|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Outlook on life »
Osaczanie niewierzących [2] Author of this text: Radosław S. Czarnecki
Właśnie w kontekście tych stwierdzeń i sądów rodzi się dylemat:
czy dziennikarz ma prawo propagować jeden — przede wszystkim swój — światopogląd? Czy jest on jako pracownik mediów od kształtowania rzeczywistości czy tylko
od jej opisywania, komentowania (ale polifonicznie, bez zabierania
jednoznacznego stanowiska i próby narzucania odbiorcy swego obrazu), w miarę
bezstronnej prezentacji zjawisk? Czy w takim razie, jak to zaprezentowano wcześniej w tekście, jeśli sprzeniewierza się tym standardom nadal pozostaje
dziennikarzem bądź publicystą czy już jest misjonarzem, agitatorem,
propagandzistą jedynego, słusznego, bezdyskusyjnego spojrzenia na życie ?
Dlaczego — a może dlatego — nikt nie podejmuje dyskusji nad aberracyjnością
powiedzenia (wiadomo kto jest jej autorem) o „cywilizacji śmierci" w stosunku do dzisiejszego świata? Dlaczego nie zastanawia się nikt z autorytetów nad obraźliwością i tendencyjnością znaczenia tego akurat
passusu? Przecież współczesna nauka, medycyna, technika potrafią
czynić „cuda" w przedmiocie walki z chorobami i plagami siejącymi do
niedawna jeszcze spustoszenie na świecie. Jak może człowiek mieniący się
intelektualistą, inteligentem, osobą wykształconą i światłą zaprzeczać
jawnym faktom, widocznym jak na dłoni. Postęp dokonany przez ludzkość w ostatnich dekadach na polu podniesienia jakości życia jest gigantyczny.
Konkluzja tego schlagwortu papieskiego jest taka: jeśli ja jestem za życiem, to
„Inny", myślący przeciwnie czy mający odrębne zdanie jest „za śmiercią".
To powiedzenia Jana Pawła II pustoszy świadomość i zakłamuje obraz współczesnego
świata. „Innego" zaś dehumanizuje, odczłowiecza, pozbawia godności i stygmatyzuje jako mordercę (potencjalnego). Sieje zwątpienie i kształtuje
negatywny obraz cywilizacji naukowo-technicznej, Oświecenia i pozytywnych oraz
kreatywnych zdolności i możliwości człowieka. Trzeba wiec odkłamywać tego
typu krążące w naszej przestrzeni publicznej angeliczne (czyli o wymiarze obłym i nigdy nie dookreślonym) w swej
dosłowności powiedzonka Papieża
lub innych hierarchów kościelnych, jak również ich nawiedzonych,
fanatycznych akolitów. Tylko kto to ma robić?
Prof. Tadeusz
Gadacz , filozof i teolog, wykładowca akademicki (Uniwersytet Warszawski)
prezentuje kolejny taki passus, bezrefleksyjnie podawany niczym mantra we
wszystkich dyskusjach czy komentarzach: "prawda
was wyzwoli". Jaka prawda i kogo? Wyzwoli — od czego, w jakich
okolicznościach? Bezmyślne
powtarzanie — jako mądrych, sensownych, życiowo przydatnych — sentencji,
podawanych odbiorcy jako coś „uniwersalnego", ponad-czasowego i prawdziwego, pochodzących ponadto od „pół-boga" (czyli w greckiej
mitologii — herosa) [ 8 ]
trąci zarówno „naftaliną", serwilizmem i jednocześnie jest niezwykle
pretensjonalnym zabiegiem ze sfery PR-u (intelektualnie ocenianym jak najgorzej
bo jest to stwierdzenie nic nie mówiące odbiorcy w sensie poznawczym i egzystencjalnym).
Gadacz uważa, iż "Prawda (...) ma zawsze dwa
sensy. Możemy jej szukać, żeby jak najlepiej zrozumieć jak się rzeczy mają.
Ale możemy też szukać prawdy jako czegoś ostatecznego". Lecz wtedy nie
możemy mówić — przynajmniej w sensie naukowym, rozpatrywanym oświeceniowo — o profesjonalnej, nowoczesnej myśli humanistycznej. "Nie istnieje bowiem uprawniony arbiter, który by nam ostatecznie
powiedział jaka jest prawda o człowieku i świecie. Prawda jest ideałem, do
którego dąży człowiek, wspinając się po różnych szczeblach wiedzy"
[ 9 ].
Podane tu dwa przykłady klisz pojęciowych używanych w polskim dialogu
intelektualnym, namiętnie przytaczanych w różnych dysputach publicznych i podczas narracji medialnej są przykładem omawianej opresji jakiej poddani są w Polsce niewierzący, ateiści, agnostycy, osoby nie poczuwające się do wspólnoty
narodowo-katolickiej. Z jednej strony są to irracjonalne, bezrefleksyjne -
szkodliwe społecznie i psychologicznie -schlagworty,
za którymi idą określone treści, przyjmowane a
priori jako pochodne działalności papieża. A po drugie — ich nagminne
przytaczanie powoduje, że funkcjonując w obiegu publicznym, bez dogłębnego
objaśnienia co ze sobą owe powiedzenia niosą (czyli bez racjonalnej i nowoczesnej egzegezy), irracjonalizując przekaz medialny i banalizując
znaczenie tego dyskursu.
Owa
opresja ze strony środowisk religijnych w Polsce jest tak olbrzymia, iż nawet
osoby po śmierci zostają zakwalifikowane — wbrew swej drodze życiowej — do
wspólnoty wierzących, bo to lepiej się prezentuje. Jedność ideowo-moralna
narodu ciągle żywa. Pogrzeby — z oprawą religijną, katolicką, bogoojczyźnianą i narodową (na taki splendor
może zasłużyć sobie chyba tylko Polak-katolik?) Czesława Miłosza i Leszka
Kołakowskiego są tego najlepszym dowodem. Obaj wielcy Polacy byli z pewnością
agnostykami, osobami dalekimi od wiary religijnej (o ile można ich uznać w ogóle za ludzi wierzących). O tym świadczyć może głośne i publiczne
wyrażenie przez Marka Edelmana, obecnego na pogrzebie Leszka Kołakowskiego,
swej konsternacji i zniesmaczenia wobec organizacji ostatniej drogi Profesora według
rytuału religijnego (katolickiego): ".… Co
wy do cholery z niego robicie ? To był taki porządny ateista".
Narzekania
myślicieli, autorytetów, poważnych publicystów nad brakiem dysputy w polskim
życiu publicznym o zagadnieniach egzystencjalnych pozostaną bezprzedmiotowe o ile nie dojdzie do autentycznej pluralizacji tej debaty. Moim skromnym zdaniem
ów brak powodowany jest właśnie tą mono-kulturą, opresją katolickiego światopoglądu i totalnego zawłaszczenia przez instytucję religijną myśli, działania i spojrzenia na świat w naszym kraju. Jak w czasach baroku — myśl jałowieje,
wykoślawia się, więdnie. Tak więc po co pytać o to kim jestem? Kto to mi
powie? Tylko katolicyzm, tylko Kościół, tylko ta wspólnota teistów — patrząc
na Polskę z boku — jest w stanie, jest władna, jest predestynowana do takich
odpowiedzi. Może dlatego Polacy nie zadają takich pytań i nie snują takich
egzystencjalnych refleksji?
Ateista, niewierzący, agnostyk nie chce bowiem usłyszeć ważnych dla
siebie odpowiedzi na jego równie ważne refleksje dotyczące jego bytu od środowisk
jedynie-słusznych i absolutnie-prawdziwych, stojących na przeciwstawnych (często
wojowniczych wobec niego) pozycjach.
Rodzi się taki oto dylemat: czy istnieć może tylko świat o teistycznym wymiarze, a jeśli tak to gdzie w tym wszystkim jestem ja? Czy
tylko taka (wydumana i nieracjonalna jego zdaniem) rzeczywistość może zasługiwać
na zrozumienie, akceptację i uznanie? Cóż to znaczy, że świat stracił
czubek, środek, że jest zdeformowany? Ewolucja przecież, która postępuje
permanentnie i obiektywnie — zarówno w świecie natury, kultury czy religii
(jeśli teiści chcą — bo ja klasyfikuję religię
jako zjawisko przynależne do kultury człowieka) — wszystko deformuje,
bo zmienia i przeobraża. Proces ewolucji jest zawsze zarówno działaniem tworzącym
jak i deformującym, destrukcją i wznoszeniem
nowego, niszczącym i formującym…… Pojmowanie boga (czy raczej -
bogów) przez człowieka też w historii naszego gatunku ulegało destrukcji,
deformacji, zmianom.
Dziś nikt nie pyta czy bóg istnieje. I nie jest tak jak pisał przywoływany
już Leszek Kołakowski, iż znikanie mitu rodzi nihilizm. Metafizyka jest dziś
po prostu wątłą, słabą, skompromitowaną. Też nie jest w stanie — z tego
właśnie tytułu — zdaniem filozofa i religioznawcy włoskiego Gianni Vatimo
odpowiedzieć na owe podstawowe dla egzystencji człowieka pytania.
Wartości oświeceniowe doprowadziły nas, ludzi, do stadium człowieczeństwa
autonomicznego. Skoro wiemy, iż dziś nie ma jednoznacznych odpowiedzi i absolutnych prawd to wielkie holistyczne narracje, z bogiem, ojczyną,
tradycyjnymi wartościami, jednym powszechnym uniwersum
są nie możliwe. Widać, że w Polsce (podobnie jak podczas baroku i kontr-reformacji) elity stają „w poprzek" kulturowo-cywilizacyjnym trendom.
Polska pawiem Europy (i zachodniego świata)?
Demokracja
to nie bezwzględne rządu większości. To przede wszystkim samoograniczenie większości
celem uczynienia miejsca na scenie publicznej dla mniejszości, z natury słabszych i upośledzonych. To esencja demokratycznego systemu i nowoczesnego państwa
prawa. Strach przed odmiennością przeszkadza bowiem w unowocześnieniu,
modernizacji, w postępie i rozwoju [ 10 ].
Nie widzący tego polscy religianci są tym samym przeciwnikami i ideowym
zaprzeczeniem tego systemu polityczno-społecznego. Żadne zaklęcia, deklaracje i odczynianie uroków tego nie zagłuszą.
1 2
Footnotes: [ 8 ] Herosi czyli pół-bogowie w greckiej mitologii (czyli — religii)
stanowili pośredni etap sakralizacji persony pomiędzy życiem doczesnym,
ziemskim, a Olimpem (siedzibą panteonu bogów właściwych). Jan Paweł II — obecnie już błogosławiony (czyli pół-święty) jest w wymiarze
religioznawczym, naukowym tym samym co owi herosi, helleńscy pół-bogowie. [ 9 ] Jacek Żakowski , Koniec, Warszawa 2006, s. 310 [ 10 ] za: Tadeusz Bartoś, W jedności siła [w]: Gazeta
Wyborczaz
dn. 18-19.11.2010, s. 23 « (Published: 15-11-2012 )
Radosław S. CzarneckiDoktor religioznawstwa. Publikował m.in. w "Przeglądzie Religioznawczym", "Res Humanie", "Dziś", ma na koncie ponad 130 publikacji. Wykształcenie - przyroda/geografia, filozofia/religioznawstwo, studium podyplomowe z etyki i religioznawstwa. Wieloletni członek Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. Mieszka we Wrocławiu. Number of texts in service: 129 Show other texts of this author Newest author's article: Return Pana Boga | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 8503 |
|