The RationalistSkip to content


We have registered
200.182.683 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2991 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
 Outlook on life »

Osaczanie niewierzących [1]
Author of this text:

Polska to nie jest kraj przyjazny dla niewierzącego

Świat bez Boga stracił czubek, środek, zdeformował się. 
A ludzie zatracili poczucie tego co jest ważne.

Dorota Masłowska

Jeśli czołowi polscy celebryci, ludzie sztuki, kultury, dziennikarze podkreślają permanentnie w swych wypowiedziach przywiązanie do wiary religijnej — w Polsce jest to oczywiście katolicyzm zarówno jako ostoja „polskości" jak i główny aktor pokonania komunizmu — i to w sposób bezwarunkowy, to widać jaki wymiar ma to osaczenie „Innego" (w wymiarze psychologicznym, kulturowym, w sposobie narracji płynącej z mainstreamu do przeciętnego obywatela Polski). „Innego" pojmowanego przede wszystkim jako niewierzącego, ateisty, agnostyka czy anty-teisty. Nad Odrą, Wisłą i Bugiem panuje kiepski klimat — jak na razie — dla odmienności poznawczej i antynomicznych interpretacji świata, dla odszczepieńców światopoglądowych (zwłaszcza jeśli chodzi o sprawy wiary religijnej). Smutno to skonkludować — ale sytuacja takiego „Innego" atakowanego przez agresywne religianctwo pogarsza się. Wspomniane osaczenie, opresja, napór tężeją.

Jeśli ostatnio takiego zdecydowanego coming outu dokonali cytowana wcześniej Masłowska, Muniek Staszczyk (czyli ludzie sceny i literatury posiadający zazwyczaj — tak się dzieje w krajach kultury Zachodu — poglądy liberalne), a także dziennikarki Dorota Gawryluk [ 1 ], Katarzyna Kolenda-Zaleska  [ 2 ] czy Brygida Grysiak  [ 3 ]- które po raz kolejny prezentują się jako nietolerancyjne, jednoznacznie określające się światopoglądowo osoby (i wypowiadające się na te tematy w sposób autorytatywny i misyjno-propagandowy), to trzeba się zastanowić dlaczego nasz kraj przeżywa na naszych oczach taką kontrrewolucję obyczajowo-świadomościową? Tak swoiście pojętą kontrreformację? [ 4 ]. Dlaczego iluminacje religijne i to w formie manifestacyjnej dewocji czy bigoterii rodem ze Średniowiecza mają wyznaczać trendy kulturowe, obowiązującą obyczajowość, mają być wzorem i modelem do powszechnego — zdałoby się powiedzieć — naśladownictwa? Czy mają, jak w epoce „złotej wolności szlacheckiej" (XVII-XVIII w.) i szalejącego jezuityzmu barokowego, być jedynym drogowskazem kulturalno-mentalnym dla polskiego społeczeństwa?

Nie wszystko tłumaczy rola religii i Kościoła w trwaniu narodowych tradycji, podtrzymywaniu języka i obyczajów immanentnych „polskości" w okresie zaborów, wojen światowych czy PRL-u. Nie jest też dostatecznym argumentem dla tak daleko posuniętej infiltracji religijnej w nasze codzienne życie, znaczenie instytucji Kościoła w przełomie lat 1980-89, ani tym bardziej apologetycznie wyolbrzymiana rola Jana Pawła II w upadku systemu komunistycznego. Zresztą — jak sądzę — to wszystko jest fetyszyzowaniem i przecenianiem wynikających z pobudek religijno-serwilistycznych, przy jawnej inspiracji instytucji Kościoła budującego tym samym swój mit niezależnej i bezstronnej siły reprezentującej całe bez mała społeczeństwo wobec opresyjnej władzy i ustroju.

Powszechne jest narzekanie w naszym kraju na brak mistrzów intelektu i moralności, wzorców postępowania czy tzw. guru, stanowiących może nie absolutny autorytet (bo w demokracji coś takiego jest niemożliwe i wykluczone), ale drogowskaz w życiowej drodze. Jeśli jednak gros osób publicznych, nie tylko polityków lecz przede wszystkim ludzi mediów, nauki, kultury, sztuki podaje swe prawdy i doświadczenia za objawione ze strony sił metafizycznych, popiera te rozwiązania swym światopoglądem religijnym (i w tym momencie jest to już teza bezdyskusyjna) to Oświecenie śpi, racjonalizm zapada głęboko w niebyt, realizm poznawczo-naukowy odkładany jest do lamusa.

Chyba na obiektywizm i chłodną analizę w tej materii musi przyjść czas wspólnie z dogłębną laicyzacją i desakralizacją polskiego życia codziennego, a publicznego — przede wszystkim. Ale czy mamy na to czas?

Cytują Dorotę Masłowską — patrz motto — różni dziennikarze, publicyści, rozpływając się nad powrotem metafizyki, transcendencji, duchowości pojmowanej tradycyjnie (czyli teistycznej) bo duchowość humanistyczna, ludzka, oświeceniowa, uniwersalna przecież ich zdaniem nie istnieje. Cieszą się, że to Polska wyleczy Europę z agnostycyzmu, narzuci jej swój styl duchowości, swoje wartości. Spowoduje powrót do dawnej tożsamości i wartości. Sarmackich, kontrreformacyjnych, przed-nowoczesnych. Bo już kiedyś pewien polityk — czy pamiętamy dziś który (był wówczas niezwykle prominentną personą na firmamencie życia publicznego III RP) — zadekretował w 1993 roku, iż "..… nie ważne czy w Polsce będzie kapitalizm, wolność słowa, czy w Polsce będzie dobrobyt. Najważniejsze, żeby Polska była katolicka" [ 5 ].

Widome iluminacje religijne (obserwować to można było zarówno podczas wizyt papieskich w Polsce jak i w okresie przed i bezpośrednio po śmierci Jana Pawła II) oraz światopoglądowy konserwatyzm widoczne są nad Wisłą i Odrą od dawna. Jednak ta dzisiejsza kontrreformacja pogłębia się coraz bardziej, zagarniając kolejne płaszczyzny życia, nie tylko publicznego, ale codziennego, starając się modelować i wpływać czynnie na postawy, zachowania, mentalność oraz spojrzenie na świat Polaków. To zjawisko groźne i stanowiące zagrożenie dla demokracji oraz podstawowych wolności obywatelskich. Inne poglądy niźli ortodoksja katolicka w projekcji polsko-tradycjonalistycznej, są piętnowane, stygmatyzowane, określane inwektywami i pojęciami pejoratywnymi. Dialog i współpraca są w takiej atmosferze — nawet nad zagadnieniami nie zahaczającymi o światopogląd czy przekonania religijne lecz mieszczące się w najszerzej pojętym bonum communae — niemożliwymi.

Prof. Zbigniew Mikołejko, znakomity filozof, religioznawca i płodny myśliciel, akademik z PAN, stawia retoryczne pytanie; czy współcześni Polacy są zdolni do zadawania sobie pryncypialnie egzystencjalnych pytań, czy są zdolni do refleksji nad ludzkim bytem i podstawowymi dylematami życia  [ 6 ]. I tu rodzi się właśnie wątpliwość- czy zbyt nikła obecność pierwiastków sakralnych, teistycznych, zbyt uboga i wąska jakość „przebóstwienia" naszej rzeczywistości (krytycy ze środowisk teistycznych mówią o braku wartości, upadku zasad, dechrystianizacji i kryzysie kultury europejskiej będącej de factoich zdaniem tworem chrześcijaństwa) jest tego powodem czy raczej lichość edukacji w Polsce, marność polskich elit nie-dość-oświeconych (to historyczna zaszłość i niedostatek Oświecenia, przy jednoczesnym znaczeniu kontrreformacji ciągle dającej znać o sobie), tradycjonalizm i konserwatyzm poparty potęgą (w świadomości polskiego społeczeństwa) katolicyzmu i Kościoła wpływają głównie na taki akurat stan rzeczy? Chodzi o genezę tej pustki w mentalności współczesnych Polaków.

Mikołejko uważa, że katastrofa intelektualna naszego kraju zaczęła się gdzieś około 1600 roku, gdy młodzież szlachecka zamiast na uniwersytety (miejscowe czy europejskie) poczęła zapisywać się — i pobierać nauki (kształtowanie osobowości, mentalności, sposobu patrzenia na świat) -do jezuickich kolegiów jakie w okresie kontr-reformacji poczęły powstawać na terytorium I RP jak „grzyby po deszczu". Otwartość, uniwersalizm, podstawowe zagadnienia egzystencji — czyli: wątpliwości i sceptycyzm (nie obarczone talmudyczno-scholastycznym piętnem nauki Kościoła) ustąpiły miejsca swojskości, sarmatyzmowi, katolicko-polskiej przaśności. Jezuityzm wpoił w elitę niechęć do zadawania pytań, do mnożenia wątpliwości, do krytycyzmu wobec narzuconych z Rzymu dogmatów, do niezależnego (od religii) poznania. Autorytet, idolatria, bezrefleksyjność, ciasność umysłu skierowanego jedynie na zaświaty — to wszystko stało się płaszczyzną myślenia Polaków. I czy coś w tej mierze się zmieniło, dziś po 300 latach w sposób zasadniczy ?

Czy powszechna dziś w naszym kraju bezrefleksyjna i manifestacyjna idolatria nie jest przypadkiem funkcją porwania czasu i stałości?  [ 7 ] Tu wypada polemizować z Zygmuntem Baumanem, autorem tej konkluzji. Polska idolatria i predylekcje ku niej pokaźnych rzesz społeczeństwa (w tym i elit) mają swe źródło przede wszystkim w nie-nowoczesnym systemie edukacji, w braku poważnych dyskusji w mediach nad polifonicznością współczesnego (zawsze zresztą tak było) świata, nad jego bogactwem i różnorodnością. To jest podstawowa wartość płynnej nowoczesności jakiej dziś wszyscy doświadczamy, w jakiej współcześnie żyjemy.


1 2 Dalej..
 See comments (9)..   


 Footnotes:
[ 1 ] Dorota Gawryluk, Szczęście po trupach, [w]:Idziemy nr30 (359) z dn. 22.07.2012 (tygodnik wydawany przy akceptacji diecezji warszawsko-praskiej , posiada imprimatur miejscowego biskupa) gdzie popularna dziennikarka Polsatu krytycznie wyraża się o metodzie in vitro i argumentach osób będących zwolennikami tej metody zapłodnienia (czyli de facto — leczenia bezpłodności).
[ 2 ] Katarzyna Kolenda-Zaleska niezwykle ostro, autorytatywnie i bezrefleksyjnie (stając się po raz kolejny misjonarzem i reprezentantem jedynie swojego światopoglądu oraz przekonań religijnych) wypowiadała się o Marii Czubaszek i jej wyznania dotyczącego doświadczeń aborcyjnych. Określenie "banalizacji zła" — jakiej w tym przypadku używa Kolenda — jest utożsamiane z Hannah Arendt i jej słynną książką Eichmann w Jerozolimie. Rzecz o banalizacji zła, (Kraków 1997). Jeśli poważna i mainstreamowa dziennikarka nie widzi tu analogii, czyniąc takie paralele świadomie, jawnie staje po stronie wojującego fundamentalizmu katolickiego spod znaku pro life. Jest wtedy rzecznikiem określonych idei i kolonizatorem tych rozwiązań (a przynajmniej próbuje być) w polskiej mentalności.
[ 3 ] Jestem za życiem — tak twierdzi Brygida Grysiak w swej książce dotyczącej macierzyństwa. Oprócz tak zdecydowanych poglądów określanych eufeministycznie: pro life w towarzyszącym wydaniu owej książce wywiadzie dla Gościa Niedzielnego skrytykowała poglądy o aborcji Marii Czubaszek i Kazimiery Szczuki. Grysiak mówi : ".… Kiedy czytam o radości z tego, że ktoś usunął dwie ciąże, a potem o tym, że to świetnie, że ktoś w ten sposób przerywa tabu, to mnie to przeraża". A opinie Szczuki na ten temat skwitowała oceną, iż to ".....nie jest tak, jak pisze w swojej książce jedna ze znanych feministek, że twierdzenie: aborcja jest morderstwem to metafora, a ten, kto traktuje metafory dosłownie, musi być chory psychicznie. Nawet jeśli ktoś uznaje, że zarodek to nie człowiek, ale zygota, to życia tej zygoty nie przerywa się metaforycznie. Serce przestaje bić całkiem realnie".
[ 5 ] Henryk Goryszewski reprezentujący wówczas Zjednoczenie Chrześcijańsko-Narodowe
[ 6 ] za: Zbigniew Mikołejko, Wolne pytania, wolnych ludzi, [w]: Gazeta Wyborcza z dn. 10-11.11.2012, ss. 16-18
[ 7 ] Zygmunt Bauman, Społeczeństwo w stanie oblężenia, Warszawa 2007, ss. 198-203

«    (Published: 15-11-2012 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Radosław S. Czarnecki
Doktor religioznawstwa. Publikował m.in. w "Przeglądzie Religioznawczym", "Res Humanie", "Dziś", ma na koncie ponad 130 publikacji. Wykształcenie - przyroda/geografia, filozofia/religioznawstwo, studium podyplomowe z etyki i religioznawstwa. Wieloletni członek Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. Mieszka we Wrocławiu.

 Number of texts in service: 129  Show other texts of this author
 Newest author's article: Return Pana Boga
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 8503 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)