|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Reading room » Publishing novelties
"Portret Doriana Graya" Oskara Wilde’a jako powieść parabola [2] Author of this text: Ewa Linow
Życie pisarza upływało też pod znakiem dekadentyzmu. Każdemu artyście pokroju Wilde’a miał towarzyszyć rodzaj społecznego wyobcowania, zjadliwa krytyka mieszczańskiego społeczeństwa, opozycja wobec moralności filistrów. Właściwa dekadentom melancholia i apatia mogła zarówno unieszczęśliwiać tych pogrążonych w bezsensie egzystencji ludzi, ale i dawać powód do demonstrowania owych stanów, narodzin fascynacji hedonizmem i anarchią. Zielony goździk umieszczony w butonierce był zaś symbolem nowego kultu- oznaczając dekadentyzm stał się też tajemnym znakiem otaczających Wilde’a mężczyzn. Dla niego samego dekadentyzm jako zjawisko „wytworzył pewne barwy, subtelne w swym pięknie i fascynujące w swym niemalże mistycznym odcieniu. Były one i są naszym protestem przeciwko siermiężnym rudymentom tej, bez wątpienia zacniejszej, ale również uboższej pod względem kultury duchowej epoki. Moje opowiadanie to esej o sztuce dekoracyjnej. To reakcja na prymitywną brutalność realizmu”. [ 11 ] W ten sposób styl dekadencki jako estetyczna tendencja stał się pośrednio środkiem do wybrzmienia skomplikowanych prawd moralnych. W Portrecie Doriana Graya spotykamy niezwykłe trio dekadentów-miłośników piękna: malarz Basil Hallward, lord Henry Wotton, wreszcie Dorian Gray . Rola każdego z nich to rola wielbiciela sztuki zaangażowanego nie tylko w ustawiczne jej tworzenie, ale i może nieświadomie wcielającego hasło: „To nie sztuka naśladuje życie, ale życie sztukę”. Działania tych trojga bohaterów mają wymiar paraboliczny. Kolejne wydarzenia bowiem to jakby elementy procesu, który doprowadzi do powstania upragnionego dzieła- portretu, a nam odsłoni pierwszą z ukrytych prawd. Aby ją odkryć i zrozumieć musimy podążać podwójnym- estetyczno-etycznym tropem. Według niego lord Henry staje się tym, który ugniata, nadaje kształt tworzywu (Dorian Gray), czasem je retuszuje i poprawia przejawiając skłonność do akrybii. Gdy jego zadanie jest wykonane, pałeczkę przejmuje artysta-rzemieślnik- Bazyli. Z pomocą boskiego natchnienia stara się ukształtować materię ostatecznie- jako malarz nadać jej formę portretu i tchnąć w niego piękno, co jest szczególnie trudne zważywszy na ideał urody modela.
A Dorian Gray? Jego rola wydaje się być tu decydująca: jako dzieło sztuki malarskiej odbija prawdę, staje się jej zwierciadłem, ukazuje ją z całą wyrazistością i brutalnością. Pod estetycznymi zabiegami Wilde ukrywa etyczne prawdy, moralizuje. Nie czyni tego jednak natarczywie (co do czego sam wyraził obawę), lecz subtelnie sygnalizuje posługując się przemawiającym do zmysłów i umysłu odbiorcy symbolem portretu jako zwierciadła duszy. „Gdybym ja wiecznie pozostał młody, a obraz się starzał! Wszystko bym za to oddał, wszystko!” [ 12 ]- wykrzykuje Gray po ujrzeniu swego portretu. Odtąd ten symboliczny obiekt jako ważny, a nawet nadrzędny element życia bohatera poddany zostanie przez Wilde powolnej, acz systematycznej metamorfozie- będzie się starzał, szpetniał, gnił. Wszystkie podłości popełniane przez Doriana- doprowadzenie do samobójstwa aktorki-kochanki Sibyl Vane, rozkoszny sybarytyzm, egocentryzm, arogancja, w końcu morderstwo przyjaciela- zapiszą się trwale na obrazie ukrytym w najodleglejszym i najciemniejszym pokoju posiadłości Graya.
Wilde odsłania nam kolejną paraboliczną warstwę utworu. Porzucanie moralności na rzecz występku i hołd rozpasaniu to proces gradacyjny. Portret „ostrzega” bohatera, ulega destrukcji stopniowo, sygnalizuje możliwość powrotu na właściwą drogę, nie daje się jednak nabrać na działania pozorowane- a i do takich posunie się tytułowy bohater. Dorian nie wyciągnie lekcji. Nie skupi się na walorach trwałych takich, jak choćby życiowa hierarchia wartości. Wilde skompromituje artystę, który dokonuje zamiany sumienia na urodę, duszy na cielesność, wnętrza na powierzchowność…etyki na estetykę.
„Naturalność nie jest niczym innym jak pozą i to pozą najbardziej drażniącą ze wszystkich, jakie znam”. Oskar Wilde jest przewrotny. To mistrz ciętej riposty i paradoksu. Dlatego, sądzę, nie można brać zbyt poważnie powyższego aforyzmu, którego jest autorem. Najlepszym dowodem na to postać Sibyl Vane. Ta młoda, urocza aktorka początkowo wzbudzająca w Gray’u zainteresowanie, (uczucie?), gdy tylko poniesie artystyczną klęskę na jednym z przedstawień, zostaje przez niego natychmiast bezlitośnie porzucona. Gray bowiem kocha sztuczność, kreację, koturnowość, a tych nieodłącznych elementów sztuki, pod wpływem czystego uczucia do ukochanego, Sybil nie jest już w stanie w sobie wzniecić.
Wilde’a interesuje życie, które zatraciło swą naturalność. Bo choć powinno ono być dziełem sztuki tworzonym z udziałem wyobraźni, pasji i talentu, to, gdy pozbawione zostaje moralności, przestaje mieć jakąkolwiek wartość. Zawsze, gdy piękno zastępuje etykę, powstają nowe kategorie, nowe standardy i kryteria oceny. A Portret Doriana Graya to powieść o pięknie jako kategorii estetyzmu, który i w życiu bohatera, i jego twórcy odgrywał kluczową rolę. „Estetyzm pociągał Oskara intelektualnie, ale równie silnym powodem przyjęcia tej doktryny było odkrycie, że dzięki niemu mógł stać się znaną osobistością (…).W kulcie estetyzmu zaczął dostrzegać możliwości wypromowania swojej osoby”. [ 13 ] Pewnego razu „Wilde został sportretowany jako przesadnie wystrojony nowożeniec, który pokazuje naczynko z chińskiej porcelany prerafaelickiej kobiecie ubranej jak na obrazie Rossettiego”. [ 14 ] Odtąd poza i estetyzm pochłonęły uwagę Wilde’a nadzwyczaj mocno.
Pisarz związany był z Oksfordem jako intelektualnym ośrodkiem ruchu estetycznego, gdzie na przeciwstawnych biegunach stali John Ruskin- profesor sztuki ze Slade i Walter Pater z Brasenose College. Podczas gdy dla Ruskina estetyzm oznaczał moralne podejście do sztuki (podkreślał apogeum kultury w czasach Średniowiecza i jej upadek w pogańskim Renesansie), dla Patera rozwój pogaństwa był jak najbardziej wartościowy. Wilde wkrótce stał się gorącym zwolennikiem przekonań Patera, a szczególnym uwielbieniem obdarzył wyrafinowaną dekadencję oraz twierdzenie, że „piękno stanowi najwyższą cnotę, a – co może nawet ważniejsze- sztuka jest moralnie neutralna”. [ 15 ] Trudno jednak do końca wierzyć, że Wilde nie przypisywał sztuce (literaturze) żadnych celów dydaktycznych, bowiem dziś nie moglibyśmy rozważać o paraboliczności Portretu Doriana Graya jako naczelnej cesze tej wybitnej powieści. Zaś postać Sybil Vane pokazuje, że artystyczna klęska może być moralną wygraną, a prawdziwe uczucie zawsze odarte jest z wszelkich masek.
„Bo wywierać na kogoś wpływ znaczy to samo, co obdarzać go swoją duszą”. To, co łączyło Oskara Wilde’a z lordem Alfredem Douglasem zwanym też Bosiem było nielegalne i pozostawało w głębokiej sprzeczności z najsilniejszymi uprzedzeniami wiktoriańskiego społeczeństwa, dla którego szczególnie rażącym był fakt publicznego afiszowania się ze swoimi „skłonnościami” obojga dżentelmenów. Trevor Fisher podkreśla, że perwersyjny zwyczaj Bosiego rzucania kompromitujących listów gdzie popadnie dostarczył Queensberry’emu (ojcu Bosiego) kilku najbardziej obciążających Wilde’a dowodów. One zaś, jak powszechnie wiadomo, postawiły pisarza przed sądem, zafundowały wyczerpujące lata procesów, a ostatecznie skazały na 2 lata ciężkich robót w więzieniu w Reading.
Ta fatalna namiętność to nie tylko płomienne uczucie, jakie wybuchło między dwoma zatraconymi w sztuce dekadentami. To także rodzaj duchowego przewodnictwa doświadczonego pisarza nad młodym adeptem sztuki. Krytycy XIX w., tak samo jak i współcześni, widzą odbicie tej skomplikowanej relacji w fabule Portretu . Uroczy i ekstrawagancki lord Henry będzie niezaprzeczalnie tym, który popchnie Doriana do obrania określonej życiowej drogi: rozkoszowania się sztuką, podążania za zmysłami, dogadzania im bez zważania na cokolwiek, używania życia bez ograniczeń. A Gray, nie pozbawiony- wydawało by się przecież- własnego zdania indywidualista, zstępuje na tę ścieżkę ekstatycznego chwilami hedonizmu i trwa na niej, czerpiąc z doczesności pełnymi garściami i tym samym degradując moralne wartości, skazuje się na ostateczną klęskę.
Wilde posłuży się parabolą po raz kolejny. Pod fabularną warstwą powieści ukryje prawdę o niezmierzonym wpływie, jaki może wywrzeć drugi człowiek , szczególnie, gdy wydaje się być pokrewną duszą. Duchowy mistrz, nauczyciel życia wywierając bezustanny wpływ na swego „ucznia”, zaczyna kształtować go jako człowieka. W końcowej fazie zaś może przyglądać się bacznie ulepionemu tworowi, nie ingerując już, jedynie podziwiając rezultaty. Pisarz zatem, posługując się literacką fikcją, zdaje się ostrzegać przed zgubnym wpływem niektórych duchowych przewodników. Ich istotną rolą, jaką mogą odegrać w nadawaniu formy tak zwanemu człowieczeństwu. Rozprawia o priorytetach, które ulegają zmianom, hierarchii systemu wartości i jej znaczeniu dla podejmowania kluczowych życiowych wyborów. Parabolizuje, ostrzega, ale nie natrętnie moralizuje. Na tym też polega jego wielkość.
„Lepiej nie myśleć o rzeczach minionych. Odstać się już nie mogą. Musi teraz myśleć o sobie, o swej przyszłości. James Vane leży pogrzebany w bezimiennym grobie na cmentarzu w Selby. Alan Cambell zastrzelił się pewnej nocy w swym laboratorium, nie zdradziwszy jednak tajemnicy, gwałtem mu narzuconej. Sensacja, jaką wywołało zniknięcie Bazylego Hallwarda, rychło przeminie. Jest całkiem bezpieczny. Przy tym nie śmierć Bazylego Hallwarda tak bardzo mu ciąży na sumieniu. To śmierć za życia własnej duszy gnębi go bezlitośnie”. [ 16 ]
Dorian Gray jest bezustannie dręczony wyrzutami sumienia, które powoli, acz systematycznie niszczą ukryty przed całym światem portret. Bohater utknął w źle. Ale kiedy to się stało? Co było tym punktem zwrotnym, który zadecydował, że odtąd jego droga pobiegnie śladem grzechu? Wilde prowadząc swojego bohatera poprzez kolejne perypetie sygnalizuje, że otoczony atmosferą moralnego zepsucia Dorian zostaje zainfekowany złem, które rozpanoszy się niemiłosiernie i pozostanie w jego życiu na dobre.
Samobójstwo Sybil Vane zaś można uznać za pierwsze zebrane żniwo. Bo podłość rodzi podłość. Raz uruchomiony Wielki Mechanizm (posługując się tu terminem Jana Kotta)- niezależnie czy dotyczy pożądania władzy czy grzechu hybris- raz wprawiony w ruch, nie może już zostać zatrzymany… A kolejne występki skutecznie napędzają jego turbiny aż do momentu, gdy przesilony sam ustanie. Łańcuch win nie daje się przerwać. To dlatego Gray ostatecznie decyduje się na czyn, który zmieni wszystko: „Portret rzucał cień melancholii na wszystkie jego namiętności. Samo jego wspomnienie zatruwało mu chwile radości. Był dla niego sumieniem. Teraz go zniszczy. (…) Tak, zabije przeszłość, a skoro ją zabije, stanie się wolny. Zabije to straszne życie duszy, a bez jej potwornych ostrzeżeń będzie miał spokój. Chwycił nóż i przebił obraz”. [ 17 ]
1 2 3 Dalej..
Footnotes: [ 11 ] O. Wilde, Nic nie mogło być inaczej… , op. cit., s. 50 [ 12 ] O. Wilde, op. cit., s.33 [ 13 ] T. Fisher, Oskar Wilde i Bosie. Fatalna namiętność , przeł. I. Stąpor, Warszawa, Twój Styl 2004, s.28 [ 16 ] O. Wilde, op. cit., s.196 « Publishing novelties (Published: 09-01-2009 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 6295 |
|