|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Society »
Kto mówi w imieniu polskich islamistów? Author of this text: Jan Wójcik
Wiele
atramentu wylano już opisując czerwono-zielony sojusz, w ramach którego
lewica wspiera islamistów z powodów ideologicznych — czy będzie to wspólny
„imperialistyczny" wróg, czy nowe formy antysemityzmu, czy też
zideologizowana wielokulturowość.
Co
innego jednak udzielane od czasu do czasu wsparcie, a co innego praktycznie wyręczanie
organizacji islamistycznych w propagandzie.
Biorąc
do ręki naczelny organ Ligi Muzułmańskiej w RP, „As-Salam" nr 27,
wypowiedzi przedstawicieli tej organizacji znajdujemy na samym końcu.
Czasopismo w małym stopniu mówi nam cokolwiek o miłujących pokój polskich
muzułmanach, a zajmuje się ulubionym zajęciem skrajnej lewicy, czyli
tropieniem nienawiści. Tutaj sprawdza się przysłowie, że najciemniej jest
pod latarnią. Czytelnik może sobie na przykład przeczytać, jak środowisko
„Le Monde Diplomatique" dokonuje karkołomnych zabiegów, żeby obronę społeczeństwa
otwartego przestawić jako przemysł nienawiści, negując rolę islamizmu jako
wroga tego społeczeństwa i zwolennika totalitarnych ideologii, a przypisując
te cechy przeciwnikom islamskiego fundamentalizmu. Jednak na ostatnich stronach
„As Salam" lewica dopuszcza w końcu do głosu wydawcę. Tutaj (dopiero na
29 stronie z 34) Ali Abi Issa, nowy szef Ligi Muzułmańskiej, wreszcie może
znowu się odwołać do swojego ulubionego ideologa, antysemity i homofoba
Jusufa Al-Karadawiego, co z całości tworzy tragikomiczną farsę. Kim są więc
autorzy tego dzieła?
Czerwono-zieloni
Profesor
Bruno Drwęski, stały współpracownik „As-Salam", to głos często występujący
na Lewica.pl czy w „Le Monde Diplomatique", dyrektor komunistycznej La
Pensee we Francji, gdzie też zarzucano mu czerwono-zielony sojusz. Jean-Louis
Panné — historyk, który w latach 70 zerwał z lewicą, a w latach 80 wspierał
Solidarność — w książce „Dwie albo trzy sprawy dotyczące Bruna Drwęskiego
lub mały zielono-czerwony pociąg rewolucji" obnażył poglądy Drwęskiego.
Dr
Mariusz Turowski, redaktor naczelny gazety, współpracował z Lewą Nogą i „Le
Monde Diplomatique". Obydwaj zatrudnieni są przez Instytut Studiów nad
Islamem powołany przez Ligę Muzułmańską w RP.
Daniel
Płatek (autor dwóch artykułów we wspomnianym numerze) to socjolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego i członek krakowskiego klubu Krytyki Politycznej.
Roman
Kurkiewicz w siedzibie Hamasu (fot 300polityka.pl)
Z
kolei naczelny polskiej edycji „Le Monde Diplomatique" Przemysław Wielgosz
(przedstawiający się jako zwolennik Fidela Castro) wraz z współpracownicą
Magdą Qandil występują na Festiwalu Kultur Bliskiego Wschodu, gdzie także
zajmują się tropieniem „faszystowskiego dyskursu" i „izraelskiego
imperializmu". Wspomagani przez bezstronnego, oczywiście, moderatora dyskusji
Romana Kurkiewicza, byłego naczelnego „Przekroju", który nie stroni od
terrorystycznej organizacji jaką jest Hamas.
Może i niektórzy z nich są muzułmanami o lewicowych poglądach, jednak lewicowość
islamu widoczna jest zazwyczaj wtedy, kiedy trzeba uderzyć w krytyków, a rzadziej przejawia się w postępie społecznym w środowisku własnych wyznawców.
Trudno zatem taki obraz odbierać jako wiarygodny, tym bardziej, że kontrasty są
aż nadto widoczne i obecne tuż obok siebie, jak we wspomnianym numerze
„As-Salam".
Wspólny wróg, czy niewiedza
Podczas
debaty w Księgarni Prusa, Przemysław Wielgosz próbował obnażyć naszą
niewiedzę na temat przedmiotu. Kiedy nasz współpracownik Marcin Lachowski
wyciągnął klasyczny przewodnik islamskiego prawa szariatu „Wsparcie podróżującego"
(Reliance of the Traveller), mogliśmy dowiedzieć się, że to marginalna książka.
Kiedy cytował autorytety kairskiego uniwersytetu Al-Azhar, dowiedzieliśmy się,
że w islamie nie ma papieża, więc ta opinia się nie liczy. Każda osoba
chociaż przeciętnie zainteresowana islamem wie jednak, że taki komentarz jest z jednej strony troszeczkę prawdziwy, a z drugiej jest kompletną bzdurą. Brak
papieża to jedno, a istniejąca hierarchia autorytetów, na której szczycie
jest Al-Azhar, to inna sprawa. I chociaż wspomniany podręcznik prawa szariatu
powstał w ramach szkoły szafickiej, to omawia zasady i różnice pomiędzy
wszystkimi czterema najważniejszymi sunnickim szkołami prawa. Wspomnijmy także,
że Al-Azhar, chociaż dla Wielgosza nie stanowi on autorytetu, uznał książkę
za wiarygodne źródło sunnickiej ortodoksji.
Do
tej pory wydawać się mogło, że lewicę z islamem łączy jakiś wspólny wróg,
interes czy ideologia. Jednak to chyba zwykła ignorancja pozwala grać im
pierwsze skrzypce na nie swojej imprezie. Nie należy chyba oczekiwać, że
skrajna lewica, przy tak dużym poparciu jakiego udziela islamistom, weźmie
odpowiedzialność za ich wypowiedzi i działania, zarówno te obecne, takie jak
odrzucanie równości płci, negujące demokrację publikacje czy homofobia, ani
tym bardziej za te, do których mogłoby dojść w przyszłoście.
Tekst publikowany równolegle na portalu Euroislam i w Racjonaliście.
« (Published: 22-05-2013 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 8980 |
|