The RationalistSkip to content


We have registered
204.978.820 visits
There are 7362 articles   written by 1064 authors. They could occupy 29015 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
  »

Małachowski: Byliśmy jak barany czyli Prywatyzacja.PL [1]
Author of this text:

Prymitywny kapitalizm, który się wyłonił po wiekach nierówności społecznych, bardzo łatwo dryfował ku ekonomii ekskluzywnej, oligarchicznej, która zmierzała do tego, co miała w zamyśle porzucić, co niewiele się różniło od zniesionego ustroju gospodarczego. Naturalnie oznaczał on sukcesywne ograniczanie wolnego rynku, szybko więc uznano konieczność regulacji antymonopolowych. Tyle że brak monopolu nie oznacza automatycznego dobrodziejstwa dla rynku i konsumenta. Co innego przecież monopol za którym stoi jeden właściciel a co innego taki za którym mamy sto tysięcy współwłaścicieli.

Kazus polski: Bellona dla dewelopera

Czasami atrakcyjniejszym kąskiem przedsiębiorstwa jest nie ono samo, lecz jego dobra oboczne, jak np. w Bellonie, która dysponuje bardzo atrakcyjnymi nieruchomościami w Warszawie o pow. ok. 10 tys. m kw. W maju 2011 Bellona SA została sprzedana (85% udziałów w spółce akcyjnej) egzotycznemu konsorcjum dwóch firm: Wydawnictwo Bellona Sp. z o.o. oraz Creditero Holdings Ltd z Cypru za zaledwie 47 mln zł. Za tą pierwszą spółką stoją ppłk Zbigniew Czerwiński (z zarządu Fundacji Archiwum Dokumentacji Historycznej PRL) oraz płk Józef Skrzypiec (oficer polityczny wojska ludowego, którego w 1991 Bronisław Komorowski uczynił dyrektorem Bellony). Za drugą: belgijski deweloper Ghelamco. Pytanie o to dlaczego deweloper nie wstawił do konsorcjum swej polskiej spółki zoo tylko limited z Cypru wydaje się retoryczne, ale może warto jednak zadać inne pytanie: czy dobry gospodarz oddaje wydawnictwo deweloperowi?

Od ekonomii ekskluzywnej do inkluzywnej

Fot. Jason Alden
1. Fot. Jason Alden

Co bardziej wizjonerscy właściciele już w pierwszej połowie XX w. dostrzegli, że upodmiotowienie i uwłaszczenie pracowników daje firmie wielki potencjał rozwojowy. Brytyjska firma John Lewis Partnership już od 1920 zaczęła uwłaszczanie pracowników. Na ten krok zdecydował się młody John Spedan Lewis po przejęciu biznesu swojego ojca. Transfer na rzecz pracowników został dokonany finalnie w roku 1950, kiedy przejęli oni kontrolę nad firmą. Spedan Lewis w 1954 podsumował dzieło swego życia w książce Fairer Shares: A Possible Advance in Civilisation and Perhaps the Only Alternative to Communism. Dziś firma ta jest największym brytyjskim przedsiębiorstwem opartym o własność pracowniczą (85 tys. pracowników), trzecią największą firmą prywatną Wielkiej Brytanii (2010), należy do niej m.in. sieć domów towarowych John Lewis (43) oraz sieć supermarketów Waitrose (291). Zarówno John Lewis jak i Waitrose mają zaszczytny tytuł dostawców królewskich. W 2010 John Lewis został uznany najlepszym internetowym centrum handlowym UK. Udziały pracownicze wyrażają się corocznych premiach od zysków, które wynoszą ok. połowy zysków i kształtują się na poziomie 10-20% rocznego wynagrodzenia pracownika - dość dynamicznie rosnąc (np. o ile w 2000 roku w ramach 15% premii pracownikom przypadło do podziału ok. 78 mln funtów, o tyle w 2013 premia 17% oznaczała 211 mln funtów do podziału). JLP bardzo łatwo zniosła tzw. kryzys finansowy ostatnich lat.

Spółki pracownicze to jeden z przejawów ekonomii inkluzywnej, opartej na sile synergii, która dla wilczego kapitalizmu jest śmiertelnym zagrożeniem. W drugiej połowie XX w. w rozwój ekonomii inkluzywnej z różnym zaangażowaniem włączyły się rządy poszczególnych krajów. Gruntowna deregulacja ustabilizowanych gospodarek jest znacznie trudniejsza niż planowa transformacja całej gospodarki. Teoretycznie w 1989 staliśmy przed wielką szansą: można było sprawnie przeprowadzić to, nad czym biedziły się rządy krajów kapitalistycznych. Szansa była jedynie teoretyczna, ponieważ taki wariant nie wchodził w grę dla architektów układu. Stronie rządowej chodziło o oligarchizację, a strona opozycyjna była asekurowana przez czołowych spekulantów świata z dziedziny „bankowości inwestycyjnej", którzy byli bohaterami największych tzw. kryzysów finansowych (1929, 2008) i którzy grali na neokolonializm. „Byliśmy jak barany", usprawiedliwił się po latach marszałek Małachowski.

Kazus polski: Growag

Ekonomiczni katechumeni Wyborczej głoszą dziś, że spółki pracownicze jak najbardziej mają swoje miejsce w ich systemie, ale do prywatyzacji muszą startować na równych zasadach. Jest to oczywiście nonsens, gdyż nawet z konstytucji wynika, że taka forma własności powinna być uprzywilejowana, pierwotna, i tak też realizuje się to w krajach rozwiniętych, wprowadzając dla takich spółek szereg ułatwień (m.in. kredytowych, podatkowych), by mogli oni przejąć przedsiębiorstwo w drodze kupna czy leasingu. Jeśli nowe spółki pracownicze nie otrzymują wsparcia państwowego to nie maja na ogół szans stawać w konkury z wielkimi finansistami.

Nie zawsze jednak wielcy gracze myszą się specjalnie wysilać, bo nasze rządy chętnie biorą niewdzięczną rolę ogrania pracowników na siebie.

Grodziska Fabryka Wyposażenia Wagonów GROWAG Sp. z o.o. to wiodący producent siedzeń pasażerskich i amortyzatorów hydraulicznych, jeden z głównych pracodawców w Grodzisku Wielkopolskim. Jego prywatyzację rozpoczęto w 1999. Od razu chęć przejęcia zakładu zgłosili pracownicy, którzy w 2001 stworzyli Fundusz Prywatyzacji Growagu systematycznie odkładając na niego oszczędności, by móc nabyć swoją firmę. Oddawano tzw. trzynastki. premie, nadgodziny. Poszczególni pracownicy zgromadzili w funduszu od 7 do 120 tys. zł. W 2002 powołali spółkę pracowniczą. W 2008 firma została skomercjalizowana i stała się jednoosobową spółka skarbu państwa. Pomimo że utraciła przez to szanse na dotacje unijne, była wiodącym na polskim rynku producentem tapicerki.

Kiedy pracownicy prawie już uciułali sumę odpowiednią na zakup firmy, Minister Skarbu ogłosił w listopadzie 2009 ofertę sprzedaży 85% akcji (15% na mocy ustawy przysługuje pracownikom) — za kosmiczną cenę12,3 mln zł. Prezes Spółki Pracowniczej Growag Czesław Czapla skomentował rozgoryczony: „Teraz czujemy się oszukani. Liczyliśmy, że zakład wystawiony będzie na sprzedaż za jakieś 4,5 do 5 milionów złotych, bo taka jest jego wartość. Kwota, która widnieje w ogłoszeniu o aukcji została według nas spreparowana przez Ministerstwo Skarbu Państwa". Chętnych do zakupu nie było. W marcu i październiku 2010 ogłaszano kolejne oferty (10,7 mln zł, 9,1 mln zł). W styczniu 2011 spółka pracownicza weszła w negocjacje kupna wraz z cypryjską GJB Assets Management Ltd. Pracownicy zrozumieli, że bierze się ich na przeczekanie i odpuścili. W maju 2012 do negocjacji dopuszczone zostały cztery podmioty, w tym dwaj konkurenci: włoska Saira i polsko-czeskie konsorcjum firm Marbo i Borcad, PCC SE (własność DB) oraz Paweł Kiełczykowski (Owczarnia). Ten ostatni związany był z DB Schenker. Poza Kiełczykowskim minister wszystkich przepuścił do drugiej tury. Zakończono bez rozstrzygnięcia.

W grudniu 2012 niespodziewanie odwołano prezesa Growagu, Dariusza Książka, pomimo że pod jego zarządem co roku firma wypracowywała zyski a nawet była w stanie wypłacać trzynastki, a na nowy rok zdobyła zlecenie o wartości 6 mln zł, gwarantujące pracę na cały 2013. Trzymający z pracownikami prezes był jednak niewygodny w czasie klepnięcia sprzedaży firmy dla tajemniczego konsorcjum BAM, co ogłoszono w styczniu 2013. Spółka poszła za 5,4 mln zł, czyli niewiele więcej niż gotowi byli już w 2009 zapłacić pracownicy! Oczywiście naiwnością jest mniemanie, że ogłaszając w 2009 ponad dwukrotnie wyższą cenę sprzedaży niż realna wartość spółki minister nie wiedział co czyni. Konsorcjum BAM tworzyli dwaj prywatni inwestorzy: Marek Stein i Andrzej Kopleński, którzy wzięli po 30% udziałów, oraz niejaka Blefona Management Limited z Cypru, której przypadło 25%. Czym jest konsorcjum BAM nie wiadomo. O Blefonie też wiele powiedzieć się nie da. W odniesieniu do kolei BAM oznacza Magistralę Bajkalsko-Amurską na kolejach transsyberyjskich. Tymczasem dwa miesiące po sprzedaniu Growagu pojawia się wiadomość: Moskwa chce modernizować Kolej Transsyberyjską. Okazuje się, że Rosja zamierza włożyć 6,5 mld euro w modernizację BAM do 2017. Widać Rosja chce rozwinąć turystykę transsyberyjską. Być może zatem Growag będzie miał sporo roboty, o ile jedno BAM okaże się tym drugim BAM. Choć w rajach to nigdy nic nie wiadomo.

Chodzi o to, by skubać frajerów

Magdalenka
2. Magdalenka

Kiedy ogłoszono bankructwo Polski Ludowej, ufnie przyjęliśmy, że upadłość układowa zaprowadzi dobre zasady i gospodarny zarząd, sami oddając się namiętnym sporom o wartości, światopoglądy, przekonania i ideały. Tymczasem wówczas potrzeba było przeprowadzenia upadłości likwidacyjnej, by na tym co pozostało stworzyć społeczeństwo prawdziwych obywateli. Każdy przed emeryturą powinien wówczas przejść solidną edukację z zasad działania gospodarki wolnorynkowej, jej mechanizmów, możliwości i pułapek. Zwłaszcza tych ostatnich. Zrozumieć, że gospodarka jest najważniejsza. O stokroć ważniejsza niż wybór słusznej koncepcji praw człowieka… Nie w jakimś sensie absolutnym, lecz dlatego, że stwarza ramy.

Tak się nie stało. W marcu 1989 Wałęsa oświadczył jednak, że opozycja jest niegotowa do przejęcia władzy (Głos Pomorza, 6 marca 1989). Każdego kolejnego roku gospodarka odjeżdżała nam coraz bardziej.

A wbrew pozorom, było co likwidować i na czym budować prawdziwie wolnorynkową gospodarkę i prawdziwe społeczeństwo obywatelskie. Przecież system ten nie był tak pusty, jak sklepowe półki. Głównym jego problemem była nieefektywność i nieudolność zarządców, a nie to, że nie generował żadnego produktu. W dziedzinach niekonsumpcyjnych pozostał potencjał niemały, który nawet jeśli nie zawsze interesował zachodnich „inwestorów" i przedsiębiorców swoim „parkiem maszynowym", to jednak stanowił potencjalny zaródź generowania konkurencyjnej produkcji mogącej wnosić niepotrzebne „zamęty" na ustabilizowanych rynkach.

Przykre jest, że tę patologię popularyzowano pod hasłami liberalnymi, przez co niełatwo będzie oswoić społeczeństwo z uczciwymi zasadami wolnego rynku. Wiele lat temu zostałem wtajemniczony w doktrynę tego „liberalizmu" przez pewnego bliskiego mi człowieka, elitarnie wyedukowanego i wychowanego na polskiego „liberała": Chodzi przecież o to, by skubać frajerów. Więc każdy skubie tak jak umie, pilnując by i jego nie oskubano. Z drugiej jednak strony, nie powściągnięto destruktywnego nastawienia do wszystkiego, co kojarzy się z PRL.


1 2 3 Dalej..
 See comments (32)..   


«    (Published: 15-07-2013 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Mariusz Agnosiewicz
Redaktor naczelny Racjonalisty, założyciel PSR, prezes Fundacji Wolnej Myśli. Autor książek Kościół a faszyzm (2009), Heretyckie dziedzictwo Europy (2011), trylogii Kryminalne dzieje papiestwa: Tom I (2011), Tom II (2012), Zapomniane dzieje Polski (2014).
 Private site

 Number of texts in service: 952  Show other texts of this author
 Number of translations: 5  Show translations of this author
 Newest author's article: Oceanix. Koreańczycy chcą zbudować pierwsze pływające miasto
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 9108 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)