|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Outlook on life »
Geneza szubrawstwa [2] Author of this text: Zdzisław Horodyński
Inaczej przedstawia się rozwój czasopism moralnych w Polsce. W literaturze
naszej wieku XVIII pierwiastek dydaktyczny i moralizujący jest bardzo silnie
reprezentowany. Poeci nasi jak Węgierski, Kniaźnin, Trembecki, Naruszewicz i Krasicki piszą satyry i bajki, a ostatni składa nawet całe satyryczne poematy
jak Monachomachia,
Myszeida i
Antymonachomachia. W roku 1769
ukazuje się pierwsze polskie tłumaczenie Robinsona Crusoe, w roku 1776 wydaje
Krasicki swego Doświadczyńskiego, a w
1778 pierwszą część Pana Podstolego.
Są to wszystko utwory, których celem jest odmalowanie ówczesnego społeczeństwa,
uwypuklenie jego wad i przywar i naprawa obyczajów. Równocześnie powstało
pierwsze w Polsce pismo moralne periodyczne, przez Bohomolca i Krasickiego
redagowane, pt. „Monitor". „Monitor" jest najwybitniejszym i najbardziej znanym
pismem moralnym polskim w wieku XVIII. Miało ono według świadectw współczesnych
bardzo licznych prenumeratorów, istniało lat dziewiętnaście, tj. od roku 1765 do
1784, a pierwsze dwa roczniki tłumaczył Mitzler na język niemiecki. Inne
czasopisma moralne nie miały takiego powodzenia i upadały prędko, a los ten
spotkał i czasopismo, które Krasicki pt. „Co Tydzień" wydawał w roku 1798,
jakkolwiek umieszczane tutaj artykuły mogą pod każdym względem stanąć na równi z artykułami „Monitora". Z tego powodu zaniechano wkrótce wydawnictwa czasopism
moralnych i dopiero w drugim dziesięcioleciu wieku XIX spostrzegamy nagle silny
rozrost pism satyrycznych w literaturze periodycznej. Jedną z charakterystycznych cech ówczesnych pism periodycznych polskich jest wielka
ilość artykułów treści satyrycznej i humorystycznej w nich zawarta. Autorami ich
byli często ludzie zajmujący wybitne stanowiska, jak Stanisław Potocki, minister
oświecenia, który w „Pamiętniku Warszawskim" przez trzy lata umieszczał artykuły
treści satyrycznej pod nazwą Świstka
krytycznego. Ukazywały się broszury, a nawet całe można powiedzieć dzieła
przez satyryków wówczas wydawane, jak
Podróż do Ciemnogrodu pióra Potockiego, która wyszła w roku 1820 w czterech
częściach, wreszcie zaliczyć tu także należy i takie wydawnictwa, jak „Momus i Potpourri" przez Żółkowskiego w Warszawie redagowane. Dzienniki poważne jak
„Dziennik Wileński", „Tygodnik Wileński" i „Dziennik Warszawski" Bentkowskiego
są przepełnione artykułami satyrycznej treści Kaczkowskiego (p. Verbaveritatis),
Gadającego Niemowy i odami szubrawskimi, które pomieszczały w łamach swoich obok
poezji i artykułów treści ściśle naukowej. Jak pisma takie były rozpowszechnione i z jaką chęcią musiano je czytać, dowodzi najlepiej już ta okoliczność, iż
dążący do naprawy społeczeństwa ludzie, uważają je jako bardzo silny środek ku
temu celowi, czego potwierdzenie znajdujemy w Szymkiewicza projekcie reformy lóż
wolnomularskich, gdzie autor żąda, aby wolnomularze działali na publiczność
przez pisma w moralnym duchu redagowane, które by na posiedzeniach loży
odczytywali, a jeśli będą za dobre uznane, drukowali w pismach czasowych lub
„poosobno".
Obok tych wszystkich jednostkowych i po części rozproszonych usiłowań powstają w Wilnie „Wiadomości Brukowe", pismo periodyczne zupełnie satyrze oddane, a redagowane przez Towarzystwo Szubrawców. Ten nagły rozwój pism satyrycznych
wywołanych do życia z kilkunastoletniego zapomnienia zadziwić musi tym więcej,
że od połowy XVIII wieku czasopisma moralne upadły już były zupełnie w całej
Europie, a jeśli może w Niemczech, gdzie tę gałąź dziennikarstwa najbardziej
uprawiano, w czym posunięto się nawet do przesady, jakie czasopismo moralne
istniało, to mało kto pewnie je czytał i umierało wkrótce z braku warunków
życia. U nas przeciwnie. „Wiadomości Brukowe" utrzymywały się przez lat sześć,
zjednały sobie w tym czasie bardzo licznych czytelników i obudziły, jak to
zobaczymy, w całej Polsce powszechne zainteresowanie. Tego objawu modą ani
zwyczajem tłumaczyć nie można, nie było to spóźnione i przypadkowe w literaturze
naśladownictwo, znajduje ono bowiem uzasadnienie swoje w stosunkach, wśród
których żyło społeczeństwo nasze przed sześćdziesięciu laty, a dość rzucić tylko
okiem na dzieje nasze od czasów ostatniego rozbioru aż do roku 1815, aby to
życie zrozumieć i pojąć.
Po ostatnim rozbiorze Polski, gdy wszystkie starania w celu odzyskania
niepodległości okazały się bezowocnymi, gdy wszystkie już nadzieje omyliły,
naród z własnej woli wyzuty, na łaskę i niełaskę zaborców zdany, bezsilny i do
dalszego oporu niezdolny, uległszy przemocy mocarstw, dzielących się jego
ojczyzną, z bierną, rezygnacją patrzył na gruzy swej dawnej potęgi, której z upadku wskrzesić już nie mógł. Z tego odrętwienia, z tej niemocy moralnej,
wywołanej poczuciem bezsilności fizycznej, obudziły go chwilowo wieści o tryumfach legionów polskich na zachodzie, które zresztą prócz sławy nie
przynosiły żadnej widocznej korzyści. Wieści te miały wpływ pobudzający na
umysły. Młodzież, nie znajdując dla siebie w zabranej ojczyźnie ani
odpowiedniego zajęcia, ani sposobności do czynu, opuszczała domy rodzicielskie,
potajemnie przechodziła granicę i niosła życie swe w ofierze obcemu ludowi i obcej sprawie w tej myśli, że za ojczyznę krew swą przelewa. Od tej chwili wiara w obcą pomoc zakorzeniała się w umysłach coraz głębiej, aż zasilana szybkim
biegiem wypadków na zachodzie urosła do potęgi politycznego dogmatu za czasów
wojen napoleońskich. Nadzieje nie zostały zupełnie zawiedzione, z małej części
dawnej Polski utworzył Napoleon Księstwo Warszawskie. Utworzenie Księstwa miało
wpływ bardzo doniosły: wlało ono w serca wiarę w przyszłość narodu, dowiodło
politycznej konieczności niepodległego bytu, obudziło wielką gotowość do ofiar
dla dobra powszechnego z poświęceniem prywatnych interesów jednostek; ale
warunki, wśród których nowe to państwo żyć miało, były w najwyższym stopniu
niekorzystne. Opłakane stosunki finansowe sprawiły, iż byt Księstwa był tylko
sztucznym sposobem podtrzymywany, kraj wycieńczony wojną, niemal wszelkiego
zbytu produktów swoich za granicę pozbawiony, stracił zupełnie kredyt, o wewnętrznych ulepszeniach, o podniesieniu dobrobytu i poziomu oświaty myśleć nie
było można, na utrzymanie wojska i urzędników, na utworzenie jednego
uniwersytetu zabrakło funduszów. Stosunek Księstwa do Napoleona, którego
wspaniałomyślności, jak wierzono, nie zaś planom politycznym, jak było w istocie, zawdzięczało ono swoje istnienie i stanowisko wobec mocarstw ościennych
nieprzyjaźnie usposobionych, a potężnych, tamowały swobodę ruchów narodowego
rządu i nie dozwoliły się wyrobić samodzielności narodowej. To sprawiło, iż
upadek Napoleona zastał społeczeństwo zupełnie nieprzygotowane, bezsilne, mało w politycznym względzie wykształcone i oddał znowu na łaskę i niełaskę nowego
zwycięzcy.
Cesarz rosyjski przeprowadzał swe plany względem Polski z wielką zręcznością i rozumem biegłego dyplomaty. Miał on już za sobą fakta, świadczące o przyjaznym
dla Polaków usposobieniu; od wstąpienia swego na tron otaczał się chętnie
Polakami, zreorganizował Uniwersytet Wileński i pozwolił na założenie Liceum
Krzemienieckiego, jeszcze przed rokiem 1812 ofiarował Polsce wobec grożącego
sobie niebezpieczeństwa, opiekę i przyjaźń za cenę odstąpienia Napoleona, a po
jego upadku nie jako zwycięzca i nieprzyjaciel wkroczył do kraju, ale jako
sprzymierzeniec. Wszystkim tym czynnościom przewodniczyła myśl jedna: Aleksander
pragnął połączyć cesarstwo z Polską węzłem nierozerwalnym i stworzyć potężne,
jednolite mocarstwo, które by się z łatwością oprzeć mogło każdemu
nieprzyjacielowi. Myśl ta przedstawiła się wysłannikom mocarstw europejskich na
Kongresie Wiedeńskim zbyt jasno, aby na jej urzeczywistnienie zgodzić się mieli;
plany Aleksandra weszły w wykonanie tylko częściowo, a Królestwo Polskie ukazało
się znowu na karcie Europy. W Królestwie Kongresowym odzyskały prowincje dawnej
Rzeczypospolitej, teraz jako gubernie do cesarstwa przyłączone, utracony z upadkiem Księstwa Warszawskiego punkt dośrodkowy, ku któremu ciążyły, tworząc
silny kontrast z innymi guberniami. Wszelka łączność, wszelkie porozumienie, czy
to w zakresie nauki, czy na polu polityki, były teraz nawet daleko łatwiejsze,
Królestwo bowiem ulegało władzy króla, który nad krajami polskimi, od niego
oddzielonymi panował jako cesarz Rosji. Rozdział był sztuczny, przemoc go
ustanowiła, przemocą też tylko się utrzymywał; społeczeństwo polskie czy pod
berłem rosyjskim, czy w Królestwie Polskiem jedne i też same miało myśli i pragnienia, jedne przymioty i jedne wady. Z długiego chaosu politycznych
wstrząśnień wydobyte, zdawało się, iż używać będzie z korzyścią pokoju, z którym
otrzymało nadzieję dalszego swobodnego rozwoju narodowego i lepszej nadal
przyszłości.
Ale minione, wojenne czasy wywarły na stosunki wpływ bardzo szkodliwy. Przez lat
dwadzieścia wlokło się życie w ciągłym oczekiwaniu, w ciągłej niepewności i obawie o najbliższą przyszłość, której nikt nie mógł odgadnąć i przewidzieć.
Wojny szły jedne za drugimi, przerywane tylko od czasu do czasu krótkim pokojem,
chwilowym zawieszeniem broni, podczas którego przygotowywało niezadowolenie
powszechne nową wojnę. Polska w wypadkach tych brała żywy udział, zdawało się,
iż los jej będzie stanowczo rozstrzygnięty, dopóki by to nie nastąpiło, uważano
wszystko za tymczasowe, nie było granic najbardziej różowym nadziejom, po
których następowały dni bolesnego rozczarowania i ogólnej trwogi o osobistą
wolność, majątek i życie. W przeciągu lat dwudziestu zmieniły ziemie do zaboru
pruskiego pierwotnie należące trzy razy rząd, monarchę i prawa, a każda z tych
zmian odbiła się żywo w umysłach Polaków podległych dwom innym państwom
zaborczym, według nich bowiem regulowano tu życie, a nadzieja całkowitego
oswobodzenia, albo zyskiwała na prawdopodobieństwie i wzrastała, albo ginęła w miarę, jak połączenie stawało się wątpliwym. Te częste zmiany wywołały nieład i rozstrój stosunków społecznych, zrodziły bezrząd i złe gospodarstwo, które
groziło zubożałym i wojną zniszczonym krajom zupełną ruiną materialną. Handel i przemysł upadły, a pod względem oświaty i nauki panowała w masach zupełna
bezczynność i niechęć; czasy wojenne nie sprzyjały rozwojowi umiejętności, sztuk i rzemiosł. W Warszawie uniwersytetu nawet nie było, Uniwersytet Wileński w 1803
roku zreorganizowany i szkoła krzemieniecka rozwijały się wprawdzie pomyślnie,
wpływ ich był zbawienny i wielki, ale ogół nie miał jeszcze wpojonego
przekonania o konieczności nauki, ani zamiłowania do niej; usiłowania jednostek w tym kierunku trafiały na grunt nieprzygotowany i apatycznie usposobiony.
Tymczasem na ołtarzu mody palono ustawicznie kosztowne kadzidła, naśladownictwo
zagranicy jako pozostałość przedrozbiorowych jeszcze czasów, wskutek wypadków
późniejszych tym więcej spotęgowane, stało się powszechnym zwyczajem, a życie
nad stan pociągało za sobą utratę majątku i wywłaszczenie.
1 2 3 4 Dalej..
« (Published: 22-03-2010 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 7214 |
|