The RationalistSkip to content


We have registered
204.469.484 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
 Religions and sects » Islam »

Syryjskie domino [2]
Author of this text:

Należy jeszcze w tej mozaice wyznań i wierzeń wymienić dwa libańsko-syryjskie wyznania chrześcijańskie. Chodzi tu o maronitów i jakobitów syryjskich. Maronici (stanowią 21 % populacji Libanu) to chrześcijanie wschodni, pozostający w łącznością z Rzymem. Posiadają swego własnego patriarchę (siedziba w Bkerke, Liban), a ich system wierzeń zbliżony jest do pierwotnego chrześcijaństwa monofizytów, z silnymi wpływami zachodnimi (od XVI-XVII wieku postępuje stopniowa latynizacja tej wspólnoty, nasilona zwłaszcza podczas francuskiego okresu kolonizacji tych regionów). Kolejną grupą etniczno-wyznaniową są jakobici syryjscy, podlegli patriarsze (katholikos), obrządku syryjsko-jakobickiego. To już potomkowie autentyczni i prawowierni spadkobiercy przed-chalcedońskiego chrześcijaństwa (klasyczni monofizyci). Zamieszkują w Syrii, Persji, Iraku, południowej Turcji oraz w Azji Środkowej. Siedzibą patriarchy jest aktualnie Damaszek.

No i oczywiście spotykamy tu rozsiane po wszystkich miejscowościach, od wieków tu osiadłe, wspólnoty wyznawców judaizmu (różnych orientacji), a także podstawową część populacji wszystkich krajów regionu; muzułmanów sannickiej proweniencji.

Trzeba zaznaczyć, że następuje w ostatnich latach i dekadach proces homogenizacji regionu; starodawne wspólnoty chrześcijańskie, gminy żydowskie są rugowane i prześladowane w krajach arabskich tego regionu. Jest to widoczne szczególnie w Iraku, stanowiącym od chwili zapanowania tam „demokracji" i rządów muzułmańskich, po obaleniu dyktatury Saddama Husajna przez sprzymierzone wojska NATO. Chrześcijanie — osiedleni w dawnej Mezopotamii od czasów antycznych (II-IV w. n.e.) — potomkowie nestorian i monofizytów zostali zaatakowani w czasie terroru i wojny domowej w Iraku. Także i dziś demokratycznie wybrane władze tego kraju (aktualnie rządzi większość szyicka orientująca się na Iran lecz formalnie sprzymierzona z Zachodem) nie chronią swych obywateli wyznających chrześcijaństwo. Zmuszani są oni do emigracji do Europy, Libanu, Ameryki i Australii zamykając rozdział pluralizmu kulturowo-religijnego nad Tygrysem i Eufratem, który przeżył tu panowanie Persów, Asyryjczyków, podboje arabskie, Imperium Otomańskie, epokę kolonializmu i II połowę XX wieku w niepodległym państwie irackim (były to przeważnie świeckie reżimy autorytarne — często zbrodnicze — ale trzymające twardą ręką religijnych fundamentalistów islamskich). Podobnie ma się rzecz ze wspólnotą Żydów. Ci podlegają szczególnym prześladowaniom w całym regionie. Fundamentalizm sunnicki, posiadający przeważnie wahhabickie korzenie, zakładający zniszczenie Izraela i utożsamiający całe zło z obecnością Żydów pastwi się obecnie szczególnie nad tą niesłychanie doniosłą dla kultury kraju wspólnotą (w Iraku to pozostałość po gminie wyznawców judaizmu z okresu niewoli babilońskiej czyli ponad 2500 lat historii).

Na naszych oczach ginie pluralizm kulturowy regionu stanowiącego jedną z kolebek kultury ludzkiej. Reżimy autorytarne, zwłaszcza Saddama Husajna, prześladowały przeciwników politycznych i ludzi zagrażających stabilności ich władzy, ale krucha równowaga między islamem sunnickim i szyickim (choć Husajna faworyzował swoich braci w wierze — sunnitów), a także między chrześcijanami Żydami i wyznawcami islamu była zachowywana.

Prześladowania Żydów mają też miejsce w Egipcie, zwłaszcza po zwycięstwie w wyborach Bractwa Muzułmańskiego i ukształtowaniu się sytuacji polityczno-społecznej będącej wynikiem „arabskiej wiosny" AD'11. Takie też prześladowania spadają raz po raz na mniejszość Koptów — potomków chrześcijan-monofizytów (to ok. 8,5 — 9 mln mieszkańców kraju nad Nilem), niesłychanie istotną wspólnotę zarówno z tytułu historii, kultury, dorobku intelektualnego dla cywilizacyjnego dziedzictwa świata śródziemnomorskiego.

Dlatego sytuacja w Syrii jest niesłychanie ważną dla całego regionu pod wieloma względami. W tej chwili wojna domowa zamieniona została w starcie religijne — alawici syryjscy są uważani przez sunnitów (i tu, a nie w nagłej miłości do demokracji, swobód obywatelskich czy obmierzłości reżimu Baszara al-Assada, widzę wsparcie udzielane tej rebelii przez Arabię Saudyjską, Katar i Emiraty Arabskiej znad Zat. Perskiej) za wyjątkowo koszmarnych heretyków. Gorszych od szyitów.

Uzupełniając tezy Barry Rubina trzeba zaznaczyć, że jak pokazano w tekście wiele wspólnot mieszka na terenach kilku krajów. Odnośnie Syrii - początkowo, po podziale wpływów w Palestynie między Francję i Anglię (po I wojnie światowej) na terenach nadmorskich dzisiejszej Syrii, w rejonie Latakii i Tartusu, funkcjonowało quasi-państewko alawitów (do lat 40-tych XX wieku). Zapewnienie im odrębności kulturowej i religijnej (na wzór Libanu)- w chwili uzyskiwania przez Syrię niepodległości po wycofywaniu się Francuzów — oraz gwarancje tolerancji spowodowały akcesję tego tworu do tworzonej świeckiej (w miarę tradycji islamskich) i pluralistycznej Syrii.

Wiele mniejszości, które tworzą Syrię jaką do tej pory znamy, opowiedziało się jednak za reżimem Assada. Syryjska wojna domowa to z jednej strony międzynarodówka dżihadystów (na kształt tego co miało miejsce w Iraku, Libii czy ostatnimi czasy w Sahelu; Nigeria, Mali, Niger - patrz: R.S.Czarnecki, Fundamentalizm islamski w Afryce" i część II), którzy wyraźnie zdobyli przewagę nad ludźmi zapoczątkowującymi zryw na rzecz demokratyzacji Syrii. I tę przewagę zdobyli dzięki pomocy reżimów sunnickich (na pewno nie mniej odrażających od dyktatury Baszara). Jest to koncepcja powolnego zaprowadzania sunnickiej wersji ideologii (i doktryny religijnej) wahhabizmu, królującego w oparciu o petrodolary na płw. Arabskim, w królestwie Saudów i zależnych od niej satelitów. Monolityczność i fundamentalizm tej wersji sunnickiego islamu — dziś widać to zarówno w Egipcie, Libii jak i w Tunezji — jest rozszerzeniem się sposobu rządów autorytarnych, czasami wręcz — totalitarnych, na cały arabski świat islamu. W Tunezji np. giną przedstawiciele pro-demokratycznych zmian i wystąpień z 2011, które obaliły prezydenta Ben Alego; takim przykładem niech będzie zabójstwo działacza i prawnika, bojownika o prawa człowieka i czołowej postaci „rewolucji jaśminowej" w Tunisie, Szukriego Balaidy (6.02.2013). Masowe protesty jakie wybuchły po ujawnieniu tego czynu — sprawcy pozostali niezidentyfikowani — na nic się zdały: rządzący krajem islamiści trzymają się mocno, zorganizowali kontrdemonstracje. Kazania wygłaszał wyszkolony w Arabii Saudyjskiej mułła Baszkir Ben Hassen, jakby nic się nie stało.

Podobnie ma się rzecz w Egipcie gdzie Bractwo Muzułmańskie obsadziło wszystkie stanowiska (fakt — w wyniku demokratycznych wyborów), kontroluje całość przestrzeni publicznej, zaostrza szariat w życiu codziennym, prześladuje mniejszości religijne (a w zasadzie - przyjaźnie się przygląda jak robią to salafici, jeszcze bardziej zacietrzewieni fanatycy religijni). Salafici, istniejący w wielu krajach ruch społeczny, super fundamentalistyczna organizacja religijno-polityczna, pozwala Bractwu Muzułmańskiemu uchodzić w euro-amerykańskim mainstreamie medialno-politycznym za siłę politycznie przewidywalną, stateczną, umiarkowanie konserwatywną (jak np. turecka AKP — patrz; R.S.Czarnecki, Fundamentalizm islamski made in Turcja ).

Analogiczna sytuacja zapewne zaistnieje gdy rebelianci syryjscy zdobędą władzę. Syria, a jednocześnie pozostający z nią w niezliczonej ilości więzi Liban kulturowych, religijnych, językowych, klanowo-plemiennych, gospodarczych itd. stanęła by na krawędzi rozpadu. Alawici na pewno mając przed sobą perspektywę eksterminacji — i to z różnych względów, przede wszystkim religijnych (znając historię starć szyicko-sunnickich) — będą podejmować próby w takim wypadku organizowania swego własnego tworu quasi-państwowego jak to miało już miejsce w XX wieku. Krucha równowaga istniejąca w Libanie — trzeba pamiętać o toczonej tam przez prawie 15 lat podobnej wojnie domowej w latach 1975-90, która w efekcie przerodziła się w walkę „wszystkich ze wszystkimi" — jak na razie jest utrzymywana przez podstawowe siły polityczne kraju. Istnieje tu bowiem względna równowaga między trzema głównymi wyznaniami religijnymi.

Na tej podstawie można jeszcze wysnuć wniosek, analizując sytuację w Syrii i Iraku (gdzie najbardziej stabilnym regionem, obszarem w zasadzie niepodległym i rządzącym się przez swoją elitę jest iracki Kurdystan), iż rozpad Syrii oraz niepokoje które stały się permanentną codziennością nad Tygrysem i Eufratem, będą drogą do niepodległości całkowitej Kurdystanu (irackiego i syryjskiego). Jak w takim razie zareagowałaby Turcja, której terytorium w sporej części jest kwalifikowane jako turecki Kurdystan i gdzie mieszka ogromna liczba obywateli tej narodowości? Turcja ma wielkie ambicje do odgrywania wiodącej roli w świecie muzułmańskim (co widać nie tylko na przykładzie jej zaangażowania w konflikt syryjski po stronie rebelii), lecz to nie jest epoka gdy Imperium Osmańskie miało decydujący głos — kalifat w Stambule — w świecie islamu. Ponadto Turcy są nadal postrzegani jako przeciwnicy i rywale Arabów, twórców islamu i pierwotnego języka tej religii (jako lingua franca). Poza tym siłą sunnickiego wahhabizmu są nie tylko wspomniane petrodolary Saudów, ale przede wszystkim posiadanie na swoim terytorium najświętszych miejsc islamu — Mekki i Medyny.

Zwycięstwa sunnickiej wersji islamizmu, jaką jest bez wątpienia wahhabizm, najbardziej fanatycznej (w praktyce) i fundamentalistycznej (w doktrynie) o których wspomina Barry Rubin, ograniczające jednocześnie wpływy szyizmu irańskiego i redukujące szyizm oraz idee Rewolucji Islamskiej Chomeiniego ponownie jedynie do wspólnot wyznawców Alego i Husajna (od zwycięstwa Chomeiniego Republika Islamska Iranu miała ambicje ponad islamskiego frontu oporu i mobilizacji wyznawców Proroka Mahometa przeciwko „wielkiemu szatanowi" — pod tą nazwa krył się Zachód, ze szczególnym uwzględnieniem USA i Izraela), są o tyle niebezpieczne, iż jest to doktryna uniwersalna w swej zasadniczej wersji. Ponadto trafia ona do przekonania i świadomości, z tytułu tradycji i historii, o wiele bardziej do wyznawców islamu w poza arabskim świecie (Indie, Pakistan, Indonezja, Afryka, a także — w Europie i Ameryce). Szyizm jest mniej zrozumiały, bardziej mistyczny, posiada więcej elementów nie-nowoczesnych i typowo perskich. Wahhabizm natomiast to niesłychanie prosta, nie wymagająca wielu przemyśleń wersja islamu, w obrzędowości — surowa i dogmatyczna, tradycjonalistyczna i pryncypialna, doskonale trafiająca do osobowości autorytarnych, zafascynowanych przemocą, nienawistnych i nieskomplikowanych psychologicznie. Także liturgia tej wersji islamu jest ograniczona do minimum.


1 2 3 Dalej..


«    (Published: 23-04-2013 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Radosław S. Czarnecki
Doktor religioznawstwa. Publikował m.in. w "Przeglądzie Religioznawczym", "Res Humanie", "Dziś", ma na koncie ponad 130 publikacji. Wykształcenie - przyroda/geografia, filozofia/religioznawstwo, studium podyplomowe z etyki i religioznawstwa. Wieloletni członek Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. Mieszka we Wrocławiu.

 Number of texts in service: 129  Show other texts of this author
 Newest author's article: Return Pana Boga
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 8918 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)