|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
»
Łupki i głupki czyli geopolityczny gambit [1] Author of this text: Mariusz Agnosiewicz
Wraz z wycofaniem się z poszukiwań w Polsce gazu łupkowego przez kilka
amerykańskich koncernów, przez polskie media przetoczyła się fala
czarnowidztwa o polskim potencjale łupkowym. Wiele osób po tym nabrało
przekonania, że polski program łupkowy spalił na panewce i był
hurraoptymistyczny, kiedy hurraoptymistyczne były co najwyżej amerykańskie
apetyty, liczące na to, że w łatwy sposób i na zasadach podobnych jak w umowie
PGNiG-Gazprom, czyli z pominięciem interesów państwowych, będzie można odsysać
polskie łupki z gazu ziemnego i ropy. Talisman zdążył nawet zamówić księdza na
poświęcenie odwiertów poszukiwawczych. Kiedy jednak rząd dał do zrozumienia, że
pewne profity zamierza wyciągnąć — rozpoczęło się darcie szat i gry podjazdowe.
Kiedy kilka lat temu media rozgrzewały łupkową gorączkę w Polsce wśród obaw
dominowały głosy, że zyskają nam tym głównie Amerykanie, a Polska w niewielkim
stopniu. Kiedy w 2012 zaczęły się poważne rozmowy o podatku od węglowodorów,
podniosły się z kolei lamenty o dławieniu inicjatywy. Łączne opodatkowanie
wydobycia tego gazu może wynosić nawet 40%, co z pewnością nie jest zachęcające
dla międzynarodowych graczy. Zwłaszcza, że polskie złoża nie są identyczne z amerykańskimi, więc w grę wchodzić może także modyfikacja samej technologii, a to oznacza dodatkowe koszty.
Mało które komentarze prasowe skupiają się na pokazaniu hurraoptymizmu koncernów
liczących na łatwy zysk. Na ogół dziennikarze skupiają się na usprawiedliwianiu
rejterady. 5 bln m3 gazu miały zawierać polskie łupki, okazało się, że jest
dziesięć razy mniej — to dominujące bałamuctwo, które znajdujemy m.in. w tekście
Tomasza Furmana i Karola Manysa pt. The
End. Koniec marzeń o polskim Teksasie („Bloomberg Businesweek Polska", 13-19
maja 2013). Pierwsze szacunki amerykańskie nie mówiły o 5 bln m3, lecz o 1,4-3,6
bln m3. Dopiero w 2011 U.S. Energy Information Administration (EIA) powiększyła
szacunki i bynajmniej nie było to oparte na wróżeniu z fusów. Co natomiast
oznaczają liczby gazu łupkowego podane w 2012 przez polskie służby geologiczne:
346-768 mld m3, do których tak uporczywie przyczepiła się nasza prasa? Pochodzą
one z publikacji Państwowego Instytutu Geologicznego z marca 2012 pt.
Ocena zasobów wydobywalnych gazu ziemnego i ropy naftowej w formacjach łupkowych
dolnego paleozoiku w Polsce (basen bałtycko-podlasko-lubelski). Raport pierwszy.
Są to pierwsze obliczenia dotyczące
części zasobów, przeprowadzone na
podstawie danych archiwalnych — z 39 odwiertów przeprowadzonych w okresie PRL i nie obejmuje nowych odwiertów!
Tymczasem media prezentują to jakby były to jakieś najnowsze obliczenia
dotyczące całości. Nie do końca rozumiem po co PIG
opublikował taki raport, lecz wskazano w jego wstępie, że jest to
traktowane jako raport otwarcia.
Raport wskazuje swój częściowy charakter: odnosi się tylko do łupków dolnego
paleozoiku. Polskie łupki potencjalnie gazonośne zalegają na powierzchni ok. 123
tys. km2 (na 313 tys. km2 całkowitej powierzchni Polski) i związane są z czterema rejonami, tzw. basenami sedymentacyjnymi: bałtycki wraz z niecką
warszawską, niecka lubelska, nizina podlaska oraz monoklina przedsudecka.
Pierwsze trzy rejony związane są z dolnym paleozoikiem. Łupki te łączy także i to, że ich środowisko sedymentacyjne miało charakter morski. Być może dlatego do
nich ograniczył się raport PIG. Ale jest także i czwarty basen, największy z nich wszystkich, leżący na terenach Dolnego i Górnego Śląska oraz Wielkopolski:
monoklina przedsudecka, która zawiera łupki związane ze środowiskiem jeziornym,
pochodzące z okresu permskiego i karbońskiego (górny paleozoik), któremu
zawdzięczamy nasz węgiel kamienny (a jak wiemy z węglem zawsze wiąże się
„problem" metanu).
EIA podaje, że nasza monoklina geologicznie najbardziej podobna jest do
Cooper Basin, czyli
najatrakcyjniejszego łupkowo-gazowego rejonu Australii, uważanego za potencjalną
„bonanzę łupkową": zasoby gazowe tego basenu o powierzchni 130 tys. km2
szacowane są na
ponad 300 bln m3. Komercyjnie wydobywa się tam gaz łupkowy od 2012. W ostatnich miesiącach pierwsze prawa do wydobycia w basenie Cooper za 100 mln
dol. zakupił Chevron (nb australijski szef Chevrona nosi polskobrzmiące
nazwisko:
Roy Krzywosiński). Jakkolwiek wciąż za najbardziej perspektywiczny uznaje
się basen bałtycki, jednak EIA podkreśla, że monoklina przedsudecka jest
najsłabiej rozpoznana.
Raport otwarcia PIG z 2012 w żadnym razie nie wpłynął na perspektywiczne
szacunki polskich łupków. Tak więc najnowszy raport
EIA/ARI World Shale Gas and Shale Oil Resource Assessment z 17 maja
2013, obejmujący także monoklinę przedsudecką, podaje:
Bogate organicznie łupki z okresu paleozoicznego Basenu Bałtyckiego zalegają względnie płytko, mają dużą zawartość całkowitą węgla organicznego (TOC), są dojrzałe termicznie dla występowania gazu w oknach ropy i zaliczają się do najbardziej perspektywicznych w Europie… Polska ma jedną z najbardziej dogodnych w Europie infrastruktur i wsparcie publiczne dla rozwoju eksploatacji łupków… Dysponując przemysłem wydobywczym konwencjonalnego gazu i ropy złóż lądowych (onshore) jak również nowym doświadczeniem w zakresie wydobycia metanu pokładów węgla, Polska ma najlepsze w Europie perspektywy dla rozwoju gazowo-ropnego przemysłu łupkowego. Udostępnianie i rozwój łupków w Polsce rozpoczęło się w 2007, kiedy Minister Środowiska wprowadził bardzo atrakcyjne rozwiązania prawne, włącznie z prostym opodatkowaniem i opłatami wydobywczymi… Jakkolwiek w ostatnim czasie rząd rozważa zmianę zasad fiskalnych dla łupków, która może podnieść podatek do 40% lub wyżej, wprowadzając jednocześnie zmiany w strukturze własnościowej złóż z gwarancjami dla rządu.
Wyjście czy może wyproszenie?
Należy podkreślić, że rejterada kilku
koncernów nie oznacza zakwestionowania polskiego programu łupkowego, jak
sugerują niektóre artykuły. Przeciwnie, potencjalnie może się to okazać nawet
korzystne, jeśli pójdziemy norweską, a nie amerykańską ścieżką zagospodarowania
tych kopalin. Koncepcję tę propaguje obecnie Główny Geolog Kraju, Piotr Woźniak. Zdanie to podziela ekspert rynku energetycznego, Andrzej Szcześniak: "Polska popełniła błąd oddając Amerykanom pierwszeństwo w poszukiwaniu gazu, chcąc jak najszybciej go wydobyć".
Nie ma się co spieszyć z łupkami. Należy pamiętać, że gaz niekonwencjonalny to nie tylko łupki, ale i gaz zamknięty (tight gas) oraz metan pokładów węgla. Tego ostatniego wiadomo, że mamy sporo, tego pierwszego możemy mieć sporo. PGNiG liczy, że szybciej zagospodaruje gaz zamknięty, jako prostszy technologicznie. Polska ma również całkiem spore doświadczenie w pozyskiwaniu metanu pokładów węgla, który szacuje się na ok. 500 mld m3 (PIG ma udokumentowane 124 mld m3). Naukowcy z Głównego Instytutu Górnictwa w Katowicach uważają, że przy odpowiednich nakładach metan z węgla może stać się dla polskiej energetyki tak samo ważny jak gaz z łupków.
Jest taki przykład z dziećmi, które wyjadają dżem ze słoika. Wyjadają go tylko ze środka dużą łyżką, a resztę wyrzucają i otwierają następny. Racjonalne gospodarowanie złożami powinno polegać na „wyjedzeniu całego słoika".
Piotr Woźniak o polskich łupkach
Jeśli chodzi o gaz łupkowy, warto najpierw dopracować polską technologię
optymalnego wydobycia właściwego dla naszych warunków geologicznych. Warto
podkreślić, że komercyjne zagospodarowanie gazu łupkowego nie wiązało sie z wynalezieniem jakichś nieznanych dotąd technik, a jedynie z połączeniem dwóch
istniejących wcześniej technik: hydroszczelinowania i wiercenia poziomego.
Hydroszczelinowanie jest w Polsce stosowane od ponad pół wieku.
Wiele takich badań rozpoczyna się w tym roku. Narodowe Centrum Badań i Rozwoju w ramach Blue Gas — Polski Gaz Łupkowy
przyznało pierwszą transzę dofinansowań (ponad 100 mln zł) na kilkanaście
pierwszych projektów badawczych dla
ekołupków itp. Poza sprawami czysto wydobywczymi, choćby ze względów czysto społecznych warto by poprawić szczelność tych odwiertów przy przebijaniu się przez przez warstwy wodonośne. Pojawiają się sprzeczne dane na temat tego, czy nieco metanu dostaje się do wód pitnych w promieniu do kilometra od odwiertu.
Za realizowanie takiej norweskiej ścieżki Woźniak jest oczywiście ostro besztany i kompromitowany przez proamerykańską prasę. Celuje w tym zwłaszcza duet
dziennikarski Piotr Litka i Marcin Mamoń, który miota się po prawicowych łamach, by
za wszelką cenę zrobić z Woźniaka polityka wpychającego Polskę w rosyjskie
ramiona lub po prostu idiotę (por. Łupki tylko dla Polaków, Rzeczpospolita, 13 maja 2013; Geolog z awersją do Ameryki, Rzeczpospolita, 13 maja 2013;
Poufna notatka w sprawie łupków,
Sieci, 8-14 lipca 2013). W tej ostatniej publikacji panowie ujawniają notatkę
„sporządzoną w języku angielskim przez jednego z wybitnych analityków rynku
węglowodorów" mówiącą o tym, że Główny Geolog Kraju i wiceminister ochrony
środowiska, Piotr Woźniak, wypowiada wojnę USA (dosłownie: „To była deklaracja
wojny z Ameryką Północną"!), bo odtrąca łaskawe zainteresowanie polskimi złożami
przez potęgi amerykańskie i śmie głosić, że dla Polski wzorem zagospodarowania
złóż gazowych jest Norwegia a nie USA; i że sprzęt amerykański nie nadaje się do
Polski bo jest tutaj inna geologia.
1 2 Dalej..
« (Published: 09-08-2013 Last change: 12-08-2013)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 9177 |
|