The RationalistSkip to content


We have registered
204.380.202 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
 Outlook on life »

Nieudane autodafe [2]
Author of this text:

Tej teologicznej antropologii zadaje kłam moralne postępowanie ateistów. Obywając się bez Łaski Bożej, a mimo to postępując moralnie, przywraca się człowiekowi w praktyce tę godność, której pozbawiła go alienacja religijna. "Nie można twierdzić - powiada Vanini — że tym, co człowiekowi właściwe /../ są występki, natomiast cnoty są człowiekowi czymś obcym /../; ponieważ człowiek, jako człowiek jest istotą rozumną, posiadającą umysł". /../

W Amphitheatrum Vanini przytacza rozumowanie Cycerona, według którego trzeba wybierać między wiarą w istnienie Opatrzności Bożej, a uznawaniem wolności ludzkiej woli. Jeżeli postępowaniem ludzi kieruje Bóg, to nie istnieje ani wolność, ani godność człowieka. A jeśli ludzie są rzeczywistymi sprawcami swoich czynów, to w świecie ludzkim nie ma dla Boga miejsca. Dlatego św. Augustyn powiedział: „Cyceron, pragnąc ludzi uczynić wolnymi, uczynił ich bezbożnymi".

Występując w obronie godności człowieka, Vanini wysuwa jeszcze jeden argument przeciwko koncepcji Boga jako stwórcy człowieka. Gdyby tak rzeczywiście było, że istota ludzka różni się od zwierząt nieśmiertelną duszą, którą otrzymuje nie od swego ojca, lecz od Boga, wówczas człowiek — zdaniem Vaniniego — byłby mniej godny szacunku od psa, bo pies jest prawdziwym ojcem swoich szczeniąt, a człowiek nie miałby możliwości przekazania własnej duszy swemu potomstwu.

Dowodem radykalizmu przeprowadzonej przez Vaniniego krytyki religii jest jego stosunek do postaci Jezusa /../ U Vaniniego — chyba po raz pierwszy w nowożytnej kulturze europejskiej — postać Jezusa ulega radykalnemu przewartościowaniu, zarówno w dialogach, jak i w ustnych wypowiedziach w czasie procesu i po procesie. Postaci Jezusa przeciwstawił Vanini postać antychrysta, którego określał jako nowego prawodawcę, mogącego położyć kres religii chrześcijańskiej. Religię chrześcijańską tworzyli prostacy, ludzie niewykształceni i jest ona wyznawana, zdaniem Vaniniego, głównie przez ludzi „ubogich duchem", ciemnych i zabobonnych. /../

Vanini twierdzi, że w istnienie diabła wierzą tylko „ludzie zabobonni" /../ a więc ciemny, prosty lud, który nie znając prawdziwych przyczyn niezwykłych zjawisk, ich źródeł szuka w siłach nadprzyrodzonych, a więc w Bogu lub diable. Z ludzi prawdziwie mądrych nikt nie wierzył — twierdzi Vanini — w istnienie diabłów /../ Wprawdzie o istnieniu diabła poucza nas Pismo święte, ale: /../ „Żaden argument — pisał Vanini — nie przemawia za istnieniem demonów, ani dobrych, ani złych, ani w świecie podksiężycowym, ani ponad księżycem".

Szkoda, że pośród tych, którzy go osądzili i skazali na śmierć, nie znalazł się żaden sprawiedliwy, który by powiedział wzorem Poncjusza Piłata: „Nie znajduję żadnej winy w tym człowieku". Bo zaiste jakichże to strasznych zbrodni dopuścił się ów filozof, że zdaniem sędziów prześwietnego trybunału zasłużył na śmierć? Wyjawił mechanizmy władzy (w tym religijnej) oparte na kłamstwie i oszustwach głoszonych pospólstwu jako prawdy objawione? Władzy, która od zawsze wykorzystywała (i wykorzystuje nadal) ludzką naiwność i łatwowierność, aby budować na niej swoją potęgę i panować nad umysłami ludzi. Jak się okazuje, jest to od zawsze największym przestępstwem nigdy nie tolerowanym przez jakąkolwiek z władz; ani polityczną ani duchową (szczególnie duchową, o czym najdobitniej świadczy historia religii). Dalej autor tak pisze:

„Vanini żył z pracy własnego umysłu i dotkliwie odczuwał własną zależność od ludzi bogatych. Twierdził, że żyjemy w takim świecie, gdzie: "złoto jest najwyższym bytem, od którego zależą wszystkie inne byty". Przeprowadzona przez Vaniniego krytyka religii była w rzeczywistości krytyką stosunków społecznych i politycznych. Głównymi oskarżonymi są — przed trybunałem jego krytyki — władcy, których nazywa oszustami. To oni wymyślają prawa, a sami nie podlegają żadnym prawom. Kiedy są słabi składają społeczeństwu różne przyrzeczenia, a ledwie poczują się silni, ani myślą o dochowaniu przyrzeczeń. To oni wprowadzają niewolę i wymyślają religie, które tę niewolę umacniają i uświęcają.

To oni głoszą, że znajdują się pod opieką „dwóch aniołów stróży" oraz „inteligencji niebiańskich", przez które są rzekomo obdarzeni rozmaitymi cudownymi zdolnościami. Jednym z narzędzi jest kłamstwo, drugim terror, potrzebny zwłaszcza do tego, aby władca nie musiał się obawiać, że oszustwo jego zostanie odkryte. Kłamstwo jest władcom tak potrzebne, że bronią go mieczem i ogniem, aby zastraszeni grożącymi karami filozofowie nie odważyli się odsłaniać prawdy. Takiemu społeczeństwu, którego struktura budziła jego protest, Vanini przeciwstawia własną wizję społeczeństwa".

Cesare Vanini nigdy się nie wyparł ani nie odwołał swoich poglądów, a wręcz przeciwnie; zakończył swoje życie specyficznym Credo, aby nikt nie miał wątpliwości w co wierzy. Świadczy to, iż niezachwianie i do końca wierzył, iż jego poglądy odzwierciedlają prawdę o mechanizmach władzy, którymi też (choć wg mnie, to przede wszystkim) posługuje się religia. Bo tylko świadomość prawdy może nas wyzwolić. Vanini w Tuluzie szedł z uśmiechem na śmierć i nie odczuwał lęku, ponieważ wiedział, że myśl jego kiedyś zatriumfuje. I co do tego miał rację; jego myśl zatriumfowała i to gdzie? W łonie samego Kościoła katolickiego!

Otóż Vanini jest autorem takiego oto rozumowania: „Świat jest taki, jakim go Bóg zamierzył, jeśliby chciał aby był lepszy, byłby lepszy. Jeśli istnieje grzech, widać, że Bóg tak chce, napisano bowiem, że wszystko czego chce może zrobić. Jeśli zaś nie chce, a grzech mimo to istnieje, należy Go nazwać albo nieprzewidującym, albo bezsilnym, albo okrutnym; skoro czy to nie był świadom swej woli, czy nie mógł jej wykonać, czy też jej poniechał" (Jan Parandowski Niebo w płomieniach).

Jak wynika z powyższego Vanini dostrzegał ten oczywisty paradoks teologiczny, rzucający się w oczy każdemu rozsądnie i logicznie myślącemu człowiekowi: przy atrybutach, które przypisuje się Bogu (wszechmoc, wszechwiedza, wszechobecność itd.) niemożliwa jest sytuacja, którą za prawdę przyjęła Biblia i nauczanie Kościoła kat. (innych także). Mianowicie taka, iż Bóg miłując ponoć człowieka, chce dla niego jak najlepiej i robi co może aby mu ulżyć w jego niedoli. Jednakże to sam człowiek jest sobie winien, bo nie dość, że sprzeciwił się Stwórcy w raju, to potem zamiast słuchać i wypełniać jego przykazania, wolał kierować się w życiu swoją grzeszną naturą, za co oczywiście Bóg musiał go nieustannie karać i przywoływać do porządku. Jednak mając „związane ręce" wolną wolą daną człowiekowi, nic nie mógł czynić wbrew niemu samemu. Jedno tylko co Bóg mógł uczynić, to posłać swego Syna na męczeńską śmierć na krzyżu, aby przez tę odkupicielską ofiarę zbawić tych wszystkich, którzy w niego uwierzą.

Takie zachowanie naszego Boga można by przyjąć za wiarygodne tylko wtedy, gdyby nie posiadał on wyżej wspomnianych cech: gdyby nie miał on nieskończonych i niczym nie ograniczonych możliwości, gdyby nie znał całej przyszłości swego dzieła i gdyby nie był w nim obecny w każdym czasie i w każdym miejscu przestrzeni jednocześnie. Skoro jednak Ojcowie Kościoła i najwięksi myśliciele chrześcijaństwa doszli do przekonania (pod wpływem Ducha św., oczywiście, co zawsze podkreślają teologowie), iż Bóg Jahwe, który jest przedstawiony w Biblii posiada cechy Boga Absolutu, to niemożliwością jest wierzyć jednocześnie w scenariusz Opatrzności bożej, wynikający z Biblii i nauczania Kościoła kat., bowiem doskonałość boża jest sprzeczna z jego ułomnością, wynikającą z tego scenariusza.

Logika rozumowania Vaniniego opiera się na założeniu, iż skoro już wierzymy w Boga Absolut (czyli doskonałego pod każdym względem), to należy przyjąć także konsekwencje logiczne tej wiary, czyli uznać, iż wszelkie działania boże są zgodne z jego wolą i zamysłem i nic co istnieje w jego dziele, nie może być mu nieznane nieskończenie wcześniej, zanim zaistniało w naszej rzeczywistości. Jednym słowem; żadne boże stworzenie nie może czymkolwiek zaskoczyć swego Stwórcę, czy też czynić cokolwiek niezgodnego z jego wolą, o czym nieskończenie wcześniej by nie wiedział, jako jedyny autor tego dzieła. I to jest właśnie wyrażone w tej jego konstatacji.

W jaki więc sposób ta prawda, do której doszedł Vanini własnym rozumem, zatriumfowała w Kościele kat.? Otóż w 1870 r. (czyli ponad 2,5 wieku później) odbył się powszechny Sobór Watykański I. To co orzekł ów sobór można sprowadzić do następującej konstatacji: "Prawdą jest, że wszystko co Bóg stworzył, strzeże i prowadzi, kierując od początku do końca. Działa on w świecie nieustannie, a także współdziała w każdej czynności stworzeń, jak również w akcie fizycznym grzechu. Jednakże bez dopuszczenia w świecie ludzi zła moralnego, czyli grzechu — nie mógłby się ujawnić boży przymiot, któremu na imię Miłosierdzie. Bowiem dopiero na przykładzie grzesznej ludzkości, ujawniło się w pełni miłosierdzie Boga przebaczającego. Zatem owo zło moralne służy również celowi wyższemu: chwale bożej, którą widać przede wszystkim w jego miłosierdziu przez przebaczanie,.. no i karanie grzeszników".

Tak więc wygląda prawdziwe oblicze Opatrzności bożej względem ludzi, wg najwyższych autorytetów religijnych: gdyby ludzkość nie była grzeszna z natury i ludzie nie grzeszyliby, Bóg nie miałby powodów do okazywania im swego „miłosierdzia" przez przebaczanie win i grzechów, a co za tym idzie ucierpiałaby też jego chwała, która się uzewnętrznia w taki dziwny (logicznie biorąc) sposób. Ujmując to inaczej: człowiek musiał upaść i stać się grzeszny z natury po to, by chwała boża mogła jaśnieć pełnym blaskiem. Także po to, aby Syn Boży (będący jednocześnie swym Ojcem) mógł zostać Odkupicielem i Zbawicielem grzesznej ludzkości, a tym samym stać się koniecznością w krótkim i pełnym cierpienia życiu człowieka.

Po prostu nasz Bóg stworzył sobie taki rodzaj istot, które najbardziej odpowiadają jego potrzebom, a że przy okazji wmówił im winę za wszelkie zło istniejące w jego dziele, to też jest zrozumiałe; przecież nikt nie będzie oskarżał samego siebie o perfidię i złą wolę, prawda? Któżby chciał wierzyć w takiego Boga? Na ilu mógłby wtedy liczyć wyznawców? Ale najciekawsze jest to, że tę niechlubną prawdę o naszym Bogu, człowiek pojął już prawie 400 lat temu, prawie półtora wieku temu potwierdził ją Kościół swoim autorytetem,.. a wierni tegoż Kościoła i tej religii żyją nadal tak, jakby to wszystko nie miało miejsca. Ciekawe ile jeszcze musi upłynąć lat (lub wieków) aby dotarło do nich, że to co uważają za Prawdę jest w istocie kłamstwem, a to co biorą za kłamstwo — stanowi prawdę, tyle, że nie tą, w którą gotowi by byli uwierzyć.


1 2 3 Dalej..
 See comments (183)..   


«    (Published: 01-12-2013 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Lucjan Ferus
Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo).

 Number of texts in service: 130  Show other texts of this author
 Newest author's article: Słabość ateizmu
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 9469 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)