|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« People, quotes Zapomniany mistrz [1] Author of this text: Mariusz Agnosiewicz
W 1957 jako pierwszy Polak został indywidualnym mistrzem świata w szermierce. Łącznie był zdobywcą 19 medali na mistrzostwach świata oraz 5 na igrzyskach
olimpijskich. Na sam szczyt wspiął się, kiedy w 1968 zdobył indywidualnie w szabli złoty medal na Igrzyskach Olimpijskich w Meksyku (pokonując w finale
reprezentanta ZSRR). Już rok wcześniej, w 1967 Międzynarodowa Federacja Szermiercza uznała Jerzego Pawłowskiego za szablistę wszech czasów.
Pawłowski był jednak mistrzem, który przegrał swe życie. Podobnie jak Kukliński został podwójnym agentem: wywiadu PRL i CIA. Inaczej jednak niż Kukliński,
nie wyjechał do Stanów, lecz mając wybór, zdecydował się zostać w Polsce. W III RP skazany został na zapomnienie. Jest to tekst czysto faktograficzny,
niewyrażający żadnych ocen pozasportowej aktywności Jerzego Pawłowskiego. Sądzę bowiem, że wbrew tym ocenom i wyrokowi małostkowej historii powinniśmy
pamiętać, że mieliśmy szablistę wszech czasów w skali światowej.
Agent rozpracowany
| 2. Trening szablistów: Jerzego Pawłowskiego i Wojciecha Zabłockiego, Zakopane 1954 r. Fot. PAP/CAF/Werner |
Podróżujący często za granicę najlepsi polscy sportowcy byli dla kontrwywiadu atrakcyjnym kąskiem. Już od 1950 Pawłowski współpracował z WSW, lecz od 1964
podjął współpracę z CIA. Został aresztowany w 1975 i skazany na 25 lat oraz 10 lat utraty praw publicznych. Ludzi najbardziej chyba dziwiło, że za 10 lat
pracy na rzecz CIA Pawłowski zainkasował jedynie 1850 dolarów. Co charakterystyczne, Witold Woyda, inna gwiazda polskiej szermierki, przebywający w czasie aresztowania Pawłowskiego we Włoszech, już nie powrócił do kraju (zmarł w 2008 w
USA). W 1985 Pawłowski stał się przedmiotem transakcji pomiędzy KGB i CIA polegającej na wymianie agentów na moście Glienicke. Został wymieniony za Mariana
Zacharskiego, który wpadł w 1981. Po całej operacji Pawłowski oświadczył, że czuje się „wymieniony" i wrócił do Polski. Rada Państwa darowała mu resztę
kary, otrzymał także skromną rentę inwalidzką.
Nikt jednak nie sądził, że dawny mistrz, na rencie inwalidzkiej, postanowi ponownie stanąć na planszy. Już na olimpiadzie 1968 był najstarszy wśród 15 polskich szermierzy. W wieku
56 lat Pawłowski zapisuje się do AZS i rozpoczyna treningi. Już w pierwszym turnieju, w jakim wystartował, w Łodzi w połowie lutego 1989, mając wówczas 57
lat, „rozniósł paru klasowych przeciwników", przegrywając dopiero walkę finałową z wicemistrzem z Igrzysk Olimpijskich w Seulu 1988, Januszem Olechem, „a i
to w niewysokim stosunku", pisała prasa w 1989. Informacja obiegła kraj.
Wyklęty
| 3. Wymazany został także z komiksów. Dopiero w późniejszych wydaniach Papcio Chmiel przywrócił Pawłowskiego do przygód Tytusa, Romka i Atomka |
Z szybką reakcją wystąpił Polski Związek Szermierczy, który wydał klątwę na eks-mistrza, zabraniając mu występować na zawodach szermierczych w kraju i
reprezentować Polskę za granicą. Postarano się o szeroką publikację „wyroku". „Człowiekiem, który najbardziej się do tego przyczynił" — pisało ówczesne
Życie Literackie, i postanowił „wepchnąć Pawłowskiego z powrotem w sportowy niebyt i w niesławę, był prezes PZS, Ryszard Parulski". Był również polskim
mistrzem szabli i olimpijczykiem, tyle że pozostającym stale w cieniu Pawłowskiego. Również uczestniczył w Igrzyskach Olimpijskich 1968 na których Pawłowski zdobył indywidualnie złoto, jednak Parulski zajął indywidualnie we florecie dopiero 13 pozycję (nigdy
zresztą nie zdobył na olimpiadzie żadnego medalu indywidualnie).
Kiedy więc społeczeństwo ekscytowało się, że stary mistrz, który przez ponad 10 lat gnił w więzieniu za zdradę PRL, rozkłada młodych czempionów, Parulski począł dąć na
alarm, że to demoralizator młodzieży. To on przewodził ówczesnej nagonce dążącej do zniesławienia „Najlepszego sportowca XXV-lecia PRL". Na łamach
tygodnika "Sportowiec" Parulski wywodził, że zdrajca ojczyzny nie ma prawa brać udziału w zmaganiach sportowych z młodzieżą. Pawłowski bronił się, że nie
działał przeciwko ojczyźnie, lecz reżimowi komunistycznemu i Breżniewowi. Na stronie internetowej PKOlu sprawę tę przedstawiono dość (tragi)komicznie jako
spór o honor i ...Sienkiewicza: Mecenas Parulski uznał, że Pawłowski „zdradził ojczyznę i ideały rycerskie, a wraz z nimi całą sienkiewiczowską tradycję na
którą się powoływał i której chciał być kontynuatorem".
W istocie jednak nagonka na Pawłowskiego niewiele miała wspólnego z „ideami rycerskimi". Na łamach
Sportowca nazwał Pawłowskiego „moralnym zerem", a jego próbę walki o medale określił „paranoją i moralnym obłędem". W numerze 12/1989 „Prawo i Życie"
sprawę Pawłowskiego nazwał z kolei „błotem" i że nie mógłby „spojrzeć sobie w twarz", gdyby nie ogłosił potępienia. „Nie chcę mieć nic wspólnego z tym
panem" — powiedział prezes Parulski o swym dawnym koledze na koniec.
Przez kilka tygodni toczył się wokół tej sprawy zażarty spór w prasie. Na łamach „Życia Literackiego" Romuald Karyś pisał wówczas, że jako szef fundacji
mającej nieść pomoc sportowcom w trudnej sytuacji życiowej (Gloria Victis), Parulski powinien pomóc „Najlepszemu sportowcowi XXX-lecia PRLu", a nie go
niszczyć: „jest wynaturzeniem, jeśli ludzie reprezentujący tę fundację organizują nań nagonkę, starają się go upokorzyć, poniżyć, rozjuszyć obelgami".
[ 1 ] Wytykał, że decyzja PZS pozbawiona była podstaw
formalnych: po jego skazaniu władze sportowe mogły go dożywotnio zdyskwalifikować, lecz tego nie uczyniły, więc tym bardziej teraz, kiedy darowano mu
resztę kary, nie ma podstawy, by to czynić. Upominał prezesa, że jako „praktykujący adwokat" powinien rozumieć, czym różni się przestępstwo „zdrady
ojczyzny" (art. 122 kk) od przestępstwa „działania na rzecz obcego wywiadu" (art. 124 kk), a to z tego ostatniego został skazany Pawłowski. Zasugerował
też, że sprawa ta może przekreślić dalszą karierę publiczną prezesa: „Ryszard Parulski ma (miał dotychczas?) bardzo wysoki autorytet jako działacz
sportowy".
| 1. (R) Jerzy Pawlowski, 1971 Vienna Fencing World Championships |
Nic takiego nie nastąpiło. Parulski, tak jak wówczas był zastępcą prezesa PKOlu, Aleksandra Kwaśniewskiego, tak dziś jest zastępcą prezesa Andrzeja
Kraśnickiego. Jerzy Pawłowski natomiast przeżył w niesławie 16 lat w III RP, odsunięty nawet od możliwości trenowania młodych szermierzy. [ 2 ] Nie dziwne więc, że polska szermierka w III RP upadła tak nisko.
W wywiadzie z 2000 Pawłowski mówił: „Ryszard Parulski, który mnie publicznie opluwał, tłumaczył się przede mną, że był wezwany na dywanik przez ówczesnego
ministra sportu, Bolesława Kapitana, i otrzymał polecenie, żebym nie pokazywał się na planszy. Gdyby nie ta nagonka, mogłem jeszcze wystartować w mistrzostwach świata. Marzyłem o tym. Ale siła złego na jednego" [ 3 ]. Jeśli w rzeczywistości Parulski otrzymał takie dyspozycje od Kapitana, to musiały one zostać sformułowane we wcześniejszych
latach, po zwolnieniu Pawłowskiego. W 1989 ministrem sportu, tj. przewodniczącym Komitetu Młodzieży i Kultury Fizycznej, był bowiem Aleksander Kwaśniewski.
A nawet gdyby to naciski ówczesnego szefa GKMiKF stały za nagonką PZS, to już pół roku później był rząd Mazowieckiego, co stało na przeszkodzie, by cofnąć
klątwę na Pawłowskiego? Prezes Parulski nie zrehabilitował najlepszego szermierza także po pierwszych wolnych wyborach parlamentarnych z 1991. Wydaje się zatem mało prawdopodobne, by stały za tym przyczyny polityczne
Zapomniany
| 4. Pawłowski na Igrzyskach w Meksyku w 1968 |
Pawłowski miał już nie odzyskać licencji na uprawianie sportu ani licencji trenerskiej. Dodatkowo w 1993 ukazała się książka Jerzy Pawłowski,
szpieg w masce (Dom Wydawniczy Szczepan Szymański, 128 stron), autorstwa dziennikarza sportowego Ireneusza Pawlika, syna pułkownika LWP, która
została oparta na aktach procesu politycznego przeciwko sportowcowi. Rok później Pawłowski wydał swą autobiografię Najdłuższy pojedynek,
w której sprawę swej szermierczej ekskomuniki tak skomentował: "Odebrało mi to kilka czy kilkanaście lat życia. Nie będę ukrywał, trafił mnie kolega
Ryszard, jak chciał. Na punkt. Dziękuję Ci, kolego z planszy (i nie tylko)".
Nawet w 1997, świętując 75-lecie PZS nie zaprosił najwybitniejszego żyjącego szermierza polskiego, mieszkającego w Polsce.
W przeciwieństwie do niego, szpieg PRLu, za jakiego został „wymieniony", Marian Zacharski, zrobił karierę w SB, biznesie, a następnie w UOP, a tuż przed
zakończeniem swej prezydentury Lech Wałęsa wręczył mu awans generalski. Kiedy w styczniu 2008 w Teatrze Telewizji pokazano spektakl Agnieszki
Lipiec-Wróblewskiej [ 8 ] pt. Kryptonim gracz o życiu Pawłowskiego, w którego wcielił się Zbigniew Zamachowski, to od maja tegoż roku TVN
rozpoczął emisję nakręconego z rozmachem serialu Szpieg, opartego na życiu Mariana Zacharskiego (skończył się po 6 odcinkach), a w
latach 2009-2010 Zysk wydał dwa tomy autobiografii „polskiego Bonda". Zapewne Zacharski był lepszym agentem. Pawłowski odbył swoją karę za działalność
polityczną, lecz powinien dziś być pamiętany za swe dokonania czysto sportowe.
Dopiero w 2012 coś drgnęło w sprawie rehabilitacji nieżyjącego już mistrza: na 90-lecie związku wraz z grupą innych polskich szermierzy przyznano mu
medal „Szablista 90-lecia polskiej szermierki" (choć nie dostąpił zaszczytu wyróżnienia państwowego, które wręczał wówczas prezydent Komorowski).
Miało to już miejsce po swoistej „odwilży" w PZS, kiedy odwołano „kolegę" Pawłowskiego z planszy, Adama Lisewskiego, który kierował PZS od 1980 (z
czteroletnią przerwą prezesury Parulskiego). Stało się to po tym, jak po Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie, czołowe polskie florecistki, Sylwia Gruchała i
Aleksandra Socha, rozpoczęły rewolucję, ujawniając, że polską szermierkę rozkłada alkohol, tzn. „działacze" zamiast zabiegać o organizowanie polskim zawodnikom godziwych
warunków rozwoju, balangują. [ 4 ] Bez względu na to, czy jest co świętować, czy nie. Gruchała skarżyła się: „Pamiętam MŚ w Turynie w 2006 r.
Spałam w pokoju z Anią Rybicką, czekał nas ważny start, ale o 3 w nocy obudziły nas straszne hałasy. To działacze bawili się na korytarzu". Aleksandra
Socha z kolei ujęła problem politycznie: „Za często w polskiej szermierce zdarzają się 'filipińskie choroby'". Informację potwierdził sekretarz generalny
PKOlu, Adam Krzesiński: "Największy dramat polskiej szermierki to alkoholizm". Jeden z szermierzy dla Wyborczej powiedział: „pod tym względem mamy w
świecie fatalną opinię. Wszyscy obyli się z widokiem pijanego prezesa, który zawody spędza głównie przy barze" [ 5 ]. Problem z „działaczami" nagłośniony przez szermierzy z pewnością wykraczał poza tę dyscyplinę, gdyż nieco
wcześniej wybuchł skandal, kiedy z wioski olimpijskiej w Pekinie wyrzucony został wiceprezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki, Jerzy Sudoł, którego
odnaleziono śpiącego na trawniku „po spożyciu".
1 2 Dalej..
Footnotes: [ 1 ] Romuald Karyś, Pokonany przez siebie, Życie Literackie, 21 maja 1989, nr 20 (1939), s. 1, 6. [ 2 ] Piotr Pytlakowski, Mistrz, który przegrał życie, Polityka, nr 3 (2487), 22 stycznia 2005, s. 96-98. [ 8 ] Siostra byłego ministra sportu, Tomasza Lipca. [ 4 ] W mediach przedstawiono to jako inicjatywę poważanej Sylwii Gruchały. W rzeczywistości była to inicjatywa czterech
zbuntowanych członków zarządu (Jacek Bierkowski, Adam Krzesiński, Cezary Siess, Ryszard Sobczak), którzy w piśmie ze swą rezygnacją z lutego 2007, wytknęli
problem alkoholizmu w polskiej szermierce. Minister Lipiec zarządził od razu kontrolę w PZS. W raporcie z
tej kontroli jest wyjaśnienie prezesa Związku z 14 marca 2007, w którym obciąża on Gruchałę odpowiedzialnością za brak planowanych medali, w konsekwencji
jej „błędów taktycznych i nowej miłości". [ 5 ] Grzegorz Kubicki, Szermierka na dnie...
kieliszka, Gazeta Wyborcza, 1 września 2008 « People, quotes (Published: 03-03-2014 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 9588 |
|