The RationalistSkip to content


We have registered
200.244.995 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2991 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
 Society »

O czym informują programy informacyjne? [1]
Author of this text:

Serwisy informacyjne jako zjawisko kultury popularnej

Telewizyjne programy informacyjne stały się jednym z wielu przejawów kultury popularnej. Proste, bezpośrednie mówienie o tym, co się wydarzyło w polityce krajowej i zagranicznej przestało już być ich główną funkcją, o ile kiedykolwiek taką spełniało. Obecnie coraz większy nacisk kładzie się w nich na specyficznie pojmowaną rozrywkę [ 1 ], konkretna wiadomość ma zaciekawić widza, powinna być atrakcyjna. Przestaje się już liczyć treść, ale znaczenia nabiera forma, opakowanie [ 2 ]. Zdaniem Marka Krajewskiego (do którego bardzo interesującej książki Kultury kultury popularnej, a dokładniej rozdziału Programy informacyjne – uprzedmiotowienie jako warunek trwania narracji,  będę w poniższym artykule głównie nawiązywał) mamy tu do czynienia z jednym z wielu przejawów popularyzacji rzeczywistości. W dzisiejszych ponowoczesnych czasach włączone w dyskurs kultury popularnej może być wszystko: polityka, religia, nauka, życie codzienne, sfera uczuć itp. 

Marek Krajewski pisze, że dziś mamy już za sobą czasy kultury masowej: prostych produkcji dla mas przekazywanych przez środki masowego przekazu. Od mniej więcej lat 60. ubiegłego stulecia znajdujemy się w sytuacji postępującej popularyzacji i medializacji całej rzeczywistości społecznej. Co to oznacza? Otóż nie doświadczamy życia społecznego w samej jego istocie, esencji. Stykamy się z czymś odpowiednio przefiltrowanym, zniekształconym, a nawet konstruowanym przez mechanizmy popularnej rozrywki. Zgodnie z postępującą tendencją dzienniki informacyjne mają coraz mniej wspólnego z „czystym” informowaniem o ważnych wydarzeniach, a coraz więcej w nich inscenizacji [ 3 ], dostosowywania się do potrzeb widza i wymogów rynku medialnego. Jak pisał Marshall McLuhan (M. McLuhan, Wybór tekstów, Poznań 2001) przekaźnik jest przekazem i zaprezentowanie „nieskażonej” obiektywnej informacji z definicji jest niemożliwe. Nie chodzi tu więc o kwestię nieuczciwości konkretnych stacji, manipulowania widzem, mniej lub bardziej ukrytego propagowania określonej opcji politycznej czy światopoglądowej. Działa w takich przypadkach relacja zwrotna: tak jak odbiorcy są „urabiani” przez to, co oglądają, tak i nadawcy są uzależnieni od mechanizmów kultury popularnej i wolnego rynku (konkurencja, walka o widza, jego wymagania).

Dzienniki telewizyjne nie przekazują zatem obiektywnych informacji, suchych faktów. W sytuacji przesytu napływającymi zewsząd informacjami, gdy w samym codziennym życiu odbieramy setki przeróżnych wrażeń za pomocą wszystkich zmysłów, telewizje muszą jak najbardziej uatrakcyjniać swoje serwisy informacyjne. Chodzi o przekonanie widzów, że to, co się dzieje na świecie tysiące kilometrów od ich zamieszkania jest ważniejsze i atrakcyjniejsze od tego, co wydarza się w ich własnym otoczeniu. Poszczególne wiadomości muszą być przekazane w jak najatrakcyjniejszy sposób, aby zainteresowały widza, przyciągnęły jego uwagę i jak najdłużej przytrzymały przed odbiornikiem telewizyjnym.

Przesyt informacjami prowadzi do zobojętnienia na nie. W efekcie im więcej o czymś wiemy, tym mniej wiemy. Dlatego też serwis informacyjny musi przyciągnąć uwagę widza. Konkretna wiadomość musi być: jak najbardziej interesująca (niekoniecznie ważna, istotna) i przedstawiona w jak najbardziej zajmującym, czasem wręcz widowiskowym stylu. Widz staje się świadkiem i uczestnikiem spektaklu przekazywania informacji. (M. Niezgoda, Rzeczywistość społeczna czy rzeczywistość telewizyjna, [w:] W. Dudek (red.), Radio i telewizja. Informacja, kultura, polityka,Katowice 2000)

Przypomnijmy sobie dla przykładu zamach na World Trade Center 11 września 2001 roku. Czy oglądając telewizyjne relacje z tych tragicznych wydarzeń nie mieliśmy wrażenia, że obserwujemy jakieś specjalnie dla nas zaaranżowane widowisko z efektami specjalnymi (często powtarzane ujęcie samolotów wbijających się w Twin Towers i powolnego walenia się w gruzy obu budynków)? 

To przerażające, traumatyczne wydarzenie przedstawiane było na ekranie telewizora jako groźne, ale i pewnym sensie atrakcyjne wizualnie wydarzenie. Zupełnie jakbyśmy obserwowali z bezpiecznego dystansu jakieś niesamowite, budzące lęk zjawisko natury. Nietrudno zauważyć analogię z romantycznymi obrazami przedstawiającymi przyrodę: groźną, chaotyczną, nieposkromioną. Konkretni ludzie, pracownicy WTC ginący pod gruzami wież stali się czymś w rodzaju namalowanych maleńkich postaci, punktów zetkniętych z żywiołem. [ 4 ] Przypominam, nie piszę tu o samym wydarzeniu, ale o tym, co można było zaobserwować na ekranie telewizora. To, co widzimy w telewizji nie jest bezpośrednim, przeźroczystym ujawnieniem „realnej” rzeczywistości, ale samo w sobie staje się swoistą rzeczywistością, której nie trzeba odnosić do czegoś „konkretnego” poza nią, baudrillardowskim simulacrum (J. Baudrillard, Symulakry i symulacja, Warszawa 2005). Media tworzą hiperrzeczywistość bardziej „prawdziwą” od „zwykłej” rzeczywistości.

Ale wróćmy do zamachu 11 września, a raczej „zamachu 11 września” (nie konkretnego wydarzenia, ale jego obrazu w naszej rzeczywistości społeczno-medialnej). Na serwisie internetowym Youtube można znaleźć sporo archiwalnych nagrań z telewizyjnych relacji z owych wydarzeń. [ 5 ] Przypatrzmy się na przykład bliżej sprawozdaniu z Faktów telewizji TVN, które można obejrzeć w Internecie tu .

Słyszymy zapowiedź, że za chwilę dowiemy się o najbardziej tragicznym zamachu terrorystycznym w historii. Prezenter sam wygląda na przerażonego tym, o czym mówi. To już nie bezosobowy, sztywny spiker z PRL-owskiego Dziennika Telewizyjnego, ale ktoś swojski, taki jak my, znajdujący się tylko po drugiej stronie szklanego ekranu. W pewnym momencie widać za plecami prowadzącego wydanie Faktów Tomasza Lisa, (gdy mówi o przypuszczalnej liczbie ofiar zamachu i że „nie wiadomo też, kto popełnił tą zbrodnię”) pracowniczkę — dziennikarkę zabierającą jakąś kartkę ze stołu. Znaczenie tego może być takie: „Na pewno Was ciekawi ile było ofiar i kto ponosi winę za cały wydarzenie. Brak nam jeszcze konkretnych informacji, ale pracujemy nad tym, nawet w chwili, gdy nas oglądacie, cały czas dla was pracujemy, co sami przecież widzicie”. Ten dynamiczny „drugi plan” pełni ważną rolę. To, jak wspomina Krajewski w swej książce, ukazanie pracującej pełną parą redakcji programu mówi, że widz jest najważniejszy. On znajduje się w centrum uwagi. Wokół jego oczekiwań krąży cały sztab dziennikarzy.

W relacji z Wiadomości TVP, którą można sobie przypomnieć w tym miejscu również widzimy na drugim planie za prezenterką kilka osób przed biurkiem z komputerem. Pracują oni dla nas, wciąż sprawdzają, co wydarzyło się ważnego. Wiadomości nie są tu relacją z tego, co się wydarzyło, ale tego, co dzieje się w tej chwili, wciąż się wydarza. Odnosi się wrażenie, że prezenterka mówi to, o czym dowiaduje się na żywo od dziennikarzy za jej plecami.

Również sama relacja znajdującej się na miejscu wydarzeń czy w jego pobliżu reporterki TVN przedstawiona została jako coś emocjonującego, niebezpiecznego (w tle widzimy nagrane wcześniej ujęcia z uderzenia samolotów w wieże i ucieczkę mieszkańców Manhattanu). Tomasz Lis sam chce się dowiedzieć więcej co się dzieje, przez co ustanawia samego siebie w sytuacji widza czekającego na nowe informacje. Nie jest już „dawcą” informacji, ale też ich odbiorcą, także kimś włączonym w samo wydarzenie. Prosty podział na informującego i informowanych tu zanika.

Relacje z wydarzeń 11 września to przykład nowoczesnych programów informacyjnych. Nie liczy się tu tylko sama informacja, ale również jej przekaz: dynamika, akcja, napięcie, ruch, prędkość — natychmiastowość [ 6 ], widowiskowość, atrakcyjność dla widza. Wiadomość zamieniona została w widowisko, spektakl zaaranżowany specjalnie dla telewidzów.

Jak widać więc na tym przykładzie popularyzacji uległ sam sposób informowania o wydarzeniach politycznych, czyli czymś co wydawałoby się nie może ulec mechanizmom kultury popularnej, zwłaszcza jeśli dotyczy ludzkich tragedii. W dzisiejszych dziennikach telewizyjnych można nawet zauważyć pewien przesyt, nadmiar formy nad treścią – chociażby studio przypominające małą estradę z prowadzącym w roli gwiazdy programu.

Dlaczego tak się dzieje? Pamiętajmy, że stacje telewizyjne konkurują ze sobą o widza. Dlatego też muszą sprawiać wrażenie, że są najszybsze w przekazywaniu informacji (kręcący się w tle dziennikarze „na żywo” sprawdzający najnowsze wieści, otrzymujący je szybciej od innych [ 7 ], ich programy są najatrakcyjniejsze, prezenterzy najbardziej kompetentni, ale i też najbardziej „ludzcy”, sami emocjonalnie reagujący na to, co się dzieje, podobni do nas. 


1 2 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
O współczesnych elitach i naturze konfliktów społecznych
Slashery albo psychopata ukryty w łazience

 See comments (2)..   


 Footnotes:
[ 1 ] Ma się rozumieć, żadna stacja telewizyjna nie mówi o tym wprost. Każdy program informacyjny przedstawia się jako poważny, traktujący o istotnych zagadnieniach, oddzielony widoczną granicą chociażby od tasiemcowych seriali.
[ 2 ] Jak wspomina D. Strinati (D. Strinati, Wprowadzenie do kultury popularnej, Poznań 1998) analizując postmodernistyczne podejście do kultury popularnej kładzie się w niej większy nacisk na styl kosztem treści.
[ 3 ] Znikanie wyraźnej, łatwej do zakreślenia granicy pomiędzy fikcją, a rzeczywistością to kolejna cecha „postmodernistyczności” programów informacyjnych czy szerzej kultury popularnej.
[ 4 ] Jak pisze Krajewski w Kulturach kultury popularnej, w przypadku wielu newsów najważniejszym kryterium ich pokazania staje się wizualna atrakcyjność kadru, jak bardzo zdolny on jest przyciągnąć uwagę widza. Tragedia ludzi ginących w WTC została zredukowana do bycia estetycznym ornamentem mającym zwiększyć oglądalność. Krajewski twierdzi, że skrajnym przykładem fetyszyzacji tego typu kategorii są takie wystawy jak World Press Foto.
[ 5 ] Oczywiście na Youtube można także znaleźć i przypomnieć sobie fragmenty relacji z wielu innych ważnych wydarzeń. Serwis ten zresztą zasługuje na oddzielną analizę.
[ 6 ] Takie stacje jak TVN 24 doprowadzają tą natychmiastowość przekazu do skrajności bez przerwy informując „na żywo” o przeróżnych wydarzeniach politycznych.
[ 7 ] Przypomina mi się pewien rysunek satyryczny. Przedstawiał on reportera stojącego z mikrofonem na jakimś pustkowiu. Dziennikarz mówił: „Jeśli coś się tu wydarzy ważnego to na pewno będę pierwszy”.

«    (Published: 12-10-2008 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Marcin Łętowski
Ur. 1978. Absolwent socjologii na Uniwersytecie im. A. Mickiewicza w Poznaniu. Interesuje się m.in. socjologią kultury popularnej oraz mediów, psychoanalizą, muzyką. Mieszka w Gruszczynie k. Poznania.

 Number of texts in service: 17  Show other texts of this author
 Newest author's article: Filmowi podglądacze
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 6126 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)