg na odchodne, poklepując anioła po plecach, jakby chciał mu
dodać animuszu.
— No, no! Kto by to pomyślał?! — zastanawiał się
Szatan, lecąc już w kierunku ziemi.
— Musiałem wyjątkowo utrafić staremu w poczucie
humoru! A może to coś więcej? — rozmyślał zbliżając się do błękitno-zielonego
globu, pogrążonego swą jedną połową w ciemności kosmosu.
*
Tego dnia na początku nic z pozoru się nie działo. Ale to dlatego, że
opinia publiczna dowiedziała się o wszystkim z pewnym opóźnieniem.
„Bomba wybuchła" około południa, kiedy to na specjalnie zwołanej
konferencji prasowej Jerzy Owsiak podziękował gorąco,… biskupom Kościoła
kat. za iście królewski dar; na konto jego słynnej Orkiestry, której wielki
finał grania przypadał akurat w tym dniu — zaczęły wpływać tego ranka bajońskie
sumy od w/w hierarchów Kościoła kat. Była to wiadomość tak niewiarygodna w szarych realiach tego kraju, że dziennikarze postanowili zbadać sprawę na własną
rękę. To czego się dowiedzieli, było jeszcze bardziej szokujące; pieniądze,
które szerokim strumieniem płynęły na konto Orkiestry, były z prywatnych
oszczędności kościelnych wielmożów, składanych na czarną godzinę, na
tajnych /zagranicznych na ogół/ kontach. Lecz to nie było wszystko; dostał
on też akty własności biskupich eleganckich limuzyn, oraz ich pałaców, które
miały zostać wystawione na licytację, a uzyskane pieniądze z ich sprzedaży
miały zasilić konto Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Wszyscy zachodzili w głowę jaki był powód tego desperackiego kroku ze
strony kościelnej, krajowej wierchuszki? Czyżby nagle dotarł do nich sens
Kazania na Górze i dostrzegli, że ich życie i ich działalność nie mają
nic, ale to dosłownie NIC WSPÓLNEGO z tym co nauczał Jezus z Nazaretu?! Ee,...
to raczej mało prawdopodobne! Byłby to chyba jeszcze większy cud, niż
wszystkie cuda razem wzięte, uczynione przez ich mistrza!
Powód był inny /choć nie do końca, jak się później
okazało/; otóż w nocy, na wszystkich biskupich rezydencjach /notabene dużo
lepiej strzeżonych niż kościoły/, pojawiły się czarne, wyraźne napisy,
wykonane tym samym kaligraficznym pismem, jakby jego wykonawca czy wykonawcy
przywiązywali wagę nie tylko do treści ale i do formy, oraz nie spieszyli się
wcale.
''NIE GROMADŹCIE
SOBIE SKARBÓW NA ZIEMI /.../ BO O TO WSZYSTKO POGANIE ZABIEGAJĄ /.../ NIE
TROSZCZCIE SIĘ WIĘC ZBYTNIO O JUTRO, BO JUTRZEJSZY DZIEŃ SAM O SIEBIE
TROSZCZYĆ SIĘ BĘDZIE'' ŚW. MAT. 6,19,24
''JEZUS DO MŁODZIEŃCA: — JEŚLI CHCESZ BYĆ DOSKONAŁY, IDŹ, SPRZEDAJ CO POSIADASZ I ROZDAJ UBOGIM, A BĘDZIESZ MIAŁ SKARB W NIEBIE. POTEM PRZYJDŹ I CHODŹ ZA MNĄ''
''ZAPRAWDĘ
POWIADAM WAM: BOGATY Z TRUDNOŚCIĄ WEJDZIE DO KRÓLESTWA NIEBIESKIEGO /.../ ŁATWIEJ
JEST WIELBŁĄDOWI PRZEJŚĆ PRZEZ UCHO IGIELNE, NIŻ BOGATEMU WEJŚĆ DO KRÓLESTWA
NIEBIESKIEGO'' ŚW. MAT. 19,21,23,24
''NIKT NIE MOŻE
DWOM PANOM SŁUŻYĆ. BO ALBO JEDNEGO BĘDZIE NIENAWIDZIŁ, A DRUGIEGO BĘDZIE
MIŁOWAŁ; ALBO Z JEDNYM BĘDZIE TRZYMAŁ, A DRUGIM WZGARDZI. NIE MOŻNA SŁUŻYĆ
BOGU I MAMONIE''
''DARMO
OTRZYMALIŚCIE, DARMO DAWAJCIE! NIE ZDOBYWAJCIE ZŁOTA ANI SREBRA, ANI MIEDZI DO
SWYCH TRZOSÓW'' ŚW. MAT. 6,24 10,8,9
I jakby podsumowanie powyższego:
''DLACZEGO MÓWICIE
DO MNIE: PANIE, PANIE, A NIE CZYNICIE TEGO CO MÓWIĘ?'' ŚW.ŁUK.
6,46
Kiedy więc dziennikarze zwrócili się z pytaniami bezpośrednio do
hierarchów, ci wydawali się tym wszystkim tak bardzo zaskoczeni, jakby nie
rozumieli sensu pytań im zadawanych. Co niektórzy okazywali nawet daleko idące
niezadowolenie z ich wizyty, co dziennikarze odczytali jako przejaw
niespotykanej w tych okolicznościach skromności, tak przecież
charakterystycznej w tym zawodzie /szczególnie w tym kraju/. Niektórzy
dostojnicy nawet próbowali im wmawiać, że ktoś im zrobił niesmaczny żart,
lecz kiedy chcąc zademonstrować swą prawdomówność otwierali swe obszerne
garaże — ku ich niepomiernemu zdziwieniu, miast ich drogich, nowoczesnych
limuzyn, zastawali tam,… „maluchy" i „trabanty" -
odpowiedniki zapewne dawnych osiołków, jeśli chodzi i komfort jazdy.
Poza tym pokazywane w internecie akty własności biskupich pałaców,
oraz ich samochodów z odręcznie napisanymi przez nich aktami darowizny dla
Wielkiej Orkiestry Jerzego Owsiaka, były najlepszym dowodem, iż to nie był żart
bynajmniej, lecz najpiękniejszy przykład ludzkiej bezinteresowności, wrażliwości i skromności nie szukającej rozgłosu ani taniego poklasku. To ostatnie widać
było najlepiej po tym, z jaką szybkością dostojnicy kościelni pozbyli się
natrętnych dziennikarzy z terenu swoich pałaców /no, chociaż już jakby nie
swoich/.
Tak wspaniały przykład płynący z góry, nie mógł być nie zauważony i niedoceniony; na konto Orkiestry zaczęły napływać przekazy pieniężne i akty darowizn luksusowych samochodów i eleganckich willi, a także zabytkowych
przedmiotów i dzieł sztuki. A wśród nich słynna bursztynowa monstrancja i koncesja na wydobywanie bursztynu, od anonimowego — na jego życzenie — darczyńcy.
Te dary przychodziły ze wszystkich stron tego niewielkiego przecież kraju,
czynione w porywie serca przez duszpasterzy wszystkich szczebli rządzącego Kościoła.
Jerzy Owsiak nie nadążał dziękować hojnym darczyńcom. Ogólna suma
napływających przekazów rosła w zawrotnym tempie i dawno przekroczyła
rekordową dotąd, choć do licytacji darów brakowało jeszcze wiele godzin. Aż w pewnym momencie Owsiak rozpłakał się przed kamerami, poruszony do głębi
niebywałą szczodrobliwością kapłanów przewodniej religii. Wierni nie mogli
wyjść z podziwu nad cudowną przemianą swych pasterzy i arcypasterzy. Nie
znali bowiem PRAWDZIWEJ przyczyny ich krezusowej hojności. A niestety nie były
nią owe ostrzegawcze napisy, które pojawiły się w nocy na biskupich pałacach i co bardziej luksusowych domach parafialnych /dokładnie na
666-ciu!/. Takimi napisami można by cały kraj pokryć, a zapewne żaden z kościelnych dostojników nie poczułby wewnętrznej potrzeby podzielenia się
swoim bogactwem z bliźnimi. Do tego trzeba było czegoś więcej niż SŁOWA.
A ten, który był odpowiedzialny za tę niespotykaną w dziejach Kościoła
rozrzutność na rzecz postronnych osób, miał takie możliwości,… tym
bardziej teraz! Ich efekt był taki, iż w ciągu jednej nocy znikły z garażów
kościelnych wielmożów ich eleganckie limuzyny, a w ich miejsce pojawiły się
nieco mniej eleganckie „maluchy" i „trabanty" /zresztą
bardzo popularne i cenione w tym kraju/. Na koncie Wielkiej Orkiestry pojawiły
się darowizny tych drogich zabawek i pałaców, oraz pieniądze z tajnych kont
dostojników, skrzętnie ukrywane przed ubogim pospólstwem. Zaś oni sami
dowiedzieli się o swojej niespodziewanej szczodrobliwości i miłosiernym sercu — od dziennikarzy właśnie.
Ale czy cel nie uświęca środków?! Jak najbardziej! Przecież to ich własna
maksyma, którą wykorzystywali od dawien dawna, zapewne więc powinni zrozumieć i docenić tego, kto wykorzystał ją w taki oryginalny sposób i jakże bliski
naukom, które od wieków serwowali wiernym,… samemu się do nich nie stosując w najmniejszym nawet stopniu. W tym dniu wydawać by się mogło, że wściekłość
hierarchów i ich rzeczników nie ma granic. Ton ich wypowiedzi był taki, że
„tatko" Rydzyk ze swoim radyjem siejącym nienawiść pośród
otumanionych słuchaczy, mógłby się jeszcze wiele nauczyć. „Szczekające
kundelki" albo „Partyjny beton, którego nawet kwas nie ruszy",
wydawały się niewinnymi eufemizmami według słów, które wierni usłyszeli
tego dnia wypowiadane w publicznych mediach, ze strony kościelnych hierarchów.
Bo oni nadal wierzyli w perfidny spisek wymierzony przeciwko nim, Kościołowi i samemu Bogu /w takiej właśnie kolejności/, ze strony jakichś ciemnych i nienawistnych sił; pogrobowców komunistów, Żydów i innych masonów.
Jerzego Owsiaka zaś oskarżali o perfidną kradzież ich mienia i świętej
własności Kościoła, żądając natychmiastowego zwrotu wszystkiego,… i rekompensaty pieniężnej w wysokości sto milionów złotych, za poniesiony
uszczerbek ich dobrego imienia, a jak i Kościoła którego godność
reprezentowali. Poza tym nadal domagali się gromkim głosem postawienia na nogi
wszystkich sił policyjnych i porządkowych, natychmiastowego wykrycia sprawców
owych haniebnych i ośmieszających Kościół ekscesów, oraz przykładnego ich
ukarania. Wiadomo, że w tym kraju żądania arcypasterzy mają najwyższy
priorytet. Chodzi przecież o zapobieżenie ośmieszenia przed światem największego
autorytetu, jakim jest dla mieszkańców tego kraju ich rządzący /nie tylko
sumieniami/ Kościół i religia. I to kiedy? Tuż po wstąpieniu do Unii, kiedy
liczył na to, że wchodząc na grzbietach rozmodlonych tubylców, rozszerzy swe
terytorium panowania ciemnoty i zabobonu na dodatkowe kraje, infekując je swoiście
pojmowanymi „wartościami chrześcijańskimi" — niczym wirus
komputerowy — zarażając je swoją pokrętną
ideologią i hierarchią wartości.
A tu taki blamaż przed światem! Jakby tego wszystkiego było mało, do
powyższych nieszczęść doszło jeszcze jedno; okazało się bowiem — a wiadomość tę podały zatroskane media — że WSZYSTKIE pomniki papieża /a
jest ich całkiem niemało w tym niewielkim i biednym kraju/, także upstrzone są
czarnymi napisami, o następującej treści:
''NIE BĘDZIECIE
SOBIE CZYNILI BOŻKÓW, NIE BĘDZIECIE SOBIE STAWIALI POSĄGÓW /.../ ABY IM
ODDAWAĆ POKŁON, BO JA JESTEM PAN, BÓG WASZ''
KS.KAPŁ.26,1
''PRZEKLĘTY
KAŻDY, KTO WYKONA POSĄG RZEŹBIONY LUB Z LANEGO METALU — RZECZ OBRZYDLIWĄ DLA
PANA, ROBOTĘ RĄK RZEMIEŚLNIKA'' KS. POWT.PRAWA 27,15
I chociaż służby porządkowe dostały jeszcze większego pierdolca, niż
podczas wszystkich naraz nawiedzeń białego papy z Watykanu, mimo niewyobrażalnych
starań tysięcy ludzi "dobrej woli"', nie znaleziono sprawców tej
ohydy dziejącej się na oczach całego świata, bo bezlitosne media nie pozwoliły
zakneblować sobie przekaźników, mimo starań hierarchów i nacisków ze sfer
rządzących. Jedynym rezultatem przeprowadzonego na niespotykaną dotąd skalę
śledztwa, była lakoniczna i beznamiętna treść laboratoryjnej ekspertyzy:
wszystkie napisy są wykonane czystą SADZĄ, bez żadnych dodatków i jakby tą
samą ręką, a w każdym bądź razie dokładnie tym samym stylem pisma.
Teraz wierni mieli nie lada dylemat teologiczny; jedni uważali — i byli
tego absolutnie pewni — że to robota Antychrysta, który chce w ten perfidny
sposób doświadczyć lud boży, czyli ich właśnie! Natomiast inni — biorąc
pod uwagę cudowne nawrócenie kapłanów na drogę cnoty, ubóstwa i miłosierdzia
dla bliźnich /drogę, którą dotąd innym głosili z upodobaniem, lecz samemu
nigdy nią nie podążali/ — mieli poważne zastrzeżenia co do powyższej
hipotezy.
No to jakże to? Jeśli to miałby być Antychryst, to dlaczego tyle
DOBRA uczynił? Jakiego tam dobra?! — oponowali inni. To, że taki wielki majątek
darowano temu bezbożnikowi i heretykowi Owsiakowi, jest dobrem?! A nigdy w życiu!
To już lepiej było przeznaczyć te pieniądze na chwałę pańską, czyli na
budowę świątyni Opatrzności Bożej — to byłoby dopiero prawdziwe dobro! A poza tym, czy dobrem można nazwać zbezczeszczenie
naszych świętych miejsc kultu?! Jakie zbezczeszczenie?!
Jakie zbezczeszczenie?; przecież to są cytaty z Pisma św.! czy słowem bożym
można ZBEZCZEŚCIĆ świątynie? Zastanówcie się ludzie! Ee,.. tam! Słowo
boże głoszą księża, a oni nam nigdy tego nie mówili przecież! Może mieli w tym swój interes?! Ludzie opamiętajcie się! Przecież to jest zrobione po
to, aby nas skłócić i odwieść od naszej matki Kościoła i samego Boga! Nie
widzicie tego?! Bzdury! Czym nas odwieść?! Cytatami ze słowa bożego?! Jeśli
tak, to może warto dać się odwieść, nie uważacie?
Takie, jak i mnóstwo innych komentarzy można było usłyszeć z ust
wiernych w tym dniu, a właściwie u schyłku tego dnia, tak bardzo brzemiennego w wydarzenia. Panowała jakaś dziwna atmosfera, jakby w oczekiwaniu na coś
jeszcze gorszego. Jak cisza przed burzą. Wystraszeni i zdezorientowani wierni,
co do jednego byli zgodni: to jeszcze nie koniec, coś strasznego się jeszcze
wydarzy, bo zło tak łatwo nie odpuszcza.
*
Szatan, kiedy wrócił do nieba z daleka już usłyszał tubalny śmiech
Stwórcy, który siedział na swym alabastrowym tronie i zaśmiewał się do łez.
— A to ci się udało! No, niech mnie diabli porwą!
… żartowałem oczywiście! — dodał szybko, widząc w uchylających się
drzwiach rogatą głowę, pokrytą czarnymi jak smoła kędziorami.
— Taki numer wyciąć tym nadętym pyszałkom i próżniakom!
Widziałeś ich miny, kiedy zobaczyli w swych przypałacowych garażach zwykłe
„maluchy" miast najnowszych „mercedesów" i innych drogich
limuzyn?! Myślałem, że pęknę ze śmiechu! A to ci heca! — zawołał Bóg na
widok anioła wchodzącego do sali tronowej.
— To było dobre! Co ja mówię! To było genialne i wielce złośliwe zarazem! Doprawdy nie podejrzewałem cię Luciferusie, o tak
wyrafinowane poczucie humoru! No, no! — cmoknął Bóg, kręcąc głową z podziwu nad pomysłowością i przewrotnością Szatana.
Ten zaś stał z rumieńcami zadowolenia na swym anielskim obliczu, wyraźnie
ukontentowany pochwałami Stwórcy. Dziwił się tylko w duchu, dlaczego Bóg
sam czegoś takiego nie uczynił tym „czczonym pasożytom", skoro tak
mu się to spodobało? Nie umiał znaleźć odpowiedzi na to pytanie, więc
skromnie stał w milczeniu, czekając aż Bóg przejdzie do rzeczy. Lecz Stwórca
jeszcze nie mógł się nadziwić jego pomysłowością, czemu dawał upust w głośnym
śmiechu i zachwytach:
— Sam pomysł aby to co dla nich ma największą
wartość — dobra materialne, doczesne — dać znienawidzonemu przez nich
Owsiakowi, już zasługuje na największy podziw! A jeszcze ta zamiana ich
drogich, zbytkownych limuzyn na skromne „maluszki" — to jest wręcz
perełka humoru! I najwspanialsza lekcja moralności od czasu jak mój syn wypędził
handlarzy i przekupniów ze świątyni! To było naprawdę dobre i bardzo śmieszne
zarazem! Choć jak sam powiedziałeś; nie dla wszystkich! — zakończył Bóg,
klepiąc protekcjonalnie anioła po ramieniu z wielce rozbawioną miną. Potem
zajrzał mu w oczy i spytał:
— Odnoszę takie wrażenie, iż coś jeszcze masz w zanadrzu, przygotowane na jutro dla podsumowania tych wydarzeń,… czy mylę się
Luciferusie?
Anioł przełknął głośno ślinę, przestąpił z nogi na nogę i odparł niepewnie:
— Nie Panie,… nie mylisz się. Mam taki jeden pomysł,...
lecz nie wiem czy spodobałby ci się. Bóg przerwał mu gestem uniesionej dłoni:
— Nic nie mów! Niech to będzie niespodzianka! Jeśli
nie jest on gorszy od tego co już widziałem, warto dać ci ten jeszcze jeden
dzień, abyś dokończył to co zamierzasz! Jestem przekonany, iż staniesz na
wysokości zadania, więc i ubawu będzie po pachy!
— Czy ja wiem? Chyba nie dla wszystkich, Panie -
odparł anioł ostrożnie, choć rozpierała go radość, iż dostanie jeszcze
ten dzień na dokończenie swojego żartu. Bóg roześmiał się w głos: — Ba!
Tak myślę, że nie dla wszystkich! I o to właśnie chodzi! Zatem do dzieła
Luciferusie! Leć już, bo jestem niezmiernie ciekaw, co tam wymyśliłeś na
koniec tej historii, aby mnie wyjątkowo ubawić! — odprowadził anioła osobiście
do wielkich rzeźbionych drzwi, ponaglając go niecierpliwymi gestami do podróży i bez mała wypychając go za nie.
Kiedy Szatan leciał już w kierunku ziemi,
zastanawiał się w duchu, sam ze sobą prowadząc dialog: — No i jak mam
się zachować? Zrobić to co zamierzałem, czy nie?.. A co tam,… zrobię to!
Skoro stary dał mi wolną rękę, grzechem byłoby nie skorzystać z tego! Chce
niespodzianki? Proszę bardzo! Zobaczymy czy to go aż tak bardzo rozbawi?! Choć
kto wie? Może jednak? — tak prowadząc ze sobą rozmowę dolatywał już do
ziemi. Tym razem jednak skręcił bardziej na południe, kierując się w stronę
długiego półwyspu w kształcie buta, tzw. kozaka. Tą ostatnią część tego
swojego „żartobliwego tryptyku", postanowił zacząć od tamtego właśnie
miejsca. Była jeszcze noc nad tą częścią kontynentu, kiedy wylądował i zabrał się do dzieła, na którego efekty nie trzeba było długo czekać.
*
Następny poranek mieszkańcom nadwiślańskiego kraju przyniósł taki
oto widok; na najbardziej okazałych świątyniach w miejscowościach, które
nawiedził wielki Polak z Wadowic, ukazały się — znanym już pismem — wyraźne
czarne napisy:
''NIKOGO TEŻ
NA ZIEMI NIE NAZYWAJCIE WASZYM OJCEM; JEDEN JEST BOWIEM OJCIEC WASZ, TEN W NIEBIE /.../ NAJWIĘKSZY Z WAS, NIECH BĘDZIE WASZYM SŁUGĄ. KTO SIĘ WYWYŻSZA
BĘDZIE PONIŻONY, A KTO SIĘ PONIŻA BĘDZIE WYWYŻSZONY'' ŚW.
MATEUSZ 23,9,11,12
''LECZ KTO BY
MIĘDZY WAMI CHCIAŁ STAĆ SIĘ WIELKIM, NIECH BĘDZIE SŁUGĄ WASZYM. A KTO BY
CHCIAŁ BYĆ PIERWSZYM MIĘDZY WAMI, NIECH BĘDZIE NIEWOLNIKIEM WSZYSTKICH. BO I SYN CZŁOWIECZY NIE PRZYSZEDŁ ABY MU SŁUŻONO, LECZ ŻEBY SŁUŻYĆ I DAĆ
SWOJE ŻYCIE NA OKUP ZA WIELU'' ŚW. MAREK 10,43,44,45
''A KIEDY PIOTR
WCHODZIŁ, KORNELIUSZ WYSZEDŁ MU NA SPOTKANIE, PADŁ MU DO NÓG I ODDAŁ MU POKŁON.
PIOTR PODNIÓSŁ GO ZE SŁOWAMI: — WSTAŃ, JA TEŻ JESTEM CZŁOWIEKIEM'' DZ.APOST.
10,25,26
Jak łatwo zgadnąć pojawiły się one na 666-ciu kościołach. Ludzie
zachodzili w głowę co to może znaczyć? Niedwuznacznie z nich wynikało, że
dotyczą one raczej papieża,… o pardon!; Ojca Świętego, bo papież to zbyt
trywialne określenie dla największego rodaka wszechczasów. Lecz gdzie Krym, a gdzie Rzym? Lewicowy premier zaprosił co prawda pa,… Ojca Świętego do
ojczystego kraju, ale chyba jeszcze nie teraz, bo inaczej budowano już by od
przynajmniej dwóch miesięcy, gigantyczne ołtarze we wszystkich nawiedzonych
miastach, przez drogiego /oj, bardzo drogiego!/ gościa. Więc cóż to może
oznaczać?
Oczywiście nie chodzi o sens owych napisów, bo nad tym nikt z wiernych
/tych prawdziwych; praktykujących/ nie zastanawiał się nigdy, zostawiając to
niewdzięczne zajęcie swym pasterzom. A dla nich ważniejsza jest TRADYCJA kościelna,
niż słowo boże. I ta tradycja właśnie, nakazuje wręcz nazywać papieża
Ojcem Świętym, nawet w mediach świeckiego ponoć państwa. Zastanowiono się
więc jedynie DLACZEGO te cytaty pojawiły się akurat teraz? Czyżby...
Atmosfera oczekiwania na coś niezwykłego, strasznego i przerastającego
wyobrażenia wiernych, wzmagała się, aż osiągnęła apogeum. I rzeczywiście
stało się; w samo południe spadła na ludzie — jak grom z jasnego nieba -
niewiarygodna wiadomość: z niezapowiedzianą wizytą do swojej ojczyzny zawitał
pa.. Ojciec Święty! A raczej należało by powiedzieć: pojawił się, gdyż
nikt go nie widział w samolocie, ani na lotnisku. Dopiero zauważono go, kiedy
wysiadał z taksówki opierając się mocno na ramieniu kierowcy, przed gmachem
telewizji. Natychmiast zrobiło się zbiegowisko, ale przybyła po krótkiej
chwili policja sprawnie je rozgoniła, nakazując obywatelom rozejść się do
domów i nie blokować ruchu w śródmieściu stolicy.
To był prawdziwy szok dla wiernych, jak i dla hierarchów tego Kościoła;
Ojciec Święty przyjeżdża taksówką; sam, bez świty, bez specjalnego
samolotu i takiegoż helikoptera, bez papamobile, bez „pompy" na
lotnisku i na ulicach, bez owacji i demonstracji potęgi jego Kościoła, bez
tysięcy policjantów pilnujących porządku, bez kontrolowania mieszkań na
trasie jego przejazdu. Nawet bez Dziwisza,… ale przede wszystkim bez
gigantycznych kosztów każdej z tych wizyt, za które płaci biedne społeczeństwo
/bo przecież nie „jego" Kościół!/. Tylko on sam, jakby chciał tym
zachowaniem powtórzyć gest św. Piotra,
podnoszącego z klęczek Korneliusza, mówiąc: — Patrzcie, jestem takim samym
człowiekiem jak wy!
To był prawdziwy szok dla wielu, szczególnie w tym kraju, gdzie RYTUAŁ I OBRZĘD posunięte są do absurdu. Sytuacja wykraczająca ponad wszelkie
wyobrażenia wiernych. Nie mówiąc już o ich pasterzach. Niestety,… to nie
był koniec niespodzianek jakie w tym dniu czekały mieszkańców tego kraju.
Najgorsze dopiero miało nadejść. Ale nie uprzedzajmy wydarzeń. Ojciec Święty
zajechał zatem prosto pod gmach telewizji i nie witając się z nikim, ani nie
całując betonu swym starym zwyczajem /który dzięki pewnemu miernemu
politykowi przeszedł do historii jako element kampanii prezydenckiej/, wszedł
do środka, nakazał ochronie zamknąć za sobą drzwi i nikogo, pod żadnym
pozorem nie wpuszczać do środka. Następnie zażyczył sobie transmisji na żywo,
tego co ma do powiedzenia rodakom i reszcie świata. Oczywiście natychmiast spełniono
jego życzenie, przerywając większość idących akurat programów. Kiedy więc
spikerka znana z nieprzeciętnej urody i takiej samej inteligencji, zapowiedziała
wzruszonym głosem, iż za chwilę na żywo przemówi do narodu Ojciec Święty,
ludzie już wiedzieli, że niebawem staną się świadkami czegoś niewyobrażalnego
dotąd, czegoś o czym nikt by nie był w stanie nawet pomyśleć. Było akurat
samo południe, kiedy papież zaczął czytać tajemniczy dokument, który
przywiózł ze sobą w czarnej skórzanej aktówce.
*
Mijały kwadranse, potem godziny, a on,… PRZEPRASZAŁ ludzkość za błędy i wypaczenia swojego Kościoła, który tak daleko odszedł od chrześcijaństwa,
iż teraz stanowił jego karykaturę jedynie, będącą całkowitym
ZAPRZECZENIEM nauk chrystusowych. I to nie były przeprosiny takie enigmatyczne
jakie składał on na przełomie tysiącleci; za winy wyrządzone przez katolików.
Nie! Teraz papież dokładnie i ze znajomością rzeczy, wyjawiał przed światem
WINY KOŚCIOŁA KATOLICKIEGO, a w szczególności swoich poprzedników na
„stolcu Piotrowym", które wyliczał chronologicznie od początku
katolicyzmu aż po dzień dzisiejszy.
Przepraszał więc za tzw. SUKCESJĘ APOSTOLSKĄ wymyśloną przez
biskupa Lyonu Ireneusza pod koniec II wieku, która posłużyła Kościołowi do
UZURPACJI władzy nad resztą chrześcijaństwa,… za sporządzenie SFAŁSZOWANYCH
dokumentów, tzw. „Darowizny Konstantyna" /albo „Donacji
Konstantyna"/ na mocy których cesarz rzymski ofiarował rzekomo papieżowi
Sylwestrowi i jego następcom WŁADZĘ cesarską nad Rzymem, Italią i całym
zachodem, oraz posiadłości w Italii,… za tych wszystkich, którzy
doprowadzili do WYRUGOWANIA z Dekalogu II przykazania, po to by można było
malować "święte" obrazy i handlować nimi na szeroką skalę, a potem ciągnąć olbrzymie zyski z adorowania ich,… za sporządzenie jednego z większych FAŁSZERSTW kościelnego ustawodawstwa, tzw. „Dekretów
Pseudo-Izydora"; kompilacja prawdziwych i fałszywych dokumentów
papieskich, soborowych i synodalnych, które miały świadczyć o PRZYWILEJACH
należnych hierarchii kościelnej,… za „Dyktat papieski", zawierający
między innymi takie punkty: 8. Tylko papież może używać insygniów
cesarskich. 9. Tylko papieża stopy całować mają wszystkie książęta. 12.
Jemu wolno władcami rozporządzać, a więc i cesarzy z tronu składać, itd.,
itd., według to którego także władza świecka PODPORZĄDKOWANA jest temu, który
nazwał się „Namiestnikiem Boga na ziemi",… za miliony zabitych
innowierców podczas 9-ciu krucjat /w tym tzw. „krucjaty dziecięce",
podczas których zginęło 50 tys. niewinnych dzieci/,...za papieża Innocentego
IV, który bullą „Ad exstirpanda" z 1252 r. usankcjonował tortury w sądownictwie
kościelnym /za które notabene płacić musiały rodziny katowanych
ofiar/,...za miliony ofiar Św. Inkwizycji torturowanych w bestialski sposób i palonych żywcem na stosach,… za papieża Innocentego VIII, który ogłaszając
słynną bullę przeciwko czarownicom, zapoczątkował falę krwawych procesów w krajach chrześcijańskich, w efekcie których poniosło śmierć w męczarniach
tysiące niewinnych kobiet,… za papieża Klemensa V, który wraz z królem
Francji Filipem IV przyczynił się do zagłady zakonu Templariuszy, nakazując
ich więzić, torturować a potem po parodii „sprawiedliwego" procesu — spalić na stosach jako heretyków, nie oszczędzając im największych męczarni.
Podczas gdy prawdziwą przyczyną tych niecnych działań była chęć
zagrabienia ich wielkiego majątku,… za miliony ofiar
„ewangelizacji" obu Ameryk, przeprowadzanych z Pismem św. w ręku
przez „pobożnych i prawych" chrześcijan,… za spalenie na stosach
wielkich myślicieli, którzy mieli odwagę myśleć samodzielnie i inaczej niż
nakazywał to wszystkim ich „Święta Matka Kościół".
*
Godziny mijały jedna za drugą, a papież czytał wolno i z trudnością,
czasami przestając lub kręcąc głową, jakby nie mógł się nadziwić temu
ogromowi zła, które w ciągu minionych wieków wyrządziła ludzkości religia i Kościół, którym przewodzi. A może tylko temu, że te wszystkie oskarżenia
pod adresem własnej i tak świetnie prosperującej firmy przechodzą mu przez
gardło? Któż to może wiedzieć?
Ponieważ tych win i grzechów Kościoła kat. przez siedemnaście wieków
jego niechlubnej „ewangelizacyjnej misji", opartej ponoć na miłosierdziu,
miłości, nie przeciwstawianiu się złu i na wybaczaniu — a tak naprawdę na
uzurpowaniu sobie WŁADZY nad całym światem /którą symbolizowały
trzy diademy na papieskiej tiarze/ — zebrało się co niemiara, to i nie
dziwota, że tyle czasu zajęło papieżowi dokładne ich wyliczanie. Widać było,
iż ten kto mu przygotował ten dokument musiał mieć BARDZO DOBRE rozeznanie w historii tej religii i tego Kościoła /szczególnie w jego czarnych kartach, których
było o wiele więcej niż tych białych/. Od czasu do czasu papież popijał łyk
płynu, który przyniosła mu urocza spikerka, wzdychał głęboko i czytał
dalej:
*
Przeprosił więc ludność wszystkich krajów w których jego Kościół
pełnił „misję ewangelizacyjną",… za wytępienie katarów,
albigensów, waldensów, husytów, hugonotów i wielu, wielu innych odłamów
chrześcijaństwa, uznanych przez „nieomylny" Kościół za
heretyckie,… za wojny, rzezie i pogromy religijne, będące dziełem fanatyków — ludzi głęboko wierzących w potrzebę czynienia zła innym, które w ich
zniewolonych i ograniczonych umysłach wydawało się dobrem,… za wpajanie i szerzenie nienawiści do „starszych braci w wierze", co objawiało się w historii nieustannymi prześladowaniami i eksterminacjami narodu żydowskiego,...
za papieża Grzegorza XVI, który bronił ustroju monarchistycznego jako
idealnego modelu rządów, zapewniających Kościołowi panowanie nad CAŁĄ
LUDZKOŚCIĄ, oraz za jego encyklikę „Mirari Vos" potępiającą
doktrynę liberalizmu; „Z tego to najbrudniejszego źródła
indyferentyzmu, wypłynęło owo błędne i niedorzeczne mniemanie, albo raczej
szalone głupstwo, jakoby każdemu należało zapewnić i zaręczyć wolność
sumienia" itd.. w podobnym stylu „zaplutych karłów reakcji",...
za papieża Piusa IX, który w encyklice „Quanta cura" z 1864 r.
Napisał: „Przekleństwo nich spadnie na tych, którzy uważają że papież
może i powinien pogodzić się z postępem, liberalizmem i cywilizacją współczesną",...
za papieża Piusa XI, który potępił ideę walki klasowej i krytykował
komunizm — ale nie za to, że jest nieludzki, ale przede wszystkim za to, że
jest BEZBOŻNY. Oraz potępił hitleryzm, ale nie za to, że to system
zbrodniczy, lecz głównie za naruszenie pewnych norm religijnych, zwłaszcza
zobowiązań konkordatowych Rzeszy względem Watykanu,… za papieża Piusa XII,
który nigdy otwarcie i jednoznacznie nie potępił hitleryzmu, który pobłogosławił
żołnierzy niemieckich idących na front, przyrównując ich wojnę do
„wzniosłego heroizmu w obronie kultury chrześcijańskiej, wyprawy krzyżowej,
która pozwoli Europie swobodnie oddychać, obiecującej narodom nową przyszłość"
itd.,… który potępił wygnanie milionów Niemców z obszarów za Odrą i Nysą, a nawet życzył sobie „cofnięcia tego co się stało, o ile da się to
jeszcze cofnąć",… za
nienasycone apetyty papiestwa i hierarchii kościelnej w dążeniu do WŁADZY I PRZYWILEJÓW, do gromadzenia dóbr materialnych, doczesnych i nie stosowania się
nigdy do zasady głoszonej przez Chrystusa: „Darmo dostaliście, darmo
dawajcie",… za odwieczne wykorzystywanie religii do PANOWANIA nad ludźmi w możliwie każdej dziedzinie życia, pod pozorem prowadzenia ich ku zbawieniu — jednak w ogóle nie stosując się do nauk samego zbawiciela, zapisanych w ewangeliach jako wzorzec chrześcijaństwa.
*
I na koniec swoje przemówienie podsumował papież cytatem zapożyczonym
od Bertranda Russela: "W tak zwanych wiekach wiary, gdy ludzie rzeczywiście
wierzyli we wszystkie twierdzenia religii chrześcijańskiej, mieliśmy tortury
inkwizycji, miliony nieszczęśliwych kobiet spalono jako czarownice i nie było
okrucieństwa, którego by się nie dopuszczono na wszelkiego rodzaju ludziach w imię religii.
Rozglądając się po świecie, wprędce spostrzegamy, że każdy, choćby
najmniejszy wzrost uczuć humanitarnych, każda reforma kodeksu karnego, każdy
krok w kierunku zmniejszenia niebezpieczeństwa wojny, każda próba poprawy położenia
ras kolorowych lub złagodzenia niewolnictwa, każdy postęp moralny, który się
udało osiągnąć, był stale zwalczany przez zorganizowane Kościoły całego
świata.
Oświadczam po dojrzałym namyśle, że religia chrześcijańska w postaci, jaką jej nadały Kościoły, była i jest jeszcze głównym
nieprzyjacielem moralnego postępu świata".
Tu uczynił przerwę, otarł łzy napływające mu do oczu /nie wiadomo
czy z przemęczenia wzroku czy z innego powodu/ i jakby szykując się do
ostatniego aktu, tego swojego wiekopomnego wystąpienia, odchrząknął a potem
mocnym, jak gdyby nie swoim głosem, powiedział:
— Biorąc powyższe pod uwagę, mocą swojego urzędu i dogmatu o mojej nieomylności,… uznaję Kościół Rzymsko-Katolicki za
organizację zbrodniczą w przeszłości i szkodliwą dla ludzkości obecnie.
Dlatego z tą chwilą ROZWIĄZUJĘ GO I DELEGALIZUJĘ wszystkie jego urzędy i placówki na całym świecie. Kapłani w nich zatrudnieni będą otrzymywali
zasiłek do czasu znalezienia sobie innej pracy, a ci starsi emeryturę do końca
życia. Wszelkie dobra kościelne zostaną zwrócone społeczeństwom, którym
zostały w podstępny sposób wydarte lub wyłudzone.
Tam gdzie jest to już niemożliwe z powodu ich eksterminacji w przeszłości,
pieniądze te zostaną przeznaczone dla najuboższych społeczeństw, które
zostały dotknięte „prorodzinną" polityka Kościoła kat.; bezwzględnym
zakazem używania środków antykoncepcyjnych i edukacji seksualnej.
Ofiary przemocy i pedofilii ze strony księży i hierarchów Kościoła,
lub ich rodziny, otrzymają odszkodowania pieniężne jako częściową choć
rekompensatę za zło, którego doświadczyli ufając swym pasterzom, iż ślepo
wykonując ich polecenia, zakazy i nakazy. Jednym słowem; CAŁY majątek Kościoła
zostanie rozdzielony między ubogich tego świata, bo nie sposób go zwrócić
tym, którym w przeszłości Kościół go zagrabił przemocą, lub wyłudził
podstępnie strasząc karami piekielnymi.
Niniejszym przerywam ten łańcuch zła, będący odwiecznym SOJUSZEM OŁTARZA Z TRONEM, wyjąwszy okresy historii, kiedy nawet jeden drugim chciał zawładnąć i podporządkować go sobie. Sojuszem, który okazał się nadzwyczaj trwały i niezależny od czasów, systemów politycznych, ekonomicznych i kulturowych — bo
przyświecał mu stale jeden i ten sam cel: WŁADZA człowieka nad człowiekiem i PRZYWILEJE z nią związane. A także materialne eksploatowanie otumanionych
społeczeństw fałszywymi wartościami i naukami, tak cwanie pomyślanymi, aby
ogłupiani ludzie zawsze SŁUŻYLI kapłanom wszechczasów, nieświadomi faktu,
iż są oni czczonymi przez nich PASOŻYTAMI.
Tak mi dopomóż Bóg w tym postanowieniu,… ale bez „wszystkich świętych",
którzy są niczym innym jak rzeszą „sponsorów" przyczyniających się w różnych czasach i okolicznościach do ziemskiej i materialnej potęgi Kościoła".
*
Potem papież /a raczej już ekspapież/ wstał na chwiejnych nogach, zdrętwiałych
od wielogodzinnego siedzenia i cicho poprosił;
— Proszę mnie wyprowadzić… a potem dodał jeszcze
ciszej, jakby do siebie:
— Mam nadzieję, że dopiero teraz zasłużę na te
wszystkie pomniki, które mi postawiono,… może dopiero teraz...
*
A ludzie jeszcze długo siedzieli przed telewizorami, które jak oszalałe
emitowały reklamy na wszystkich kanałach, jakby chcąc powetować sobie
stracony czas reklamowy z ostatnich godzin. Lecz to i tak nie miało znaczenia,
gdyż umysły telewidzów zaprzątnięte były teraz wystąpieniem Ojca św.,...
papieża i dywagacjami nad tym co usłyszeli. Wiadomość była tak
niespodziewana i szokująca zarazem, że całkiem się pogubili nie widząc co o tym wszystkim myśleć. Pocieszali się między sobą, że to nie może być
prawdą, czekając na jakiś wyjaśniający komunikat prymasa albo, jego złotoustego
rzecznika. Lecz wyjaśniającego komunikatu nie było, ani żadnego innego także.
Za to reklamy wreszcie się skończyły, na ekranach telewizorów pojawiło się
godło kraju na tle biało-czerwonej flagi, a z głośników popłynęły
pierwsze akordy muzyki poważnej. A więc stało się najgorsze; Polska — jaka
by nie była — nie będzie już katolicka, a Polak aby być prawdziwym Polakiem
będzie musiał znaleźć sobie inny niż krzyż, znak religijnej przynależności.
*
Kiedy Szatan przybył do nieba, Bóg patrząc na niego z dezaprobatą,
rzekł z kwaśną miną: — Bardzo śmieszne, Luciferusie! Bardzo śmieszne! — kładąc
nacisk na „bardzo".
— Ubawiłem się po pachy! — dodał, potwierdzając
to obrazowym gestem ramion, a kiedy anioł już zaczął mieć nadzieję, że być
może to jednak jest pochwała jego ostatniego „wyczynu" na ziemi, Bóg
wyjaśnił co ma na myśli:
— Większego absurdu już chyba nie mogłeś wymyślić,
co?!; Główny menażer największego i najlepszego interesu jaki istnieje na
ziemi — sam go likwiduje i własnymi rękoma zarzyna kurę znoszącą złote
jaja jemu i tysiącom jego podwładnych?! Osobiście podcina złotą gałąź na
której on i jemu podobne pasożyty przez tysiąclecia żyli w zbytku i luksusie, nie przemęczając się i nie brudząc sobie rąk jakąkolwiek pracą?!
Wystarczyło, iż wypowiadali określone SŁOWA, a ludzie sami, bez mała na
kolanach przynosili im pieniądze i inne dobra, często odejmując sobie od ust,
byle tylko zasłużyć na OBIECYWANE niebo i uniknąć „sprawiedliwej"
kary w postaci mąk piekielnych przez całą wieczność! Nie ma lepszego
interesu na całej ziemi niż ten, dlaczego więc mieli by go likwidować sami
najbardziej zainteresowani, hę?!
— Ze strachu, Panie… — wtrącił nieśmiało anioł,
skonfundowany nieco tą niespodziewaną tyradą Stwórcy.
— Że jak?! Możesz to wyjaśnić?
Szatan nie podnosząc głowy, zaczął tłumaczyć
nieskładnie i jakby nieco niechętnie:
— Zastosowałem coś w rodzaju pomysłu z „Opowieści wigilijnej", Panie,… pokazałem papieżowi specjalnie
wydzielone miejsce w piekle, przeznaczone dla niego i prawie wszystkich jego
poprzedników, z paroma wyjątkami, które można policzyć na palcach jednej dłoni...
— Ach to tak?! — zawołał Bóg z wysokości swojego
okazałego tronu, a Szatan skurczył się mimowolnie, pochylając niżej głowę.
— Pokazałeś mu oddział największych grzeszników w dziejach religii, tak?! A kto cię o to prosił?!
— Nno,… nikt, Panie,… chciałem cię tylko
rozbawić. Pomyślałem sobie, że skoro pochwaliłeś mnie za wyrafinowane
poczucie humoru w pierwszym dniu,… setnie ubawiłeś się w dniu drugim, to siłą
rzeczy wydarzenia z trzeciego dnia powinny cię najbardziej rozbawić, jako, że
są bez wątpienia perełką absurdalnego humoru sytuacyjnego, który to potrafią
docenić tylko koneserzy tego gatunku dowcipu i ci o najbardziej wyrafinowanych
gustach...
— Już ty mnie lepiej nie bierz pod włos, dobrze?! -
zawołał Bóg z przyganą w głosie, pochylając się ku aniołowi stojącemu
przed nim w pokornej pozie, ale już bez złości, a i jego mina świadczyła, iż
nie ma on za złe swojemu pierwszemu aniołowi tej nadmiernej gorliwości w wypełnianiu
podjętej roli „rozśmieszacza" bożego.
— A nie pomyślałeś przypadkiem, iż w ten sposób
narażasz na szwank moje plany względem tych ludzi? Nie pomyślałeś, że moje
poczucie humoru jest „nieco" wyższego rzędu niż mógłbyś to sobie
wyobrazić?
— Jak to Panie,… jeszcze wyższego? — zapytał anioł
całkiem już zdezorientowany.
— A tak to, Luciferusie! — odparł Bóg ze śmiechem,
widząc jego niemądrą minę i pochylając się ku niemu, zaczął cierpliwie tłumaczyć:
— Słusznie zauważyłeś fakt, iż najbardziej dla
mnie obrzydliwi i godni potępienia są wszelkiej maści obłudnicy i oszuści
podszywający się pod moich „pomocników" i „świadków" i niby moje „sługi", a realizujący własne cele i własne idee, najczęściej
związane z WŁADZĄ człowieka nad człowiekiem, bo to najlepiej działa na
prostych ludzi. Jak to mój Syn określił?; „Czemu to wzywacie mnie:
Panie, Panie!, a nie czynicie tego co mówię?". No właśnie: nic dodać
nic ująć! Nie wziąłeś pod uwagę tylko jednego — mojej nieskończonej
cierpliwości. Bowiem prędzej czy później każdy otrzyma kiedyś to na co
sobie zasłużył, możesz być pewien!
Bóg patrzył na anioła z zagadkową miną, a potem zaczął wyliczać
na palcach u dłoni:
— Dałem ludziom Dekalog, a oni usunęli z niego II
Przykazanie, ucząc go zafałszowanego i namawiając do bałwochwalstwa — mimo
mojej wyraźnej przestrogi w tym względzie! Więc kiedy zgodnie z moją
obietnicą zostaną surowo za to ukarani — kto się wtedy będzie śmiał; oni
czy ja?! Mój Syn wyraźnie powiedział, iż wiara musi poprzedzać chrzest, a ci, którzy wcześniej nie uwierzą — zostaną potępieni. Więc ci wszyscy, którzy
otrzymali chrzest bez wymaganej wiary i ci, którzy go udzielali, kiedy zostaną
zgodnie z obietnicą potępieni — oni będą się wtedy śmiali, czy ja, jak sądzisz?!
A ci wszyscy, którzy „na kłamstwie wsparli życia chwałę" -
jak to pięknie ujęła poetka — i na głoszeniu niby mojego słowa, robią
lukratywne interesy na ziemi, mimo wyraźnych ostrzeżeń mojego Syna w tym względzie — kiedy dosięgnie ich zasłużona kara — oni będą się wtedy śmiali, czy
ja?! A za przerobienie mojego przykazania „Nie zabijaj" na:
„chyba, że zabijasz w moim interesie i w moim imieniu, wtedy jesteś
rozgrzeszony i masz moje błogosławieństwo na dodatek", nie należy się
najsurowsza z możliwych kara?! Kto się wtedy będzie śmiał, jak myślisz?;
oni wszyscy czy ja?!
I tak będzie ze wszystkim Luciferusie; punkt po punkcie odpowiedzą mi
za wszystko w co sami nie wierzyli, choć kazali wierzyć innym pod groźbą
kary mąk piekielnych! I będzie wtedy płacz i zgrzytanie zębów z jednej
strony, a z drugiej mój szyderczy chichot: „Czyż nie mówiłem wam co
macie czynić, a czego nie?! Nie uprzedzałem was?! Skąd wam przyszło do głowy
mniemać, że wasza niechlubna TRADYCJA ma więcej do powiedzenia niż moje SŁOWO?!
Dlaczego się teraz nie śmiejecie wraz ze mną?!"
Tak będzie Luciferusie i dopiero wtedy będę miał ubawu po pachy i na
długi, długi czas! Mnie się nie spieszy… — zakończył Bóg swój monolog, a Szatan spytał zdziwiony:
— Dlaczego mnie Panie nie uprzedziłeś pod tym względem?
— Nie pytałeś po prostu,… a poza tym,… no cóż
nie zaszkodzi trochę wesołości w między czasie, nieprawdaż Luciferusie? -
spytał Bóg, mrużąc porozumiewawczo oko i czyniąc jednocześnie gest niwelujący
te trzydniowe działania Szatana na ziemi, aby potem na końcu dziejów, mieć
dużo więcej powodów do śmiechu.
Bo wiadomo, że tylko Stwórca tego „najlepszego ze światów"
ma przywilej i powód aby śmiać się jako ostatni ze swego własnego dzieła.
Nikt poza tym,… chyba, że któremuś z jego stworzeń będzie jeszcze do śmiechu
po tym, jak zapozna się z krwawą, pełną przemocy, nietolerancji i hipokryzji
historią religii i idei Boga /a właściwie bogów/. Wtenczas niech się śmieje
do woli,… nawet jeśli to będzie śmiech przez łzy, dobywający się ze ściśniętego
przerażeniem gardła.
— k o n i e c -
1 2
« (Published: 24-08-2004 Last change: 30-01-2011)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 3572 |
|