|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Outlook on life »
Gmina bezwyznaniowa Author of this text: Katarzyna Adamów
Karta z dziejów międzywojennego ruchu wolnomyślicielskiego w Polsce
W konstytucji z marca 1921 roku nie było żadnego przepisu, któryby wyraźnie
traktował o przymusie wyznawania jakiejkolwiek religii. Przymus ten został
wyeliminowany na podstawie art. 111 konstytucji. Dodatkową
gwarancją przeciwko przymusowi religijnemu było też postanowienie art. 112,
który mówił, że „nikt nie może być zmuszony do udziału w czynnościach
lub obrzędach religijnych, o ile nie podlega władzy rodzicielskiej lub opiekuńczej".
Wydawałoby się więc, że wolność sumienia i wyznania wykluczała przynależność
religijną obywateli i przyznawała prawo do nie wyznawania żadnej religii.
Jednakże kolejne artykuły zawierały elementy nacisku na dzieci szkolne: obowiązek
nauki religii dotyczył osób uczących się, do 21 roku życia. Zdaniem Janusza
Osuchowskiego, profesora prawa Uniwersytetu Warszawskiego, przymus wyznaniowy
niedopuszczony do konstytucji „głównym wejściem", wciskał się do niej
za pomocą innych przepisów, niejako „bocznymi drzwiami" [ 1 ].
W sytuacji, gdy Kościół katolicki wyciskał trwałe piętno
na życiu publicznym i ingerował w życie prywatne człowieka, ludzie
racjonalnie myślący musieli mu się sprzeciwić. Spotkali się w Warszawie 5
października 1920, zebraniu przewodniczył wybitny językoznawca Jan Niecisław
Baudouin de Courtenay. Podjęto wówczas uchwałę o utworzeniu Stowarzyszenia
Wolnomyślicieli Polskich. Statut Stowarzyszenia został przyjęty na specjalnym
zgromadzeniu w 1921 i zarejestrowany przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych w dniu 11 czerwca 1922 roku. [ 2 ]
Według wolnomyślicieli, przynależność do gminy wyznaniowej określał
urzędowy charakter kategorii wyznanie. Wyznaniowość nie była określona miarą
rzeczywistego zaangażowania religijnego człowieka, lecz stała się sprawą
typowo formalną. We wszystkich oficjalnych dokumentach państwowych znajdowała
się rubryka „wyznanie", której wypełnienie było tak samo obowiązkowe,
jak wypełnienie pozycji: „imię i nazwisko" lub „data i miejsce
urodzenia". Wpisywanie do dowodów osobistych takiego lub innego wyznania,
zdaniem wolnomyślicieli, było bezczelnością, a urzędowo stawiane pytanie
„jakiego jesteś wyznania" — policzkiem wymierzonym w godność ludzką.
[ 3 ]
Wolnomyśliciele zauważyli, że droga przynależności obywatela do
jakiegokolwiek wyznania była zadziwiająco prosta. Proces ten zaczynał się od
aktu duchowego urzędnika stanu cywilnego (księdza, rabina lub popa), który
dokonywał wpisu do ksiąg parafialnych na podstawie sakralnego obrzędu. Tym
samym przypisanie do danej religii uzyskiwano już w okresie niemowlęcym, bez
udziału swojej woli. Zdaniem wolnomyślicieli, owo „paszportowe wyznanie"
niewiele miało wspólnego z faktycznym stanem religijności społeczeństwa.
Patrząc z punktu dnia dzisiejszego, nie byłoby to niczym uwłaczającym godności
ludzkiej, gdyby nie trudności związanie z kwestią zmiany wyznania lub
wypisania się z gminy wyznaniowej. Życie codzienne także nie należało do
najłatwiejszych. Bezwyznaniowiec nie mógł uzyskać matury bez oceny z religii, zawrzeć cywilnego związku małżeńskiego, a nowo narodzone dzieci
bez aktu chrztu dla państwa w ogóle nie istniały.
Stan prawny w zakresie uregulowania bezwyznaniowości był
wyjątkowo ubogi. Wolnomyśliciele doszukiwali się podstaw prawnych dla
istnienia stanu „bez religijnego" w kodeksach państw zaborczych. Art. 111
konstytucji z 1921 interpretowali jako prawo do nie wyznawania żadnej religii,
chociaż wyraźnie nie było mowy o bezwyznaniowości. Starania wolnomyślicieli
skupiły się na legalizacji gminy bezwyznaniowej, sztucznego tworu prawnego,
potrzebnego do prowadzenia świeckich akt stanu cywilnego. Przyjrzyjmy się uważniej
staraniom wolnomyślicieli o legalizację gminy.
Stowarzyszenie Wolnomyślicieli Polskich zaraz po
ukonstytuowaniu się (1922) rozpoczęło pracę nad stworzeniem na byłych
ziemiach zaboru rosyjskiego gmin bezwyznaniowych w celu uzyskania od państwa
sankcji prawnej do prowadzenia ksiąg akt cywilnych: chrztów, ślubów, rozwodów i pogrzebów. Omówiono zasady działania przyszłej gminy, pierwszy projekt
statutu gminy bezwyznaniowej został opracowany przez specjalną komisję. W listopadzie 1922 odbyło się w Warszawie zebranie wolnomyślicieli, na którym
uchwalono statut gminy i wybrano tymczasową radę.
Powstanie tego dość dziwnego tworu, jakim była gmina bezwyznaniowa,
wolnomyśliciele uznali za konieczność. Ludzie nienależący i niechcący należeć
do żadnego wyznania widzieli potrzebę utworzenia specjalnej organizacji
bezwyznaniowców. "W Polsce nie ma innego wyjścia prócz utworzenia związku
religijnego ludzi nienależących do żadnego wyznania, to znaczy, muszą
utworzyć organizację wyznaniową bezwyznaniowców". [ 4 ] Tak pojęta gmina bezwyznaniowa „nie powinna być wyrazem żadnych poglądów
filozoficznych pozostawiając swym członkom nieograniczoną pod tym względem
swobodę. (...). Zadaniem jej jest tylko obrona jej członków przed przymusem
wyznaniowym i załatwienie dla nich aktów stanu cywilnego. Wobec reakcyjności
prawodawstwa polskiego gmina będzie sposobem wypełnienia jednego z jej braków".
[ 5 ] Autorem przytaczanych słów był Jan Hempel, działacz ruchu robotniczego, związanego z PPS-lewicą. Hempel widział gminę jako cudactwo i żartobliwy wykręt
prawny. W momencie uznania przez państwo bezwyznaniowości ów twór stać się
miał niepotrzebny. Przestrzegał jednak, iż gmina bezwyznaniowa nie powstanie
szybko. Jego zdaniem „klerykalizm" polski nie był czymś powierzchownym,
lecz tkwił głęboko w polskiej świadomości, w stosunkach społecznych,
strukturze gospodarczej i oświatowej.
W dniu 27 października 1922 prezydium Tymczasowej Rady Gminy Bezwyznaniowej
Warszawy złożyło w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych statut gminy wraz z uzasadniającym memoriałem, w którym czytamy m.in. o historycznym
porozumieniu wierzących z niewierzącymi w celu osiągnięcia wspólnego dobra,
unormowania życia wewnętrznego zgodnie z własnymi zasadami i z własnym
sumieniem. Bezwyznaniowcy uważali, że przymuszanie ich do wyznawania takiej a nie innej wiary było aktem fałszu i obłudy, gwałcącym poczucie ich godności i obniżającym powagę kościoła, do którego są oficjalnie zapisani. Wolnomyśliciele
podkreślali, że pojęcie bezwyznaniowości funkcjonowało już od wielu lat w Europie Zachodniej, także — co ciekawe — w byłych zaborach austriackim i pruskim. Co prawda kodeksy tych państw -
zdaniem autorów memoriału — nie zawierały odpowiednich paragrafów dotyczących
osób niewierzących. Samo brzmienie artykułów poręczających swobodę wiary i sumienia dostatecznie wskazywało na uznanie zasady bezwyznaniowości.
Austriacki kodeks mówił wyraźnie, że nikt nie mógł być zmuszany do
jakiejkolwiek czynności kościelnej lub udziału w jakiejkolwiek uroczystości
wyznaniowej. Paradoks polegać miał na tym, że to, co było możliwe i od
wielu lat praktykowane w Wielkopolsce i Małopolsce zakazane było w byłej
Kongresówce. Przykładowo dziecko osób bezwyznaniowych pochodzących ze Śląska,
urodzone na ziemiach byłego zaboru rosyjskiego, było siłą przypisane do
jednego z wyznań.
W niepodległej Polsce podstawą prawną legalizacji gminy miały być dwa
artykuły konstytucji z 17 marca 1922 roku, mianowicie art. 111 i 112. Artykuł
111 poręczał obywatelom Rzeczpospolitej Polskiej wolność sumienia i wyznania, a 112 mówił o nie przymuszaniu nikogo do udziału w czynnościach i obrzędach religijnych na terenie całego kraju. Zdaniem wolnomyślicieli był
to niezbity dowód na istnienie sankcji prawnej do uznania bezwyznaniowości.
Dodatkowo odnaleziono odpowiednie paragrafy Kodeksu Karnego Królestwa
Polskiego, które przewidywały świeckie akty stanu dla dysydentów, Żydów,
baptystów i osób, należących do wyznań, w których obrządek religijny nie
jest wymagany. Założyciele Gminy wierzyli, że Polska nie zostanie poza
nawiasem rozwoju cywilizacyjnego, wbrew ideałom współczesności i nakazom własnej
Konstytucji. [ 6 ]
Według MSW przedstawione przez wolnomyślicieli artykuły konstytucji nie
stanowiły podstawy prawnej dla legalizacji gminy bezwyznaniowej. W uzasadnieniu
stwierdzono, że „stowarzyszenie nie ma na celu zadań religijnych, lecz
przeciwnie — działalność w kierunku unormowania biegu wszystkich spraw w ten sposób, aby wyznanie stało się w ogóle zbytecznym" [ 7 ].
Zdaniem ministerstwa tak widziana gmina nie mogłaby prowadzić akt stanu
cywilnego. Józef Landau, poeta, publicysta, znany działacz oświatowy,
poruszony faktem odmowy uznania gminy bezwyznaniowej dowodził, że żadne z ministerstw nie chciało wziąć na siebie ciężaru odpowiedzialności za
ewentualną legalizację. W obawie przed reakcją środowisk katolickich
ministerstwa wciąż odpychały sprawę od siebie. [ 8 ]
W dniu 1 czerwca odbył się w Warszawie wiec protestacyjny przeciwko
odmowie rejestracji gminy. Przyjęta rezolucja mówiła, że zmuszanie ludzi do
przynależności do jakiejkolwiek gminy wyznaniowej jest aktem gwałtu przeciw
konstytucji. Praktyki religijne osobom bezwyznaniowym miały być obce, często
wręcz „wstrętne". Duchowieństwo kościoła katolickiego — wedle
rezolucji — wtrącało się do życia państwowego, co wolnomyśliciele uważali
za uzurpację i gwałt. Domagali się
tolerancji i równouprawnienia, mocno akcentowali wolność narodów zamieszkującą
kresy Rzeczpospolitej, a także prawo do posiadania własnych szkół i uniwersytetów. [ 9 ] Wiec zainicjował prezes Zarządu Głównego Stowarzyszenia Wolnomyślicieli
Polskich, prof. Jan Baudouin de Courtenay, wybitny polski językoznawca i wolnomyśliciel.
Poirytowany mówił, że gmina byłaby zbyteczna, gdyby istniały niezależne od
Kościoła urzędy stanu cywilnego, obowiązkowa rejestracja urodzin, ślubów i zgonów w urzędach państwowych. Gmina byłaby niepotrzebna gdyby przysięgi sądowe
nie nosiły na sobie zabarwienia wyznaniowego, ze szkół usunięto religię,
nastąpiło oderwanie Kościoła od państwa i całkowite zeświecczenie życia
społecznego. Zdaniem prezesa daleko jeszcze do takiego stanu, zatem potrzebna
była gmina. Profesor Baudouin de Courtenay na wiecu mówił, iż: „żądając
urzędowego uznania bezwyznaniowości, stajemy zarazem w obronie godności
osobistej wszystkich wyznań, wszystkich ludzi, dla których ich wyznanie nie
jest obłudnym frazesem. (...) Przymus policyjny stosowany przy pędzeniu całymi
stadami do spełniania tak zwanych obrządków religijnych bądź to wychowanków
szkół, bądź też bezwolnych żołnierzy jest hańbą, ohydą i obrazą
wszelkiej prawdziwej religii, wszelkiego szczerego uczucia. Precz z gwałtem w dziedzinie, gdzie powinna decydować jedynie i wyłącznie prawdziwa wiara,
prawdziwe przekonanie". [ 10 ]
Administracja państwowa kilkakrotnie odmawiała rejestracji gminy. Nigdy też
gmina bezwyznaniowa nie doczekała się legalizacji. Jednak w obliczu
zainteresowania części społeczeństwa kwestią bezwyznaniowości, organy
administracyjne zmuszone były podejmować indywidualne decyzje, jak choćby w sprawie wykreślenia z dowodu osobistego rubryki „wyznanie" Janowi
Baudouinowi de Courtenay. [ 11 ] Do innych sukcesów ruchu wolnomyślicielskiego zaliczyć można decyzję władz
administracyjnych w sprawie rejestracji nowo narodzonych dzieci. Ksiądz winien
wystawić dziecku akt stanu cywilnego na podstawie wypisu z rejestru mieszkańców.
Okólnik ten miał świadczyć, że władze oswajają się z istnieniem
bezwyznaniowości i umożliwiają wolnomyślicielom życie w ramach istniejących
praw i przepisów. [ 12 ]
Footnotes: [ 1 ] J. Osuchowski,
Prawo wyznaniowe Rzeczpospolitej Polskiej, 1918-1939 (węzłowe
zagadnienia), Warszawa 1967, s. 278. [ 2 ] M. Szulkin, Z dziejów ruchu wolnomyślicielskiego w Polsce w latach 1906-1936, Warszawa 1965, s. 9. [ 3 ] Jan Niecislaw Baudouin de Courtenay, Dzieła Wybrane, t. VI pod redakcja Z.
Jakubowskiego, J. Kulczyckiej- Saloni, Warszawa 1983, s. 28-30. [ 4 ] J. Hempel, Konieczność
gminy bezwyznaniowej, „Myśl Wolna"
nr 3, z lipca 1922, s. 5-6. [ 6 ] Sprawy bieżące. Memoriał do Rządu w sprawie Gminy Bezwyznaniowej m. st.
Warszawy, „Myśl Wolna" nr 7, z listopada
1922, s. 28-30. [ 7 ] M. Szulkin, op. cit., s. 16-17. [ 8 ] J. Landau, Do szeregu!,
„Myśl Wolna" nr 5, z maja 1924, s. 1-5. [ 9 ] Wiec protestacyjny, „Myśl Wolna" nr 6, z czerwca 1924, s. 10-13. [ 10 ] Redakcja, Zagajenie wiecu protestacyjnego z dn. 1 czerwca roku 1924 przez prezesa
Zarządu Głównego prof. J. Baudouina de Courtenay, „Myśl Wolna" nr
7, z lipca 1924, s. 9-10. [ 11 ] To była pierwsza tego typu sprawa rozpatrzona pozytywnie, wcześniej
podejmowano bezskuteczniepodobne
próby, szerzej patrz: J. N. Baudouin de Courtenay,
Mój stosunek do Kościoła, Warszawa 1927, s. 73-74., oraz B. Jakubowska, Uzależnieni wolnomyśliciele,
Warszawa 2002, s. 23 — 24. [ 12 ] Kronika, „Wolnomysliciel Polski" nr 17, z 1 wrzesnia 1932, s. 527-529. « (Published: 02-06-2007 Last change: 09-06-2007)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 5393 |
|